Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nowy dzień-nowe doświadczenia.

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • Albatros
    Uczestnik
      Liczba postów: 27

      Cześć,

      Ostatnio przeżywam interesujący i przyjemny okres. Mimo syndromu dda cieszę się z małych rzeczy jak na przykład powiedzenie „nie” tak po prostu nieusprawiedliwiając się nikomu gdy nie czuję wewnętrznej zgody na coś, a co najważniejsze konsekwentnie trzymałem się swojej decyzji. Niestety często ulegałem i zgadzałem się na coś,bo myślałem „że tak wypada”, albo bałem się, że stanie się coś złego jeśli powiem, nie…

      Kolejną miłą rzeczą jaka mnie spotkała, to to, że miło rozmawiałem sobie z kolegą przez telefon nie oczekując zbyt wiele poprostu rozmawiałem, opowiadałem, niezwarzając na swoje przekonania na swój temat , że „do rozmowy się nie nadaję”,a to dlatego, że u mnie w domu nigdy się nie rozmawiało tzn nie prowadziło rozmów. Albo zacząłem pracę nad tym przekonaniem i głębiej na poczuciu własnej wartości, które odkrywam w istocie swojej indywidualności 🙂

      Akceptacja tego, jak wygląda moje życie ( a nie jest takie beznadziejne jak mi się zawsze wydawało, bo nie spełniało oczekiwań rodziców [wstyd mi pisać, że tak mogę myśleć „żyjąc pod kogoś”, jednak zrozumienie przychodzi wraz ze świadomością jak mnie terroryzowano od małego]) przynosi dużo spokoju i przyjemnych doznań, właśnie małych rzeczy jak kąpiel czy czytanie ulubionej gazety 🙂

      Pod górkę dzisiaj miałem trochę, to przeprawa z mamą do pracy (jestem jej szoferem).  Niby było normalnie, a w środku jakbym się bał o nią o siebie ochota żeby nakrzyczeć na nią, wyładować się tak w zamian,za moja dziecięca bezradność…. Ciekawe… to tylko hipozteza, więc proszę zachowajcie otwarte umysły

      aktototaki
      Uczestnik
        Liczba postów: 370

        Ja przez cały rok 2014 uczyłam się cieszenia drobnostkami i muszę się uczciwie przyznać, że zaczyna mi to wychodzić. Wyszłam z dołu psychicznego, przestałam się użalać nad dobą i zaczęłam działać. Bywają gorsze dni, ale wiem, że każdy nawet najgorszy będzie miał swój kres. Teraz staram się uczyć przyjmować wszystkie emocje, nie blokować jak w pewnym etapie swojego życia smutku bo to później źle się kończyło.

        Jedyną cechą, której w sobie nie lubię i trudno mi ją zmienić to irytacja, ale tylko rano i kiedy próbuje pozbierać się do szkoły. Na szczęście wychodzę na tyle wcześnie, że wszyscy domownicy śpią a ja w samotności i spokoju mogę zjeść, umyć się itp. Nie wiem dlaczego ale rano tego potrzebuję, a kiedy już ktoś wstanie to bez kija nie podchodź..

        Jednak cieszy mnie to, że nie uzależniam swoich emocji od zachowania innych. Kiedyś płakałam, kiedy ktoś mi bliski pił, ale nie pił jak mój ojciec tylko ot tak, jak robią to normalni ludzie. Od razu czułam się oszukana, a w alkoholu widziałam całe zło tego świata. Zero dystansu do życia. Teraz? Teraz mogę powiedzieć, że akceptuję picie, sama nie często piję, bo po prostu nie lubię i wolę smutki wybiegać. Każdy ma swój sposób na życie i tego sie trzymam.

        Fajnie, że też jesteś w takim pozytywnym okresie. 😉 Tak sobie myślę, czy tylko mnie przez myśl przeszły takie głupie myśli, że skoro jestem szczęśliwa to juz nie jestem dda? Że „nie zasługuje” na to, żeby należeć do tej grupy bo przecież tym ludziom się trudno żyje, a mój ojciec w dodatku od paru miesięcy jest trzeźwy i życie całej mojej rodziny staje się spokojne.. A i on też nigdy nie był takim typowym alkoholikiem, jeśli taki istnieje. Jednak teraz juz wiem, że dda nie oznacza bycia wiecznie smutnym, nie radzącym sobie samym ze sobą człowiekiem. Jestem DDA i jestem szczęśliwa. To się nie wyklucza. I cieszę się z tego.

        Miłego wieczoru.

        Albatros
        Uczestnik
          Liczba postów: 27

          cześć

          Ja dodam, że wcześniej w ogóle byłem zablokowany na odczuwanie pozytywnych emocji. Dołować się i użalać potrafiłem znakomicie, a nawet jak teoretycznie wszystko się układało i ludzie mi gratulowali w różnych sytuacjach to u mnie było niezrozumienie, bezsens i stres z niezadowoleniem. U mnie to też przebiegało na zasadzie akceptacji tych przykrych uczuć i ostatnio pojawiła się radość, której cały czas się uczę. Powiem jeszcze, że ja po to pracuję nad sobą, żeby odczuwać wewnętrzne szczęście nie uzależnione od sytuacji, i mimo ,że jeszcze wszystkiego nie przepracowałem to nie znaczy, że nie mogę się z tym pogodzić i cieszyć się z tego co mam, więc roskins jak najbardziej się zgadzam, że dda nie wyklucza szczęścia. Dzięki za wsparcie. Pozdrawiam.

          mrutek
          Uczestnik
            Liczba postów: 857

            Roskins >> „to irytacja, ale tylko rano i kiedy próbuje pozbierać się do szkoły….a ja w samotności i spokoju mogę zjeść, umyć się itp. Nie wiem dlaczego ale rano tego potrzebuję, a kiedy już ktoś wstanie to bez kija nie podchodź..” – normalnie jakbym czytała o sobie.. tylko nie do szkoły, a  do pracy próbuję się zbierać 😀

            „Iść w stronę słońca”
            Uczestnik
              Liczba postów: 203

              Hej, hej! ja też jestem DDA szczęśliwa.

               

              Zajęło mi to parę lat…ale mówią, że ile lat włazisz w dół, tyle musisz z niego wyłazić. Więc wyłaziłam…powoli, z przerwami…pamiętam, jak miałam założyć zeszyt i codziennie pisać: „jestem z siebie zadowolona bo….”…i nie byłam z niczego. Dopiero jak zaczęłam pracować z emocjami i je odczuwać, coś drgnęło. Każdego dnia było coraz więcej tego zadowolenia…

              Dziwne odkrycie: kiedyś gdy nie czułam strachu, nie umiałam płakać, (bo jako dziecko wyparłam te emocje), wydawało mi się, że jestem silna, porządek w domu i ten sztuczny śmiech, a dziś odczuwam lęk, śmieję się spontanicznie, czasem bywam słaba, naczynia w zlewie, ale czuję się szczęśliwa, kiedy tak kawa unosi się parą, a ja siedzę w szlafroku i „jestem z siebie zadowolona, bo zrobiłam pyszną kawę”   🙂

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.