Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Nie jestem.. normalna.
Otagowane: akceptacja, DDA, emocje, normalność
-
AutorWpisy
-
Może nie jestem dorosła (mam 18 lat), ale jestem dzieckiem alkoholików. Już sierotą. Oboje rodzice się zapili. Historia nie jest długa. Taka jak większości z was tutaj na forum. Codzienne picie, poniżanie, kłótnie, strach w nocy czy aby pijany ojciec dzisiaj za mocno nie uderzył matki, by przespał całą noc bez awantury, piwa i wódka ważniejsze od chleba, a do tego kochanek matki, który był kiedyś przyjacielem ojca i sam zresztą pił. Matka zapiła się po około 8 latach codziennego picia – trzeźwą pamiętam ją kilka dni zanim trafiła do szpitala i potem odwiedzając ją w nim. Ojciec wpadł w depresję, postanowił, że zapije się do końca. Dwa miesiące codziennie patrzyłam jak się wykończa, jak umiera i nie interesuje go, że teraz najbardziej potrzebuje z bratem jego wsparcia. Znienawidziłam go jeszcze bardziej, nie chciałam mu pomóc. Tracił świadomość, ale nadal pił. Przytomnego nie pamiętam go trzeźwego. Zmarł, zafundował mi celowo pogrzeb co 2 miesiące. Nigdy nie okazywali mi uczuć, przez co ja.. kocham za mocno. Kocham chłopaka DDD, z którym byłam 3 lata. Niestety DDA i DDD w naszym przypadku to mieszanka wybuchowa. Były narkoman, alkoholik, który nadal lubił sobie podpić. Dla niego zawsze kłamałam, zawsze zdradzałam (przecież jaka matka taka córka), wyzywał mnie, poniżał, kłamał, oszukiwał, a ja znosiłam to wszystko, bo.. pokochałam aż po grób. Zainteresował się mną (mną! a przecież brzydka i patologiczna jestem), co dało mi ogromne poczucie dowartościowania. Potem zaczęło się piekło. Ja problem zauważyłam, chciałabym pójść na terapie, ale on myśli, że jest okej. Izoluje się od ludzi, gdy wszyscy się śmieją ja muszę się upewnić, że też powinnam, staje zawsze z boku, cicha, wystraszona. Nigdy nie tknęłam żadnego alkoholu ani używek i wiem, że nigdy tego nie zrobię. Nie potrafię odróżnić co jest w kontakcie z ludźmi dobre i dopuszczalne, a co akceptuje przez to, że nigdy nie miałam odpowiednich wzorców. Mimo ogromnego wsparcia od wielu ludzi, nie potrafię z nikim rozmawiać, nie potrafię poprosić o pomoc. Po rozstaniu z chłopakiem przeżyłam próbę samobójczą, bo tak bardzo przestraszyłam się, że zostanę sama. A przecież w życiu już nikt mnie nie zaakcceptuje. Potrzebuję wsparcia, chociaż wirtualnego.
Cześć Paulalinko:)
Twój post jest bardzo smutny ,wzruszyłam się jak go czytałam.Tyle mocnych i ciężkich przeżyc jak na 1 osobę to troche za dużo…Śmierć obydwojga rodziców to chyba najgorsze i najcięższe uczucie…
Dobrze ,ze tutaj jesteś !Cieszę się bardzo z Twojej obecności:)
Podziwiam Cie ,ze mimo tych 18 lat już wiesz o dda i chcesz podjąc terapię.Ja jestem 10 lat starsza i dopiero niedawno poszłam na terapie stricte dotycząca dda.Walcz dziewczyno o siebie ,wiem jak jest ciężko ,też nie chciałam żyć ,bo samotność to taka straszna rzecz ,że człowiek woli tego nie przechodzic .Śmierć nie jest rozwiązaniem-choc kiedyś też tak myślałam i chciałam jej.Ja wtedy wyszłam z tego z pomocą Boga.Teraz wiem ,ze życie jest piekne ,choć trudności z soba są nadal…Też nie odróżniam tego co normalne ,dobre w kontaktach z innymi,nie umiem okazywać uczuć ,jestem zdystansowana itd mozna by długo pisać…
Chciałam Ci jeszcze zasugerowac ,ze lepiej by było jakbys całkowicie odcięła sie od tego chłopaka i zajęła sie tylko sobą.Wierzę ,że dasz radę!
Pozdrawiam serdecznie
Kasia
Witaj, jesteś normalna.Tak traumatyczne zdarzenia dla jednego człowieka to bardzo dużo do udźwignięcia.Potrzebujesz pomocy i wsparcia. Trzeba odciąć się od tego co destrukcyjne.Parter, który sam ma tak poważne problemy, nie wspiera,a ciągnie w dół szczególnie emocjonalnie, to nie parter na życie.Jeśli, oprócz wsparcia rodziców, słyszysz takie słowa pod swoim adresem, takie zachowania, jak masz czuć się normalnie?Czym Ciebie wspierał, czym pomagał do rozwoju?co tu kochać?Trzeba zadbać o siebie, poszukaj grup wsparcia, uporządkujesz swoje emocje, odzyskasz spokój, jesteś młoda i są na świecie wartościowi mężczyźni, który powie: „jesteś moja księżniczką”.
Przeszłości nie zostawisz,jest częścią nas, ale możesz odzyskać siebie. Poprzez pracę i terapię, wymaga to czasu i cierpliwości.Masz ludzi, którzy chcą Ci pomóc to też dużo, ratuj Siebie.
Partner jest już przeszłością. W „porę” zauważyłam, że nie jest to relacja zdrowa. Kocham, ale już na odległość. Dziękuję za słowa wsparcia, czasem kilka zdań na forum potrafi podnieść na duchu. Samo wygadanie się jest formą terapii, a gdy dostaje się tak ciepłe i budujące odpowiedzi – chce się walczyć.
Cześć! 🙂 Dobrze, że tutaj jesteś, mamy dokładnie tyle samo lat, więc tym bardziej mnie to cieszy. I zacznę od tego, że co do cholery ludzie mają z tą normalnością? Każdy jak dupę w tych czasach, normalność ma swoją. I oczywiście, Ci „lepsi” narzucają tą normalność. Bo to norma, że trzeba pić z przyjaciółmi, że trzeba zachowywać się tak i tak. BZDURA. BZDURA. BZDURA. Też kiedyś płakałam, że nie jestem jak inni, ale dlaczego mam być skoro ja to ja i przeżyłam swoje, a oni swoje? Nikt za mnie się nie urodził, nikt za mnie nie umrze, więc dlaczego mam żyć tak, żeby innym wydawało się, że jestem „normalna”? Absurdalne, ale odkąd to do mnie dotarło, wcale nie mam mniejszej ilości znajomych, nie mam ich nie wiadomo ilu i to dla nie normalne, bo moja normalność mówi, że nie da się być przez wszystkich lubianym, ale to moje zdanie 🙂 Co do chłopaka, hmm. Jak do tej pory miałam jednego „przyjaciela”, bo żadne z nas nigdy nie powiedziało, że jesteśmy razem, nie mówiliśmy za dużo, po prostu wiecej się całowaliśmy. Wiedziałam doskonale, że to nie ma tak wyglądać, aż taka naiwna nie jestem. Chociaż u mnie jest inny problem, ja nie potrafię zaufać i nie kocham za bardzo, kocham chyba za mało.. Ten chłopak krążył wokół mnie pół roku, ale to było puste pół roku. Nie żałuję konca, to była moja decyzja, bo jeździł pijany samochodem, a tego nie zniosę, poza tym za dużo było alkoholu w jego życiu. Było mi przykro i też myślałam, że nigdy już nikt nie będzie chciał takiego brzydala jak ja, bo ze mną jest coś nie tak. Teraz gdzieś za mną, a może obok mnie jest nowy chłopak. Zupełnie inny, chyba dobry. Wspiera mnie, czuję, że mam jego oparcie, mogę z nim pogadać. Nie chce by był kimkolwiek dla mnie na siłę, to przyjaciel, kolega, ktoś komu próbuje zaufać.
Po wpisie widać, ze jesteś inteligentną dziewczyną i serio, nie szukaj normalności w ludziach, w tym co oni narzucają. Jeśli będziesz normalna dla siebie to będziesz najszczęśliwsza 🙂Jeżeli potrzebujesz wirtualnego wsparcia, to ja mimo, że nie mam aż tak „źle” w swoim życiu mogę cię wysłuchiwać codziennie , jeśli będziesz chciała tylko, moge z Tobą jakoś kontakt utrzymywać.. 🙂
Bóg widzi jak Cierpisz i cierpi razem z Tobą. Nie jesteś sierotą. Masz Ojca w niebie – Boga. Bez względu na to jak potraktowali cię ludzie bliscy twemu sercu- Bóg Cię kocha jeszcze mocniej i napewno doda ci sił i postawi dobrych ludzi bys stanęla na nogi. Nie jest łatwo przeżyć takie sytuacje. Potrzebujesz miłości, by ktoś cię przytulił, kochał. Zamknij oczy i wyobraź sobie jak Jezus przytula cię do swojego serca. Dla niego nie jesteś pomyłką- dla niego jesteś najcenniejszum skarbem. Nie chciej niszczyć swego życia, bo to dar. Pokochaj siebie. Zasługujesz na prawdziwą miłość, zasługujesz na szczęscie. Nie bój się wzrastać przy Bogu. Ja przeżyłam już 30 lat. Bywało bardzo źle. Zawsze słyszałam, że niczego w życiu nie osiągnę, że jestem zerem. Alkoholizm ojca i obojętność matki odbierały mi radość i chęć życia. Gdy spotkałam Boga , który chciał bym żyła, który kocha ponad wszystko zmieniło się moje życie do tego stopnia, że doświadczyłam miłości Boga i pragne pomagać innym uwierzyć jak bardzo są kochani. Módl się za twoich rodziców. Dzięki tobie ich dusze będą zbawione. Przebacz im, byś doświadczyła pokoju serca. Jesteś umiłowaną córką Boga najwyższego.
kurcze, my DDA to ciągle czujemy się „nienormalni”, inni.
Piszę w cudzysłowie, by myślę, że to nie fair, że tak o sobie myślimy. Kolejna walka, którą stale musimy toczyć, żeby sobie udowadniać, że jednak jesteśmy ok, „normalni”…
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.