Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nie zasługuję?

Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 87)
  • Autor
    Wpisy
  • Eugenia
    Uczestnik
      Liczba postów: 7086

      Nie można tak do mnie mówić, bo ostatecznie porzuciłam tę wizję:P ale kto wie-może, może…;)

      Co do wiary w zwiany to….wierzę tak naprawdę:) Tylko jestem zmęczona jednym-własnie wiara w to:) wiem, że zabawnie to brzmi, ale sama od około 15 lat wprowadzałam w swoje życie najróżniejsze rewolucje, część się zakorzeniała, a część bardzo szybko odpadła….Może dlatego wiem jak trudno jest utrzymać pewien stan rzeczy…Odnoszę wrażenie, że to co dogłębnie zostało wzięte od fundamentu zostało, ale niestety większość rzeczy i to nawet nieświadomie została przerobiona tylko po powierzchni….Dzięki niektórym rewolucjom i to dość dawnym, WIEM, że wiele oj wiele można zmienić……i takie też miałam wiele lat podejście do ludzi-że wszystko mogą ze sobą zrobić. Dziś z wielu powodów jestem sceptyczna, być może dlatego, że widzę, że w wielu kwestiach ostatecznie u mnie marnie to wyszło, a druga sprawa biorę pod uwagę historie dobrze mi znanych dd i do tego świadomych, u których jest katastrofa w kilku punktach zycia…..Szczerze? Można zmienić wykształcenie, pracę, środowisko, można spełniać marzenia, można wygląd drastycznie zmienić i wiele innych rzeczy………….ale poprzestawiać w swoich reakcjach i przekonaniach to uuuuuuuuuuu

      Coz tego, że niektórzy np zmienili status i pomimo bidy z której wyszli są kasiaści jak widze, że to ci sami ludzie……..to siedzi głębiej….Jakby mechaniczne powielanie schematów wchodziło w grę. Wiesz na ilu ślubach byłam w ciągu kilku lat i na serio wierzyłam, ze im wyjdzie inaczej niż ich rodzicom? Dziś czasami mi wstyd, że w to wierzyłam, bo połowa ma taki sam sajgon, a druga połowa nie daje rady ze sobą wytrzymać a nawet są rozwody i to tam gdzie teoretycznie powinno być najlepiej! Bo co z tego, ze ktoś gada jak ważna np jest rozmowa, skoro jedyne co z tego wychodzi to rozmowa o rozmowie, z za cholerę NIE POTRAFI tego robić! Wielu jak sie okazało dobrze obcykało teorię, dlatego dziś mnie nie rusza, ze ktoś wie jak powinno być, jak widać, ze nie da się ujechać….I naprawdę jest wiele symptomów wskazujących na to, ze ktoś tylko za pomocą cudu może coś zmienić…..Powiedz czy osoba, która jest chorobliwie zazdrosna z dnia na dzień przestanie taka być? Albo ktoś kto wszystko co jest powiedziane odbiera jako atak na siebie i chęć pouczania, na dodatek wszystko co jest powiedziane jest totalnie przekręcone i jeszcze z oskarzeniem rzucone w twarz? Sorki, ale zbyt wiele lat łudziłam się, ze tacy ludzie się zmieniają. Mam ochotę powiedzieć, ze najbardziej toksyczne i koślawe jednostki są tak wykręcone, że tylko cud zadziała i niech Bóg sie nimi zajmie. Z resztą część tych osób cieszy sie z tego jakcy są:) Co zrobisz z takim zakochanym w sobie człowiekiem, który nawet nie wie, że jest nie w porzadku? Marne szanse na pewne rzeczy…………..

      Wierzę, ja tylko jestem sceptyczna. To co gdzieś na tym forum napisałam-wierzę, ze WSZYSTKO jest możliwe, ale niektóre rzeczy są mało prawdopodobne………….;)

      W tej chwili interesuje mnie tylko to co mogę zrobić ze sobą, ale też na zasadzie mierzenia sił na zamiary, bo już tymi niby drastycznymi zmianami kilka razy się połamałam, jednak wszystko pod niebem ma swój czas i swoje miejsce….
      I moim marzeniem jest nie wierzyć w ludzi w których nie powinnam wierzyć, bo to widać słychać i czuć czasami co jest i co będzie…..

      Panama
      Uczestnik
        Liczba postów: 3986

        ” najbardziej toksyczne i koślawe jednostki są tak wykręcone, że tylko cud zadziała i niech Bóg sie nimi zajmie”
        Ha, ha zawsze miałam odczucie, że znasz prawdę, tylko w nią uwierz 🙂

        „wprowadzałam w swoje życie najróżniejsze rewolucje, część się zakorzeniała, a część bardzo szybko odpadła”
        Wystarczy jedna: pokochać siebie, reszta przychodzi automatycznie.

        „Powiedz czy osoba, która jest chorobliwie zazdrosna z dnia na dzień przestanie taka być? Albo ktoś kto wszystko co jest powiedziane odbiera jako atak na siebie i chęć pouczania, na dodatek wszystko co jest powiedziane jest totalnie przekręcone i jeszcze z oskarzeniem rzucone w twarz”
        Tak jest, kiedy człowiek siebie nie kocha.

        „jednak wszystko pod niebem ma swój czas i swoje miejsce….”

        Tak ma:)

        stokrotqa30
        Uczestnik
          Liczba postów: 41

          fajnie tak sobie "ZALOZYC"ze lepiej byc zkims "z nie normalnej rodziny" niz Z KIMeS kto moze miec trudnosc nas zrozumiec,jesli NIE MIAL PODOBNYCH przezyc,,,,jest tego plus,,moze nam pokazac pozytywy i ze zycie moze wygladac inaczej….ja tylko wiem z wlasnych doswiadczen ze swoj zawsze trawi na swojego…jakos siebie przyciagamy trudno to nazwac…ja myslalam ze moj kochany to taki z normalnego domu,ze wszystko cudownie,a po latach widze i zaczynam odkrywac tajemnice,ze tez byl problem tylko,jego rodzina to wyparla.o tym sie nie mowi ze nie ma tematu…wiec musze pomalu do klebka…mowia ze jak pokocha to z calym pakietem…trzymam kciuki by tak bylo u Ciebie,niezaleznie skad bedzie pochodzil…..stokrotqa

          Eugenia
          Uczestnik
            Liczba postów: 7086

            Bandziorku, dzięki za to co napisałaś:) I gratuluję wykaraskania się z poprzedniego związku, a chyba jeszcze bardziej tego, że Ci pewne role w nim nie odpowiadały;) Bo pomyśl, ze gdyby trafił na kogoś kto lubi przewodzić i opiekowac się czy nawet kontrolowac po prostu układ by istniał:)
            Są jeszcze odwrotne, ze facet sporo "osiągnął" (cokolwiek to nie oznacza…) i wciska na siłę w rolę biedactwa i np robiłby z Ciebie na każdym kroku kogoś takiego…
            No ale ja nie o rolach, po prostu fajnie, ze w to nie brnęłaś:)

            Dzięki za te przykłady, bo dały mi do myślenia:)

            Nie wiem czy Ciebie to bardzo męczy, że Twój obecny chłopak jakoś super dda się nie interesuje, bo być może to i dobrze, że jakoś super się w tym nie babrzecie. Czasami tak sobie myślałam, ze może i lepiej by mi było z kimś, kto o zbyt wiele nie pyta tylko po prostu żyjemy i tyle;) A dziwne reakcje ma wiele kobiet ot tak po prostu, nawet nie dda, przecież nawet z natury taka nasza specyfika;)

            Bandziorek
            Uczestnik
              Liczba postów: 518

              widzisz, N nie był zły i niedobry. Mi po prostu to przestało odpowiadać. Jak któregoś razu dotarło do mnie z całą brutalnością jak wyglądałoby nasze życie razem załączył mi się alarm- skojarzyło mi się z alarmem na łodzi czy statku- głośny i donośny, gorzej niż syrena strażacka.

              Poza tym jak napisałam stało się coś co uświadomiło mi dość istotną rzecz i kazało wiać w popłochu 🙂

              W sumie nie męczy. Owszem chciałabym żeby zrozumiał- choć próbował. Ewentualnie uszanował, że miewam swoje zdanie. I owszem daję sobie prawo myśleć i czuć. Ba, nawet nie mam zamiaru się uginać przed nikim. Mam swoje zdanie i już.

              Ja zrozumiałam siebie, ja wiem skąd coś jest i jak temu zapobiec. W sumie moje własne "bagno" więc wykaraskam się sama. A M wie tyle ile wiedzieć powinien. Nie musi robić za mojego psychoanalityka:)

              Eugenia
              Uczestnik
                Liczba postów: 7086

                I ok Bandziorku:) wcale nie wątpię w to, ze on nie był ani zły ani niedobry, często dda przeciez takie nie są. Po prostu podoba mi się to, ze nie brnęłaś w ten układ tłumacząc, ze skoro dda, to trza go usprawiedliwiać….

                I to podejście, że psychoanalityk nie jest Ci potrzebny w postaci faceta też mi się podoba:);)

                Eugenia
                Uczestnik
                  Liczba postów: 7086

                  Panama zapisz:
                  „” najbardziej toksyczne i koślawe jednostki są tak wykręcone, że tylko cud zadziała i niech Bóg sie nimi zajmie”
                  Ha, ha zawsze miałam odczucie, że znasz prawdę, tylko w nią uwierz 🙂

                  „wprowadzałam w swoje życie najróżniejsze rewolucje, część się zakorzeniała, a część bardzo szybko odpadła”
                  Wystarczy jedna: pokochać siebie, reszta przychodzi automatycznie.

                  „Powiedz czy osoba, która jest chorobliwie zazdrosna z dnia na dzień przestanie taka być? Albo ktoś kto wszystko co jest powiedziane odbiera jako atak na siebie i chęć pouczania, na dodatek wszystko co jest powiedziane jest totalnie przekręcone i jeszcze z oskarzeniem rzucone w twarz”
                  Tak jest, kiedy człowiek siebie nie kocha.

                  „jednak wszystko pod niebem ma swój czas i swoje miejsce….”

                  Tak ma:)”

                  Wiesz Panamo………To wystarczy pokochac siebie to niestety skomplikowane i pewnie sama o tym wiesz:) Zeby to można było zrobić w ciągu kilku godzin to byłoby cudownie;) Też wiem, ze to oto chodzi, dlatego od dawna już nie szukam ten "miłości" w ludziach bo to sensu nie ma………….Różnie to u mnie w życiu wyglądało i wiem, że moja siła tkwi we mnie i taka jest prawda….

                  Co do tych ludzi, że oni nie kochają siebie, a powiedz, co mnie to obchodzi??:) To właśnie ja większą część życia oceniałam ludzi przez pryzmat drugiego dna i wiem dobrze, ze chodzi o brak prawdziwej miłości w stosunku do siebie i co, przez tę wiedze mam pozwalać żeby np ktoś mnie krzywdził swoimi zachowaniami, które np z zazdrości u tej osoby wynikają? Wiesz, już mi się nie chce pewnych szkodliwych zachowań znosić. Bo się na mnie dość ostro poodbijało to, ze właśnie wiem dobrze, ze ta osoba choćby na nie wiem jak mocną wyglądała kompletnie nie kocha siebie tak naprawdę skoro tak sie zachowuje:)

                  Przypomniała mi się taka jedna parka, którą miałam okazję dość długo obserwować. Nie jakieś dda, generalnie bardzo porządni ludzie i wiesz, to było straszne jak pod przykrywką troski, miłości, dbania o drugą osobę itd kontrolowali się nawzajem:) Manipulancja na całego, ale taka w białych rękawiczkach i pamiętam, że doszłam wtedy do wniosku, ze oni straszliwie nie wierzą tak naprawdę, ze można ich w wolności kochać skoro uciekaj się do takich sztuczek………Bo po co by był ten subtelny łańcuch gdyby wierzyli, ze ot tak mogą być kochani:):)

                  Eugenia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 7086

                    stokrotqa30 zapisz:
                    „fajnie tak sobie "ZALOZYC"ze lepiej byc zkims "z nie normalnej rodziny" niz Z KIMeS kto moze miec trudnosc nas zrozumiec,jesli NIE MIAL PODOBNYCH przezyc,,,,jest tego plus,,moze nam pokazac pozytywy i ze zycie moze wygladac inaczej….ja tylko wiem z wlasnych doswiadczen ze swoj zawsze trawi na swojego…jakos siebie przyciagamy trudno to nazwac…ja myslalam ze moj kochany to taki z normalnego domu,ze wszystko cudownie,a po latach widze i zaczynam odkrywac tajemnice,ze tez byl problem tylko,jego rodzina to wyparla.o tym sie nie mowi ze nie ma tematu…wiec musze pomalu do klebka…mowia ze jak pokocha to z calym pakietem…trzymam kciuki by tak bylo u Ciebie,niezaleznie skad bedzie pochodzil…..stokrotqa”

                    A właśnie o to mi chodzi Stokrotko, że ktoś "z normalnej rodziny" może pokazac, ze życie może wyglądac inaczej, bo już miałam okazję posmakowac tego u wielu znajomych, to inna jakość życia jest;)

                    I tego też się boję-że swój trafi na swojego, bo jak żyję na tym świecie i to nie od wczoraj przecież to zawsze tak jest…………I ja tego nie chcę, po prostu jestem tym zmęczona….

                    No cóż-a propos tego co wychodzi u Twojego-ideałów nie ma, ale też nie od razu ktoś miał jakieś mega akcje…….

                    I dzięki za to zyczenie:)

                    Panama
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 3986

                      „Wiesz Panamo………To wystarczy pokochac siebie to niestety skomplikowane i pewnie sama o tym wiesz ”

                      Jasne, że nie jest proste. Na podstawie własnej drogi uważm, że jest to jedyna rzecz, na której trzeba się naprawdę skupić, nie chcę jednak dawać recepty, każdy człowiek jest inny. Gdyby ktoś parę lat temu zapytał mnie, czy mam niskie poczucie własnej wartości to odpowiedź byłaby NIE. Nie miałam zielonego pojęcia, że to ciągłe niezadowolenie z siebie, wymaganie więcej i więcej, nazywane perfekcjonizmem, który jest przecież taką pozytywną cechą:laugh: , nie było niczym innym jak zamaskowanym brakiem poczucia własnej wartości. Taki stan bardzo mylnie, objawia się nadmierną dumą i po prostu się o nim nie wie (kiedyś trafnie opisałaś własnie takie zachowania niektórych forumowiczów). Zanim doszłam do tego dlaczego niektórych rzeczy unikam(sprytnie wymyślałam powód żeby nie robić), dlaczego muszę wszystko wiedzieć, kontroluję, nie przyznaję się do uczuć(słabość), trochę czasu minęło.
                      Kiedy dowiedziałam się co jest niewłaściwe w moim zachowaniu( zajmowanie się innymi, branie odpowiedzialności za rodziców, surowe ocenianie się, zwracanie uwagi nawłasne wady, a nie zalety, robienie rzeczy wbrew sobie itp) postanowiłam przestać tak robić i w końcu uwierzyć, że skoro ludzie oceniają mnie pozytywnie, to może oni mają rację, a nie ja:silly: Latwo nie było, trochę to trwało, ale kiedy zaczęłam widzieć siebie w pozytywnym świetle, inne sprawy same się ułożyły, dlatego myślę, że od tego warto zacząć. Na chwilę obecną uważam, że wyznacznikiem ”zdrowia” jest zdolność zaryzykowania zranienia przez kogoś i otwarcie się na miłość z całą szczerością, bez manipulacji i udawania.
                      Zaryzykowanie tego, że może boleć:)
                      Trudne to wszystko i nie da się w trzech słowach opisać, ale w telegraficznym skrócie, ze mną było właśnie tak.

                      Eugenia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 7086

                        Panamo, fajnie, że to napisałaś:) Wnioskuję, że dotarłaś do korzenia-gratulować:)
                        Sama wiem jak łatwo robić wokół siebie "zadymę" a to wszystko świadczy tylko o tym braku miłości…..Przechodziłam chyba dziesiątki różnych faz, nawet ktoś mi kiedyś powiedział, ze chyba nigdy nie znał osoby, która by się tak często i tak drastycznie jak ja zmieniała….I co z tego skoro nie wzięło to środka? Mam to teraz od wielu miesięcy po prostu rozgrzebane:) Bardzo ciężko to znoszę……………

                        I podoba mi się ten Twój wyznacznik…….sama już próbowałam, ale chyba jak na tak rozwaloną osobę jak ja to nie jest jednak wskazane….Poza tym nie podoba mi się to, że wybierałam idealnie nieidealne osoby do tego………….jasne-boli jak cholera…….
                        Jest jeszcze jedna okrutna możliwość-ktoś może się tym bardzo bardzo bawić, bo z tym też już sie spotkałam……………No ja niestety choćby mnie skręcało takiemu człowiekowi dziękuję……Nawet ktoś mi kiedyś powiedział, ze wiedział jak wielką mam słabość do takiego jednego pana, co było faktem
                        :blush: ALE ten pan wolał się tym bawić……I ta osoba powiedziała mi, ze to niezwykłe, ze potrafiłam w związku z tym nad sobą panować:) normalnie chora byłam wiele miesięcy przez to i to dosłownie…………..Nauczyła mnie sporo ta historia, dziś uważam, że z tym wystawieniem się na zranienie-z tym pokazaniem twarzy trzeba bardzo uważać i ufać sobie, bo czesto serio serio się wie, że coś śmierdzi……….Do dzisiaj w sumie jestem zadowolona, że okazało się, ze potrafię, choć niestety popaprane to było manipulacją……ale niekoniecznie tylko moją;)

                        Jesli nie przepracuję tego wszystkiego uważam, że nie ma możliwości żeby dobrze wybrać….

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 87)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.