Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Nie radzę sobie z traumami z dzieciństwa
-
AutorWpisy
-
Witajcie, po kilku miesiącach spędzonych na forum postanowiłem wreszcie napisać coś od siebie. Mam 27 lat i wrażenie, że moje życie jest coraz mniej warte. Nie chcę tracić godzin na dopieszczanie historii mojego życia, więc może wypunktuję, co mi leży na sercu.
1) Nie potrafię kochać. Wszystkie moje związki rozpadały się, gdy przechodziła fizyczna fascynacja pomimo, że naprawdę zależało mi na partnerkach. Obecnie jestem sam od prawie 4 lat i nawet nie próbuję sobie nikogo znaleźć. Mam wręcz wrażenie, że nie potrafiłbym już poderwać kobiety, albo ukierunkować relacji koleżeńskiej w coś głębszego.
2) Kiedy jestem świadkiem sprzeczki, skacze mi adrenalina, boli mnie żołądek i czuję się zagrożony. To pokłosie wysłuchiwanych przez kilkanaście lat awantur.
3) Jestem kompletnie nieasertywny. Nie wiem, czy to wina dysonansu, w jakim byłem wychowywany. Z jednej strony posłuszeństwo wobec rodziców, nauczycieli. W skrócie autorytetów. Z drugiej nie dawać się wciągać rówieśnikom w ich głupie pomysły. Z tym, że prawie od zawsze czułem się gorszy od innych i zabiegałem o ich uwagę, życzliwość. Oni również byli dla mnie autorytetami, więc ten wzorzec posłuszeństwa przenosiłem na nich. Teraz mam to trochę gdzieś, nie zależy mi na relacjach z innymi ludźmi. Wrażenie to pogłębiane jest przez fakt, że dawno nie widziani znajomi praktycznie nigdy nie wychodzą z inicjatywą kontaktu. Tak, jakbym w momencie utraty codziennego kontaktu przestawał im być potrzebny.
4) Nie potrafię otworzyć się przed przyjaciółmi. Boję się osądu, niezrozumienia, albo otrzymania rad, które w moim mniemaniu nie będą rozwiązaniem moich problemów.
5) Jestem chorobliwym perfekcjonistą. Gdy zrobię coś źle, mam poczucie winy, wyrzuty sumienia i oceniam siebie jeszcze niżej, niż zazwyczaj. W dodatku mam manię planowania swojego czasu pomimo, że i tak później się tego harmonogramu nie trzymam, bo po powrocie z pracy nie chce mi się już robić nic kreatywnego, jak nauka języka obcego, pisanie (kiedyś było moją pasją), nauka programowania lub obróbki grafiki do celów hobbystycznych
6) Od 11 roku życia, kiedy związek moich rodziców przechodził bardzo poważny kryzys (a od tego czasu jest rollercoaster) mam myśli samobójcze.Gdybym się głębiej zastanowił, lista mogłaby być kilka-kilkanaście pozycji dłuższa.
O tym, że mogę być DDA zorientowałem już już w okolicach klasy maturalnej, ale będąc wtedy wojującym ateistą odrzuciłem z góry pomysł udania się na spotkanie grupy DDA i terapię wg programu 12 kroków. Dopiero w maju 2015, gdy przeżywałem kolejny z nawracających dołków nastroju, udałem się na 3 spotkania. I przestałem. W zeszłym roku przez pół roku uczestniczyłem w psychoterapii indywidualnej, ale mam wrażenie, że po niej tylko mi się pogorszyło, ponieważ może i zdałem sobie sprawę z kilku mechanizmów rządzących moim życiem, ale też parę rzeczy zostało wykopane na wierzch i niezałatwione. Pół roku temu przeprowadziłem się kilkaset km i tydzień temu zdecydowałem się wybrać na spotkanie innej grupy DDA, ale wszyscy są tam ode mnie dużo starsi, przez co czuję się nieswojo. Dodatkowo połowa grupy to alkoholicy mniej więcej w wieku mojego ojca, co tylko spotęgowało dyskomfort. Mam wrażenie, że czego bym nie zrobił, by poprawić swoją kondycję psychiczną, jest tylko gorzej. Coraz gorzej.
Anonim16 stycznia 2017 o 21:53Liczba postów: 64Czeeść 🙂
Hmm a z czym masz największą „zadrę” ? Jak myślisz co Cie najbardziej trapi?
Jak bajzel jest duży i jeszcze schowany pod dywanem,szafką i może zamurowany w ścianie to trudno od razu wszystko wysprzątać.Czasami może zrobić sie jeszcze większy bajzel żeby potem było czyściej ?
Ja przynajmniej tak mam teraz chyba u siebie,przynajmniej tak mi sie wydaje 🙂
Karolalove, żebym to ja wiedział 🙂 Jestem już tak zakopany w środku swojej głowy, że jakakolwiek zmiana na lepsze byłaby mile widziana. Nie potrafię nawet ustalić priorytetów. Podświadomie jednak czuję, że szukanie drugiej połówki powinno być na samym końcu. Bo w znalezienie bratniej duszy, której starczy cierpliwości do pomocy w przezwyciężeniu problemów nie wierzę.
Staszek, kiedy będziesz tak zakopany, że jakakolwiek zmiana (a nie że 'na lepsze’) będzie mile widziana to przestaniesz się opierać przed samym sobą i wtedy się zacznie wyzdrowienie
Masz świadomość że jesteś DDA od dawna, i sam ładnie określiłeś swoje problemy… Tylko masz blokadę pt. „co inni powiedzą, co inni pomyślą” i nie potrafisz tego przełamać. Niestety (a raczej stety) tutaj nie ma skrótu, jak już wszystko w co wierzyłeś pierdzielnie i pęknie ta twoja tama, co będzie boleć na początku – to pozbędziesz się całego tego syfu i będziesz w końcu wolny
A co do ateizmu, za młodu każdy ateista jest wojujący 🙂 ale jeśli dalej jesteś niewierzący to też spoko, Siła Wyższa nie musi być Bogiem przecież, możesz sobie ustalić co tylko tam chcesz co ci pasuje. DDA/AA/itd. z założenia jest areligijne
No i to że na mityngach są starsi od Ciebie nie powinno mieć znaczenia… Może to nawet dobrze że są w wieku twojego ojca, możesz mieć okazję oswoić się ze swoimi ranami. Aczkolwiek rozumiem, sam kiedyś rzucając picie wpadłem na mityng AA i kolosalna różnica wieku jednak robi swoje – dobrze ale nie na dłuższa metę. Ponadto DDA to nie AA, na DDA każdy jest dzieckiem przecież. Pogody!
Anonim17 stycznia 2017 o 09:03Liczba postów: 64Staszek jak czujesz ,że szukanie kogoś to nie to w tej chwili to nie szukaj nikogo.Znam osoby ,które mają problemy -dda i nie tylko i są w związkach ale różnie bywa w życiu,każdy ma inne potrzeby,doświadczenia i no po prostu jest inny.
A może jak przestaniesz szukać to jak to mówią miłość Cie sama złapie 🙂
<p>Cześć Staszek. To,że jesteś ateistą nie przeszkadza w tym,abyś korzystał z mitingów DDA/DDD i programu 12-stu kroków.Może do tej pory nie trafiłeś na odpowiednią grupę skoro czujesz się na niej nieswojo.Trafiłam na grupę pracującą na programie 12-stu kroków, poprosiłam o przeprowadzenie mnie przez program i zaczęłam życie od nowa.Mitingi DDA/DDD to miejsce gdzie poczułam się dobrze, byłam rozumiana.Mnie też zabijał perfekcjonizm. Postawiłam siebie i program 12-stu kroków na pierwszym miejscu. Poznałam siebie,uporządkowałam swoją przeszłość,uwolniłam się od poczucia winy, wstydu,strachu i obaw.Polecam warsztaty 21.01.2017 w Warszawie pl.Konfederacji 55-kościół parafii św.Zygmunta.Osoby będą dzielić się doświadczeniem działania we wspólnocie DDA/DDD i pracy na programie 12-stu kroków i tym jak zmieniło i zmienia cały czas się ich życie.Serdecznie zapraszam do udziału, naprawdę warto poukładać swoje sprawy i zacząć żyć swoim życiem i cieszyć się z tego życia.Nigdy nie jest za póżno na zmiany.</p>
Anonim17 stycznia 2017 o 17:20Liczba postów: 64Staszek a może chcesz żeby wszystko sie zrobiło szybko ?
a ,że masz kocioł w głowie to wtedy wszystko plącze Ci sie jeszcze bardziej ?
Niektóre zmiany mogą przyjść szybko jeśli zajdą pewne czynniki które pomogą w tych zmianach,jednak nie wszystko da sie zrobić szybko.Nawet jeśli będziemy wszystko robić „jak należy” to na pewne zmiany potrzeba więcej czasu niż na inne,,które na przykład da się zrobić szybciej.
Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia 🙂
@Takjakmabyc,
Od kilku lat nie określiłbym siebie jako ateisty, raczej jako poszukującego swojej drogi duchowej. Najbliżej mi mimo wszystko do katolicyzmu. Duża w tym zasługa zespołu Luxtorpeda, których muzyka pomogła mi tak naprawdę zdefiniować moje problemy. Niemal każdy ich utwór dotyka mnie osobiście. Tak więc obecnie z podjęciem terapii na zasadach programu 12 kroków raczej nie powinienem mieć problemu.@Karolalove,
Oczywiście, że chcę, aby wszystko było szybko 🙂 Niestety słomiany zapał jest jedną z moich wad.
@magnolia102
W jakich godzinach odbywają się te warsztaty? Mieszkam 120km od stolicy, może się skuszę.<p style=”text-align: left;”>Hejka. Mam trochę dalej, ale się wybieram. Ludzie pokonują nawet 400 km bo wiedzą,że to działa. Od godz.9÷10 jest akredytacja 5zł, a od 10÷14:15 osoby dzielą się swoim doświadczeniem pracy na programie 12-stu kroków. Pomiędzy panelami będą przerwy, można też zadawać pytania.Warto się wybrać.</p>
Hej 🙂
Dzisiaj jest już duuużo lepiej. Nie wiem, czy to Blue Monday, czy co spowodowało, że miałem tak wisielczy nastrój w poniedziałek. W każdym razie w środę byłem na mityngu, dzisiaj w Warszawie na warsztatach z 12 kroków i mam dużą motywację do zawalczenia o siebie, ogarnięcia swojego życia. Przy okazji poznałem innych DDA ze swojej okolicy, większość jest w trakcie programu lub już po nim, bardzo pozytywni ludzie, aż mi się nie chce wierzyć, że jeszcze rok-dwa temu byli w takim stanie, jak ja obecnie. Dzięki 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.