Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD ostrzeżenie!

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • tamaryszek
    Uczestnik
      Liczba postów: 148

      Chciałam wszystkich ostrzec- nie dajcie z siebie Dorośli- robić Dzieci, jestem córką alkoholika, moja matka dbała o mnie jak mogła,starała się,ale żona alkoholika zazwyczaj nie ma szans zbudować wyważonych relacji emocjonalnych z własnym dzieckiem.
      Ma zbyt wiele lęków własnych, zbyt wiele złych doświadczeń, nie znajduje prawdziwego partnera życiowego we własnym mężu, który olewa rodzinę, no i jak ma dziecko, zwłaszcza jedno, to staje się ono dla niej całym światem.
      Zycie dziecka staje się jej życiem, trudno w takiej sytuacji o prawidłowy przebieg procesu stopniowego odseparowania matki od dziecka.
      A to właśnie jest kluczowe,by dziecko mogło stawać się powoli dojrzałe,dorosłe,by mogło samodzielnie żyć, nie oglądając się ciągle na matkę…
      Nie mając wyrzutów sumienia i poczucia winy,że zaczynając żyć na własny rachunek, zostawia samą matkę.
      Jeśli mamy takie wyrzuty sumienia i tkwimy w ciągłym poczuciu winy,że robiąc coś dla siebie, co nie zawsze godzi się z tym,czego sobie życzy mama, to już jest uzależnienie emocjonalne, nieprzecięta pępowina.
      Jesteśmy dorośli, ale rodzic nie pozwala nam prawdziwie dorosnąć, dla niego nadal jesteśmy dzieckiem.
      Bo taki osamotniony rodzic, bez własnego życia, bez satysfakcji osobistej, mając kontrolę nas dorosłym dzieckiem, wciąż czuje się potrzebny i to chyba trzyma go przy życiu. Dlatego na własnym przykładzie wiem,że matka chcąc bym wreszcie stała się samodzielna i prawdziwie dorosła, paradoksalnie postępuje tak, bym zawsze była dzieckiem…
      Czas to zmienić…ja muszę dojrzeć i moja matka także.

      buczka
      Uczestnik
        Liczba postów: 196

        Hej,

        dzieki za posta – zgadzam sie z toba oczywiscie. Mialam taki moment odciecia gdy wyjechalam sama w dalekie kraje na ponad pol roku. W domu ukladalo sie wtedy niezle wiec zaryzykowalam. Pod moja nieobecnosc duzo zlego sie zdarzylo i mialam wyrzuty sumienia ze mnie nie bylo wtedy przy mamie, ale na szczescie to byly moje wyrzuty i ona nigdy nie mowila ze ja w jakis sposob zawiodlam…mysle, ze dla dziecka to byloby baardzo trudne i bolesne do zniesienia.
        Teraz mieszkamy osobno, rodzicom sie od kilku lat swietnie uklada (obydwoje sa po terapii) i mamy kontakt – dzwonimy do siebie codziennie. Mysle, ze potrzebuje bardzo jej akceptacji – nie jestem od niej uzalezniona bo gdy jej nie ma to sie kocimy i czasem nie odzywamy, zawsze chce postawic na swoim a mama na swoim ale tak czy siak lubie czuc ze mama sie ze mna zgadza i mnie wspiera…
        zycze ci powodzenia i licze na to ze tak jak u mnie, jak sie odseparujesz, bedzicie moze w stanie za jakis czs na prawde rozmawiac jak rowny z rownym i szczerze wyjawic swoje zale.

        pheroniqe
        Uczestnik
          Liczba postów: 373

          mam podobnie
          chciałąbym wyjechać na studia a nie przeżyć te pięć lat tu z mamą
          i boję się że nie będzie do czego wracać w razie czego (ale to nie ze względu na mamę)
          taty-alkoholika już nie ma- nie ma się na czym skupić, sama uważa że nie ma swojego życia
          nie chcę sie czuć za to odpowiedzialna
          tu na miejscu jest jeszcze starsze rodzeństwo i nie rozumiem dlaczego akurat ja powinnam się przejmować a oni wcale, boli mnie to bardzo
          nie wiem już sama co zdecydować
          jeszcze jest czas ale mimo wszystko boję się że ze strachu zostanę nie z własnej woli

          Eugenia
          Uczestnik
            Liczba postów: 7086

            Hmmmm mama już miała swoje życie, swoje wybory itd ale prawdziwe:) a Ty masz prawo do swojego życia do swoich wyborów itd:) wiadomo-matka to matka i matkę się kocha, ALE nie masz żadnego obowiązku akurat TY się nią zająć, skoro są jeszcze inni, wpakowali Ci na głowę pewne sprawy pewnie znajdując sto tysięcy możliwych usprawiedliwień dlaczego akurat Ty. Pewnie, ze dostałaś najwięcej albo coś, albo nie wiem co tam powymyślali;)

            Gdybym cofnęła się o 11 lat wstecz i miała dokładnie tę świadomość co dziś, moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, zwyczajnie nie miałam świadomości tego, że matka manipuluje swoją miłością, rozpracowałam ojca, ale matki nie zdązyłam…nie przyszło mi to do głowy;)

            Jasne, później na starośc czy coś są jakieś tam obowiązki w stosunku do rodziców, ale litości, chyba właśnie matki potrafiąnajlepiej grać na miłości i wpędzaniu w poczucie winy. Przecież ona już swoją młodość przeżyła, to były jej błędne wybory itd to jest jej konsekwencja, jasne można pomagać można mieć kontakt, ale przygotuj się na to, że być może nawet będziesz musiała drastycznie odciąć się na jakiś czas i np nie odbierać telefonów czy coś. Trudno jeśli sobie nie będziesz potrafiła radzić inaczej z jej manipulowaniem tak będzie trzeba zrobić;)
            Moja mi kiedyś taki hit zrobiła, ze z wrażenia aż oddzwoniłam, otóż nie odbierałam tel kilka dni, ale z dwamoże,to dostałam smsa, że zadzwoni na policję, co mnie tak rozbawiło, że zadzwoniłam i spytałam, że jak myśli, że jaka byłaby moja rozmowa z nimi? ze co, ze mam 6 lat? że co, ze pewnie nawet nie upłynął czas zgłoszenia zaginięcia? że co ubezwłasnowolnienia przeciez nie ma:) Ja to już nam, to problem matki i uświadom to sobie;)

            Hella
            Uczestnik
              Liczba postów: 5658

              Prawda jest taka, ze doroslyczlowek nie zalezy od swoich rodzicow, to co mi zrobili gdy bylam dzieckiem, jest juz przeszloscia, w terazniejszosci moge im na to nie pozwolic.

              Wiem, ze nie latwo jest zakaceptowac fakt, ze gdyby nie byli rodzicami to wogole bym nie chcialabym sie z nimi spotykac, wogole nie wpuscilabym ich do swojego swiata, ale coz taka jest zazwyczaj prawda.

              Mi w zwalczeniu takiego nawykowego myslenia 'mama, tata’ pomoglo wyjscie z roli dziecka i zmienienie perspektywy widzenia ich, spojrzenie na nich jako na rownych, takich samych jak ja doroslych, majacych takie same prawa jak ja – zwyklego np 'Zdzicha Kowalskiego ’ i 'Zofie Kowalska’.

              Takie wyjscie dalo mi wieksze poczucie wolnosci i poczucie, ze mam wybor – NIE MUSZE sie opiekowac matka/ojcem, tylko albo CHCE lub NIE CHCE tego robic. Moglam sie otworzyc na wlasne potrzeby, ktore dotychczas zakorzenione w schematach rodziny alkoholowej zawsze przegrywaly z potrzebami uzaleznionego ojca i wspoluzaleznioej matki – poprostu zrozumialam, ze juz nie musze tak sie zachowywac, zeby 'nie draznic tatusia’ lub 'nie przyspazac zmartwien mamusi’.

              Ale najwazniejszym i najbardziej oczyszczajaco-uwalniajcym bylo odkrycie i zaakceptowanie tego, ze rodzice to przeciez drorosli ludzie, ktorzy dokonywali autonomicznych wyborow, niosacych za soba okreslone konsekwencje.

              To bylo jak takie symboliczne wyjscie z blednego kola nieodpowiedzialnosci, nacechowanego zlym widzeniem swiata 'bo takie jest zycie’. Ta ínna optyka’ pozwolia mi wreszcie dostrzec i okreslic co kto zrobi, za co odpiwiada, a co wydarzylo sie bo nikt nie mial na to wplywu i przede wszyttkim za co odpwiadam ja sama we wlasnym zyciu jako dorosla AUTONOMICZNA osoba.

              Wiem, jak bardzo trudne jest przelamanie tabu zwiazanego z matka, dla mnie wlasnie to bylo najtrudniejsze i najbolesniejsze ale i najbardziej oczyszczajace. Wlasnie nie z uzaleznionym ojce ale ze wspolzalezniona matka.

              Ale tak to wlasnie jest, ze od niej, od tego co zrobila lub czego nie, w duzej mierze zalezy to z jakim bagazem wchodzimy w dorosle zycie. Nie jest latwo pogodzic sie z tym, ze ma sie matke nie taka jak nasze wyobrazenia o niej. Ale paradoksalnie zobaczenie jej jako zwyklego czlowieka z wadami i zaletami oraz swiadomosc, ze miala wybor i szanse zyciowe, ale z nich nie skorzystala, ze w jakims sensie zmarnowala swoje zycie pozwala mi robic wszystko aby nie zmarnowac swojego.

              agus
              Uczestnik
                Liczba postów: 3567

                Hella :kiss: … Pięknie to napisałas … Dla mnie zrozumienie i dojście to tego było kluczem do nowego lepszego zyciaaa 😉 … Fakt trwało długo aż do tego doszłam …;) ale warto było stać się dorosłym odpowiedzialnym za SIEBIE człowiekiem … Zycie już nigdy nie było i nie jest takie samo zamotane 🙂 … Pozdrawiam Cię serdecznieeee:kiss:

                Hella
                Uczestnik
                  Liczba postów: 5658

                  Dzieki Agus za mile slowa 🙂 tym cenniejsze dla mnie, ze to wlasnie Ty napisalas:kiss:

                  Tajemniczy Don Pedro
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1774

                    Tak musze się z wami zgodzić sam zrezygnowałem ze szkoły plastycznej bo wiązało by się to z wyjazdęm do Krakowa a to ponad 400 kilóetrow od domu .bałem się matkę zostawić samą ,bo miala mnie brat zdarzyl wyfrunąc z domu .Obiecala niepic jak zostane ale nieudalo się ,szkoda 🙁 .Uśamodzielnilem sie po smierci matki ,choc trudno to bylo nazwac usamodzielniniem na początku ,starają się nami opiekować jak bysmy byli wciąrz malymi dziecmi .czasem zastanawiam sie jak by to bylo gdyby za wczesnie nieodeśzla . Jakie by niebyly to sa matlki:)

                    Eugenia
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 7086

                      U mnie jeszcze dodatkowo dochodzą dwie kobiety i jestto babcia i siostra. W ogóle każda z tych trzech kobiet jest inna i z każdą należało inaczej postąpić. Ale podobny zabieg z nieodbieraniem tel i wyizolowaniem musiałam zrobić w stosunku do siostry….Bo wiele rozumiem tak naprawdę, ALE ona skopiowała matkę i babkę jak u niej byłam przez pół roku. W ubiegłym roku opisywałam tę relację z siostrą i wiem jak mogło to brzmieć, niestety w zasadzie myśmy się nie znały, byłyśmy prawie osobno wychowywane i na dodatek porównywane a całą wiedzę o mnie czerpała od matki i babki. Dlatego też musiałam odciąć się też od siostry:) bardzo mnie to bolało, ale siła jej manipulowania to było dopiero…np wiem, że w razie jakiegokolwiek zapisu ja nic nie chcę, bo zapewne ja już tyle dostałam i byłam niewdzięczna , że mogłoby się to okazać katastrofą.

                      Są więc osoby, które muszą się mierzyć nie tylko z matkami, ale jeszcze dodatkowo z innymi kobietami w rodzinie:) i musi być to czasami równie drastyczne:)

                      Nie daj się i przemyśl dokładnie JAKIE argumenty są stosowane jako niby powód dlaczego nie masz prawa do własnego życia:) bo w tych argumentach znajdziesz te sznureczki poprzywiązywane do Twojego poczucia winy i to sprawia, że jesteś nawet nieświadomie marionetką-wiesz jak taki pajacyk na sznureczkach, a podobno to się miłość nazywa;)

                      Hella
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5658

                        E tam Felicjo o spadek sie nie martw, bo nawet jesli ktos cos tam to ustawowo masz prawo do zachowku, nawet jezeli ktos tam w testamecie cos innego napisze, a wszelkiego rodzaju darowizny nie wchodza do masy spadkowej dopiero po 10 latach od momentu darowania 🙂

                        A co do bab to moja matka jak raz tez nie jest jedynaczka 😉 a alkoholizm czy tez inne dysfunkcje to choroba calej rodziny nie tylko tej najblizszej, w koncu wiekszosc z nas sami sa corkami i synami innych DDA to taka sztafeta pokolen. Jak wychodzisz z roli dziecka to nietylko corki, ale i siostrzenicy, bratanicy czy innych takich, celowo pisalam tu o wyjsciu z blednego kola i zakonczeniu sztafety;)

                        A i btw nie musisz sluchac nie swoich argumentow za czy przeciw, nikt nie ma prawa dawac Ci nakazow jak ma wygladac Twoje zycie, tylko do Ciebie nalezy i tylko Ty je mozezsz przezyc. Ty sama powinnas zadawac sobie pytanie czego JA CHCE co bedzie dla MNIE najlepsze:)

                        Edytowany przez: hella, w: 2013/05/21 12:10

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.