Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD nawracjace konflikty

Otagowane: 

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • em
    Uczestnik
      Liczba postów: 6

      Cześć potrzebuję porady  jestem DDA w rolach bohatera i ofiary w jednym, pracuję nad sobą od wielu lat,ale bez terapii, owszem  byłam  na  konsultacjach psychologicznych doraźnie gdy miałam kłopoty ze zdrowiem i z pracą.  Myślałam, że jestem wolna od cech DDA  ale mam koleżankę, którą długo i od czasu jak jej mąż zaczął pić ciągle dochodzi miedzy nami do kłótni. Ona obwinia mnie, że tyle zła jej zrobiłam w życiu,  mam wrażenie, że mi zazdrości dobrej rodziny. Ciągle mnie krytykuje, podważa zdanie, a ona uważa ze to ja. Obie siedzimy spięte w swoim towarzystwie spotykamy się czasem ze względu na dzieci. Ja  ograniczyłam kontakt , bo nie mogłam wytrzymać gdy się na mnie wyżywała. Powiedziałam jej, że nie jestem wycieraczka. Od tego czasu nie poprawiło się ona oczekuje empatii ode mnie, a ja bardzo jej współczuję, ale nie mam zrozumienia. Kiedyś byłam dla niej zbyt pomocna i ona to wtedy wykorzystywała, za każdy przewinienie swoje przepraszałam, by naprawiać relacje, a teraz zwyczajnie uważam że coś jest nie tak po obu stronach… Teraz powiedziałam, ze nie mogę jej więcej dać. Chce równowagi w relacjach. Wkurzyła się na mnie i zerwała relacje mówiąc ze jestem manipulantką i stosuje przemoc emocjonalną myślę, ze w odwecie. Jesetm bardzo wierzącą osoba i naprawdę nie wiem jak się zachować.

      przyszlamposiebie
      Uczestnik
        Liczba postów: 9

        Z tego co napisałaś – zareagowałaś zdrowo. Nie rezonujesz z przemocową relacją. Myślę, że koleżanka jest mocno zagubiona i jej świadomość jeszcze nie dopuszcza myśli, że to ona może być tą toksyczną osobą. Nie jesteś jej nic winna, nie jesteś zobowiązana. Jeśli lepiej Ci będzie bez niej – a raczej będzie – urwij kontakt i zamknij się na każde jej pretensje czy wyrzuty i oskarżenia. To chyba najlepiej działa, nazywam to „zamknięciem uszu”. Kiedy tłumaczenia nie pomagają, a Twoja decyzja jest podważana i krytykowana, to chyba jedyne co możesz zrobić.

        Życzę wszelakiego dobra.

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 621

          Z opisu wydaje mi się, że koleżanka przekracza pewne granice i traktuje Ciebie zbyt roszczeniowo. Tymczasem może to ona sama powinna zrobić porządek w swoim życiu (rozstać się z pijącym mężem albo poszukać fachowego wsparcia psychologicznego, ewentualnie najbliższej grupy Al-Anon).

          Moim zdaniem masz do wyboru – albo będziesz dawała się obwiniać (zgaduję, że nie za Twoje grzechy, tylko za jej nieszczęścia i zaniedbania), albo ogranicz kontakt dopóki koleżanka się nie ogarnie – może sama Ci jeszcze kiedyś za to podziękuje.

          em
          Uczestnik
            Liczba postów: 6

            Bardzo Wam dziękuję, potrzebowałam spojrzenia innych osób z grupy DDA bo ona mówi mi ze właśnie przez to jestem toksyczna jej zdaniem. Niestety jako osoba wierząca uważam, iż współczesna psychologia takim określeniem toksyczny człowiek  nie szanuje GODNOSCI człowieka. Moim zdaniem zachowania mogą być toksyczne ale nie człowiek, jako dar od Boga. jednak nic nie skutkuje poprawia moje błędy językowe, muzyka której słucham jest kiczowata, cokolwiek powiem i tak nie słucha, mówi na przekór. Będę się za nią modlić, bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Więcej nie jestem w stanie zrobić bo się wykończę, a wtedy nikomu nie pomogę.

            Też uważam że jest roszczeniowa, przekracza granicę bo jest cholerykiem, ale nie lubi dawać nic od siebie tylko brać, wychwalać swoje dzieci, a ja jej jestem potrzebna jako publiczność i pogotowie pomocowe. Jednak musze być uczciwa i przyznaje, ze w młodości ona dała mi dużo uwagi i ja jej też,  nawet czasem niezbyt dobrze ja traktowałam ale ona też .Podziękowałam jej za ten czas z młodości. Ja tez przyzwyczaiłam  ją ,byłam często uległa sama mi to powiedziała.

            Funia
            Uczestnik
              Liczba postów: 8

              Jestem nowa. Dopiero sobie uświadamiam z czym mam sie zmierzyć ale wydaje mi sie, że częścią wychodzenia z DDA jest zrobienie porządku w relacjach. Też jestem typem Bohatera i zauważam, że to moja zasłona dymna, zajmuje sie problemami wszystkich tylko nie swoimi. Myślę, że ty Em też tak właśnie robisz. Od dziecka uczono nas, że nasze potrzeby są nieistotne i do dziś czujemy wyrzuty sumienia kiedy chcemy czegoś dla siebie. Jak wyżej napisano, odsuń się od tej koleżanki, maksymalnie jak możesz ogranicz kontakt, żeby nie miała wpływu na Twoje emocje i skup się na sobie. Ja dałam sobie pół godziny dziennie na coś w rodzaju medytacji. Siadam, kładę ręce na kolanach, zamykam oczy i staram się myslec o rzeczach przyjemnych i mało istotnych lub wogóle nie mysleć bo ja mam problem z analizowaniem wszystkiego i wszystkich. Czas dla mnie. Uzdrawiające uczucie. Po pół godziny otwieram oczy i zdaje sobie sprawę, że świat sie nie zawalił przez ten czas. Nie miej wyrzutów sumienia, że kiedyś ta koleżanka Ci pomogła a teraz Ty ją zostawiasz z problemami. To nie są Twoje problemy i nie musisz długów wdzięczności spłacać do końca życia kosztem swojego zdrowia psychicznego.

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 621

                Współczesna „amerykańska” psychologia chyba popełnia wiele błędów – na przykład pielęgnuje w ludziach narcyzm, czasem chwali niedojrzałość emocjonalną, a czasem traktuje ludzi jako jednostki z kosmosu, wyrwane z rodzin, wspólnot i społeczeństwa. Ale może nie warto się przejmować etykietkami, tylko sięgać do istoty problemu.

                Myślę, że lekko toksyczna mogła stać się relacja, jaka powstała między Wami. Jeśli koleżanka ma niskie poczucie własnej wartości z powodu problemów z uzależnionym (? – tak by wynikało z opisu) mężem, a Ty jesteś dla niej „kołem ratunkowym”, to stajesz się kolejnym ogniwem w tym łańcuchu współuzależnienia, czyż nie? Na dłuższą metę nie służy to pewnie ani jej, ani Tobie.

                Fajnie, że dostrzegasz w łączącej Was relacji również rzeczy dobre i  że patrzysz na nią z perspektyw różnych okresów czasu. Co, oczywiście, nie wyklucza możliwości stawiania przez Ciebie zdrowych granic.

                em
                Uczestnik
                  Liczba postów: 6

                  Bardzo wam dziękuję, nie byłam na terapii więc nie wiem z czym to się wiąże, potrzebowałam spojrzenia kogoś z boku, kto też zmagał się z DDA, najlepiej jak jest po. Nie chce utrwalać zależności i toksyczności  więc rzeczywiście dobrze będzie się wycofać dla dobra nas obu, bo oczywiście miałam wyrzuty sumienia, ze ją zostawiam w najgorszym momencie.

                  Chociaż tak naprawdę to ona mnie wyrzuciła ze swego życia napisała koniec-nie będziesz budowała swojej wartości na mojej. To chyba jest prawda tu się z nią zgadzam, bo jeśli ona ma tez niskie to mogła tak to odebrać, moje pouczanie jej. Ależ ile razy proponowałam pomoc to chciała sama, ale mówiła ze się wtrącam.  To odpuściłam.

                  Mam kłopot z poczuciem wartości, gdyż rozum to wie, a serce czuje tak na 30 % to i tak dużo, bo kiedyś było malutko, dlatego ważne dla mnie było odkrycie sensu, wartości, aspiracji itp. Bardzo pomaga mi w budowaniu dojrzałej siebie wskazówki ks. Marka Dziewickiego.

                  Ja niby chce się sobą zajmować , pewne rzeczy robię dla siebie ale czuję wyrzuty sumienia.  Mam silna potrzebę pomagania innym ale teraz to przykazanie jak nigdy otworzyło mi oczy: „…Szanuj bliźniego jak siebie samego” -szanuj innych bo nie będziesz siebie szanować , bo dopadną Cię  wyrzuty sumienia; bliźni to tez lustro dla mnie co w nim mnie denerwuje to ja tez mam- CIEN, a także wskazuje zachowaj równowagę w relacjach, czyli nie kosztem siebie.

                   

                  Jestem w drodze: odkryłam swój sens istnienia chcę mieć wartościowe życie bo go nie miałam, oparte na Przykazaniach Bożych. Uporządkowałam wartości nie kieruje się emocjami one są tylko moim termometrem, zmień cos. I intuicja mówi mi by poprawić jakość swych relacji w stosunku do innych.

                  Czerwonewino
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 99

                    Przykazanie miłości mówi: miłuj bliźniego swego jak siebie samego… No właśnie, jak siebie samego… Czy Ty siebie kochasz? Czyli czy: akceptujesz siebie, czy szanujesz swoje emocje, czy potrafisz je wyrażać, czy wybaczasz sobie i masz dla siebie współczucie?

                    Gdy nie kochasz siebie i nie realizujesz własnych potrzeb, a wręcz przeciwnie kosztem własnych potrzeb realizujesz potrzeby innych – zawsze będziesz miała poczucie bycia wykorzystaną. Prawdziwą i bezinteresowną pomoc jesteśmy w stanie ofiarować tylko wtedy, gdy sami czujemy się w pełni zaspokojeni we wszystkich aspektach naszego życia. Jakikolwiek deficyt w jakimkolwiek jego obszarze w zderzeniu z ofiarnością jaką obdarza się innych, zawsze będzie rodził poczucie, że daje się z siebie więcej nie otrzymując w zamian „wystarczająco dużo”. Dlatego praca z samym sobą jest tak ważna. Gdy nie czujemy miłości do siebie, gdy się nie akceptujemy, gdy nie czujemy się szczęśliwi sami ze sobą – to nigdy nie będziemy w stanie w sposób bezinteresowny podarować komukolwiek czegokolwiek, bo zawsze będzie rodzić się w nas jakieś poczucie krzywdy.

                    Dygresja – gdy lecisz samolotem i zaczyna się coś groźnego dziać najpierw tlen podaje się samemu sobie, a później dziecku.

                    W życiu jest podobnie. Życiowy tlen musisz najpierw podać sobie, aby następnie móc zająć się kimś innym. To nie jest egoizm. To jest zdrowy racjonalizm 😊

                    dda93
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 621

                      Em, to prawda, trudno traktować drugą osobę jak „dziecko”, ale jeśli Ty masz jaśniejszy ogląd sytuacji, czasem musisz się odciąć. Jeżeli druga osoba sama chce się „utopić” (nie chce sobie pomóc, zmienić swojej sytuacji), powinnaś umieć puścić jej rękę, a nie iść z nią na dno…

                      Moim zdaniem warto też w takich sytuacjach uszanować odrębność światopoglądową innych osób. Na zasadzie: Jeśli ja pomagam Tobie, to nie oczekuję, że będziesz wyznawała tę samą religię, głosowała na tę samą partię polityczną czy miała identyczne poglądy w innych sprawach. Bo wtedy pomaganie może być postrzegane z oporami, jako nie do końca bezinteresowne – i stąd mogą być też oskarżenia o „toksyczność”.

                      em
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 6

                        dda 93

                        Dziękuję tak chyba jest w końcu do mnie dotarło, że nie pomagam a zaszkodzę i jej i sobie. Jak ktoś nie chce nie mogę się narzucić. Ona chodzi na jakąś terapię, odcięła się i zerwała relacje.  Mówiła mi  że analizowała moje wypowiedzi, obserwowała mnie , czytała i analizowała to co pisze i uważa że jestem manipulantką i stosuje przemoc emocjonalną a ona agresje i to toksyczna relacja.

                        Ponadto gdy de facto przeczytałam co to jest manipulacja i przemoc emocjonalna, olśniło mnie że takie zachowania wobec mnie stosowała byłam tego nieświadoma, ale ja tez by się czasem odegrać. I nawet jestem jej wdzięczna. Niestety musze przyznać, że ciężko było mi się jej postawić granicę, bo z osobami krzykliwymi nie idzie mi łatwo, ale w końcu dotarło do mnie, że myśląc o mnie tylko źle pokazuje, że ma gdzieś co ja czuję, liczy się tylko to co chce i dlatego mnie obwinia, oczywiście wypierając się.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.