Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Molestowanie a późniejsze problemy w związku

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • Ania281
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      Cześć, chciałam sie wygadać i poprosić o wsparcie. Piszę głównie do kobiet, ale jeśli jakis mężczyzna będzie chciał sie do tego odnieść to tez z góry dziękuję.

      W dużym skrócie, mam 29 lat, jestem DDA, mój ojciec pił (i pije nadal) przez całe moje życie. Mama starała sie ogarniać cały dom, była bardzo nadopiekuńcza, ale jednocześnie niedostępna emocjonalnie. Do tej pory od ojca nie odeszła, jest współuzależniona. Nie mieszkam z rodzicami odkąd poszłam na studia po liceum, od 6 lat jestem w związku. Mój narzeczony jest cudownym człowiekiem, pochodzi ze „zdrowej” rodziny, bardzo stara mi się pomóc, dzieki niemu rozpoczęłam w tym roku terapię za co jestem mu bardzo wdzięczna. Ale mamy pewne problemy, chodzi o zbliżenia seksualne, ogólnie temat seksu w związku. Kiedy się poznaliśmy ja dosyć często piłam, po alkoholu nie miałam żadnych problemów ze zbliżeniem, więc wtedy wszystko nam się układało. Posypało sie po czasie gdy postanowiłam, że nie chcę pić (długo tez nie mogłam z powodu choroby). W momencie gdy nie znieczule sie alkoholem nie jestem w stanie się podniecić, nie potrafię zainicjować zbliżenia ani tez nie za bardzo mam na to ochotę. My od kilku lat praktycznie w ogóle nie uprawiamy seksu. Próbowałam się zmuszać ale nie tędy droga. Narzeczony nie naciska ale widzę po nim że jest mu bardzo ciężko i odbija sie to coraz większą frustracją i spięciami pomiędzy nami. A ja mam jedynie ochotę aby mnie przytulał i nic więcej. Mógłby mnie nie wypuszczać z objęć tak bardzo mi tego brakuje, chyba przez to ze nigdy nie byłam przytulana jako dziecko.

      Podczas terapii dowiedziłam sie że jako dziecko byłam molestowana seksualnie przez mojego ojca. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, bo on nigdy mnie nie dotknął w sposób przekraczajacy granicę, alę po pijaku bardzo często sie rozbierał. Pamiętam to już z najwcześniejszych wspomnień i pamietam jak bardzo mnie to przerażało, zaciskałam wtedy oczy , żeby na niego nie patrzeć. Później były też inne sytuacje na tym tle, działo sie to przez cały okres gdy mieszkałam z rodzicami. Ojciec robił to tylko gdy był pod wpływem, myślę, że nawet nie był świadomy tego co robi. Napisałam do niego list, w którym opisałam wszystkie te sytuacje, mam obawy przed wysłaniem go, bo jestem pewna ,że robił to nieświadomie i będzię w szoku gdy sie dowie jak to zachowanie na mnie wpłynęło. Dlatego mam obawy przed wysłaniem tego listu, z drugiej strony chcę , żeby cierpiał za to wszystko co ja przeżyłam przez jego pijaństwo. Terapeutka powiedziała mi, że gdybym przyszła do niej jako dziecko i powiedziała jej to co jej teraz opowiadam to zgłosiłaby sprawę do prokuratury bo bylo to molestowanie, niezaleznie od tego czy ojciec był świadom tego co robi czy nie.

      Czy jest tu ktoś kto przezył cos podobnego? Jak się teraz czujecie? Jak sobie z tym radzicie?

      abcd
      Uczestnik
        Liczba postów: 209

        Przepraszam, ale czy chodzi o to, że za molestowanie seksualne Twoja terapeutka uznała rozbieranie się ojca w obecności dziecka? Albo nie zrozumiałem.

        Ania281
        Uczestnik
          Liczba postów: 5

          Rozbieranie się było najczęstsze ale nie opisałam wszystkich sytuacji które miały miejsce. Bardziej chodzi o to ze we mnie jako małym dziecku a później nastolatce te wydarzenia wzbudzały ogromny lęk i na pewnym etapie rozwoju ta seksualność została przedstawiona w nieodpowiedni sposób. Zdaje sobie sprawę z tego ze to całkiem normalnie ze dziecko widzi swojego rodzica nago. Natomiast sytuacja w której pijany ojciec rozbiera się i zaczyna dobierać do matki która go odpycha na oczach 5 letniego dziecka nie do końca jest normalna.

          abcd
          Uczestnik
            Liczba postów: 209

            Niedziwne że wzbudzały lęk.
            Cóż mogę napisać- współczuję, bo tego typu traumy chyba pozostają w człowieku do końca życia.
            Rad nie będę udzielał, bo mam specyficzne.

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              Dzisiaj w art. 101 par. 4 pkt 2 kodeksu karnego widnieje zapis:

              W przypadku…

              2) przestępstw określonych w rozdziale XXV (przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności), popełnionych na szkodę małoletniego albo gdy treści pornograficzne obejmują udział małoletniego

              – przedawnienie karalności przestępstwa nie może nastąpić przed ukończeniem przez niego 30. roku życia.

              Choćby dla własnej świadomości może warto skonsultować z prawnikiem, jakie przepisy obowiązywały w okresie, który opisujesz.

               

              Ania281
              Uczestnik
                Liczba postów: 5

                Może trochę źle ujęłam w słowa to co miałam na myśli. Nie chodzi mi teraz o wymierzanie kar, nie zmienię tego co bylo, po prostu chciałabym to przepracować i zamknąć, czuje ze potrzebuje do tego wyjaśnić to z moim ojcem i powiedzieć mu jak jego zachowanie wpłynęło na mnie. Bardziej zależy mi żeby porozmawiać z kimś kto być może ma podobne doświadczenia (doświadczył w jakimś stopniu przemocy na tle seksualnym, tutaj jednak muszę zaznaczyć ze ja nigdy nie byłam dotknięta w niewłaściwy sposób, po prostu widziałam wiele rzeczy których jako dziecko i później nastolatka nie powinnam była widzieć) i zapytac jak to na was wpłynęło i jak sobie z tym radzicie, co pomogło, jak teraz uklada się wasze życie intymne z partnerem itp.

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 624

                  Z moich doświadczeń są to bardzo trudne tematy. Sam we wczesnym dzieciństwie byłem świadkiem różnych rzeczy i przez wiele lat nie udało mi się uzyskać pomocy.

                  Przy pracy na programach DDA czy SLAA ten temat gdzieś umyka. Religie często patrzą nawet na zdrowy seks jak na coś z natury brudnego i podejrzanego. A wśród terapeutów rzadko zdarzają się gotowi stawić czoła takim wyzwaniom. W dużym mieście, w którym mieszkam, osobę taką poznałem raptem… jedną.

                  Z reguły reakcje na nadużycia seksualne są dwie: Albo osoba taka ma rozluźnione granice bezpieczeństwa i np. ubiera się wyzywająco lub pozwala sobie na wiele z osobami, których za bardzo nie zna. Albo wręcz przeciwnie – reaguje lękiem, wycofaniem i oziębłością w tej sferze.

                  Fajnie, że masz wspierającego i wyrozumiałego chłopaka. Ale nawet on, podejrzewam, nie będzie czekał wiecznie. Dobra mogłaby więc być terapia indywidualna albo w małej, zamkniętej grupie. Może dobry byłby ktoś, kto łączy wiedzę psychologiczną i seksuologiczną.

                  Może warto też temu się przyjrzeć i sprawdzić, czy Twoje obawy nie są „lękiem przed odczuwaniem lęku”, gdyż cały świat nie może być odzwierciedleniem relacji między Twoimi rodzicami, a sfera intymna ma dużą zdolność do samoregulacji i samoregeneracji. Choć bywają też sprawy (np. depresje leczone farmakologicznie, depresja poporodowa, choroba Hashimoto, zaburzenia hormonalne), które mogą ten proces skutecznie torpedować.

                  kurianna
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 103

                    Cześć, Ania!

                    Fajnie, że tu napisałaś. Wydaje mi się, że otworzenie się z takimi sprawami wymaga dużej odwagi (przynajmniej u mnie tak jest).

                    Powoli kończę 3.5-letnią terapię w podobnym temacie. Moja historia naruszenia jest nieco inna, ale też nieodpowiednia relacja z tatą (który pił) zaowocowała już regularnym wykorzystaniem poza domem. Mój tata też naruszał granice bez dotykania, więc też aż do terapii nie miałam świadomości pokiereszowania i pokrzyżowania ról w tej sferze.

                    Mój mąż też doświadczał naruszenia w sferze seksualnej w podobnym stylu do opisanego przez Ciebie. Zmagamy się więc z tymi tematami u nas obojga.

                    Super że masz mądra terapeutkę i że dosyć wcześnie rozpoczęłaś terapię (ja np. parę lat później). Natomiast z mojego doświadczenia i lektur wynika, że  jest to zdecydowanie bieg długodystansowy. Żeby też dać sobie czas, nie oczekiwać za szybko efektów.

                    Jesli chodzi o list do ojca, bardzo bym uważała. Każdy rodzic stara się jak najlepiej – nawet jak kompletnie nawalił. Gdy wychodzisz do niego ze skalą naruszenia, z którego on nie zdawał sobie sprawy (jak przypuszczam), reaguje obronnie. Raczej nie empatia w stronę twoich zranień. Więc list dałabym tylko w momencie jeśli jesteś gotowa na reakcję, która może być dla Ciebie kompletnie raniąca i lekceważącą Twoje uczucia (a pewnie będzie próba obrony siebie i/lub swojego wizerunku jako rodzica). Oczywiście może być różnie. Ale generalnie list jest dobry jedynie w sytuacji, jeśli kompletnie niczego nie oczekujesz w zamian, zależy Ci jedynie na zakomunikowaniu Twoich uczuć i prawdy. Np. moja mama zareagowała dość tragicznie na mój list, bardzo mnie to uraziło. Tata nie żyje.

                    (Jestem w połowie odpowiedzi, dopiszę po powrocie, bo inaczej mi się skasuje).

                    kurianna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 103

                      Wracam. Żeby było jasne – nie chcę Cię od idei listu odwodzić. Dla mnie to był ważny rytuał – przeczytałam go ojcu na grobie, spaliłam, a potem przepracowałam też z terapeutą. Mama przyjęła dziwnie, ale  przynajmniej dowiedziała się mojej perspektywy. Po prostu taki list robisz dla siebie, dla wolności bycia w prawdzie i wolności emocjonalnej – nie licz na żadną zaprojektowaną reakcję. A przynajmniej nie od razu.

                      Co do blokady w związku, blokady bliskości seksualnej – współczuję. To jest poważna rzecz. Tym bardziej jak po alko nie było problemu, to widać ile leku się z tym u Ciebie wiąże. Ile dyskomfortu. Tym bardziej jak mówisz że lubisz się tulić (uwielbiam!!!🥹) – widać że potrzebujesz czułości. A sferę pożądania seksualnego masz jakby odciętą.

                      Ja generalnie nie miałam takich problemów (unikanie zbliżeń) , ale myślę że miałam silne odcięcie od swojego ciała. Tylko w inną stronę poszło (spełniania oczekiwań, a nie blokady). Lekarstwem na to dla mnie jest terapia. Lektury (przeczytałam cały internet na te tematy, też sprawdzałam terapeutę, czy dobrze mnie prowadzi, czy mogę mu zaufać). Szukanie w sobie opieki. I coraz lepszy kontakt z ciałem, z własnymi potrzebami. To jest bardzo bolesny proces jeśli doszło do nadużyć. Ale konieczny żeby ciało odzyskać.

                       

                      Pomaga mi np. Marzena Barszcz (na Spotify np. rozmowy holistyczne, odcinek z nią jako gościem; bardzo polecam) – psychoterapeutka w nurcie Lowena. Pięknie mówi o tym, jak powolutku i praktycznie tę więź z ciałem odbudowywać, zwłaszcza po zranieniach. Też fajnie mówi o tym że najgorsze już się stało – tylko jak się zbliżamy do tego i schodzą nam mechanizmy, to jest lęk taki sam i blokuje. A tamto już było. Teraz tylko się przypomina po to żeby zostało uleczone. Jak mówi @dda97, nie jest łatwo o dobrych specjalistów. Choć wydaje mi się że świadomość rośnie, także w tym środowisku, i się to zmienia.

                      Równie ważnym elementem jest więź z partnerem. Otwarta komunikacja. Czy rozmawiacie? Omawiacie swoje potrzeby w kontekście bliskości? Jak on sobie radzi z tak długim brakiem zbliżeń? Czy frustracja o jakiej piszesz dotyczy jedynie sfery seksu? U nas tak naprawdę chodziło o kontrolę. I nieumiejętność przyjmowania czułości. Popracowalismy nad tym (nie bez gruuubych wtop) i jest dużo lepiej. Ale np. po każdym akcie czułości sprawdzam więź, pytam jak się czuje (i nawet mówię: zapytaj jak ja się czuję 😅, bo to jednak facet jest). Omawiamy sobie to, co zaszło. Też zeszliśmy z oczekiwań, perfekcjonizm dda zakradł się niezauważenie też do łóżka, a to bardzo blokujące. To oczywiście nasz sposób.

                      Ania281
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5

                        Bardzo dziękuję za wasze odpowiedzi, dużo mi to dało.


                        @kurianna
                        masz rację z tym listem, nie brałam pod uwagę tego, że reakcja rodzica może byc różna, niekoniecznie taka jakiej ja oczekuję, warto się na to przygotować.

                        Co do terapeutów, że są różni także się zgadzam, miałam 3 podejścia z różnymi psycholożkami (pierwsze w wieku 17-18 lat) i mam wrażenie, że te spotkania wywołały u mnie jeszcze większą traumę i niechęć do terapii, dlatego w tym roku po raz czwarty podchodziłam do tego bardzo sceptycznie i z dużym lękiem. Na szczęście teraz jestem w 100% pewna mojej obecnej terapeutki, w końcu mam takie poczucie, że jej metody i sposób prowadzenia spotkań całkowicie ze mną rezonują.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.