Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nienawisc!!!

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 17)
  • Autor
    Wpisy
  • pojmen
    Uczestnik
      Liczba postów: 7

      Witam, nie wiem co mnie sklonilo do napisania tego posta, a moze i wiem tylko znow nie chce sie przyznac przed samym soba. Znow nie mam sil aby zyc, wstawac codziennie rano, usmiechac sie, spotykac ze znajomymi, wogle z kim kolwiek. Zle mi z samym soba, chociaz ludzie lubia zemna przebywac. Co z tego. Mam 25 lat studjuje kupa powodow do radosci a mimo to, zawsze mi zle. Boje sie siebie, boje sie ludzi, boje sie zwiazkow, coraz wiecej we mnie zlosci z ktora nie umiem sobie poradzic. Topi sie w niej cale moje zycie. NIENAWIDZE swojego ojca za to ze pil i pije, ze mysli tylko o sobie, i moze wyda sie to straszne ale zycze mu smierci. Cala rodzina by sie uwolnila wreszcie:unsure:
      Pewnie i tak malo by to zmienilo, klatwa jego istnienia i tak ciazy nad moim zyciem.
      Nienawidze siebie tak jak i on mnie nienawidzil, ludzie mysla ze zartuje mowiac o szybkiej smierci, ale to prawda, tzlko narazie strach jest wiekszy niz smutek, moze kiedys… Nie umiem budowac trwalych relacji, kiedz widze ze ktos zaczyna sie do mnie przywiazywac, kochac, szanowac- uciekam. Uciekam bo sam nie szanuje siebie, a ludze korzy mnie kochaja wzdaja mi sie glupcami. Kochac mnie?, smieszne.
      Wiem ze straszne jest to co pisze, ale tak jest. Boje sie siebie i tego co moge zrobic ze soba i swoim zyciem, ale nie mam sil na zmiane, dla mnie normalne jest to ze sie cierpi, ze jest zle, ze boli, ze trzeba uciekac. Kiedy jest dobrze, to daze ku temu abz tak nie bylo. Chcialbym usnac i sie juz nie obudzic, nie musiec nic czuc. Ale…
      No wlasnie caly czas jest jeszcze to ALE.

      ensue
      Uczestnik
        Liczba postów: 15

        nie jestes sam, we mnie tkwia identyczne uczucia…

        Carola
        Uczestnik
          Liczba postów: 402

          To co piszesz jest straszne, ale to straszne z czasem jest tak dobrze znane, tak przyswojone, tak zaprzyjaznione ze traci swoja strasznosc.
          Dla mnie w duzej mierze zobojetnialo, chociaz do tej pory boje sie siebie 🙁 boje sie tego co moge w "chwili danego impulsu" nawyrabiac… nie baczac na straty i nie ogladajac sie za siebie.

          pojmen
          Uczestnik
            Liczba postów: 7

            No wlasnie i chyba to jest w tym wszystkim najgorsze, ze to co straszne steje sie nasze:(
            Naprawde czesem mnie to przeraza ze ten czlowiek (patrz ja) ktorego wszyscy uwazaja za dobregi spokojnego i zrownowazonego, moze miec takie mysli i czasami wybucha i rani, boje sie o Tych, ktorzy sa mi bliscy.

            pojmen
            Uczestnik
              Liczba postów: 7

              No wlasnie i chyba to jest w tym wszystkim najgorsze, ze to co straszne steje sie nasze:(
              Naprawde czesem mnie to przeraza ze ten czlowiek (patrz ja) ktorego wszyscy uwazaja za dobregi spokojnego i zrownowazonego, moze miec takie mysli i czasami wybucha i rani, boje sie o Tych, ktorzy sa mi bliscy.

              Carola
              Uczestnik
                Liczba postów: 402

                Tez sie boje, ale zauwazylam ze im bardziej otwieram sie na zewnatrz… ale nie tak sztucznie "dobra" maska, tylko tak z samego srodka siebie to okazuje sie ze niektorzy bliscy staja sie jeszcze bardziej bliscy i tworzy sie w nas jakas zapora-tama ktora w pewnym stopniu lagodzi nasze "straszne".

                Jedno wiem, czlowiek sam sobie z tym naszym strasznie nie poradzi, bo jestesmy jego niewolnikami a co wiecej wydaje mi sie ze zaduzo naszego czasu i zycia poswiecamy nad nieumiejetnym rozgrzebywaniu tego…… wydaje mi sie ze jezeli juz to powinien to robic fachowiec ktory wie w jakiej formie to rozgrzebac zebysmy mogli sobie po czasie bez wysilku sami to zasypac.

                Annuszka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 11

                  Ja Cię świetnie rozumiem, gdzieś dwa lata temu moja postawa życiowa była identyczna. Nawet nie podobna, a 100% taka sama. I mimo, że nie byłam jeszcze (jeszcze! ale zamierzam iść! 🙂 ) na żadnej terapii, udało mi się ją w dużym stopniu zmienić.
                  Jak chcesz pogadać, to moje gg masz w podpisie…

                  greenaustralia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 14

                    ja rowniez czesto czuje sie samotna…
                    moj ojciec, ktorego juz nie szanuje, przysparza mi tylko przykrosci i klopotow…
                    nie wiem czy to dobrze, ale czasem gdy juz jestem u kresu wytrzymalosci, opowiadam o moim ojcu osobie z ktora nie jestem az tak blisko
                    po prostu nie chce zeby alkoholizm mojego ojca byl jakims tematem tabu i staram sie tego nie wstydzic ani nie ukrywac ( bo czy to moja wina) ale nie zawsze mi wychodzi….
                    mimo wszystko wstyd pozostaje…

                    pojmen
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 7

                      Nom u mnie juz ten wstyd gdzies znikł. Cale zycie sie balem, ukrywalem, klamalem, aby tylko nikt sie nie dowiedzial. Tlumilem w sobie wszystkie negatywne uczucia bo przeciez tom oj ojciec, tlumaczylem go. Ale juz dosc, cos peklo, cos sie skonczylo. Nie umiem dalej po prostu nie nawidze tego czlowieka za to co nam zrobil i w dalszym ciagu robi.
                      Dla nie go nie ma dzieci on nawet nie wie co jego dzieci studjuja, ile maja lat. Ma nam za zle ze kiedy nas bil dzwonilismy na policje- jak mozna na wlasnego ojca 🙁 Dzieki Bogu nie musze juz mieszkac z tym czlowiekiem ale zal mi mamy, bo ona mu wierzy i jest gotowa nas poswiecic dla niego po 27 latach tych cyrkow.
                      Boje sie tego co moge zrobic kiedy znow go zobacze, te dziecko ktore wiecznie sie balo w koncu juz nie musi sie bac, jest silniejsze i moze mu pokazac, ale czy warto???
                      Wiem ze musze cos zrobic z tym uczuciem nienawisci bo to mnie znicszczy, juz nie jest dobrze:(

                      Annuszka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 11

                        pojmen zapisz:

                        Wiem ze musze cos zrobic z tym uczuciem nienawisci bo to mnie znicszczy, juz nie jest dobrze:(”
                        A ja… mojego tatę… kocham…
                        Mimo, że też kiedyś życzyłam mu śmierci. Mimo że zrobił ze mnie wystraszone zwierzątko, którym byłam przez 22 lata mojego życia (od dwóch już nie jestem!;) ), mimo że przez niego mam nerwicę, i mimo tego że chorobliwie miałam koszmary każdej nocy…mimo wszystkich awantur, wyzwisk i tłuczenia wszystkiego w domu, mimo wciąż przerywanego leczenia i obwiniania mnie i mamy, że robimy z niego wariata, kiedy próbowałyśmy go ratować… to go kocham…
                        Tak po prostu, nie wiedząc czemu.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 17)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.