Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nie chce mi się żyć

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 69)
  • Autor
    Wpisy
  • wklatce
    Uczestnik
      Liczba postów: 10

      Jasne, że wszyscy jesteśmy fajni 😉 i że w nas tkwi wiele siły wewnętrznej i że jest wiele możliwości, by szukać pomocy itd. Ja mam taką wizję przed oczami, ja uśmiechnięta, szczęśliwa, po wielu latach przerwy znowu potrafię bez wyrzutów sumienia znależć czas, żeby regularnie chodzić na siłownię, żeby się znowu wspinać, przełamię swoje lęki (irracjonalne) przez zrobieniem prawka i będe umiała prawdziwie odczuwać szczęście. Wiem, że to nie jest jakieś odległe, nierealne marzenie. Ale dziś jestem załamana, znowu w tym samym punkcie zycia, znowu okłamana, znowu olana, znowu z poczuciem bezradności.

      malina32
      Uczestnik
        Liczba postów: 142

        Ja czuje presje od ciebie. 95% wypowiedzi to narzekanie na meza. Nie dziwie sie ze ucieka. Bo mi samej cisnienie podskoczylo od twoich slow.

        Prosze nie wyjezdzaj mi jak sie poswiecasz dla rodziny bo to klasyczny obraz z rol dda/ddd. Najwyrazniej nie poczytalas niczego i oczekujesz ze my „klasyczni”dda /ddd cie wesprzemy.

        A na jakiej podstawie twierdzisz ze ktos jest typowym ddd?  Prosze wymienn mi cechy wraz z podaniem skali od 1 do 10 zeby mozna bylo obiektywnie zobaczyc jak wielki to problem.

        Szkoda ze mityngi raz na miesiac. Moze zapoznaj sie z webonarami http://www.przez.tv sa bezplatne. No chyba ze chcesz to mozesz im placic. Bo wg ciebie tylko odplatnie uzyskasz godna ciebie pomoc.

        Tymczasowy
        Uczestnik
          Liczba postów: 127

          wklatce, skoro schematy się powtarzaja i znowu jesteś w tym samym miejscu to znaczy ze schemat jest zły. Jeśli czujesz się bezsilna to zrób cos czego nigdy nie robiłaś – nie walcz z tym, daj się ponieść bezradności. Ale boisz się ze jak się przyznasz/poddasz to wszystko się rozpadnie – i tak nic nie zrobisz. Każde katharsis, jak dno alkoholika na tym polega, żeby odpuścić w końcu i skupić na tym co ma sens. Idz po pomoc.

          malina, dużo wiesz i jesteś świadoma wielu rzeczy, ale masz ten sam problem co ja, za dużo doradzasz innym, za dużo presji pomimo swiadomosci, czasem mniej to więcej. Lepiej dla wszystkich 🙂

          malina32
          Uczestnik
            Liczba postów: 142

            Ale ja wiem to. Na kazdym spotkaniu z terapeuta to walkuje. Mim zdaniem i tak to zredukowalam. Ja mam wiekszy problem z nie akceptowaniem bezsilnosci u mnie i innych. Bo to jest schemat rodzinny.

            A najsmieszniejsze ze jestem inna na mityngach i terapi grupowej. Ciekawe.

            Podejrzewam ze jak pojde do pracy to tu juz nie zajrze i nie bede mowic swoich opinii. Za duzo wolnego mam. 🙂

            wklatce
            Uczestnik
              Liczba postów: 10

              Malina, mój mąż tak pracował, zanim go jeszcze poznałam, więc to nie ja to powoduję, ponadto przez pierwsze lata małżeństwa nie negowałam tego, wręcz cieszyłam się, że możemy się nie widzieć co jakiś czas zaskakiwać się tym co się u nas zmieniło przez ten czas. Problemy się zaczęły, kiedy zdecydowaliśmy się na pierwsze dziecko, mój mąż się stresował, no ale nie mamy jeszcze mieszkania (mieszkaliśmy na stancjach) nie mam pracy w mieście. Ja wrzucałam na luz, spoko, nie wiadomo ile się będziemy starać, a potem też jest 9 mies. więc ze wszystkim zdążymy. Ale potem mój mąż się wycofał. Kiedy syn miał 3 tygodnie. Co do mojego poświęcania się, to ja to postrzegam jako przykładanie się a nie poświęcanie, tylko kiedy jest się samotną matką, to nie jest tak lekko. Co do odpłatności terapii, to napisałam wyrażnie, że zaczynam od mityngów, które są darmowe, że szukałam informacji o darmowej pomocy w moim mieście i nie nie znalazłam ale zamierzam szukać dalej. Jednak pierwszy raz w życiu dojrzałam do tego, żeby w przypadku kiedy okaże się to niemożliwe wydać na to pieniądze, pomimo, że nie jest to mała kwota. Dlatego, bo jest to dla mnie ważne i nie zamierzam dłużej tak żyć. Problem w tym, że mój mąż gotów tkwić w tym po grób, choć wie, sam przyznaje, że ma problemy, które go przerastają. Za nic jednak nie tknie kasy, bo to świętość dla niego, ma leżeć i przybywać i to mnie wnerwia, że pieniądze ważniejsze od rodziny, a i tak z nich nie korzysta. Ale też rozumiem to, że to mu daje poczucie stałości. Po terapii jednak nie będzie potrzebował takiego „wsparcia” wierzę, że można się od tego uwolnić. Przeczytałam na tej stronie wszystko – artykuły itd. „Siedzę” tu od kilku dni. Z forum niewiele. Dużo czytałam o DDD na innych stronach, stowarzyszeń, psychoterapeutów, gdzie zazwyczaj trafiałam na długie listy cech typowych dla DDD ( a nawet testy) i odnajduję 70% tych typowych cech w sobie i w mężu. A wszystko zaczęło się od audycji w radio, gdzie wypowiadali się i terapeuci i osoby korzystające z terapii. Więc co nieco się orientuję w tym temacie. Co do wsparcia, to po prostu wyrzuciłam z siebie to tutaj, gdyby nikt nie odpowiedział, nie pocięłabym się. Jeśli człowiek który się zobowiązał wobec mnie i naszych dzieci nie wywiązuje się z tych obietnic, a ja tak, to chyba mam prawo być wściekła? Dziwi mnie, że tego nie rozumiesz.  A może Ciebie nikt nigdy nie okłamał, nie zawiódł, nie wystawił? Od kilku dni przeżywam ogromny wkurw na męża, więc o tym piszę. Chyba od tego jest to forum, żeby kazdy mógł napisać co chce. Z tego czego się naczytałam o grupach wsparcia i w ogóle o terapii DDD nigdzie nikt nie wspominał o tym – powiedz z czym masz problem a Cie skrytykujemy, ocenimy, i zarzucimy, że sama sobie jesteś winna. Zastanawiasz się nad tym czasem, czy Twoja krytyka jest konstruktywna?

              Tymczasowy
              Uczestnik
                Liczba postów: 127

                Malina no ja tak samo 🙂 Ale póki co to dobra okazja żeby poćwiczyć kontrolę nad tym. Ja sobie ostatnio żyję z sentencją Marka Aureliusza „bądź tolerancyjny wobec innych i rygorystyczny wobec siebie” 😀

                No i paradoks, doradzam jak nie doradzać

                malina32
                Uczestnik
                  Liczba postów: 142

                  Ja bardziej musze pocwiczyc jak rozbrajac zlosc bo na tym etapie jestem w terapii.

                  A zlosc tez przejawia sie w isilnym pomaganiu.

                  Jak sie uporam ze zloscia to reszta juz sama powinna sie wyciszyc. Ale zobaczymy. Bo w terapi tez nie zawsze jest tak latwo.

                  Ja chce isc do pracy. Bo nie dlugo oszaleje.

                  Tymczasowy
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 127

                    Malina, ja wymyśliłem, ze znajdę jakaś prace na weekend, póki szukam na pełny etat. A twoja złość bierze się bardziej z własnej chwilowej bezczynności czy tego, ze po latach pracy nad soba i nabytej swiadomosci widzisz jak ludzie ciągle popełniają najprostsze błedy, wykłócają się chociaż nie maja kompletnie pojęcia o czym mówią i nie mogą nawet ogarnąć jak ogromną drogę przeszłaś? Bo np. moje ego tak czasem przesadza

                    malina32
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 142

                      U mnie praca na weekendy odpada bo chce staz odbyc. A jak chcialam isc do pracy to ogloszenie zniknelo z witryny w ciagu godziny.

                      Chyba bardziej z tkwienia w domu. Ostatnie lata podrozowalam i pracowalam wiec siedzenie na miejscu mnie irytuje. W podrozy spotkasz wiele roznych osob i sie uczysz o sobie i innych.

                      A poza tym okres swiateczny i nowy rok zawsze znosze zle to mi frustracja urasta.

                      Nie moge sie doczekac wizyty u psycjologa moze cos pomoze albo mnie wkurzy.

                      Ale dzieki za slowa. Widocznie potrzebowalam zeby ktos mna potrzasnal bo juz ekploduje ze zlosci. A nie powinno sie innym wyrzywac.

                      Przepraszam wklatce. Przecholowalam.

                      wklatce
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 10

                        Nauczka dla mnie – zanim wdam się w dyskusję, sprawdzić, z kim rozmawiam. Dziwne uczucie odkryć, że moją sytuację życiową krytykują osoby, których rówieśnikom zmieniałam pieluchy, osoby, które nie znają tematu z własnego doświadczenia… Człowiek uczy się całe życie.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 69)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.