Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ofiara przemocy

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • lanserek
    Uczestnik
      Liczba postów: 103

      Witam.

      Dwa tygodnie temu uciekłam z domu przed przemocą, której tam doświadczałam. Jak stałam tak uciekłam, do dziś nie odzyskałam rzeczy. Nawet nie miałabym je gdzie i jak trzymać. Tydzień tułałam się po schroniskach dla bezdomnych, wszędzie zapełnione. Ogromnie pomogła mi pomoc społeczna szukając dla mnie miejsca gdziekolwiek w jakimkolwiek Domu samotnej matki – bo jestem w 16 tg ciąży… Parę dni temu ktoś mnie przygarnął pod swój dach dał pracę. Obcy ludzie. Więc niby powinnam być szczęśliwa ale nie potrafię się cieszyć, nie bać, czuć się stracona, przegrana, zaszczuta – i winna…

      Bo przecież – jak mogę to robić dziecku. Ojciec dziecka, a sprawca przemocy opowiada o mnie straszne rzeczy aby mnie obarczyć winą za sytuację – i zastanawiam się, czy nie ma racji. Twierdzi, że on bardzo chce być ze mną i starać się o nasz związek, aby dziecko miało normalny dom. Jednak nie czuję aby cokolwiek robił w tej kwestii poza mówieniem. I niestety, to też jest głównym powodem rozpadu związku.

      On się leczy psychiatrycznie od lat. Lata temu bardzo skrzywdziła go żona, co się okazało – nadal żona… Pozew rozwodowy pisał wiele miesięcy, nawet fakt, że zaszłam w jego wymarzoną ciążę (strasznie mu na tym zależało) nie spowodował, że go napisał. Moje ultimatum brzmiało do końca sierpnia i choć starał mnie przekonać, że potrzebuje więcej czasu – jednak udało mu się go napisać i złożyć. Po czym poszliśmy na terapię rodzinną – na pierwszą konsultację. Nasze relacje były już straszne paskudne. Jego stan psychiki bardzo się pogorszył. Miał ataki, w czasie których działy się z nim potworne rzeczy, bardzo negatywnie odbijające się na mnie i stanie ciąży. Ostatnie parę dni to również wielka agresywność także wobec mnie, przytrzymywanie siłą, nie wypuszczane, walenie pięściami w stół przede mną lub ścianę obok mnie… bałam się. Uciekłam. Na początku było źle, gdyż obarczał winą wyłączne mnie – mówił, że się mnie boi, że chcę mu zrobić krzywdę, zniszczyć mu mu mieszkanie itp. Nie zgadzał się na odebranie przeze mnie rzeczy nawet z policją, jak starałam się mu tłumaczyć – to byłoby bezpieczne dla nas obu. Zmienił zamki.

      Teraz wyjechał do rodziców, jutro jedzie do żony i jego synka 2 letniego do Anglii, . O tym dowiedziałam się dwa dni przed moją ucieczką – i nic się nie da zrobić, bo bilety są już zabukowane bezzwrotnie. Następne dowiedziałam się również, że wraca z żona do Polski. Jego przyjazd wcześniejszy (prosiłam o jeden dzień wcześniej) jest niemożliwy. Wcześniej okłamał mnie, że jedzie tam ponieważ ona jednak nie przyjedzie do PL. Po czym coś takiego. Dla mnie to cios. Nie potrafię tego przejść. Wiem, znam siebie – nie dam rady już mu zaufać.

      Tymczasem ciągle go kocham, strasznie boję się, że nie dam rady – sama, z niczym, na bruku, bez pieniędzy, bez pomocy…. Czuję, że z dnia na dzień popadam w coraz większe zwątpienie, depresję, poczucie winy, strach…. Najgorsze jest to, że tracę już resztki zaufania nawet do siebie samej… może powinnam oddać dziecko do adopcji… wszyscy pytają jak się czuję i pocieszają sloganami – to mnie wyłączne dobija. Czekam na jakąś konsultację z psychologiem, który zajmuje się ofiarami przemocy ale boję się, że nie wytrwam do wizyty :(((

      aneczka36
      Uczestnik
        Liczba postów: 265

        Trzymaj się, dasz radę, daj sobie spokój z tym facetem, to nie miłość tylko chore uzależnienie, dobrze, że znalazłaś się w bezpiecznym miejscu, może to początek dobrej drogi, daj sobie pomóc psychologowi.

        Leonka
        Uczestnik
          Liczba postów: 89

          Miałam na studiach trochę zajęć o przemocy, więc wiem, że osoby dopuszczające się agresji jak zaczną, to się już nie zatrzymują, mimo że obiecują. I zawsze zrzucają winę na osoby, które ranią.

          Kochana, jesteś bardzo dzielna!!!
          Czujesz się winna… Ale zapytaj siebie, czy jesteś winna?
          Jesteś najważniejsza i także ta mała cudna istotka w Tobie.

          Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak musi Ci być ciężko.

          A decyzji co do bejbika na razie na Twoim miejscu bym nie podejmowała, bo na razie zbyt dużo jest emocji. I na wdzięczność dla ludzi, którzy pomagają też przyjdzie czas.

          Mam dla Ciebie dużo ciepła i przytulam Cię mocno.

          Patrycja2
          Uczestnik
            Liczba postów: 7787

            lanserku!

            Bardzo dobrze zrobiłaś!!! Gratuluję odwagi i podjętej decyzji!!! I co najważniejsze- nie,on NIE MA racji!!! To nie Ty jesteś za to odpowiedzialna! Nie daj sobie wmówić, oni zawsze tak robią, manipulują….Jesteś na dobrej drodze…A co do dzieciątka-jak byś z nim została, to dopiero byś mu zafundowała…..Myślisz, że w takich warunkach byłoby mu dobrze…? Oczywiście, że nie….Poza tym…Szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko…Masz szansę teraz dojść do siebie, przy nim byłabyś wyniszczona, zaszczuta….To co zrobiłaś, to najlepsze wyjście z możliwych…I ukłony dla Ciebie, za tak wielką odwagę, żeby odseparować się od sprawcy przemocy….A w ogóle to wzruszyła mnie Twoja historia…I jestem pełna podziwu..Zyczę Ci wszystkiego dobrego….Zeby Ci się ułożyło…:) :kiss:
            Jeśli nie jesteś wierząca, to trudno, ale ja i tak będę się za Ciebie modlić.:)
            Pozdrawiam serdecznie, i jeszcze raz powodzenia:)

            popiel
            Uczestnik
              Liczba postów: 25

              Podjełaś jedyną i najmądrzejszą decyzję w takiej sytuacji,dla dobra Siebie i Twojego malucha.Człowiek Który znęca sie psychicznie i fizycznie nad drugą osobą a tym bardziej w ciąży nie zasługuje na waszą miłość.Teraz wszystko jest świeże i na początku będzie Ci ciężko,to pewne ,ale musisz myśleć o przyszłości i być silna.Mam przyjaciółkę która miała bardzo podobną sytuację do Ciebie,też uciekła od parszywego drania,z bliżniaczkami.Tułala sie długi czas po ośrodkach ,psychologach itd. Ale teraz wszystko zaczeło jej sie układać i jest szczęśliwa(bez niego) Pamiętaj ,że jest obok Ciebie wielu ludzi chętnych do pomocy i na pewno nie jesteś sama,więc nie wstydz sie prosić o pomoc.
              Głowa do góry.wszystko sie powoli ułoży.
              Serdecznie pozdrawiam

              jezebel101
              Uczestnik
                Liczba postów: 112

                Gratuluje ze postanowilas odejsc od niego!:) bo nie brakuje takich kobiet ktore dalej tkwia w tkaiej sytuacji. Nie jestes niczemu winna, bardzo dobrze zrobilas ze odeszlas. Nie wracaj do niego pod zadnym pozorem bo on sie juz nie zmieni. Ponadto moze ci zrobic krzywde albo dziecku!!! Masz juz kąt u ludzi dobrej woli. Koniecznie zacznij skorzystac z porad psychologa i uczeszczac na terapie. Nie wycofuj sie bo to najgorsze co mozesz zrobic:)

                Bandziorek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 518

                  Gratuluję podjętej decyzji. Najlepsze co mogłaś zrobić to odejść od tego człowieka.
                  Teraz i Ty i Twoje maleństwo macie szansę na normalne i spokojne życie.

                  lanserek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 103

                    Dziś chciałam sprawdzić, czy coś zostało na naszym wspólnym koncie i podejrzewam, że zablokował moją kartę do konta… nawet nie mogę spr stanu. Moja matka tak się wkurżyła, że zadzwoniła parę dni temu do jego rodziców w nadziei, że jakoś wpłyną lub wyślą na leczenie syna, ale jak można się było spodziewać – syn sam się taki nie stał… ale za to okazało się, że ojciec dziecka mówi o mnie złe rzeczy, np. że robię mu awantury, że zabraniam widywać się z synem, że się 'wyprowadziłam’… oni nie wiedzieli, że jestem w ciąży…

                    Od paru dni zmienił taktykę: pisze esy, że mnie kocha chce abyśmy spróbowali naprawić wszystko na terapii rodzinnej. Mówi. Jak zawsze mówi pięknie. Np. że mogę pójść do mieszkania po rzeczy bo zostawił dozorczyni klucz a nie zdążył spowrotem zamków zmienić przed wyjazdem za granicę… Teraz, to ja się boję, że to jego podstęp: że wróci i zgłosi na policję, że coś zniszczyłam lub ukradłam…. ciekawe, może nawet złożył wniosek o wymeldowanie mnie (sam mnie zameldował tymczasowo parę miesięcy temu).

                    Czuję się winna bo na pewno bez winy nie jestem. Nikt nie jest święty. Teraz on gra na moich uczuciach a ja nie mam pojęcia, co robić :/ Przede wszystkim nie wiem dlaczego już w sumie, bo on ciągle neguje wszelkie moje argumenty – ale uparłam się, że nie może wrócić z żoną. Najpierw chodziło mi o to, że najbliższy termin terapii rodzinnej naszej miał przypaść na dzień jego powrotu. Poprosiłam, aby wrócił wcześniej o dzień. Nie. Setki powodów. Zawsze zbywał mnie obietnicami. I tak robił swoje bez uwzględnienia mojego zdania. Nigdy nic nie mogłam zaplanować, nawet wyjazdu do mamy na południe PL… Teraz wyskoczył z tym wyjazdem, nie wspominając nawet o tym w trakcie ustalania tego z żoną… ba, nawet mnie okłamał wcześniej mówiąc, że jedzie tam bo ma voucher akurat do końca września ważny a ona jednak nie przyjedzie do Pl z synem… Tymczasem, przylatują razem… Rozumie, że tęskni za synem, że każda godzina jest ważna bo tak mało go ma (dziecko ma półtorej roku a on widział go raptem parę razy, ostatnio w lutym br). Strasznie mnie ukuło, że wracają razem – to kłamstwo wcześniej… Może jestem zazdrosna, może złośliwa. Czuję też ale nie wiem na ile to obiektywne – że potrzebuję, aby pokazał mi, że naprawdę mu zależy na mnie i dziecku, że coś się zmienia, że jego słowa zaczynają nabierać mocy czynów (to byłoby raptem drugi raz… nigdy nie spełnia obietnic), chyba też potrzebuję tego aby zaufać, uwierzyć, że to nie podstęp czy co nie wiem…

                    Proszę go a nawet błagam aby wrócił ten jeden dn wcześniej – dla mnie, aby jakoś okazać mi, że mu naprawdę na mnie zależy ale on ciągle mówi, że nie ma pieniędzy na bilet, potem, że 'nie uważa, aby uleganie kolejnym moim żądaniom było dla nas dobre" (pierwszym żądaniem miało być złożenie pozwu rozwodowego do końca sierpnia…), teraz jest argument, że po porostu nie może tego zrozumieć, dlaczego to dla mnie takie ważne… często powtarza, że nie chce ulegać temu 'żądaniu’ (choć ja go tylko proszę lub wręcz błagałam parę razy… ) bo obawia się, że wystąpi zaraz potem następne…

                    Właśnie – powiedzcie mi proszę, czy ja przesadzam? bo już nie wiem. Być może ubzdurałam sobie coś upieram się przy swoim bezsensownie. Być może faktycznie po prostu jestem złośliwa i robię to jemu na złość. Proszę, powiedzcie jak to wygląda z innych perspektyw poza moją i jego.

                    Latwiej by było, gdyby nadal mnie obwiniał i był chamski wobec mnie… ciężko oszacować, czy poważnie chce próbować, czy to podstęp… nie potrafię podjąć decyzji :/

                    Bandziorek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 518

                      nikt Ci kochana nie powie co masz zrobić…To Twoje życie, Twoje wybory…

                      Gdyby mi się przytrafiła taka sytuacja, a miałabym ten rozum co teraz i taką ocenę sytuacji jak teraz to dałabym sobie spokój z takim kolesiem…Z Twoich opisów wyłania mi się obraz człowieka niesłownego,agresywnego i nieobliczalnego…Osobiście spierd*lałabym najdalej jak można od kogoś takiego…Jeżeli raz zdarzyło się że stosował wobec Ciebie przemoc skusiłabym się,że bardziej niż prawdopodobne jest to,że zrobi to znowu…dla swojego własnego dobra (zdrowia i życia) odpuściłabym sobie zwłaszcza że te zachowania może potem przenieść na dziecko… Ale to moje zdanie co ja bym zrobiła…

                      Patrycja2
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 7787

                        Popieram Bandziorka. Uciekaj od tego kolesia jak najdalej. On zmienił taktykę bo się wystraszył,że go zostawisz-to gra, a jak wrócisz, to on będzie znów taki jak dawniej…już mniej miły…dobrze zrobiłaś, że odeszłaś

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.