Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Po terapii…
-
AutorWpisy
-
Anonim
16 marca 2013 o 12:35Liczba postów: 869Jestem już 3 lata w terapii i niewiele widzę. Niestety trudna sytuacja spowalnia efekty. To, co zauważyłam to pogodzenie się z podobieństwem do swoich rodziców, bo miałam z tym ogromny problem.
Mój terapeuta zarzuca mi, że nie idę własną drogą, bo wolę być nieszczęsliwa tak jak moja mama. I ma rację.Zyczę sobie i Wam wytrwałości w walce o szczęście 🙂
Ciekawe, a skąd taki wniosek? A ja właśnie postanowiłam być szczęśliwa cokolwiek to nie oznacza:) hahahaha odwracam swoje pewne stare decyzje, widzę, że wszystko ma swój czas i swoje miejsce po prostu:) np teraz łączy mi się na raz kilka punktów bardzo waznych w moim życiu związanych właśnie z tym, że nie chciałam być nieszczęsliwa tak jak moja matka, a wyszłam na tym nic nie lepiej:D hahahaha moja droga była taka pod wpływem pewnych decyzji:) Każdy ma inną może potrzebujesz zwyczajnie jeszcze trochę czasu? moje następne powazne kroki też potrzebują czasu, niby wszystko pędzi, alemam kilka rzeczy do naprawienia i do zrobienia i ze sobą i w swoich sprawach:) może u Ciebie też zwyczajnie potrzebny jest jeszcze jakiś element a może nawet kilka? poszukaj w sobie dlaczego masz taką decyzję,bo chyba nikt nie chce być nieszczęśliwy, zwyczajnie widzępo sobie, że często nie wiedzialam co znaczy szczęście…………..Każdy ma swoją drogę do odnalezienia………..nieźle się poturbowałam i odechciało mi się tego, teraz mam co naprawiać z resztą są rzeczy, których się już nawet nie da i tego mi najbardziej żal………………..Skoro tyle już poszło,tyle przepracowane to warto skorzystać z tej wieloletniej pracy;)
byczek zapisz:
„Jestem już 3 lata w terapii i niewiele widzę. Niestety trudna sytuacja spowalnia efekty. To, co zauważyłam to pogodzenie się z podobieństwem do swoich rodziców, bo miałam z tym ogromny problem.
Mój terapeuta zarzuca mi, że nie idę własną drogą, bo wolę być nieszczęsliwa tak jak moja mama. I ma rację.Zyczę sobie i Wam wytrwałości w walce o szczęście :)”
Fakt, pogodzenie się z podobieństwem do swoich rodziców do łatwych nie należy. Przekonać się o tym, że ma się cechy matki, albo ojca, za które się ich nie lubi, to porażka i cios…Terapia ogólnie jest ciężka, bardzo, bardzo trudno rozstać się z różnymi iluzjami na swój temat…
Edytowany przez: Torquemado, w: 2013/03/16 18:36
Tak, ale czasami jeszcze jest nie czas, jeszcze trzeba chwilkę poczekać. Ja tak widze mam! jeszcze z dwa dni zanim mogę zrobić pewną rzeczi panicznietych dwóch dni potrzebuję. One są dla mnie i tylko dla mnie i dla BogaB) a jak Wy to nie wiem. Musze mieć spokój i koniec. To wazny punkt widze, ze na siłę nie mogę;)
Torquemado zapisz:
„Skąd się zrodziło we mnie to pytanie? Po prostu minął rok od skończonej terapii i tak sobie patrzę na siebie, na siebie rok po terapii i prawdę mówiąc, to niewiele się u mnie zmieniło…
A co do samej terapii to uważam, że żeby była dobra, czyli przynosząca efekty, to składa się na to wiele czynników. I wcale tu od nas najwięcej nie zależy ( mam na myśli choćby terapię grupową). Jak mamy kiepskiego terapeutę, który nie widzi różnych proceców w grupie, nie reaguje, gdy trzeba, gdy sama grupa często nie ma ochoty pracować, a woli mówić o pierdołach, to nawet największe chęci nie pomogą. Oczywiście otwartość na grzebanie się w swoich problemach, otwartość na trudne uczucia jest bardzo ważna, ale nie od niej wszystko zależy.”Wiele zależy od dobrego startu po terapii tzn. Ja miałam to szczęście że znalazłam pracę którą uwielbiam, kończę studia które mnie interesują, dużo się zadziałało pozytywów które umocniły mnie i zmotywowały do walki o siebie. Ale bez dobrego terapeuty nie dałabym rady… a jak u ciebie wyglądało życie po terapii tzn czy zadziało się coś dobrego w Twoim życiu czy raczej w przeciwnym kierunku to poszło? Jak wspomniałeś nie wszystko od nas zależy. Drobne rzeczy się składają na powodzenie lub niepowodzenie terapii czasami ich nawet nie zauważamy… Ja chyba miałam to szczęście że zadziałały czynniki pozytywne, choć bywały też ciężkie chwile w których myślałam o powrocie do terapii, że nie dam rady że wszystko nie tak itd. przestałam zauważać pozytywne aspekty w sobie tak jakoś miałam
Anonim
23 marca 2013 o 11:48Liczba postów: 869Jeszcze chciałam dodać, że jestem w kontakcie z dziewczynami z grupy terapeutycznej i z tego, co mówią, to faktycznie terapia daje pozytywne efekty. Widocznie na mnie jeszcze nie czas albo za mało się staram….
Trzymam za Was i za siebie kciuki 🙂
Trzeba czasu na odkuwanie pewnych spraw:) to nie jest takie hop siup;)
Jestem po 5,5 roku terapii indywidualnej, to jeszcze nie koniec, ale bardzo dużo już za mną. Co mi dała terapia? Przede wszystkim spokój, zrozumienie siebie i siłę by o siebie dbać. Na tym zależało mi najbardziej. Relacje międzyludzkie były dla mnie sprawą drugorzędną, i tak jak przypuszczałam, one "naprawiają się" same, wraz ze zmianami jakie zachodzą w głowie.
Można by pisać naprawdę wiele o tym co daje terapia.
Uważam, że w terapii, jak i w związku, i terapeuta i pacjent muszą się zaangażować. Nikt tu nie jest w stanie zrobić nic samemu. Terapia to współpraca.
Red zapisz:
„Jestem po 5,5 roku terapii indywidualnej ”Smiech. Uświadom sobie, ze szukasz zainteresowania swoja osoba a nie pomoc.
5.5 roku hahahah. Czujesz się lepiej, ze ktoś Cie wysłucha nawet jak to jest fałszywe zainteresowanie?;) 😉 😉 😉 😉A ja widze to inaczej…………..kiedyś napisałam gdzieś-za co Lol słusznie mnie ochrzaniła, ale zapomniałam ją przeprosić, że niektórzy chodzą na terepie latami i nic. Sama jestem podobnym typem……………………tylko jest problem-nie szukałam zainteresowania! Naprawdę chciałam dojść do tego o co chodzi, nie potrafiłam inaczej, każdamoja próba udania sięna terapię czy do psychologa, była całkowicie szczera! Dlatego być może u kogoś jest potrzebnych nawet 20 lat, nic nikomu do tego, a może i więcej;)
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.