Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Odradzam związków z DDA/DDD

Otagowane: , , ,

Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 49)
  • Autor
    Wpisy
  • truskawek
    Uczestnik
      Liczba postów: 581

      @Karolina87 Hej, ja bym się nie spodziewał po terapeucie, że przeniknie o co chodzi drugiej osobie, a już zwłaszcza zdalnie. Na swojej terapii nie zawsze czułem się rozumiany przez grupę czy terapeutów, ale nie zajmowałem się tym, bo to nie był mój cel, tylko żeby sobie poukładać i nauczyć się radzić sobie z różnymi emocjami, także z zaskoczeniem i poczuciem odrzucenia.

      Tak samo rozumiem też rolę twojej terapeutki – ona jest żeby słuchać co przeżywasz, pomagać ci się temu przyjrzeć i pokazać co możesz ze swoimi przeżyciami zrobić, a nie żeby cię uchronić przed innymi ludźmi.

      Karolina87
      Uczestnik
        Liczba postów: 18

        Rozumiem ale dalej nie wiem gdzie tu miejsce na prace nad poprawą swojego życia. Sama jestem córką alkoholika, mam za sobą długi toksyczny związek i nie wiem czy terapeutycznym jest stwierdzenie „nic dziwnego że on pije”. Mam za sobą trzy lata terapii a nic się nie zmieniło ani w temacie tego jakich wybieram partnerów ani w tym jak czuje się sama ze sobą. Ona uważa że w tej relacji wszystko było w porządku to gdzie tu miejsce na wyciąganie wniosków i uczenie się nowych schematów zachowań w relacjach. Jeśli mam chodzić na terapie kolejne lata po to żeby ktoś mi pomagał w radzeniu sobie z poczuciem odrzucenia to dla mnie nie ma to sensu bo chciałabym w końcu zdobyć narzędzia do tego aby stworzyć zdrowy związek.

        2wprzod1wtyl
        Uczestnik
          Liczba postów: 1177

          dalej nie wiem gdzie tu miejsce na prace nad poprawą swojego życia

          Karolina87, widzę to z innej perspektywy. Myślę, że dzięki terapii  ta relacja trwała tylko kilka miesięcy a bywa, że potrafią się takie zwroty ciągnąć latami. Dziś gdy czujesz bòl  i masz poczucie straty może się to wydawać absurdalne, że terapia przyspieszyła koniec tej relacji.  Myślę, że swoimi zdrowszymi reakcjami co rusz pokazywałaś temu facetowi, że nie będzie miejsca niezdrowe interakcje.

          6 miesięcy gdy ktoś jest faktycznie zakochany to za kròtki okres aby odejść i patrząc choćby na to dużo kròtszy jest bòl niż wyczerpywanie siebie w relacji bez miłości.

          Co do znajdywania takich osòb tutaj mimo wszystko zaufałbym terapeutce, bo przecież w początkowym okresie dopiero ludzie się poznają i zawsze jest ryzyko.

          Widzę to tak, że być może dzięki terapii ten człowiek wycofał się już po 6 miesiącach a realnie po 3 od momentu spotkania na żywo.

           

           

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
          Karolina87
          Uczestnik
            Liczba postów: 18

            Kiedy 7 lat temu zostawił mnie mój były po 7 latach związku, który był jedną wielką huśtawką emocjonalną utknęłam w poczuciu że nie można mnie kochać. Teraz mimo tego że ludzie naokoło tłumaczą mi że kobieta dla której zostawił mnie 2 tygodnie temu mój były jest manipulantką i mogą się tak naprawdę nigdy nie spotkać bo to jest jakaś chora relacja ja nadal doszukuję się winy w sobie i znowu mam poczucie że jestem beznadziejna do tego stopnia że ktoś nierealny jest bardziej atrakcyjny ode mnie… ponownie ugrzęzłam w przekonaniu że nie można mnie kochać.

            Dlatego właśnie zastanawiam się czy moja terapia przebiega w prawidłowy sposób. Skoro sytuacja sprzed 7 lat powtarza się jeden do jednego. Wychodzi na to że nie przepracowałam tego i pytanie jak mam to przepracować skoro moja terapeutka nie widzi nic nieprawidłowego w relacji w której byłam. Jedyne co mam przyjąć do wiadomości według niej to to że „ktoś na pewnym etapie znajomości może się okazać bardziej atrakcyjny niż ja”. Manipulantka bardziej atrakcyjna? W taki sposób mam budować swoje poczucie własnej wartości?

            Całe życie radzę sobie z poczuciem odrzucenia bo innych uczuć w relacjach nie znam. Chciałabym w końcu zrozumieć dlaczego wybieram partnerów którzy nie rokują na zdrową relację bez terapii bo jak widać przez 3 lata do tego nie doszłam.

            truskawek
            Uczestnik
              Liczba postów: 581

              Hej,

              Z tego rozumiem, że nie chodzi tylko tego faceta, tylko cała terapia nie daje ci tego, czego oczekiwałaś. Możesz pogadać z terapeutką o twoich potrzebach i rozczarowaniu. Możesz zmienić terapeutkę albo rodzaj terapii – jak rozumiem to jest indywidualna, być może w grupowej coś ci się odetka, bo tam ćwiczy się bezpośrednio kontakty z ludźmi, czyli to, z czym DDA/DDD mają problemy.

              Owszem, dla niego manipulantka może być bardziej atrakcyjna, bo może tego potrzebuje w życiu – huśtawki emocji, zdobywania, znajomej roli bycia odrzucanym (bo to zna, więc jest to paradoksalnie bezpieczne). Przecież sobie masz za złe, że wybierasz sobie złych partnerów – z podobnych powodów może to być dla ciebie atrakcyjne. I to nie jest niczyja zła wola albo zepsucie, tak działają mechanizmy psychiczne.

              Słyszę w tym jeszcze taki żal, że jak z kimś nie jesteś, to trudno ci budować poczucie wartości. Ale to poczucie wynika z zaufania do siebie, że jak jest źle, to poświęcę sobie uwagę i zadbam tak jak mogę, a nie z tego, że ktoś mnie wreszcie doceni i pokocha. W tym sensie nie ma znaczenia czy jesteś z kimś czy nie, to jest ta sama rzecz do zajęcia się w sobie. Terapia to taka tymczasowa siatka, na której możesz się oprzeć podczas procesu kontaktowania się ze swoimi wszystkimi emocjami, dlatego być może warto, żebyś poszukała takiej terapii, w której będzie ci w miarę bezpiecznie.

              2wprzod1wtyl
              Uczestnik
                Liczba postów: 1177

                Spròbuję rzucić obraz tej sytuacji. Mężczyzna w trakcie relacji wrzuca Ci rzeczywistą lub nie (bez znaczenia) wirtualną znajomą co przekłada się, że fokusujesz się na tej kobiecie i przez pryzmat realnego lub fikcyjnego jego wyboru oceniłaś siebie. (już nawet pomijam czy od samego początku taki był jego zamiar czy wyszło przy okazji).

                 

                A jakie są fakty? Na terapiach uczą by opierać się na faktach.

                Ten mężczyzna manipuluje, ten mężczyzna porzucił relację, urwał kontakt (gdy ktoś po poznaniu dochodzi do wniosku, że to nie jest miłośc to jak najbardziej, ale nie porzuca a rozmawia) – jednym słowem to ten mężczyzna użył wobec Ciebie przemocy i to w nim jest problem a nie w Tobie i nawet nie w tej wymyślonej lub nie kobiecie a zauważ, że Ty skupiasz się na kobiecie (odwròcenie uwagi od niego i jego zachowania)  i przez pryzmat jego przemocowych ruchòw oceniłaś siebie. Nawet jeżeli ktoś wybiera inną osobę to nie znaczy, że jesteśmy wybrakowani a po prostu bywa, że decydują inne czynniki, ktòre w ogòle nie oznaczają, że ktoś jest lepszy lub gorszy.

                Myślę, że żaden terapeuta nie podejmie za nas decyzji czy mamy z jakieś relacji wyjść czy w nią wejść – może rzucać światło, ale wybòr zostaje w nas.

                Ze swojego doświadczenia wiem, że władować się moźna gdy mamy silne deficyty (możemy być czasami świadomi i w terapii, ale deficyt zadziała mocno). Nie zdefiniuję Twoich deficytòw, bo to rola psychologa, ale deficyty odbudowywać najlepiej poprzez interakcje.

                Jakie mogą być deficyty? np. bliskości, zaopiekowania, deficyt czułości gdy je mamy wystarczy czasami, że ktoś rzuci okruch i bywa, że przestajemy zwracać uwagę na to, że jesteśmy krzywdzeni

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                Karolina87
                Uczestnik
                  Liczba postów: 18

                  Dokładnie tak, wrzucił mi w trakcie relacji fikcyjną lub realną kobietę i ja w tamtym momencie czyli trzy miesiące temu zanim jeszcze zaczęliśmy się spotykać chciałam się z tego wycofać bo dla mnie jego podejście do pojawienia się tej kobiety z informacją o chorobie było absurdalne. Psycholog powiedziała mi wtedy, że on najprawdopodobniej myli uczucia i podpowiedziała, że powinnam napisać mu co czuję. Czasu nie cofnę ale cały czas zastanawiam się czy to nie był moment w terapii żeby się zatrzymać i skupić na moich uczuciach w tej konkretnej sytuacji a były one nie bez powodu negatywne.  Pamiętam że czułam się wtedy skrzywdzona, zdezorientowana, bałam się i według mnie tutaj idealnie pasuje fragment „ona jest żeby słuchać co przeżywasz, pomagać ci się temu przyjrzeć i pokazać co możesz ze swoimi przeżyciami zrobić, a nie żeby cię uchronić przed innymi ludźmi”. Tymczasem my omawiałyśmy na dwóch kolejnych sesjach wiadomości o tym jak to on musi wiedzieć na co ona jest chora bo inaczej sobie tego nie wybaczy itd. A pytanie czy terapeutka nie powinna drążyć co mnie motywuje do tego żeby w ogóle o tym czytać, jakie emocje to we mnie budzi, jak to wpływa na moja i tak niską samoocenę o czym ona wiedziała itd. I jeśli wyszłoby że nie motywuje mnie do tego nic zdrowego i budzi to we mnie tylko negatywne emocje to faktycznie decyzja należy do mnie co z tym robię idę w to na własną odpowiedzialność albo się z tego wycofuje. Mój brat który też chodzi na terapie zdziwił się że terapeutka nie zwróciła uwagi właśnie na to że on zaczyna mi opowiadać niestworzone rzeczy o jakiejś innej kobiecie. Ona wysłała mi komunikat że „nie chce go usprawiedliwiać ale” on myli uczucie miłości z chorym poczuciem odpowiedzialności „bo pochodzi z rodziny alkoholików” i ja miałam go z tego wyleczyć wyznając mu swoje uczucia? Brakowało mi właśnie tego rzucania światła.

                  Chodziłam na terapie 3 lata i nigdy nie oczekiwałam że ktoś będzie za mnie decydował ani że ochroni mnie przed złem tego światła. Chciałam tylko nauczyć się rozpoznawać uczucia które mi szkodzą albo mogą mnie niszczyć zwłaszcza w relacjach międzyludzkich i uczyć się na nie reagować.

                   

                   

                  truskawek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 581

                    No to faktycznie masz problem z terapeutką najwyraźniej. Mnie czasem aż drażniło, że nie zajmowali się moją ówczesną dziewczyną ani w ogóle innymi osobami, tylko pytali jak ja się czuję. No ale rozumiałem dlaczego tak robili i teraz tym bardziej rozumiem. Twojej terapeutki ja też nie rozumiem.

                    Masz jakiś pomysł, co w związku z tym chciałabyś zrobić w kwestii terapii, w jaki sposób o siebie zadbać?

                    Jakubek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 931

                      Jest taka bardzo ciekawa książka:

                      https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5009450/dar-terapii-list-otwarty-do-nowego-pokolenia-terapeutow-i-ich-pacjentow

                      , w której autor – wieloletni terapeuta – opisuje różne problemy na które natrafia terapeuta podczas terapii. Bsrdzo polecam, bo jako druga strona relacji terapeutycznej możemy z niej bardzo wiele wynieść.

                      – czy wyobrażacie sobie, że terapeuta schodzi z wynagrodzenia, jeśli pogarsza się sytuacja finansowa pacjenta/klienta?

                      – że nie ma nic przeciwko temu, żeby pacjent/klient zadawał mu pytania na temat życia osobistego?

                      – że potrafi przyznać się do pociągu seksualnego wobec pacjenta/klienta?

                      – że potrafi odwiedzić pacjenta/klienta w jego środowisku domowym, żeby poznać jego rodzinne otoczenie?

                      – że współtworzy z pacjentem/klientem notatki z każdej sesji?

                      itd.

                      Jeden krótki rozdział dotyczy pacjentów/klientów pozostających w romantycznym związku (i stanie zakochania). Autor zaleca bardzo ostrożne podejście do stanu zakochania i raczej przeczekanie aż pacjent/klient sam dozna wglądu i dokona dekonstrukcji relacji. Działanie pochopne mogloby przynieść więcej szkody.

                      2wprzod1wtyl
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1177

                        Kiedyś ktoś wrzucił tutaj na forum już nie pamiętam czy artykuł czy film o tym, że po jakimś błędzie osoby dda potrafią zanegować całą swoją pracę a w rzeczywistości nigdy tak nie jest. (na zasadzie trzy lata na nic)

                        Trzy lata terapii to długo i z pewnością mimo tej decyzji dużo pobrałaś.

                        Myślę, że trzy lata to jest na tyle długo, że już człowiek nie powinien mieć obaw przed rezygnacją lub zmianą terapeuty, ale najpierw warto wszystko powiedzieć, porozmawiać a nie porzucać.

                        Co do mężczyzny to warto jeszcze napomnieć, że w takich momentach po jakimś czasie zwłaszcza manipulanci  lubią się odezwać, warto wiedzieć wtedy jak bardzo jest to silne i, że potrafią sprzedać urzekający kawałek (Mitowa dużo o tym mòwi) i że często skrzywdzone osoby jeszcze bardziej po tym się angażują.

                        To smutne jak potraktował Cię ten człowiek a z drugiej strony czujesz złość, że gdzieś ta ktòra miała mieć rękę na pulsie (psycholog) w Twoim poczuciu zawiodła tylko jest jest jeszcze coś odpowiedzialność – to była Twoja decyzja może i błędna, ale podjęłaś ryzyko a nie każdy przeskakuje ten etap (przy decyzji odwrotnej może dziś byś analizowała? I biła się z myślami jeszcze mocniej?)- wchodząc w relacje na początku nie wiemy co komu siedzi w głowie, czasami ten ktoś też sam jeszcze nie jest pewien.

                        Mając to wszystko na uwadze życzę przeżycia bòlu, smutku i złości ale przede wszystkim dobrych wnioskòw i lekcji na przyszłość.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 49)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.