Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nie zasługuję?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 87)
  • Autor
    Wpisy
  • Eugenia
    Uczestnik
      Liczba postów: 7086

      Mam do Was pytanie, czy też macie tak samo, że czasami się zastanawiacie czy tak naprawdę "nalezy się" Wam "normalna" osoba do związku? Bo już dawno temu u siebie zauważyłam dziwne przekonanie, od lat nosze je w sobie głęboko ukryte….A mianowicie, że nie powinnam się wiązać z "normalnym" człowiekiem (cokolwiek to nie oznacza….bo nie ma ludzi bez "wygięć" ) Bo swoje przeżyłam, bo swoje na własne oczy już widziałam, bo mam swoją historię z mało fajnymi punktami, bo mnie to wszystko ostro poorało, bo mam wyczochraną psychę przez to wszystko i sama czasami nie wiem dlaczego reaguję tak a nie inaczej…..Wiecie o co mi chodzi, że dla mnie najwyżej jakaś druga równie połamana osoba jak ja, że może tylko ktoś taki byłby w stanie mnie przyjąć z tym wszystkim….Czasami jak o sobie myślałam, to np brałam pod uwagę jakiegoś dziwacznego człowieka, albo z jakimiś obciążeniami dosłownie jakbym nie dawała sobie prawa do "normalnego" życia……………Jak trafiam na kogoś "normalnego" to uciekam, bo widze jak wychodzą ze mnie te moje dziwaczności i żal mi w tym momencie tego faceta, bo myślę sobie, ze jemu nalezy się normalna fajna dziewczyna, a ja jestem cała połamana…………….Dosłownie jakby bycie ze mną miało oznaczac męczarnię dla tej osoby……………..Kilka razy miałam takie myśli, ze szkoda mi faceta, na dodatek chyba jakiś lek przed odrzuceniem, wiecie-że zobaczy moją prawdziwą twarz i ucieknie a ja zdążę mu uwierzyć i będzie bolało jeszcze bardziej……………….Kiedyś powiedziałam to jednej osobie, a ona na to "litości, co ty jesteś, potworzyca?" To było niezłe, bo tak właśnie to czuję………………………….

      Czy ktoś ma podobne przekonania w sobie? Jak z tym w ogóle walczyć! Bo ja już od lat widzę, ze przez te posrane przekonania ludzie się ładnie wpierdzielają…………Bo znam trochę te osoby i dobrze wiem co mogło nimi kierowac przy wyborze partnera………Najprawdopodobniej te dziwne przekonania…….jeśli np ładna, fajna dziewczyna z powodzeniem, ale za to zawsze miała wciskane, że musi się kimś zajmowac żeby nie myśleć o sobie, wybiera wdowca z dwójką dzieci, a ona ma czystą kartę to sorki……………….z resztą wyraźnie karała siebie tym związkiem, tylko pozornie wyglądało to na wielkie serce. Takich dziwnych przykładów jest wiele, albo osoba na bardzo wysokim poziomie uciekła od totalnego "mózgena" bo wiem dobrze, ze się bała, ze to zbyt wysoka poprzeczka dla niej, co nie było wcale prawdą i wyszła za chłopka roztropka to też dziwne. Podobnie znam sporo osób powiedzmy mało kasiastych, które poodrzucały naprawdę fajnych kochających ludzi, bo było widac, ze im wstyd, że niewiele mają………..No masę przeróżnych przykładów można mnożyć……….

      Po prostu z wiekiem sie zastanawiam czy te moje wewnętrzne przekonanie, ze po co komu taka połamana dziewucha, nie wpędzą mnie w jakis dziwny związek, gdzie jeszcze sobie wmówię, ze tylko taki mnie pokocha, a ja jeszcze będą się super dobra czuła, bo on też coś tam będzie miał…………….Wiecie, nie wiem co mnie czeka, nie jestem zamknięta i wiem, ze zycie zaskakuje, ale zaczyna do mnie docierać, ze ja nie chcę skazać się na coś takiego, zwyczajnie NIE CHCĘ………

      Eugenia
      Uczestnik
        Liczba postów: 7086

        Jeszcze coś dodam, że mam myślę prawo się tego obawiać, bo widze to po tym jakich sobie znajomych dobierałam większą część życia….I rzeczywiscie w duzym stopniu trzymała nas np pokręcona historia….Jestem w tym na tyle dobra, ze np niedawno skapnęłam się, ze doskonale dogadywałam się z osobą i to bez zgrzytów, której prawie nikt w żadnym towarzystwie nie mógł znieść, bo nawet już nikogo nie obchodziło, ze to dda i z potworną historią, zwyczajnie nie do zniesienia dla nich jest! Okazało się, ze ja z palcem w dupie daję radę! I zauwazyłam, ze niech tlko wiem jakie przejścia miała jakaś osoba, to natychmiast inna miara mi się załącza i jestem w stanie i wiele znieśc i zaakceptować! Praktycznie prawie nic mnie nie odstrasza (o ile ktoś nie zaczyna po mnie skakac oczywiście..) ani to, ze czyjś stary zachlał się na śmierć, ani że ktoś ma połowę rodzeństwa upośledzoną, ani że w chałupie był brud, smród i ubóstwo, ani rodzice tacy a nie inni, ani konkretne obciążenia, ani, ze ktoś kogoś ukatrupił w danej rodzinie. No jak Boga kocham chyba NIC mi nie przeszkadza! I ok, można by pomyśleć, ze jestem taka zajebiście wyrozumiała i mam cudne serce, jasne-pewnie też, ALE odkryłam, ze ja podświadomie mam prawie 100% pewności, że zostanę też z tym wszystkim zaakceptowana!! Ze mogę zrobić uffffffffffffff nic tę osobę nie zdziwi.

        Dlatego ja WIEM, że mam o co się bać…………:) A właśnie a co by było gdyby ta osoba nie miała z niczym o czym wyżej wspomniałam NIC wspólnego? Oooooooo od razu jakoś mi nieswojo………………..Masakra………..

        tamka
        Uczestnik
          Liczba postów: 63

          Nie wiem czy to bedzie na temat ale…nie mialam przykladu dobrej kochajacej rodziny, ale to mnie nie odstraszylo od zwiazku , co wiecej od dziecka wiedzialam jak MOJA rodzina bedzie wygladala i taka jest. Nie wiem czy to przypadek, czy tak mocno o tym myslalam, ze sie spelnilo. Ja jestem pokrecona, maz normalny-i jakos mnie znosi.
          Potrafie wczuc sie w kazda osobe, rozumiem motywy jej postepowania, ale wyrozumiala juz nie umiem byc.
          A Ty Felicjo chyba za ostro siebie oceniasz, masz swiadomosc swoich niedoskonalosci a to juz duzo
          ktos tam kiedys powiedzial ze wszystko co sie rozwija jest niedoskonale …wiec chyba idzie ku dobremu.

          Bandziorek
          Uczestnik
            Liczba postów: 518

            sama mam większość "pooranych" znajomych. I z nimi dogaduje się najlepiej i czuję się najbezpieczniej. Oni wiedzą i widzą jaka jestem. Nie muszę próbować dostosować się do "normy". I osobiście jestem im wdzięczna za to, że są.

            Znam ten tok rozumowania. Ale to,że spotkasz kogoś równie/bardziej połamanego od siebie nie znaczy,że będziesz w szczęśliwym związku. Zasługujemy na to żeby żyć normalnie.Spotkać kogoś "normalnego", być w związku z kimś "normalnym,"kochać i być kochanym przez "normalnego".

            samamama
            Uczestnik
              Liczba postów: 55

              napewno zaslugujesz na normalny zwiazek, na miłosc, na wszystko co kazdy inny. dobieraj sobie partnerów według własnej miary wspólnych wartości, wspolnych zainteresowan itp.
              ja wczoraj opisalam tu swoja historie, nie bede sie powtarzac, gdybym wczesniej zmierzyła sie z odczuciami, o ktorych Ty piszesz, dzis bylabym w zupelnie innym miejscu.
              tez myslałam, ze nikt normalny przeciez nie moglby akceptowac tak zwichrowanej osoby jak ja.
              ja jeszcze nie wiem jak sie uporac z tym co we mnie siedzi, ale mam nadzieje, ze jakos mi sie uda i kiedys dostane nowa szanse, ze bede zasługiwala na normalny zwiazek.
              mysle, ze podobnie jak ja musisz nauczyc sie naprawde kochac sama siebie.
              jesli widzimy w sobie potwora, to przyciagamy takich ludzi jak my, ktore tez czuja sie potworami, a tych "normalnych" pewnie zwyczajnie odstraszamy.

              maniek413
              Uczestnik
                Liczba postów: 732

                Mam do Was pytanie, czy też macie tak samo, że czasami się zastanawiacie czy tak naprawdę "nalezy się" Wam "normalna" osoba do związku?

                a co to jest normalność ?

                buszmeni jak biegają prawie nago ,czy są nie normalni…..

                należy się
                to słowo kojarzy mi się z przymusem ……,że muszę coś mieć….
                a prawda jest taka że życie nie musi nam nic dać……

                ja bym to określił inaczej
                czy wskazane by było być z kimś ,kto potrafi racjonalnie żyć …….

                ja myślę ,że tak …..
                bo można się nauczyć inaczej na żeczywistść…
                nabrać takiego luzu….taki spokój…

                Felicja

                ty z oceny swoich zachowań wywnioskowałaś ,że masz złe cechy ,a na podstawie słwoich złych cech wywnioskowałaś ,że jesteś zła….

                stosujesz wobec siebie warunkową akceptację (jestem dobra wtedy ,jak inni tak twierdzą) albo czasami nieakceptację (nieakceptujesz siebie ,bo coś w twoim życiu jest nie tak)

                a wszystko to jest przeciwieństwem bezwarunkowej akceptacji…..

                masz o sobie bardzo wygórowane mniemanie…uważasz się za wszechmocną…

                to powinaś ,albo tamto…..
                i dlatego mam takie odczucie poczucia winy w twoich postach……

                Nieracjonalne przekonania
                Aby być wartościową osobą, muszę być kompetentny i muszę osiągać sukcesy we wszystkim, co robię. Nie wolno mi popełniać błędów

                Racjonalne odpowiedniki
                Zawsze staram się osiągać najwięcej, ile mogę, ale każdy z nas popełnia błędy. Lepiej jest akceptować siebie jako osobę bez względu na to, ile udało mi się osiągnąć, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto robi to ode mnie lepiej.

                Femina
                Uczestnik
                  Liczba postów: 236

                  A propos tematu: ja mowilam sobie kieys taka afirmacje: "zasluguje na milosc i szacunek".

                  W tym momencie wiem,ze zasluguje na wszystko co najlepsze i rowniez zasluguje na wspanialego,wyrozumialego,kochajacego,przystojnego,po prostu cudownego mezczyzne.
                  Nie wiem,moze to bedzie rowniez DDA/DDD czy osoba uzalezniona ale na takim samym lub wyzszym stopniu rozwoju osobistego co ja.
                  Moze rowniez to byc osobnik z normalnej,kochajacej sie rodziny, bez uzaleznienia.

                  Nie wiem z jakiego srodowiska bedzie ale wiem,ze bedzie wspanialy i najlepszy jaki moze mi zycie dac i na jakiego zasluguje – a zasluguje na wszystko co najlepsze w zyciu 🙂

                  ultrasony
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2040

                    Ja nie bardzo rozumiem pojecia ktore uzywasz Felicja (i inni) – nalezy sie, zasluguje itp. Zaslugujesz na cos pod warunkiem, ze zapracujesz na to.

                    Gonzopl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2160

                      Skąd wam przyszło do głowy, ze musicie na coś, a zwłaszcza kogoś, zaslugiwać?
                      Nie muszę na nic u nikogo zasługiwać.
                      Nikt nie musi.
                      no chyba, że na premię świąteczną. :laugh:

                      ultrasony
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2040

                        Postawa roszczeniowa to czasem problem u ofiar przemocy domowej, psychicznej itp. Zyja potem takim "zasluguje" latami.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 87)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.