Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Nie chce mi się żyć
-
AutorWpisy
-
Dokładnie 🙂 Wziąć się w garść i za siebie, a nie za kobiety, z kobietą jesteś dla siebie a nie dla nich.
Pamiętaj że masz święte prawo odciąć się od toksyczności i mieć ich zdanie w dupie.Chociaż czasem szkoda nawet dupy.
a i „dla nich”, „ich zdanie” chodziło o rodzinę i krewnych a nie kobiety
Tak. Teraz musze popracowac nad tym zeby powoli sie odkochiwac, chociaz bedzie ciezko…. serce nie sluga.
Staram sie uczyc cieszyc z blahostek i codziennie powoli robic drobne kroki…
Nie wiem czy to pasuje do tematu wątku, ale ostatnio mam taką plątaninę myśli, że ciężko mi ze sobą wytrzymać. „Zostawiłam” mamę w domu z uzależnionym ojcem, niby nic się takiego nie dzieje, ale mam wyrzuty sumienia. Mimo wieku, w miare stabilnego już związku i zaczynaniu tak naprawdę od nowa, nie mogę się odczepić od przeszłości. Gdy spotykam się z mamą to później caly wieczór płacze- martwie się tym jak sobie radzi, że jest sama (mimo, że pół życia była tak naprawdę), ze coś jej się stanie i co ja wtedy zrobie. Mama jest silną kobietą i nigdy się nie użalała i podłamwyała, ale ja się stresuję. Partner nie potrafi mnie pocieszyć, bo ja nie umiem się tak naprawdę otworzyć. Otwierałam się przed nim miliony razy i czuję, że On nie potrafi mi pomóc. Nie wie jak to jest i nie umie postawić się w mojej sytuacji. Czuję się jakbym tworzyła sobie szczęscie i własne życie na nowo,ale ta przeszłość mnie ciągnie w dół i powoduje natychmiastowe załamanie, rozbicie, czarne myśli, wspomnienia. Czy to jest jakiś kolejny „etap” wychodzenia z dda? Bo jest coraz lepiej, bylam na terapii nie raz i wydaje mi się, że zaczęłam wychodzić na prostą, układać sobie życie. Mimo wszystko mocno się stresuję, kilka pierwszych miesięcy wyprowadzki,nowej pracy, docierania się w związku spowodowały u mnie zaburzenia hormonalne, wypadanie włosow, wahania nastrojów. Wydaje mi się momentami, że nie jestem do końca przystosowana i wszystko przeżywam zbyt mocno.
A ja już nie mam siły dalej… I nie wierzę że po terapii będzie lepiej…. Bo ciągle potykam się o to samo. Zaczęłam praktyki i nie mogę spać w nocy bo się okazało że jednak mam poprowadzić zajęcia. Nie potrafię! Lęk mnie tak sparaliżował że nie mogłam się ruszyć przez prawie dwie godziny. Chciała bym się jutro nie obudzić, chciała bym, żeby już był koniec. Nie mam siły już tak dłużej żyć. Ciągle muszę przełamywać lęk. Jestem zmęczona…. Co z tego że rozumiem skąd się bierze? Dlaczego pozwoliłam się zmusić do studiowania kierunku którego nie chciałam?…. dlaczego ja zawsze ulegam….? ze strachu…i to już nigdy się nie zmieni. Przegrałam swoje życie. Mam ponad 30 lat i … nic. Aż dziw bierze że jako klasyczny „bohater” byłam w stanie tyle na siebie wziąć a teraz nie jestem w stanie poprowadzić zajęć z dzieciakami…… Żałosne….
Też jestem DDA. Dotarło to do mnie dopiero po 30-stce i w jakim świecie iluzji i wyobrażeń sobie żyłam. Życie przeszłością i zamartwianie się o przyszłość wpływały na moje samopoczucie. Nie potrafiłam się od tego uwolnić, aż w końcu przyszedł czas na zmiany. Trafiłam na miting DDA/DDD i na pracę na programie 12-stu kroków. Przez jego realizację poznałam siebie, zaakceptowałam i polubiłam co przełożyło się na innych.Zyskałam spokój, pogodę ducha,radość życia i wiarę w siebie. Mitingi,program 12-stu kroków i ludzie, którzy mieli tak samo i zaczęli się zmieniać pokazali,że jest nadzieja i można funkcjonować inaczej.Spróbowałam i nie zamierzam przestać.Dziś radość daje mi pomoc innym DDA i dzielenie się swoim doświadczeniem jak było,jak jest teraz.Zadzwoń: 606447419- nie jesteś sam.
Hmm, ja jestem dłuższy czas na terapii…nie ważne. Może tak po prostu ma być? Ale ja nie mam na to zgody i nie mam już nadziei na zmianę… Otacza mnie szarość. Nawet nie wiem co bym chciała robić w życiu, już nie wiem. Ciągle robię coś co muszę: muszę być dzielna, muszę zdać egzaminy, muszę sobie poradzić, muszę pracować, ….. muszę żyć…
Nic nie musisz, nikt Cię nie zmusza do niczego, sama to sobie wmawiasz bo martwisz się co inni powiedzą.
Miej wszystkich w dupie, oni i tak mają w dupie twoje problemy.
Życie swoim życiem to świadome wyjebanie. Świadome, nie zgorzkniałe.
Czuje że jestem na dnie i zadaje sobie pytanie co się ze mną stało. Oddałam laptopa do naprawy i byłam tak nieogarnięta że jednej części nie dałam. Drugi raz musiałam jechać. Czyściłam laptopa i nie dałam sobie w pełni rady z montażem.
Myślałam o zmianie branży na biurową prace ale nie zaliczyłam szkolenia w Orange. Na infolinie szłam do pracy. Odpuściłam już sobie choć myślałam że podejdę jeszcze raz do testu. Tłumaczą tak że nie idzie nic zrozumieć i czuje się jeszcze głupsza niż przedtem.
Nawet mamę okłamuje bo ją nic nie obchodzi.
Nie okłamuj ani jej ani siebie, jeżeli innych nic nie obchodzi to dlaczego ty powinnaś się przejmować?
Pozwól sobie się wkurwić jak nigdy, pozwól sobie się rozryczeć jak krowa, pozwól sobie umrzeć emocjonalnie i duchowo
Pierdol to wszystko, skocz z przepaści tak żeby nie było już odwrotu, i tak zginie tylko to co fałszywe i pierdolnięte
A kiedy będziesz już po drugiej stronie to zobaczysz, codziennie, że te wszystkie sytuacje są zupełnie… normalne i innych gówno obchodzi czy nie zaliczyłaś szkolenia albo czy musiałaś jechać jeszcze raz po części – będziesz wolna
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.