Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › moje małzeństwo to porażka
-
AutorWpisy
-
dokładnie ..gdzies wyczytalam iz zespół współuzaleznienia najczesciej wpasnie dotyka dzieciu z rodzin dda i ddd i jest to nie tyle choroba co syndrom uposledzonej osobowosci – poniewaz dziecko wychowujace sie w takiej rodzinie ma o wiele wieksze predyspozycje do wpakowania sie w toksyczny zwiazek z osoba uzalezniona. i najczesciej sa to kobiety ktore jako male dziewczynki mialy wlasnie wzorzec mamy ktora wiecznie kryje alkolizm meza-taty wiec wydaje sie jej ze ma robic tak samo w swoim malezenstwie – ze tak wyglada normalne zycie…otoz nie jest to normalne i trzeba z tym walczyc. uwazam rowniez ze spotkania al-anon to troche za malo. owszem pozwalaja one byc moze uporac sie z toksycznym zwiazkiem ale jak powiedziala moja terapeutka – terapia nie jest tylko do doraznej pomocy ale ma rowniez sprawic aby osoba przelamala pewne wzorce i schematy – ktre wcaz powtarza i bedzie powtarzala w swoim zyciu. i jako ze wspoluzaleznienie nie uposledzeniem osobowosci polecam terapie indywidualna. mi duzo to dalo – uswiadomienie sobie ze wciaz wybieram takich a nie innych mezczyzn. podjelam walke ze zmiana tego schematu. co z tego ze wydostaniesz sie z takiego zwiazku jak zaraz znajdziesz kolejnego poszkodowanego ktory bedzie oczekiwal od cebie pomocy. wogole jest taka teoria ze osoby ze wspoluzaleznieniem po wejsciu do pokoju w ktorym jest 10 mezczyzn bez problemu – podswiadomie wybierze akurat tego ktory potrzebuje pomocy. nie wiem ale jest to badanie naukowe wiec chyba cos w tym jest.
Przeraza mnie to,co piszesz.Oznacza to tylko tyle,ze naprawde czeka mnie ciezka praca.Napewno poszukam ratunku,konkretnej terapii.Dziekuje Ci Zaneta
Nie ma sprawy. Polecam temat z literatura. Do pobrania z chomika. Gdzieś na kolejnych stronach powinien być:)
Zaneta11 zapisz:
„wogole jest taka teoria ze osoby ze wspoluzaleznieniem po wejsciu do pokoju w ktorym jest 10 mezczyzn bez problemu – podswiadomie wybierze akurat tego ktory potrzebuje pomocy. nie wiem ale jest to badanie naukowe wiec chyba cos w tym jest.”
Mój terapeuta mówi, że takie osoby mają wspólny kod, który podświadomie wyczuwają. Ja do niedawna nie rozumiałam o co chodzi z tym kodem, ale to działa jak magnes. Wyczuwasz osobę, która jest w potrzebie, ona wyczuwa Ciebie, bo łączą Was wspólne doświadczenia, odczucia. Jemu było źle, Tobie też i tak się zaczyna. Ja M. poznałam przez internet. Nie wiedziałam, że ma problemy, a dogadywaliśmy się świetnie. Nie rozumiałam jak to możliwe, że akurat trafiłam na osobę dysfunkcyjną. Pierwszy raz w życiu. I wolałam jego od wszystkich niedysfunkcyjnych facetów, których do tej pory spotkałam. Ostatnio terapeucie powiedziałam, że nie mogę go zostawić, bo on cierpi. To tak jakbym go zostawiała w potrzebie. Wiedziałam, że to co mówię jest irracjonalne, ale tak czułam (chyba nadal czuję). Innym razem na dworcu zaczepił mnie trochę podpity gościu. Zwykle z takimi nie rozmawiam, ale tym razem porozmawiałam. Wyczytywał ze mnie bardzo wiele, chociaż udawałam, że jestem zupełnie inna. Nie wiem, może to przypadek, ale w pewnym momencie zaczęłam się go bać. Rozmawiałam z nim w sumie godzinę (czekałam na pociąg) i wszystko co próbowałam zamaskować on rozszyfrował. To chyba też jest ten kod. Sporo o sobie powiedział…przerąbał sobie życie, chociaż się nie przyznawał. Natomiast ja maskowałam co się dało, a on i tak widział. Pierwszy raz w życiu bałam się z kimś rozmawiać. Może to faktycznie był zbieg okoliczności i akurat trafiał z tymi swoimi wypowiedziami. A może to właśnie jest to przyciąganie.Dokładnie!!! Ja po moim rozstaniu z h. Tez poznałam gościa przez neta. Ze 100 zainteresowanych wybrałam Akurat jego bo miał takie smutne i głębokie oczy hyhyy dogadywalismy sie super ale po 2 mIesiacach zaczęłam dostrzegać ze oczekuje odemnie zbyt dużo. Kilka miesięcy temu byłabym przy nim uparcie twierdząc ze nie mogę go zostawić w potrzebie bo on mbie kocha i liczy na mnie. Z moich obserwacji i jego opowieści wywnioskowalam ze tez jest dda. Niestety zmuszona byłam z nim zerwać. Choć serce mi sie krajalo to zrobiłam to bo postanowiłam zmienić schemat i wkoncu znaleść kogoś kto trochę zajmie sie mną i bedzie wspierał rownież mnie a nie tylko oczekiwał.
Wiem juz,ze jestem wspoluzalezniona,ze cierpie na ten syndrom.Bede chodzic na grupe wsparcia Al Anon,chodzic do psychologa,czytac wszystko na ten temat.Rzeczywiscie wybralam sobie trudnego chlopaka na meza,przyznaje,ze mnie to kreci,ze chcialam mu pomoc.Przez tych 7 lat glownie zajmowalam sie nim,o sobie nie myslac w cale.Wiem,ze gdybym miala normalnego faceta,dobrego,ktory by o mnie dbal,nie wiedzialabym co z tym zrobic,jego dobroc sprawialaby mi bol.NIGDY WIECEJ NIE ZWIAZE SIE Z TRUDNYM FACETEM,GDY TYLKO SIE ZORIENTUJE Z KIM MAM DO CZYNIENIA BEDE UCIEKAC GDZIE PIEPRZ ROSNIE:laugh: ale poki co to jest moj maz,mamy dziecko,wspolne mieszkanie.Wczoraj dzwonila do mnie tesciowa i wiecie co ona radzi?zebysmy przedzielili mieszkanie biala kreska,a do siebie sie nie odzywali.Nikt mi nie powie,ze jest normalna.Nie chce u siebie meza,umywa raczki.I co?mam pozwolic mu wrocic?niech sobie mieszkanie wynajmnie.Chce sie rozliczyc z mezem,a zeby to zrobic musze byc silniejsza.Nie chce go widziec po piwie,to sprawia mi taki bol.Nie chce juz robic awantur i patrzec,jak moja coreczka z tego powodu placze.W sob.umowilismy sie z mezem,ze porozmawiamy.Dla mnie najwazniejszy jest teraz spokoj mojego dziecka.Piszcie,co myslicie
Ta kreska jest dobra 😉 To jest częsty przykład, że rodzice jak już się pozbędą balastu to później nie chcą brać odpowiedzialności. Nie wspierają, ale i nie pomagają. "W końcu wzięłaś sobie takiego męża to teraz się nim zajmuj" – to jest cytat sytuacyjny odnośnie mojego taty. Też tak było, babcia udawała, że nie ma problemu, żeby tylko nie wziąć go do siebie. Chociaż przysługi chętnie przyjmuje.
Mogę tylko Ci życzyć sukcesu, żebyś się wyzwoliła z sytuacji, która Cię przytłacza. Zobaczysz jak się będzie zachowywał w sobotę, co powie. [u]Chyba [/u]faktycznie lepiej się od niego odizolować, jeżeli nie idzie na żadne ustępstwa.dobra mamusia z mojej tesciowejB) dzwonilam teraz do meza,ma pogadac z matka,ale czy z nia da sie rozmawiac?;) ja napewno sie nie dam i napewno nie pozwole,zeby dziecko patrzylo na awantury.Nawet jesli maz chce isc na terapie to najpierw niech pojdzie,ja chce to zobaczyc.Uwazam,ze on powinien zajac sie soba,a ja soba i coreczka.Maz bedzie przeciez przyjezdzal i wtedy mozemy rozmawiac itd.tak to widze.Ale jesli nie pojdzie na terapie to zrobie wszystko,zeby dal mi spokoj.Z tymi informacjami,ktore mam zrobie dobry pozytek i chociaz ta prawda boli,bo sama wybralam takiego meza,to zmienie to.Wiem,ze moje zdrowienie bedzie dlugo trwalo,ale wiem,ze jestem silna,zawsze bylam,wiec napewno sobie poradze;) dzieki,ze jestescie:laugh:
Kolejne moje odkrycie(strasznie powoli mi sie oczy otwieraja).Maz mial dzis przyjechac,ale dawno nie pil,wiec to bylo wazniejsze.Oczywiscie musialam dac upust emocjom przez tel.Niewazne.W koncu do mnie dotarlo,ze mojemu mezowi wcale nie zalezy.Owszem,CHCIALBY byc z nami szczesliwy,ale TYLKO CHCIALBY.Nie zrobil NIC w ciagu tego miesiaca,by zmienic cokolwiek.Wciaz pije od czasu do czasu,wciaz klamie,na miting nie poszedl bo praca,ale nawet ksiazki "Rak duszy"nie zaczal czytac,a mam ta ksiazke juz 2 miesiace.Mieszka u matki,nie ma ZADNYCH obowiazkow,nudzi sie i marnuje czas,swoj i moj.Jak zwykle mi zalezy bardziej niz jemu.Po prostu myslalam,ze moj maz zrobi wszystko,by zmienic sie i by byc z nami.Nie mam sil,by czekac az dojrzejd do pewnych decyzji.Nie chce mi sie juz
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.