Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ograniczone zaufanie

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • 321usmiech
    Uczestnik
      Liczba postów: 2

      Witajcie. Jest to mój pierwszy post tutaj.
      Z powodu wielu przemyśleń i w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, w którym będę mogła poznać zdanie osób, dla  których tematy alkoholizmu, DDA nie są obce, chciałabym Was zapytać jak to jest u Was z zaufaniem do rodzica alkoholika? Jestem osobą, która bardzo uważnie wchodzi w nowe znajomości, zazwyczaj bardzo niepewnie. W moim życiu od zawsze miałam poczucie, że nie mogę liczyć zawsze na 100% na swojego rodzica alkoholika. Była wieczna niepewność, strach. Jestem osobą bardzo wrażliwą i każda złamana obietnica, każda sytuacja, która sprawiała, że moje zaufanie znów zostało naruszone przez rodzica alkoholika bardzo mnie raniły. I zazwyczaj po każdym takim zranieniu były przeprosiny i, że nastąpi z jego strony poprawa. Ja, jako osoba, która jest bardzo przywiązana do swojego rodzica alkoholika, zawsze wybaczałam i wierzyłam w jego słowa. I tak jest non stop, bez żadnych zmian. W wyniku tego moje zaufanie staje się minimalne, nie proszę o nic, bo nigdy nie mam pewności czy mogę liczyć na niego na 100%.
      Chciałabym Was poprosić o kilka słów jak to jest u Was z tym zaufaniem, czy również macie takie sytuacje, że wasze zaufanie staje się już coraz minimalne do rodzica alkoholika i przede wszystkim- jak sobie z tym poradzić?

      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, temu przez 321usmiech.
      aktywny187
      Uczestnik
        Liczba postów: 87

        A czego innego można spodziewać się po alkoholiku?

        Norma…. sam ze sobą nie może dojść do ładu, a co dopiero pomagać, dotrzymywac obietnic…

        Zaufanie temat rzeka moim zdaniem…

        Można ufać innym… tylko komu, tylko w jakim stopniu, w jakich sprawach ?

        Co innego jest spytać kogoś o drogę, o godzinę… Jaką szkołę wybrać?, czy to co robię jest właściwe?..

        Otaczający nas ludzie są jak kręgi… 😁

        1)Wcentrum jestem Ja,

        2)dalej jest moja psycholog wie o mnie prawie wszystko.

        3)Potem najbliższa rodzina w domu…,

        4)kilku przyjaciół,

        5)dalszą rodzina …

        6) znajomi….

        7)Obcy ludzie których mijam na ulicy…

        Zaufać trzeba wiedzieć komu… Teraz może być przyjacielem, a za dwa lata wrogiem… zwłaszcza jak w grę wchodzą pieniądze…. Ludzie potrafią się zmienić w potworów….

         

        Kolejna sprawa czego dotyczy sprawa…

        Co innego jest spytać kogoś o drogę, o godzinę… Jaką szkołę wybrać?, czy to co robię jest właściwe?…

        A z życia przykład… co dzieje się jak źle ulokuje się zaufanie….

        Kiedyś powiedziałeś pracodawcy że leczę się na depresję, żeby z czasem mnie puścił z pracy na wizytę…. Wydawał mi się w porządku…

        „Nie ma sprawy…”

        Po jakimś czasie powiedział swojemu zaufanemu pracownikowi…, że chodzę na terapię do psychologa…

        Po pół roku zaczęli do mnie mówić „świrus”, „wariat”…. Bo ten drugi rozpowiedzial. Musiałem odejść z pracy…, bo nie wytrzymałem… 😁.

        Moja psycholog, twierdzi że nie ma co wierzyć w to co oni mówią…. Bo w końcu trzeba się zastanowić kto to mówi… banda ćpunów, meneli, narko- żuli….

        Mam nauczkę na całe życie…

        Ufać trzeba, ale trzeba „wyczuc” komu i jakiej „wagi” dotyczy sprawa… Zwierzyć się o swoim problemie, czy zapytać o poradę….

        Ale zawsze trzeba liczyć się z tym, że ktoś nawet po 20 latach zawiedzie nasze zaufanie…

        Takie jest po prostu życie – nigdy nie będzie pewności…., istniej ryzyko większe lub mniejsze….

        Dlatego lepiej napisać na forum, albo w internecie…. Pełna anonimowość…., o sprawach bardzo poważnych jak i pierdolach…. 😁

         

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 628

          Witaj, 321usmiech, dla mnie odpowiedź na to pytanie jest dość oczywista – nie mogłem ufać zarówno osobie pijącej, jak i współuzależnionemu rodzicowi.

          A w ogóle zasada ograniczonego zaufania – o której piszesz w tytule – jest chyba jedną z najlepszych, jakie warto stosować. Nie warto powierzać wszystkich spraw jednej osobie, ani „przeciążać” kogoś swoimi tajemnicami. Nie dlatego, że ludzie są tacy źli, ale że trudno oczekiwać od nich, żeby byli doskonali.

          Jest też druga strona medalu: Najpierw mamy rodziców, którym często nie można zaufać. Potem fundujemy sobie partnerów podobnych do nich. Aż w końcu trudno nam zaufać komukolwiek. A bez odrobiny ufania komuś żyć się nie da.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.