Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Nieważna, niewidzialna..
-
AutorWpisy
-
Hej, czuję się nieważna i nieistotna całe życie. Mój przyrodni brat sprawiał problemy od najmłodszych lat.
Pił i wszczynał ogromne awantury. Nikt z dorosłych nic z tym nie robił. Codziennie pogadanki i codziennie to sami. Pił i kradł . Mi potrafił ukraść rower, potem pieniądze .
Zawsze czułam się nieważna i nieistotna. Nie udało mi się znaleźć przyjaciół , zakochać się. W gimnazjum popadłam w stagnację , na niczym mi nie zależało . Nie było.we mnie energii i tej radości życia jak u innych. Nigdy. Ojciec zabił się gdy miałam lat 20. I to był.moment do zmian , wzięcia życia w swoje ręce . Nie było sił i chęci . Zawsze mnie bolało … Urodziłam się i była niekochana . Myślę , że to przyczyna tego kim jestem . Ktoś mi kiedyś powiedział #spojrz w lustro kogo nienawidzisz#. Zupełnie nie radzę sobie w relacjach z ludźmi , jestem cicha i wycofana … Ludzie kpią i śmieją się że mnie. Jestem niewidzialna zupełnie jak w domu. Nie wiem co robić. Jestem już zmęczona tym życiem .
Cześć. Długa droga przed Tobą do odbudowania swego poczucia wartości i odnalezienia chęci do życia. Jednak da się to zrobić. Potrzebna jest determinacja, chęć pracy nad sobą. Trudno tu o oryginalne rady. Jednak, biorąc pod uwagę to, że masz sporo problemów w interakcjach z ludźmi, możesz nie odnaleźć się od razu na mityngach wspólnoty DDA (aczkolwiek zachęcam do ich poszukania). Może na początek oferta mityngów on-line byłaby bezpieczna (odbywają się chyba w każdy dzień tygodnia). A już na pewno dobrym pierwszym krokiem byłby kontakt z psychologiem/terapeutą. Miałabyś szansę otworzyć się tylko przed jednym słuchającym i doświadczonym człowiekiem. Poza tym warto pisać anonimowo na forum o sobie. Dla mnie było to dobre przygotowanie do mityngów i wizyty u terapeuty. Kiedy już się trochę „wypisałem”, łatwiej było mi potem mówić o moich problemach drugiemu człowiekowi.
Ludzie kpią i śmieją się że mnie. Jestem niewidzialna zupełnie jak w domu. Nie wiem co robić. Jestem już zmęczona tym życiem .
Ona887, wsparcie na forum ma swoje ograniczenia, my sami za pewne nie zawsze umiejętnie odpiszemy, za pewne bywa, że przekroczymy granice. Bądź jednak pewna, że tutaj nikt nie kpi i nie śmieje się z Ciebie dlatego gdy mòwisz, że jesteś zmęczona życiem ciężko cokolwiek odpowiedzieć.
Przeczytałem Twòc wpis i staram się wyobrazić Twòj bòl.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
Ona887, wygląda na to, że dorośli w Twoim rodzinnym domu reagowali w sposób typowy dla osób współuzależnionych – nadmiernie koncentrowali się na próbach zmieniania „błądzących”, nawet nie próbując zadbać o normalne potrzeby innych osób.
Czasu już nie odwrócisz, ale teraz sama możesz sobie dać dużo, dużo więcej. Bo to Ty trzymasz w swoim ręku klucz do zmian:) Czasem wystarczy przekroczyć próg pewnego miejsca, spotkać pewnych ludzi – i już nic nigdy nie będzie tak mroczne i niepokonane.
Ludzie „kpią i śmieją się z Ciebie”? Skąd wiesz? Czy na pewno tak jest, czy tylko tak myślisz? Czy o tym z nimi rozmawiałaś, żeby sprawdzić jak jest naprawdę? Może nie znają Cię naprawdę, a widzą tylko maskę, za którą się skrywasz. Czy coś masz do stracenia, jeżeli ją choć czasem zdejmiesz?…
Nie wiem, wszędzie czuję się tak jak w rodzinie. Dosłownie niewidzialna dla otoczenia. Nikt też specjalnie nie zwraca na mnie uwagi. W ogóle że mną w domu rodzinnym nie rozmawiano. Nie interesowano się jak w szkole czy mam przyjaciół. W 15 roku życia ja już całkiem odleciałam. Całkiem się zamknęłam. Nic a nic to mojej matki nie obchodziło. Normalnie przecież rodzice matka się interesują. Zawsze mnie to dziwiło mój orzyrudni brat robił ogromne burdy , kradł , pił wyzywał czasem uderzył nawet te markę . Ona na drugi dzień paliła papierosy i gadała z nim jak gdyby nigdy nic. To jest kosmos. Ja niekiedy starałam się coś buntować , bronić jej . Nikt mnie nie słuchał. Byłam i jestem uważana w tym domu za samotnie , dxiwaka. Tak siedzę większość czasu w pokoju. Jestem ponura . Nigdy nie było we mnie tej radości życia . Moja matkę o dziwo większość ludzi lubi jest ładna i wesoła. Niestety ja uważam ,że to potwór .
Chyba ten moment zwrotny, w którym możesz zmienić własne życie wcale nie minął bezpowrotnie. On jest często niezależny od zewnętrznych tragedii. Po prostu „coś” musi przeskoczyć w naszej głowie. Chyba masz juz dość czucia się „nikim”, więc może zbliżasz się do punktu krytycznego. Może zacznij od podejścia do tego lustra, spojrzenia w nie głęboko i powtórzenia głośno trzy razy KOCHAM CIĘ. Zapewniam, że nie jest to łatwe zadanie i niektóre osoby dda nie potrafią go wykonać.
Mając te 19 ,20 lat byłam totalnie bez życia. Zrezygnowana. Nie wierzyłam,że mogę to zmienić. Bo niby jak? Sama.
Czuję się jak jakiś odszczepienie, bo nigdy nie miałam normalnych relacji w rodzinie. Nikt się o mnie nie troszczył. Tak jakbym nie istniała . Nawet nie przyszło mi na myśl że muszę walczyć o siebie .
Widzisz, skorupka, która Cię w tej chwili otacza, ma dwie strony. Oczywiście, że rozbijanie jej przez kogoś z zewnątrz jest potrzebne, ale najlepiej, gdy będziesz próbowała to robić także Ty od wewnątrz.
Czyż nie na tym polega właśnie dorosłość? Na przejęciu odpowiedzialności za własne życie, niezależnie od tego, kto i jak w nim narozrabiał wcześniej. Kiedy dojdziesz do tego, potem będzie już „z górki” 🙂
Nie wiem, wydaje mi się ,że już wszystko stracone. Nie będę funkcjonować jak zdrowy człowiek. Zdrowy człowiek nie miał takich przeżyć. Najgorsze , że teraz moja60 letnia matka opowiada jak to ona ze swoją matką sprzątała , jak z ojcem wychidzila przed swoją matkę…
I nie wiem czy ona serio nie widzi tego że nic mi z ojcem nie dała miłości? Chyba to musiała być wpadka i ślub. Miała już inne 2 letnie dziecko. Najgorsze że była chyba musiałam być bardzo nienawidzona w tym domu nawet przez własną babkę. O całowała i tuliła tamtego orxyrudniego brata mnie nigdy . Raz nawet ” kuwa” mnie nazwała . Skąd ta nienawiść wobec mnie ?Wracamy do punktu początkowego. Masz życie przed sobą i masz dwa wyjścia. Albo jego pozostałą część przeżyjesz z pozycji dziecka, licząc straty i skupiając się na tym, czego Ci nie dano. Albo skupisz się na tym, co sama możesz sobie w tym życiu dać, nie oglądając się na nikogo i co nie zostało jeszcze stracone.
Jak to powiedziała kiedyś pewna terapeutka: „Dzieciństwo Ci odebrano. Teraz sam nie odbieraj sobie dorosłości.”
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.