Wiesz, jestem świadom wielu różnych schematów, które powodują że wracam na stare tory.
Niestety też przechodziłam deprechę i ona też mnie chwilami nadal dopada. Jestem na lekach. Wyznaczam mimo tego nowe ścieżki w swoim umyśle, które przez lata były złe. Tak mi to tłumaczy terapeutka. Nie da się nagle zmienić wszystkiego. Największym moim sukcesem było obalenie fikcji idealnej rodziny i bycia w swojej rodzinnie bohaterem.
Jednak w życiu codziennym jestem nadal bardzo wymagająca dla samej siebie i nie potrafię się sobą odpowiednio zająć. Taki mam czas, po coś on jest. Czy jestem w roli ofiary? Nie wiem, raczej jadę po sobie straszliwie. Krytyk wewnętrzny jest na w tej chwili bardzo aktywny.
Terapię mam co tydzień od kilku lat. Miałam małą przerwę kilku miesięczną ale to było spowodowane faktem, że terapeutka nie miała na tyle kompetencji by zająć się moim przypadkiem.
Obecnie mam też w sobie bardzo dużo muru i niedopuszczania do siebie tego co mówią mi inni. Jestem anty wszystkiemu, nawet samej sobie.