Witamy Fora Znalezione w sieci O niekochanych córkach

Otagowane: 

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • kejti89
    Uczestnik
      Liczba postów: 8
      Uwiklana
      Uczestnik
        Liczba postów: 83

        Zszokowały mnie komentarze do tego artykułu- jedna osoba mówi, że ma taką przyjaciółkę i prosi o rady jak jej pomóc, a dużo osób stwierdza, że powinna się od niej odciąć. Na „zwykłych” forach też czytałam porady, że od DDA to tylko brać nogi za pas. No cóż, jakikolwiek związek z osobą mającą problemy emocjonalne jest bardzo trudną sprawą, nie każdy jest w stanie takie coś udźwignąć, trzeba mieć bardzo bogate wnętrze, uczuciowość i przede wszystkim masę cierpliwości. Prawdą jednak jest, że nie można pozwolić takiej osobie na zbytnie negatywne wpływanie na nasze własne emocje, ranienie, wykorzystywanie. Sama kiedyś wdałam się w znajomość z dziewczyną z pozoru normalną, ale jak się okazało mającą takie problemy życiowe i emocjonalne, że szok. Weszłam w rolę jej powierniczki i nawet „mentorki”, ale po pewnym czasie zaczęło mnie to wszystko męczyć, bo ona zaczęła mi wchodzić na głowę, zadręczać, wydzwaniać non stop, a gdy u mnie pojawiły się problemy w związku i potrzebowałam wyciszenia, to po prostu zaczęła mi dokopywać w chwilach słabości, mieć pretensje że jej nie niańczę, czułam się na zasadzie „jak ja śmiem mieć własne problemy, skoro jest ONA”. Uświadomiłam sobie, że jest jak trujący bluszcz. Musiałam zerwać tę znajomość, zmieniłam telefon, bo już nie mogłam tego znieść. Wciąż jestem ciekawa jak się u niej potoczyło, ale ze strachem myślę co by było gdybym ją gdzieś na ulicy spotkała, pewnie byłaby wielce obrażona jak mogłam ją „porzucić”, wywoływałaby we mnie niesłuszne poczucie winy. Opowiadała mi na początku naszej znajomości o innej koleżance, która się od niej odsunęła- i przyszło mi zrozumieć dlaczego. Przykro mi, że tak postąpiłam, ale innego wyjścia nie było.

        kejti89
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          Widzisz, sama mówisz, że musiałaś się odciąć od koleżanki DDA. Oczywiście, relacje z dda, czy uzależnionymi nie są łatwe i mogą okazać się pułapką. Jeśli osoba odrzuca pomoc, nie chce pracować nad sobą, lub wręcz odwrotnie oczekuje ciągłego 'niańczenia’ – można się w tym zatracić, a niestety mamy też swoje życie i problemy (niemożliwe, a jednak..). Pewnie dlatego tak dużo osób sugeruje uciekanie… Myślę, że warto wspierać, wysłuchiwać (ale nie przejmować roli profesjonalnego terapeuty), ale gdy zaczyna to schodzić na złą stronę i niszczyć nasze życie, trzeba się wycofać. Robiłaś co mogłaś, a Twoja koleżanka pewnie znalazła sobie nową przyjaciółkę, którą 'wykończyła’ 🙁

          Uwiklana
          Uczestnik
            Liczba postów: 83

            Ta koleżanka była nie tylko DDA i DDD, ale miała cała masę innych zaburzeń, nigdy się z kimś takim nie spotkałam i w pewnym momencie uznałam, że wymaga fachowej pomocy. Zasugerowałam jej wizytę u psychologa, to wpadła w szał że gadam jak jej ojciec, który ją „wysyłał do psychiatryka”- nie dało jej się przetłumaczyć, że ja to mówię po przyjacielsku, a nie złośliwie i chamsko tak jak on, że psycholog czy nawet psychiatra to osoby które mają pomóc w problemie, a nie poniżyć, sprawić że człowiek staje się kimś niższej kategorii. Do pewnego momentu wspieranie jej mi pomagało, bo czułam że czymże są moje problemy w porównaniu do jej, ale te telefony z płaczem po paręnaście razy dziennie, rozmowy po kilka godzin których nie dało się zakończyć inaczej, jak „rozładowaniem baterii w komórce”, bombardowanie smsami, jej nieumiejętność poradzenia sobie nawet z trywialnymi sprawami, zaczęły mnie przerastać. Gdy u mnie pojawiły się problemy, po prostu zaczęła mi jeszcze bardziej zatruwać życie, utrudniać mi radzenie sobie z samą sobą- a ja jej o rady ani wsparcie nawet nie prosiłam, bo wiedziałam że ona czemuś takiemu nie podoła, chciałam tylko chwili wyrozumiałości i dania spokoju. Wtedy zaczęły się próby szantażu emocjonalnego, wpędzania w poczucie winy… Słowo daję, drugiej takiej znajomości bym nie chciała, a tak jak wspomniałam to była z pozoru normalna, zwyczajna dziewczyna w moim wieku, nie wiem jak doszło do tego że normalnie 24 godziny na dobę żyłam jej „problemami”. Do dziś mi przykro, że po prostu odcięłam się od niej, ale inaczej się nie dało, tłumaczenia i prośby kończyły się kolejnym telefonem czy smsem typu „wiem że masz problem, ale ja…”. No ale z drugiej strony wciąż myślę, czy i jak sobie poradziła, mimo że już wiele lat minęło…

            malina32
            Uczestnik
              Liczba postów: 142

              Uwiklana poczytaj w necie o trojkacie dramatycznym. Bo moim zdanie kolejny twoj przyklad z zycia czy jolezanka czy rodzic czy ciotka a ty odgrywasz schemat.

              Mam taki sam problem wiec widze podobienstwo.

              Trojkat dramtyczny lub trojkat karpmana.

              Uwiklana
              Uczestnik
                Liczba postów: 83

                Nie słyszałam o tym trójkącie, ale to bardzo ciekawe!

                Koleżanka o której tu pisałam ani moje zachowanie wobec niej do tego schematu nie pasuje (ona była typową egoistką i egocentryczką, a ja nie przeszłam z wybawiciela do prześladowcy, tylko wycofałam się), za to relacja moja i ciotki- idealnie! Ona właśnie była z tych chcących za bardzo i dających za dużo, „bohaterka rodziny” bo to ona skończyła studia, to ona była na wysokim stanowisku, to ona nam pomagała finansowo „nie chcąc nic w zamian” (pozornie, bo tak naprawdę to rościła sobie prawo do bezwzględnego wglądu w nasze życie prywatne, oczekiwała że „świat będzie kręcił się dla niej”). Póki byłam dzieckiem nie rozumiałam tego za bardzo, więc po prostu cieszyłam się wizytami cioci, zakupami z nią, wyjściami do restauracji itp. Gdy jednak zaczęłam dorastać zaczęło mnie wkurzać, że ciocia oczekuje np rezygnacji ze spotkania ze znajomymi na jej rzecz, że grzebie w moich rzeczach „chcąc je tylko ułożyć”, że ma wciąż pretensje że przestała być dla mnie tą najważniejszą. Pojawiły się fochy, pretensje, wypominanie, obrażalstwo, na co ja oburzałam się podkreślając, że przecież już nie jestem małym dzieckiem i „aż tyle” cioci nie potrzebuję, były ciche dni, w końcu któraś z nas się do drugiej odzywała i wszystko zataczało koło- ciocia znowu zaczynała pomagać, przesadzać, ja protestowałam, ciocia się gniewała itd… Potrafiła mi nawet naubliżać, a ja wracając za pół godziny do domu znajdowałam na koncie przelew od niej! Mówię tu o pieniądzach, bo to były już czasy gdy byłam niezależna i jakiś czas wcześniej wygarnęłam cioci, że nie chcę jej pieniędzy i jeżeli ma mi wciąż kołki na głowie ciosać, to niech po prostu da mi spokój. Wtedy ona zapewne poczuła utratę kontroli, no bo jak to, przecież zawsze pomagała nam finansowo i wszyscy tańczyli, jak ona zagrała… Masakra. Dlatego właśnie napisałam gdzieś tu na forum, że przeżyłam śmierć cioci i było mi przykro, ale jednocześnie trochę poczułam ulgę, że wreszcie przestanę mieć przez nią wieczne poczucie winy i niższości, w jakie mnie wpędzała. Strasznie mi przykro że tak wyszło, bo naprawdę wiele jej zawdzięczam, ale jednocześnie coraz bardziej wykańczała mnie psychicznie. Nawet jej znajomi gdy ich spotykałam mówili mi, że ciocia tyyyyle dla was robiła i robi, a ty taka jesteś… No to co do jasnej cholery, miałam tak jak ciocia nie ułożyć sobie życia, zostać starą panną i jej niańką??? Co w tym dziwnego, że poszłam do pracy, znalazłam sobie faceta na stałe i to jemu chciałam poświęcać głównie czas? Oczywiście ciocia i moim partnerem próbowała dysponować, ale jej bardzo dobitnie powiedziałam, że on jest mój i że nie będzie jej zachcianek spełniał. Skończyło się na obrażeniu, pogodzeniu, ale na szczęście już więcej nie próbowała zawłaszczać mojego faceta.

                Jakubek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 931

                  https://www.pudelek.pl/maja-bohosiewicz-czyta-ksiazke-o-dda-tak-jestem-dda-i-na-bank-nie-jest-to-modne-ani-fajne-6587223219792704a

                  Link do Pudelka (tak, wiem, ups!). Jednak w komentarzach do artykułu sporo prawdziwych historii dda w pigułce. No i książka, którą czyta celebrytka, nosi tytuł: Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych córek alkoholików. Robert J. Ackerman. A więc w temacie.

                  Koleżanka mówi, że pozycja do nabycia w księgarniach.

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    Jakaś nowa książka pisana przez kobietę DDA. Tytuł „Mireczek”.

                    https://magazyn.wp.pl/kobieta/artykul/do-dna

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.