Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Partner DDA – kolejny temat do kolekcji

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • green_witch
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Cześć, założyłam tu konto, bo po ok. pół roku związku (który nazywaliśmy „relacją”, gdyż przed słowem „związek” mój luby strasznie się bronił) partner powiedział mi, że jest DDA. Od razu zrobiłam research, mam już jakieś podstawy przynajmniej. Ale do sedna- chodził kiedyś na terapię kilka lat, mówi że mu po niej lepiej, ale nie do końca, tzn. z obserwacji też widzę, że nie ma tak dużych zmian jak niektórzy z Was oposują w swoich historiach. Partner mówi, że zastanawia się nad powrotem na terapię. Wiadomo, siłą go nie wypchnę, ale w międzyczasie pomyślałam, że mogłabym mu podrzucić jakąś książkę, poradnik, bo nic o dziwo o swoim problemie nigdy nie czytał. Czy moglibyście coś polecić? Widziałam rankingi, ale myślę, że cenniejsza rada to ta z doświadczenia.

      A teraz druga sprawa…czyli sam związek. Przez 2-3 miesiące było super, naturalna progresja jak w każdej relacji, nieśmiałe deklaracje, że zależy, spędzanie razem czasu, wspólne kolacje, rozmowy, oglądanie filmów. Tak normalnie. Nagle pojawia się jego była, która kategorycznie zerwała z nim kontakt kilka miesięcy wcześniej. Zapewniał, że to nie zagraża naszej relacji, że ja jestem na pierwszym miejscu, nie chce do niej wracać, spotkał się tylko dlatego, że poprosiła. Wiele było później kolejnych spotkań. Nasze życie łóżkowe umarło, mogę mieć tylko podejrzenia dlaczego. Widujemy się, zapewnia mnie, że wciąż chce bliskości i relacji, ale zachowuje się zupełnie inaczej niż jeszcze miesiąc temu. Postępuje jakby zupełnie odwrotnie do tego, co mówił (że mu zależy, że bardzo tęskni jak mnie nie widzi). Pokazał mi część siebie i zaczął sam się zbliżać mnie do tego zachęcając, a gdy poczułam się komfortowo i bezpiecznie, odkryłam przed nim z emocji, on sobie poszedł. Może nie fizycznie, ale podczas spotkań w ogóle nie okazuje mi tego co wcześniej, nie pisze do mnie z byle czym, zapytać jak mi minął dzień albo że właśnie wraca ze spaceru. Teraz pojechali razem z byłą na weekend za miasto, a ja czuję się upokorzona i odrzucona. Nie odzywa się wcale, a ja postanowiłam sobie, że do niego nie napiszę i nie będę żebrać o uwagę. Może zatęskni, na to bardzo liczę… Strasznie mnie to rozwala, nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji. Mam mętlik, co z tego jest wynikiem bycia DDA, a co kwestią charakteru i zupełnej ignorancji i szacunku do mnie…Dodam, że o tym, że jest DDA powiedział mi niedawno i od tamtego czasu obserwuję właśnie to wycofanie, tak jakby z jednej strony chciał, abym się dowiedziała, ale jak to już się stało to zamiast zbliżyć, oddaliło nas od siebie.

      Będę niezmiernie wdzięczna za jakikolwiek komentarz/wskazówkę. Bardzo mi na nim zależy, jestem cierpliwa i mogę być przy nim w trudnych momentach, ale wola tylko jednej ze stron nie wystarczy. Chciałabym odbudować tę więź i bliskość, którą cieszyliśmy się jeszcze tak niedawno.

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        Hej,

        Jeśli idzie o książkę, to jestem sceptyczny, bo (mówię ze swojego doświadczenia) wiedza daje mi nieraz fałszywe poczucie kontroli, podczas, gdy syndrom DDA/DDD to w dużo większym stopniu kwestia emocji. Gdybym nie poszedł na terapię, to nie dostałbym cennego wsparcia i możliwości skonfrontowania się z innymi ludźmi, a ta garstka wiedzy, którą dostałem przy okazji, rzeczywiście mi pomogła, ale tylko jako dodatek do praktyki. Być może pomocne byłyby książki o innych ludziach i ich historiach, ale też mam trochę nieufności, bo można się zająć tymi innymi i jak oni mieli gorzej, a ja nie, więc „nie jest ze mną tak źle” i też można sobie usprawiedliwić tkwienie na swoich traumach. Nie wiem na ile można kogoś zachęcić do terapii, choć wspierałem kilka osób, które się wahały i faktycznie poszły, ale największą motywacją, jaką znam, jest gdy człowiek zderzy się z jakimś problemem i brakuje mu już pomysłu co zrobić. Dopóki komuś nie pali się koło tyłka, to nie bardzo wierzę co to miałoby dać.

        Według mnie nie ma sensu doszukiwanie się z czego wynika to, co on robi. Świadomość bycia DDA nie jest żadnym usprawiedliwieniem, tylko daje możliwość poukładania sobie życia inaczej niż automatycznie jadąc domowymi wzorcami i cierpienia z tego powodu. Taka szansa to bardzo dużo i bardzo się cieszę że ją dostałem, ale nic więcej z tego nie wynika. Jako dorosły wszystko robię i tak na własne konto.

        Ja też jestem cierpliwy, ale w efekcie czekałem na drugą osobę niepotrzebnie długo, a ona najwyraźniej nie miała zamiaru niczego zmieniać, więc nie ma znaczenia ile jeszcze bym tak czekał. Po twojej stronie leży ustalenie ile ty chcesz na niego czekać i co jesteś gotowa poświęcić dla tego związku, a co byłoby dla ciebie już za dużo. Masz rację, jego wola jest w tym równie ważna.

        Życzę ci powodzenia!

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Rada pierwsza: uciekaj! Wygląda na to, że pomogłaś mu przetrwać kryzys rozstania (czytaj: wykorzystał Cię), a jak tylko pojawiła się „ex” zaczął się od Ciebie oddalać. Dałaś mu z siebie bardzo wiele (może wszystko co mogłaś), ale on raczej nie był tego wart, nie docenił, zbrukał, zniszczył. Musisz to przyjąć „mężnie”.

          Druga rada: masz niskie poczucie wartości i nad tym musisz pracować. Każda potwora ma swojego amatora. Ty swojego „potwora” nie znalazłaś przypadkowo. Coś Cię do niego przyciągnęło i nie jest to Twoja pozytywna cecha, to jakaś wada charakteru. A jego coś przyciągnęło do Ciebie (wyczuł słabość i  podatność na manipulację?) Wiesz skąd wiem, że masz tę słabość i wadę charakteru? Bo żadna pewna siebie i poukładana emocjonalnie kobieta, kiedy jej facet wyjeżdża z byłą dziewczyną na weekend, nie będzie zastanawiała się, czy on zatęskni. Walizki przed drzwi! Blokada numeru telefonu! Odcięcie się! I potraktować to jako cenną, acz bolesną, lekcję życiową. Następnie warto odwiedzić terapeutę z pytaniem: dlaczego przyciągam dysfunkcyjnych facetów?

          Trochę tu brutalnych żartów. Wybacz. Ale tak to widzę.

          Z postu wynika, że jesteś mądra i dobra. Nie szukaj dla niego książek. Nie marnuj czasu. Zadbaj o siebie. Daj sobie miłość i pełna akceptację, których on nigdy by Ci nie dał.

           

          green_witch
          Uczestnik
            Liczba postów: 3

            Dziękuję truskawek i Jakubek za odpowiedzi.


            @truskawek
            dzięki za komentarz z tymi książkami, w sumie znając jego skłonności do unikania, mogłoby się tak stać, że potraktowałby je jako zamiennik terapii


            @Jakubek
            tak, mając doświadczenie z byciem tzw. rebound zapytałam go o to na początku związku, żeby w razie czego się wycofać. Sądziłam, że skoro już jesteśmy na jakimś etapie znajomości to odpowie mi szczerze. Wyszło inaczej

            Co do poczucia wartości i innych kobiet…nigdy nie myślałam o sobie jako o kimś z niskim poczuciem wartości, raczej ciągnie mnie do wrażliwych i delikatnych mężczyzn (a może niestety zwykle tacy są dysfunkcyjni), no i on się w ten obraz wpisywał.

            Jestem też osobą poliamoryczną, miałam w przeszłości bardzo udane i szczęśliwe relacje poli. Tutaj też tak miało być, z tym że w pewnym momencie z partnerki zaczęłam być spychana do roli kochanki. No ale może masz rację, bo to na jedno wychodzi- złamał zasady, dane słowo, oszukał, więc najlepszym wyjściem będzie chyba ewakuacja. Szkoda tylko tych dobrych chwil i nadziei na to co w mogłoby być.

            PS. Na terapii jestem od roku, z innych względów, ale jednak 😉

             

             

             

             

             

             

            truskawek
            Uczestnik
              Liczba postów: 581

              No tak, nadzieja potrafi strasznie napsuć w życiu, jeśli się jej nie konfrontuje z rzeczywistością, tylko trzyma pod kloszem. Jeśli jesteś na terapii, to możesz jeszcze tam poszukać pomocy, żeby zadbać o siebie w tej sytuacji, jak zasugerował Jakubek.

              green_witch
              Uczestnik
                Liczba postów: 3

                Próbuję sobie to ogarnąć na terapii, już i tak na wiele aspektów mi otworzyła oczy, m.in. na to, że wszystko w relacji było do tej pory na jego zasadach. Ostatnio po tym jak mnie zranił powiedział mi nawet, że chciałby abym się od tego jakoś odcięła, żeby mnie tak nie bolało. Zamiast 'przepraszam, że Cię zraniłem’ usłyszałam tak naprawdę 'przestań czuć, to będę mógł Cię ranić bez wyrzutów sumienia’. Tak jakby to moje reakcje, a nie jego czyny były problemem. Jakby wyjściem z sytuacji było znieczulenie się, zamiast zaprzestanie sprawiania przykrości…

                Najgorsze jest to, że on mnie zachęcał do otwarcia się, namawiał, nakłaniał i przekonywał że mogę zaufać. Uwierzyłam, a wtedy dostałam tym w twarz. Czuję jakbym komuś wręczyła bukiet kwiatów, taki ręcznie zbierany prosto z serca, a ktoś go przy mnie zdeptał i wyrzucił do kosza. Podłe

                truskawek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 581

                  To rzeczywiście bardzo przykre, współczuję że ci zrobił taką woltę.

                  Słyszę w tym co robi kilka rzeczy typowych dla DDA – nie branie odpowiedzialności za siebie, próba kierowania cudzymi emocjami, relacja wokół potrzeb jednej osoby. A z tą propozycją, żebyś się odcięła, to mi się kojarzy przyjaciółka, która opowiedziała, że jak się wkurzyła na swoją trudną współpracowniczkę, to tamta nagle zaczęła się zachowywać OK. Na chwilę takie dostosowanie do cudzej roli może nawet zadziałać, ale ceną jest właśnie wejście w role, czego na dłuższą metę nikomu nie życzę.

                  dda93
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 628

                    green_witch, współczuję Ci bycia traktowaną jak nieważna i cierpienia, ale może też warto „z łagodnością i miłością” (jak to się czyta na mityngach DDA) w tym momencie przyjrzeć się sobie i temu, w jaki sposób znalazłaś się w miejscu, w którym jesteś.

                    Z góry uprzedzę, że fanem relacji poli i innych wielokątów nie jestem. Dla mnie jest to jak głaskanie kogoś ręką, do której przyklejony jest skalpel. Nigdy nie wiadomo kogo i kiedy skaleczy…

                    Co masz na myśli przez relacje poliamoryczne? To, że Ty bywałaś tą trzecią? Czy to, że nie znajdowałaś satysfakcji w byciu z tylko jedną osobą? Może to oznaczać bardzo różne historie – to, że masz złożoną osobowość, że coś sprawia Ci trudność, albo że może masz za sobą jakieś traumy.

                    Co do Twojego faceta DDA. Mierzi mnie to, że można tak kłamać w żywe oczy. Po prostu wizja mu się zmieniła i wrócił do byłej. A może od początku Ty byłaś jako „koło zapasowe” i na przeczekanie? O to może nie powinienem go posądzać. Ale słabo mi się robi, kiedy mężczyzna używa argumentu „jestem DDA” w chwili, kiedy po prostu chce brać nogi za pas i wylogować się ze związku…

                    Z tym, że wrażliwość i delikatność z dysfunkcja idą w parze raczej się nie zgodzę. Wcale nie muszą. Dysfunkcja to czasem taka „wrażliwość bez korzeni”. Prawdziwa wrażliwość, pełna empatii i samoświadoma, jest inna.

                    Typowa dla DDA jest natomiast moim zdaniem zabawa w nazewnictwo. Czy to nazywamy związkiem, czy relacją? A co to zmienia? Ważne, czym ta relacja jest. A takie bawienie się terminologią to bardzo zły znak i sztuczne tworzenie barier. Dla mnie daje to jasny komunikat: „Jestem dla Ciebie tylko od… do… i nie zamierzam się w to angażować w całości”.

                     

                    aktywny187
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 87

                      W życiu nie można służyć dwóm Panom,trzeba się określić.

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.