Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD nie ma czym oddychać

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • DankaSkakanka
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      Od dziecka zmagam się z uzależnieniem. Najpierw ojca, od którego matka odeszła, kiedy miałam 6 lat, a który już dziś nie żyje – przez swoje picie. Od 7 roku życia z kolei zmagam się z pijącą matką i ojczymem. Mam 29 lat i nie mam niczego. Nie założyłam rodziny, mimo że bardzo, bardzo tego pragnęłam. Nie udało się. Nie mam własnego kąta. Nie mam siebie.

      Matka od ponad tygodnia jest w ciągu. Choruje na cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, ma problem ze wzrokiem i kręgosłupem… Nigdy tak nie było. Jak piła – maksymalnie 2-3 dni i trzeźwiała. Ojczym jest w ciągu i w te ciągi cyklicznie wpada, jednak on mnie nie interesuje tak, jak moja matka. Mamy bardzo dobry kontakt, praktycznie padłam ofiarą parentyfikacji i powinnam uciekać, szczególnie w momencie kiedy moja własna matka robi coś takiego, a ja nie potrafię wykonać ruchu.

      Zawaliło się całe moje życie. Jestem w związku od 6 lat, 1,5 miesiąca temu mój partner wyprowadził się z dnia na dzień do swojej rodzinnej miejscowości. Teraz widujemy się na 2-3 dni co 2 tygodnie. Mam nerwicę lękową, napady paniki, obsesję na punkcie sygnałów somatycznych z ciała – szczególnie serca, DDD, DDA i sama już nie wiem, co jeszcze… Nie mam nikogo, do kogo mogłabym zadzwonić i chociaż porozmawiać. Całymi dniami siedzę sama w domu.

      Dziś rano zadzwoniłam do matki, z nadzieją, że wytrzeźwiała (to mi wczoraj obiecała), porozmawiamy, będzie normalniej… Kontaktowałyśmy się wielokrotnie każdego dnia, a ja jestem po prostu przerażona tym, co się z nią stało w ostatnich dwóch tygodniach – jakby była innym człowiekiem. Jest pijany całymi dniami. Co więcej, mieszkamy zaledwie kilka bloków od siebie – wynajmuję mieszkanie.

      Jestem kompletnie sama. Mój partner twierdzi, że powinnam się spakować i wyprowadzić do niego. Ale on mieszka w swoim mieszkaniu, dwa mini pokoje z kuchnią i łazienką, z matką, która ma prawo dożywotniego zamieszkania. Nie czułabym się tam komfortowo. Mam ataki paniki od ostatnich kilku dni praktycznie codziennie. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Słowa od niego „olej to, zostaw ich, pijacy, sami sobie tak robią, a ty powinnaś się odciąć” jakoś mnie nie przekonują… Może problem tkwi we mnie?

      Nie wiem, co zrobić, miotam się wewnętrznie, a z zewnątrz tylko siedzę i płaczę. Czasem, kiedy mam napad paniki i gwałtownie przyspiesza puls, desperacko się ratuję i próbuję uspokoić, a potem, kiedy ten spokój nadchodzi, myślę: mogło mi to serce stanąć, mogłam umrzeć i mieć spokój.

      Co robić w tej sytuacji? Jak się z tego ulotnić? Jak sobie pomóc? Może naprawdę lepiej się ubrać, pojechać i wyjechać stąd jak najdalej? Może podziękować temu facetowi i rzucić się w wir poznawania wszystkich innych wokół, żeby tylko się znieczulić i mieć trochę uwagi? Proszę o pomoc…

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Na początek może warto wyjść z domu? Może masz w pobliżu mityng DDA? Wypłakanie się przed ludźmi, którzy maja podobne doświadczenia, przyniosłoby ulgę.

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 624

          Cześć Danka,

          Dla osób, które cierpią z powodu alkoholu i dysfunkcji w domu rodzinnym są mityngi DDA/DDD.

          Dla osób, których życie za bardzo skupia się wokół pijącego alkoholika są mityngi Al-Anon.

          Dla jednych i drugich są też terapia z psychologiem, indywidualna lub grupowa, darmowa na kasę chorych lub płatna – zależy od Twojego miejsca zamieszkania i możliwości.

          Jeśli nie masz niczego takiego w swojej okolicy, jest to dobra okazja by zajrzeć do większego miasta i wyrwać się choć na chwilę z trujących oparów alkoholizmu.

          Matce i ojczymowi nie pomożesz. Wiara w to, że alkoholik przestanie pić „bo obiecał”, sugeruje że za mało jeszcze się nauczyłaś na temat tej choroby.

          Przeprowadzka do partnera mieszkającego z mamą może być ucieczką „z deszczu pod rynnę”. To u nas DDA/DDD i Al-Anon ograny schemat i dobrze intuicja Ci podpowiada, że Cię przed tym ostrzega.

          To Ty jesteś teraz osobą, która potrzebuje pomocy i nie wiem na co jeszcze czekasz – pisząc tutaj zrobiłaś dobry pierwszy krok.

          DankaSkakanka
          Uczestnik
            Liczba postów: 8

            Byłam na terapiach grupowych, miałam terapię indywidualną i czekam na ponowną terapię indywidualną – jestem na dany moment 44 na liście…

            Gdyby nie nerwica lękowa i mój obecny stan – jest kiepski: ciągłe ataki paniki i lęk, chętnie uciekłabym stąd jak najdalej się da.

            Niestety, w moim mieście jest tylko klub AA. Przejazdy do innych miast nie wchodzą w grę, to jest dla mnie największa męka.

            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 624

              A czy to nie może działać przypadkiem tak, że Twoje lęki nakręcają jeszcze większy lęk i jesteś w takiej spirali samonakręcającego się lęku?

              Może tym lekarstwem, którego Twój lęk najbardziej się boi, jest wyjście z toksycznego domu, ucieczka z więzienia czterech ścian i choćby chwilowa zmiana otoczenia?

              Chyba, że Twój lęk jest spowodowany jakimś konkretnym urazem – wtedy trzeba byłoby przepracować ten uraz…

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.