Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nawracający smutek, po „rozliczeniu z przeszłością”

Otagowane: 

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • essa123q
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      Witam wszystkich, mam 21 lat, nie wiem czy jestem DDA (nie byłem nigdy u psychologa), ale temat jest mi niestety bliski, postanowiłem zalogować się na tym forum i zapytać o kilka rzeczy. Zacznę od moich relacji rodzinnych, w okresie dzieciństwa mama piła, ojciec był za granicą, w domu była jeszcze babcia, subiektywnie mogę powiedzieć, że raczej nie dostałem dużo miłości, opieki itd. W domu bywały często kłótnie, zamykałem się z siostrą w łazience, kiedy do nich dochodziło, później kiedy matka przestała pić ojciec zaczął i trwało to bardzo długo, dziś już oboje nie piją, ale blizny pozostały, nie będę się, aż tak rozdrabniał, bo raz że nie do końca wszystko pamiętam, a dwa większość pewnie z was wie o co chodzi. W wieku nastoletnim zacząłem całkiem sporo pić i eksperymentować z używkami, zacząłem się zastanawiać, że coś może być ze mną nie tak, wydarzyła się pewna sytuacja, która bardzo mnie zdenerwowała, przez co zacząłem pić bardziej, chciałem chyba tym zrobić na złość rodzinie, pewnego dnia ktoś zauważył że nie jest ze mną dobrze, postawił mi pomóc, później zaczęły mną targać bardzo różne emocje, kilka dni przed moimi 21 urodzinami, zacząłem bardzo dużo myśleć, było to nie do opanowania, myślałem, że zachoruje na schizofrenie. Zaczęły mi napływać do głowy zdarzenia z dzieciństwa i myśli, uświadomiłem sobie, że to co robiłem było destrukcyjne i robiłem na złość tylko sobie, w tym momencie popłakałem się jak dziecko, ale ze szczęścia, poczułem coś czego nigdy nie czułem, jakby coś się we mnie odblokowało co siedziało od tylu lat… Niewyobrażalne szczęście i taki jasny umysł, zacząłem kontrolować swoje myśli, nie pamiętam co dokładnie mi przyszło wtedy do głowy, ale chyba przebaczyłem rodzicom, nawet powiedziałem to na głos cały zapłakany. Zrozumiałem to wszystko, kiedy zacząłem sięgać dna i trochę poczytałem o co z tym chodzi. Na dzień dzisiejszy mocno poprawiłem swoje życie, kiedy piłem stawałem się bardzo zgorzkniały, czułem dużą nienawiść, gniew itd. Ostatnio, jednak znów naszły mnie te dni, w których naszła mnie refleksja na temat mojego dzieciństwa i miałem chwile smutku, a potem przypomniałem sobie też kilka pozytywnych rzeczy z niego, i stąd moje pytanie czy mimo, że przebaczyłem rodzicom i trochę zabliźniłem rany z dzieciństwa, to czy nadal mogę mieć takie dni przygnębienia i czy potrzebna mi pomoc psychologa? Czuję się dobrze od tamtego czasu kiedy im wybaczyłem, ale nie wiem na ile to wszystko jest już za mną.

      essa123q
      Uczestnik
        Liczba postów: 5

        Dosyć chaotycznie to opisałem, jak ktoś ma jakieś pytania, to śmiało :_)

        abcd
        Uczestnik
          Liczba postów: 209

          Odnosząc się do tego co napisałeś Essa123q, z mojego doświadczenia, chwile słabości, przygnębienia z powodu niezbyt udanego dzieciństwa raczej nie są czymś nienormalnym. Ale jeżeli przepracowane nieudane dzieciństwo, świadomie wybaczone i zapamiętane, to gdy takie przygnębienie się pojawia, to co najwyżej jest tylko pustym uczuciem, które już nie powinno powodować złości, zgorzknienia i tego typu, a jest tylko blizną, która mimo wszystko nie powinna kierować człowiekiem, bo już nie ma takiej siły.
          Ten stan w którym odczuwałeś niewyobrażalne szczęście warto by było sprawdzić czy nie było wynikiem nadużywania alkoholu, używek i w związku z tym np. zachwianej biochemii w mózgu i np. jakimś tam objawem choroby afektywnej dwubiegunowej /hipomanii? Jeżeli nie czujesz się na siłach ogarnąć ten temat, to uważam, że warto poszukać dobrego psychologa, albo psychiatry i skonsultować.

          Na pewno każdy człowiek jest powołany do życia w miłości, prawdzie, dobru, pięknie i jeżeli człowiek stosuje się do tego powołania i udaje się zapewniać warunki takie by mogło być to nieskrępowane, to sprzyja zdrowiu (psychicznemu i fizycznemu).

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 624

            Cześć,

            Nie to, żeby było jakoś szczególnie chaotycznie, ale tak właściwie nie wiem, co się u Ciebie wydarzyło. Ty nazywasz to przebaczeniem. Patrząc na to z boku, może to jakiś rodzaj przebudzenia, zrozumienia, olśnienia. W każdym razie, jeśli mówisz, że jest Ci z tym dobrze, to pewnie jest to dobre 🙂

            To nie wizyta u psychologa sprawia, że jesteś DDA. Sprawia to Twoje dzieciństwo (Twoja opowieść brzmi znajomo), a psycholog jedynie nazywa i diagnozuje problem.

            Myślę, że możesz po prostu próbować żyć normalnie – usamodzielniać się, osiągać swoje cele osobiste i zawodowe, budować relacje (np. rodzinne, przyjacielskie) i odnajdywać się w związkach. A wtedy wszystko wyjdzie jak na dłoni – gdzie sobie radzisz, gdzie masz bariery i lęki, gdzie brak Ci umiejętności, których nie miałeś jak wynieść z domu rodzinnego, czy nie brak Ci sił, zdolności (w sensie interpersonalnym czy emocjonalnym) i energii. To jest właśnie różnica pomiędzy zdrowiem a dysfunkcją. Teorie na bok, życie szybko obnaży wszystkie ewentualne braki…

            Utrzymujący się smutek i przygnębienie może być sygnałem, że jednak pozostało coś jeszcze do przerobienia. Że może rozliczyłeś już przeszłość (choć może jedynie na płaszczyźnie intelektualnej, daj Bóg, jeśli także na emocjonalnej). Ale wciąż pozostaje do zrobienia teraźniejszość i przyszłość.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez dda93.
            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 624

              Tak po chwili przemyślenia i przeczytaniu posta Kolegi, który napisał przede mną: faktycznie, coś to zdrowienie za szybko i za łatwo poszło…

              Dlatego proponuję Ci mały test: Wyobraź sobie, że idziesz ulicą, a naprzeciw Ciebie idzie osoba pijana. Wybierz sobie, czy to kobieta, czy mężczyzna. Czy osoba w wieku Twoich rodziców, czy ktoś raczej w Twoim wieku. Porę dnia (dzień czy noc?).

              W każdym razie osoba ta zatacza się, coś bełkocze i wykrzykuje pod nosem, a gdy podchodzi bliżej, czujesz, że śmierdzi alkoholem. Co wtedy czujesz? Co miałbyś ochotę zrobić?

              essa123q
              Uczestnik
                Liczba postów: 5

                Tak jak myślałem, zbyt chaotycznie haha, wszystko co opisałem działo się na przestrzeni myślę kilku lat, ale mniejsza, nie będę się już rozdrabniał ani niczego edytował, dzięki wszystkim za odpowiedź, odniosę się tylko jeszcze do @dda93, a propos testu i wyjaśnię, dlaczego akurat tak wybrałem, oraz podam też 2 sytuacje, które pamiętam, gdzie faktycznie nieznajoma osoba pijana (możliwe że bezdomna) do mnie zagadała:

                1. Mężczyzna, jest to bardziej prawdopodobne, że taką osobą byłby właśnie facet
                2. W wieku moich rodziców, załóżmy 30-45 lat (generalnie, raczej starsza osoba)
                3. Noc
                4. Nic raczej nie czuję ,zastanawiam się po co podszedł, więc czekam na jego reakcje, jeśli śmierdzi alkoholem lub ogólnie brzydko pachnie to jego sprawa, nie raz w sklepie się spotyka takich ludzi… Jeśli zaczepiłby mnie, żeby zająć mi czas to raczej czułbym znudzenie i chciał jak najszybciej uciąć rozmowę, bo z reguły tacy ludzie są ciężcy do rozmowy w takim stanie

                1.Kiedyś jak byłem mały szedłem w nocy do domu i szedł jakiś pijany facet, zszedłem na przeciwny chodnik i zaczął krzyczeć coś w stylu ,,Co ty, boisz się mnie?”.

                2.W sklepie pijany Pan zaczepił mnie i coś mówił pod nosem, nie rozumiałem co mówi więc go olałem, patrzyłem się przed siebie i powiedział do mnie coś w stylu ,,Widzę że masz swój świat, w takim razie nie przeszkadzam” i odwrócił się, to było w sumie dosyć ciekawe, bo trafił w punkt, nawet pamiętam kiedy nauczycielka w szkole podst., stwierdziła, że żyje w swoim świecie. (miałem wtedy kilkanaście lat.)

                Stwierdziłem, że przytoczę też sytuacje, które faktycznie miały miejsce może też coś wniosą do tego

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez essa123q.
                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez essa123q.
                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 624

                  Był test, więc muszą być i wyniki 😉 Większość znanych mi DDA (włącznie ze mną) na widok osoby pijanej na ulicy reaguje lękiem, złością, niechęcią lub obrzydzeniem – albo kombinacją tych rzeczy – zależy od zachowania tej osoby i czy stanowi ona jakieś zagrożenie. Ciebie najwyraźniej problem ten nie dotyczy.

                  Eksperymentowanie z alkoholem i innymi używkami może zwiększać tolerancję na osoby będące pod ich wpływem. Ale też bardziej naraża Cię na uzależnienia, więc tu warto zachować ostrożność.

                  Powiesz może coś jeszcze o tym uciekaniu w „swój świat”?

                  essa123q
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 5

                    No właśnie z tym reagowaniem na osoby pod wpływem, też ciężko określić, bo tak jak napisałeś nie do końca wiadomo, o co tej osobie chodzi, nie mogłem stwierdzić np. czy mogłaby być agresywna itd., ale na pewno nie reagowałbym jakimś obrzydzeniem czy złością, ot zwykły pijany gość, któremu się nudzi i chce zagadać albo potrzebuje kilku groszy :D. Jeśli chodzi o używki to wiadomo alkohol, papierosy (aktualnie e-pet), kiedyś marihuana a potem jeszcze stymulanty, ale na chwile obecną palę tylko e-papierosa i czasami jakieś piwko max. 2 wypije, ze znajomymi, kiedyś potrafiłem dzień w dzień po 4-6 piw, a wcale mnie jakoś do tego nie ciągnie teraz, chyba wydoroślałem z tych wszystkich specyfików, chociaż przyznam, że kiedyś miałem myśli, że mogę mieć problem z alkoholem, ale w porę się ogarnąłem. Jeżeli chodzi o „uciekanie w swój świat”, to kiedyś było to o wiele bardziej widoczne, najczęściej byłem w pokoju i siedziałem przy komputerze, rzadko rozmawiałem z rodziną, w sumie teraz też, ale po latach jakoś bardziej stałem się pewny siebie itd., może nie jestem duszą towarzystwa ale, mam znajomych i nie jestem już takim „mrukiem”, jak to moja mama kiedyś mówiła. Czytałem też o rolach dzieci w takich rodzinach, wydaję mi się, że mogę być na pograniczu maskotka/niewidzialne dziecko, z czego kiedyś odgrywałem rolę maskotki w domu, często potrafiłem w karykaturalny sposób przedstawić mojego pijanego ojca, żeby trochę rozluźnić atmosferę, natomiast w szkole, zdecydowanie byłem tym cichym, nieśmiałym dzieckiem, jakoś do końca 1 gimnazjum myślę. Nadal mi trochę coś zostało z tych cech, ale dla przykładu powiem, że kiedyś w podstawówce byłem jedyną osobą, która potrafiła zostać na przerwie w klasie i gapić się w ścianę, zamiast bawić z innymi dziećmi, dalej czasami lubię świat fantazji, ale w kontaktach z ludźmi przynajmniej już tak się nie odcinam i potrafię prowadzić normalny dialog.


                    @Edit
                    :

                    Dodam jeszcze, że jak wychodzę ze znajomymi, do ludzi, itd., często się uśmiecham, aż nad wyraz, nie mogę tego opanować, natomiast w domu czasami, mam ponurą twarz, na co uwagę zwraca mi mama, a mnie to denerwuję, kiedy mówi że warto czasami się uśmiechnąć (z takim przekąsem) i robi mi wyrzuty sumienia, szczególnie, że kiedyś jej przeszkadzało że jestem takim „mrukiem”, ludzie czasami zwracali mi właśnie uwagę, że cały czas mam uśmiech doklejony do twarzy albo właśnie zero mimiki i emocji na niej. O tym też czytałem, jednak nie uważam tego za wadę, czasami wygląda to może głupio, ale w większości przypadków to atut, o czym też usłyszałem od kogoś 🙂

                    A co do tej niechęci, awersji do osób pijanych, i w kontekście do tego testu, to wydaję mi się, że istnieją ludzie, którzy albo po takich przeżyciach z dzieciństwa, nigdy nie będą pić i będą czuć do takich sytuacji obrzydzenie, albo właśnie na odwrót, pójdą w ślady rodziców, tak jak trochę można powiedzieć, że ja, ale to tylko moje domysły.

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez essa123q.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez essa123q.
                    Artur1983
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 13

                      Witaj, jak się teraz czujesz? To czy potrzebna Ci pomoc psychologa to chyba zależy między innymi od tego jak się czujesz.

                      essa123q
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5

                        @Artur1983 Czuję się aktualnie bardzo dobrze, po prostu naszła mnie refleksja, czy może nie ma jeszcze jakichś rzeczy, które może powinienem przepracować ze specjalistą i może wytłumaczyłby mi jasno, co dokładnie mogło we mnie zajść, w momencie kiedy zrozumiałem parę rzeczy i chyba wybaczyłem rodzicom, to czego wtedy doświadczyłem było bardzo oczyszczające, nawet jestem wdzięczny za jedną sytuacje w tamtym czasie (nie będę mówił o co chodzi, ale bardzo się zdenerwowałem), która pozwoliła na eksplozje moich emocji, a nie była przyjemna sama w sobie.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.