Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Nie radzę sobie z agresja do własnych dzieci
-
AutorWpisy
-
Błagam ! Pomóżcie ! Wiem,ze źle robie , wiem ,że nie jest to rozwiazanie i po fakcie mam okropne wyrzuty sumienia ale nie umiem reagowac inaczej. Nikt mnie tego nie nauczył a ja nie wiem jak jeszcze można postepowac .
Wygląda to tak :
sytuacja np: dziecko nie chce się połoyć do łózka
Bezsilność : nie wiem co mam zrobić zeby się położyła
Agresja i złosć : wleję jejZazwyczaj wtedy jest efekt. Tylko jakim kosztem !!!!
Dokładnie powielam schemat ale nie umiem inaczej .Popuszczacie ? Macie inne metody na bezsilność ?
witam:)
Może napiszesz ile maluch ma latek, bezie łatwiej coś doradzić:)
Nie bij i nie strasz.
Bicie i grożenie dziecku by poszło spać może spowodować lęki i koszmary nocne, nie mówiąc już o twoim zdenerwowaniu i poczuciu winy, gdy nieodpowiednie zachowanie dziecka przedłuża się. Karanie dziecka nie uczy go dobrego zachowania.
Wiem, że łatwo tak mówić jak wychodzisz z siebie aby uśpić małą. A może forma zabawy z maluchem przed snem i poczytanie mu książeczki przyniesie rozwiązanie.
pozdrawiam 🙂To był tylko przykład . Tutaj bardziej chodzi o bezsilność moją w niektórych sytuacjach dotyczących dziecka . Bezsilność którą mam z dzieciństwa . Zaraz mi sie przypomina prośby kierowane do matki i MAM CIĘ W DUPIE SLODKIE DZIECKO , tak teraz MAM CIĘ W DUPIE SLODKA MAMUSIU ! Dziecko ma dwa lata ale to nie ma znaczenia bo to nie problem dziecka tylko mój. We mnie to siedzi . W dzieciństwie nie mogłam wylać złosci i agresji , teraz ją wylewam . Nie musicie mówić jakie to złe bo odczuwałam to na własnej skórze . Nie musicie mówić ,ze sama sobie szkodzę bo to odczuwam . Nie musicie mówić ,ze krzywdze dziecko bo jestem pedagogiem i wiem TEORETYCZNIE jak sie powinno postępowac .Powiedzcie – jak sobie z tym poradzic . Odlicznie do 10- ciu nie pomaga 🙂 . To jest tak jakby teraz w obecnym zyciu nie było przerwy pomiędzy bodźcem a reakcja . U " normalnych" ludzi taka przerwa istnieje . U mnie nie ? Co zrobić aby ona zaistniała . Rozumiecie mnie ?
Witaj,
gdzies przeczytalam,ze jak chcesz uderzyc dziecko,to zamiast tego mocno,je przytul i powiedz,ze kochasz.Nie wiem,czy to dziala.Nie mam dzieci i byc moze nigdy nie bede miala.
Sama bylam bita przez mojego ojca,niestety po glowie.Przez bardzo dlugi czas obwinialam go o swoje problemy zdrowotne.Teraz widze to troche inaczej,bo bedac sama dorosla osoba wiem,jak zycie potrafi byc trudne i ze czasami sami nie dajemy sobie rady ze soba, a Ty jescze masz dodatkowy obowiazek wychowywania dzieci.
Mysle,ze jestes bardzo dzielna, skoro chcesz zmienic swoje zachowanie,przyznajac sie do bledow.
Pozdrawiam Cie serdecznie,
Gosiakalina zapisz:
” To jest tak jakby teraz w obecnym zyciu nie było przerwy pomiędzy bodźcem a reakcja . U " normalnych" ludzi taka przerwa istnieje . U mnie nie ? Co zrobić aby ona zaistniała . Rozumiecie mnie ?”Właśnie czytam książkę "Toksyczni rodzice" Susan Forward.
"Większość z nas, którzy mamy dzieci, czuła chęć uderzenia ich przy tej czy innej okazji. Te uczucia mogą być szczególnie silne, kiedy dziecko nie przestaje płakać, przeszkadzać lub postępować na przekór. Czasami mają one więcej wspólnego z naszym własnym zmęczeniem, poziomem napięcia nerwowego, niepokojem czy smutkiem. Wielu z nas potrafi oprzeć się impulsowi uderzenia dziecka. Niestety, niektórzy rodzice nie są tak powściągliwi.
Fizycznie znęcający się nad dziećmi rodzice posiadają pewne wspólne cechy. Możemy tylko zastanawiać się, jak to się dzieje. Przede wszystkim charakteryzują się przerażającym brakiem kontroli nad swoimi odruchami. Fizycznie agresywni rodzice atakują swoje dzieci za każdym razem, kiedy doznają silnych negatywnych uczuć, które muszą rozładować. (…) Jest to prawie automatyczna reakcja na stres. Bodziec i reakcja są prawie jednym i tym samym.
Fizyczni tyrani często sami pochodzą z rodzin, w których przemoc była normą. Dużo z ich dorosłego zachowania jest bezpośrednim powtórzeniem tego, czego sami doświadczyli i co poznali w młodości. Wzorcem dla takich rodziców był rodzic-tyran. Użycie siły było jedynym sposobem radzenia sobie z problemami i uczuciami – szczególnie z uczuciem gniewu.
Wielu znęcających się fizycznie rodziców wchodzi w dorosłość z ogromnymi emocjonalnymi brakami i niezaspokojonymi potrzebami. Pod względem emocjonalnym nadal są dziećmi. Często patrzą na swoje dzieci jak na zastępczych rodziców – chcą aby one zaspokoiły te emocjonalne potrzeby, których ich prawdziwi rodzice nigdy nie zaspokoili. Tyran jest wściekły, kiedy dziecko nie potrafi spełnić jego żądań. Bije na oślep. W tym momencie dziecko jest bardziej niż
kiedykolwiek zastępczym rodzicem, ponieważ tyran jest naprawdę wściekły na swojego własnego rodzica".Sama wprost napisałaś to samo – że Twoje dziecko stało się Twoją matką. Dobrze, że widzisz, że powielasz schemat, to już coś. Teraz jedynym wyjściem wydaje mi się terapia, na której uruchomisz złość na tego, kogo trzeba. No i polecam książkę w całości, jeśli jej jeszcze nie czytałaś.
Anonim
16 listopada 2008 o 16:52Liczba postów: 20551Dwlatek to jż bardzo kumate dziecko, powtarzaj mu po kilka razy konsekwentnie, ze ma się położyc do łóżka. Nie daj się wyprowadzić z równowagi i nie bij kogos bezbronnego i słabszego od Ciebie. Z czasem dziecko zobaczy, ze płacz i uciekanie nie przynoszą rezultatu i ze nalezy słuchać rodziców. Dwulatek jest przekorny, będzie próbowal swoich sił i sprawdzał na ile mu pozwolisz, ale jak bedziesz cierpliwa i konsekwentna to dziecko zacznie Cię słuchać.
Nie wiem czy Twoje dziecko juz mówi, czy bardziej ucieka, ale jak ucieka to zanieś je spowrotem do łózka, powtórz, ze ma w nim zostać i nie wychodzić.To procentuje.Jesli mówi, ze nie chce mu się spać, to powiedz, ze moze polezeć w łózeczku i obejrzec ksiązke,albo przytulic ulubionego misia.Jak się boi ciemności zostaw właczoną małą lampkę, którą zgasisz jak dziecko zaśnie.
Nie wchodz z dzieckiem w dyskusje, daj mu jakąs alternatywe, ale nie pozwol wychodzic z pokoju i wrzeszczec.Bądz twarda i konsekwentna.Bite i zestresowane dziecko, bedzie się ciebie bało i nie będzie mogło spać, albo zacznie Ci się moczyć, nie wspominając, ze pewnie z czasem zacznie Ci robić na złość.
Ja mojej brataniy czytałam bajke i mowiłam jej, ze ma sie połozyc do łozka, ze przeczytam jej bajke, która sobie wybierze, a pozniej ona pojdzie spac.
Czasami siedziałam przy niej az nie zasnie, ale nie rozmawiałam z nią wtedy.Znasz swoje dziecko, moze trzeba je przytulic przed snem, moze wystarczy tylko sprawić, zeby zostało w łózku. Ale uderzyć takie małe dziecko, normalnie masakra….
Jak umie skupic uwagę to bajka zmotywuje do połozenia się do łózka.
A co zrobić, zeby zaistniała przerwa między bodzcem-reakcją, moze przemysl sobie to co robisz w sytuacji kiedy jest spokoj i nie ma w poblizu dziecka. Jak stwierdzisz, ze jestes frustratką i ze to nie dziecko jest winne, to z czasem moze zaczniesz to kontrolowac? Moze tez sobie mysl o swojej matce na zasadzie anty wzoru, nie bedziesz chciała byc taka jak ona.Jestes dorosłą kobietą, pewnie musiałas nad sobą panować i się kontrolować na zajęciach, w pracy, w banku, to przy swoim dziecku tez sie mozesz nauczyc. Bedzie dobrze mała, kumata z Ciebie babka, tylko pracuj nad sobą i uzbrój się w cierpliwość.A jak nie radzisz sobie to niech tata je usypia.Pięknie !
Tylko ,że nie musicie powielać moich słów bo ja jestem zupełnie świadoma co się ze mną dzieje . Sama zresztą to napisałam . Czuję sie parszywie a gdy czytam o sobie dodatkowo , ze jestem tyranem , despotą to nie polepsza to mojego samopoczucia . Zresztą nie zalezy mi na polepszaniu samopoczucia ale nie zalezy mi tez na jego pogarszaniu . Wystarczy . Moja prośba brzmi – pomóżcie mi z tym sobie poradzić bez terapii . Bądźcie moimi terapeutami przeciez też musicie sobie radzić jakoś ze złością bądź agresją . Niekoniecznie do dzieci ale do chłopaka , brata , siostry , męża . Kazdy dda ma to w sobie ale jedni radzą sobie lepiej , drudzy gorzej . Ja jestem z tych co sobie z tym w ogóle nie radzą .Anonim
16 listopada 2008 o 22:28Liczba postów: 20551Przepraszam, nie chciałam Cię urazić.
Ja sobie z agresją "radzę" tak, ze kieruję ją zamiast na innych to na siebie. W związku z tym ogryzam paznokcie do krwi i nienawidzę siebie. Czyli sobie nie radzę.
Mam ogromne pokłady agresji.Tylko dzięki temu, ze zdaje sobie sprawę z tego, ze wyżyłabym się, obraziłabym kogoś albo najchętniej przywaliła komus za tatusia to tego nie robię.Po prostu wiem, ze złośc, która czuję jest niewspółmierna do sytuacji. Często staram się wziąc głęboki oddech.
Staram się nieagresywnie wyrażać moje niezadowolenie, stosuje metody z asertywności, ale złośc na ojca jest nie do konca rozwiązana i dlatego jestem bardzo nerwowa i jakbym nie miała dobrej samokontroli to byłabym tez wybuchowa i impulsywna.Ale czasami wolę ochłonąć i ugryźć się w język.Nie umiem Ci pomoc, opisałam Ci tylko moj sposob na usypianie dziecka,który się sprawdza, choć wymaga trochę czasu i zaangażowania.
Jedyne z czym nie mam problemow to kontrolowanie siebie w stosunku do mojej bratanicy,nawet nie musze sie szczegolnie kontrolowac, dla niej mam duzo wyrozumiałości, poprzez postawienie sie w sytuacji, kiedy ja byłam dzieckiem. Miałam ojca frustrata i na zasadzie, ze nie chce być taka jak on, umiem działac inaczej i miec dobre podejscie do dzieci. Wiem po prostu, ze to ja jestem"dorosła", że to ja mam dawać przykład i dać jej poczucie bezpeczeństwa. To dorosły ma pokazac dziecku co jest dobre a co złe.
Wiem, ze dziecko jeszcze w pełni nie panuje nad swoimi reakcjami, że cały proces socjalizacji trwa i nie od razu dziecko musi wszystko wiedzieć. Umiem być cierpliwa, kocham moją bratanicę i nie złosci mnie ona. Nie uderzyłabym nigdy dziecka, bo wiem, ze za takim klapsem kryje się strach, brak poczucia bezpieczeństwa i ponizenie małego czlowieka no i ogromny zal do rodzica. POzatym uwazam, ze dzieci sa mądre i pojetne i dobry przykład i wytłumaczenie dziecku czegos da dobre efekty.Ja sama potrzebuje terapeuty, wiec nie wiem jak osobiscie mogłabym Ci pomóc, ludzie z tego forum tez mają takie problemy jak Ty i tez mają trudnosci wynikające z bycia dda/ddd więc jesli potrzebujesz pomocy to tu jej raczej nie dostaniesz. Moze ktoś Cię zrozumieć, może czuć podobnie, dać Ci jakieś wsparcie ale nie będzie Twoim terapeutą.
My mozemy się z Tobą jedynie podzielić tym w czym sobie lepiej radzimy, lub gorzej, ale nie zastapimy Ci fachowej pomocy.
Ta książka, którą polecała żabka jest bardzo dobra, kiedyś ją czytałam i czułam, że jest bardzo prawdziwa, ale książki dają tylko świadomość, a zmienić trzeba się samemu, albo przy pomocy terapeuty.
Ja nie chodze jeszcze na terapie i wiem co mogę zmienic sama na zasadzie przemyslenia tego co robię i wiem z czym sobie nie poradze na zasadzie tego, ze nawet wiedzac, ze robie coś zle to robie to nadal jakos tak automatycznie.
Jeżeli czujesz, ze ten bodzieec reakcja sa automatyczne i nie zdązysz przemyśleć bodzca, bo wystepuje od razu z reakcją to chyba pomoc moze tylko terapia.
Ktos kiedys na forum pisał, żeby wziąć sobie worek treningowy, wyobrazić, ze to rodzic i sie powyżywac na tym worku. To chyba dobry sposob, trzeba cos w koncu zrobic ze złoscią, we mnie jednak cos siedzi głęboko, bo w sytuacjach stresowych pierwsze moje odczucia są bardzo gwaltowne, czuje złość i uruchamia się we mnie duża agresja. Tak na co dzień to sobie radze wyrazając swoje uczucia w sposob asertywny, ale jak jest duzy poziom stresu, to mnie roznosi.Witaj Kalino,
Jestem mamą 5-latka. Bardzo nerwową mamą dodam;)
Swoją agresję przezwyciężyłam, to znaczy zdarza mi się jeszcze dać klapsa, ale sporadycznie, jednego, bez wrzasków. Nie wiem czy Ci pomogę, ale po pierwsze spróbuj nie myśleć o sobie źle, jak o wyrodnej matce. Nie jestem fanatyczką bezstresowego, modnego obecnie wychowania, co nie znaczy, że bicie jest w porzadku. Nie jest. Ale jesteś tylko człowiekiem i zrozumiałe, że nerwy mogą puścić.Mój dwulatek dostawał czasem w tyłek, miał napady histerii, doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Co robiłam: wychodziłam z pokoju zostawiając go rozhisteryzowanego, czasem zamykałam się w łazience, starając się uspokoić. Czasem dałam w tyłek – raz, bez krzyku, odsyłając do pokoju. On się uspokajał i ja też. Poza tymi incydentami byłam bardzo kochającą mamą, przytulającą, bawiącą się ale staralam się być konsekwentna i ustalać jakieś reguły. Histerie szybko się skonczyły, problemy wychowawcze również.
Jaka jesteś poza tymi incydentami? Bywasz cierpliwa? Tłumaczysz? Jesteś konsekwentna?
Aktualnie moje dziecko jest na yyle duże, że da mu się wszystko wytlumaczyć. A kiedy zaczynam krzyczeć, to on mi mówi: mamo nie krzycz. I to działa. Jak był młodszy, działało czasem spojrzenie na jego przestraszoną, zapłakaną buzię. widziałam w jego oczach siebie sprzed lat i to mnie stopowało. Stopowało mnie też jak sobie uzmysławiałam, że zaczynam do niego mówić jak moja matka do mnie, że staję się do niej podobna. Działało natychmiast.
Powodzenia i nie zadręczaj się.
Anonim
17 listopada 2008 o 00:15Liczba postów: 20551Przepraszam, że sprawiłam Ci przykrość.
Zapytałaś, czy ktoś to rozumie. Chciałam, byś właśnie zobaczyła, że nie jesteś potworem, tylko rządzi Tobą relacja z własną matką.
Widzę, że to rozumiesz, ale myślę, że czasem, mimo zrozumienia, może się pojawić przerażenie, że coś takiego się w sobie odkrywa. No i tyle z mojej strony.
Widzę, że dziewczyny dzielą się swoim doświadczeniem, ja nie jestem kompetentna, a już na pewno nie zamierzam być niczyim terapeutą. Myślę, że może nam pomóc terapia, a nie forum. I może już lepiej zajmę się sobą, zamiast tu siać zamęt 😉 -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.