Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Poczucie opóźnienia w życiu

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 103)
  • Autor
    Wpisy
  • j.b
    Uczestnik
      Liczba postów: 54

      Cześć,

      chciałabym porozmawiać z kimś, kto ma/miał poczucie takiego opóźnienia w życiu – że osiągnął pewne rzeczy przeciętnie później niż jego rówieśnicy. Jeśli są tu takie osoby to napiszcie proszę, jak sobie radzicie z takimi odczuciami oraz czy z czasem nauczyliście się cieszyć swoimi osiągnięciami nawet tymi „spóźnionymi”?

      Bo ja mam z tym duży problem. Rozumiem, że życie to nie wyścig, jednak czasem i tak jest mi przykro, że pewnych rzeczy nie mogłam zrobić wcześniej i jestem opóźniona o 5 lat a nawet więcej względem moich rówieśników. Przez to te rzeczy, które mimo to zrobiłam później, nie cieszą mnie tak, jak powinny. Czasem nawet wstydzę się o nich mówić i przez to izoluję się od innych ludzi.

      Proszę powiedzcie jak z tym u was jest lub było 🙁

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Bardzo fajny temat.

        Ja mam odczucie, że moje życie jest spóźnione o jakiś 10 lat w stosunku do rówieśników. Oceniam to po różnych cudzych osiągnięciach życiowych, które ja uzyskiwałem o wiele lat później lub wcale. Najczęściej oczywiście porównuję się z rówieśnikami. Kiedyś w tej autoocenie wypadałem bardzo źle, bo koncentrowałem się na bardzo rzucających się w oczy, zauważalnych i cenionych przez otoczenie, atrybutach życiowego „postępu”. Od czasu, w którym rozpocząłem pracę nad sobą, zacząłem jednak dostrzegać też niuanse w oczywistych wydawałoby się sprawach. Tak naprawdę wynikało to z mojego „postępu” w zdrowieniu. Zacząłem przewartościowywać różne sprawy. To co kiedyś było było dla mnie  niepodważalnym dowodem/przejawem/celem szczęśliwego życia, przestało nim być. Zacząłem zwracać więcej uwagi na sprawy niewidoczne, dziejące się w moim wnętrzu. Dzięki temu zrozumiałem, że mam „swój” czas. Również na osiąganie „swoich” celów.

        Z drugiej strony, wydaje mi się, że poczucie pozostawania w tyle za innymi bierze się z mocnego połączenia mentalnego z okresem dziecięcym. Z funkcjonowania jak ja -dziecko (ale to nieszczęśliwe). Im mniej zdrowego działania w życiu z pozycji ja-dorosły, tym większe poczucie, że coś umyka, ucieka, że inni wyprzedzają. Po prostu nieszczęśliwe dziecko (DDA) nie przeżywa swego życia, a jest przez nie przeżywane. Jest w swoim życiu bezwładnym przedmiotem, a nie sprawczym podmiotem.

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 624

          j.b, w samym Twoim pytaniu już zawarta jest pewna pułapka – no bo jakie „opóźnienie”? wobec czego? Samo to sugeruje, że powinna być jakaś norma, której wszyscy muszą lub powinni się trzymać.

          A tak chyba nie jest – jak myślisz? No bo jaki jest na przykład odpowiedni wiek do zawarcia małżeństwa? 24 lata? A może 30? A 40 czemu nie? A w jakim wieku człowiek „powinien” mieć dzieci? Albo studia – czy zawsze trzeba je zaczynać zaraz po liceum?

          Ja bym to widział raczej w kategoriach „coś za coś”, przykładowo: Możesz zacząć chodzić na randki w wieku 18, a nie 14 lat, ale może dzięki temu będziesz mądrzej dobierała partnerów. Jeśli będziesz rodziła dzieci w wieku 25 lat, będziesz matką sprawniejszą fizycznie; jeśli w wieku 40 lat – bardziej ustabilizowaną. Ludzie, którzy chodzą na uniwersytet trzeciego wieku, albo znów idą do szkoły, gdy mają już dorosłe dzieci, też raczej nie traktują tego jako czas stracony.

          W tym wszystkim najważniejsze jest, żeby to był czas odpowiedni dla Ciebie. Nie ma co się oglądać na kogoś („Nie porównuj się z innymi, albowiem staniesz się próżny lub zgorzkniały”).

          j.b
          Uczestnik
            Liczba postów: 54

            Dziękuję za treściwe wypowiedzi. Samo mięsko! 🙂

            dda93, to co piszesz jest bardzo logiczne i rozsądne i ja dokładnie tak myślę na co dzień, sam na sam ze sobą… Aż do chwili kontaktu z innymi, kiedy cały ten mój konstrukt myślowy rozpada się jak domek z kart.

            Zgadzam się z tą myślą, że niby nie ma odpowiedniego wieku na te rzeczy i widzę nawet starsze ode mnie osoby, które np. studiują ze mną – i w ich wykonaniu mnie to wcale nie dziwi ani nie razi. Ale z drugiej strony jest jednak taka standardowa ścieżka szkolna, że większość ludzi (którzy zdecydują się na studia) w wieku około 24 – 26 lat (też zależy czy byli po LO czy technikum, czy robili sobie gap year albo powtarzali rok czy zmieniali kierunek, różnie to bywa…) już zwykle ma tego magistra.

            Poza tym kiedyś na stażu babka która mnie zatrudniała, tak właśnie mi powiedziała  – „z twojego cv jakoś niewiele wynika, ja w twoim wieku już dawno byłam po studiach, i jeszcze to i tamto”. Bardzo mnie to wtedy zabolało i zrozumiałam, że moje obawy niekiedy mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Czyli że jednak są jakieś ogólne standardy, co kiedy mniej więcej powinno się mieć zrobione i ludzie zwracają na to uwagę.

            Ja bym to widział raczej w kategoriach „coś za coś”, przykładowo:

            Właśnie tak sobie to tłumaczę – np. może od razu nie poszłam na studia, ale ten czas nie był dla mnie stracony, bo w tym czasie na uniwersytecie życia 😛 zdobyłam ogromną wiedzę na temat psychologii człowieka, lepiej poznałam siebie a wielu ludzi do dziś żyje na pełnym autopilocie.

            I gdybym miała być sama ze sobą, to dobrze by mi tak było ze sobą, to się staje trudne dopiero w obecności innych ludzi, kiedy czuję się wystawiona na ich opinię jak na tamtym stażu 🙁

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              Dawno temu usłyszałem od pewnego profesora taką maksymę życiową:

              – kto do 30 roku życia nie wyksztalcil się, to już się nie wykształci,

              – kto do 40 roku życia nie zrobił kariery, to już nie zrobi (ew. mogło tu być: „nie założył rodziny”, dokładnie nie pamiętam),

              – kto do 50 roku życia nie wzbogacil się, to już się nie wzbogaci.

              Poczułem niepokój. Byłem wtedy dość młodym studiującym człowiekiem, ale już przeczuwałem, że jestem „inny” w stosunku do rówieśników, jakby „powolniejszy” i „nieokreślony” w biegu przez życie. Nawet nie wiedziałem dokąd i po co ten bieg. A rówieśnicy mieli jasno sprecyzowane cele – np. już w szkole średniej całkiem poważnie wskazywali najlepszy czas na swoje małżeństwo (czyli ok. 25/6 lat), nawet jeśli nie mieli dziewczyny; dla mnie to był kosmos.

              Jednak równocześnie uderzyła mnie sztywność poglądów tego cenionego profesora. Jak można tak redukować nieskończoną ilość możliwości i wyborów, które otwierają się w życiu przed każdym człowiekiem. Już wtedy wiedziałem, że on nie ma racji, ale równocześnie czułem, że to on góruje nade mną. Poczułem się jednocześnie i głupszy i mądrzejszy od niego.

              Meliska
              Uczestnik
                Liczba postów: 98

                Witaj j.b. Poruszyłaś bardzo ważny dla mnie temat, który obecnie cały czas siedzi mi w głowie. Również czuję się spóźniona życiem, względem moich rówieśników i chyba właśnie to spóźnienie sprawia mi taki wielki ból, że realizuje zadania rozwojowe później niż inni w moim wieku. Chciałabym spojrzeć inaczej na siebie i swoje życie, ale jednak kiedy się porównuje czuje smutek, niemoc. Choć jestem młodą dziewczyną to dostrzegam, że inni mają pracę, studia, partnerów, własne mieszkania… Ja mam tylko część z tego i kilka nieudanych relacji, które nie prowadziły do niczego konstruktywnego, tylko jeszcze bardziej rozwalały mnie emocjonalnie. Czuję się jakaś gorsza, mniej ważna, nieporadna w tym dążeniu do celów życiowych… Chciałabym zmienić jakoś swoje zapatrywania na to, zmienić swoje przekonania, ale to nie takie łatwe, bo ja będę za wszelką cenę bronić swoich przekonań. Z drugiej strony kwestią jest też to, co uznajemy za owe cele życiowe… Nie wszyscy przecież muszą żyć i istnieć w taki sam sposób, realizować określone, te same zadania i trzymać się sztywno określonych reguł.

                2wprzod1wtyl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1177

                  Ze swej strony mam poczucie 8 lat  wstecz (na bazie rozmòw) przy czym w ostatnich dwòch latach to poczucie zmalało o jakieś 2 lata

                  Na jednej z sesji miałem rozmowę gdzie terapeuta uświadomił mnie, że wiele funkcji, deficytòw uczę się dziś (nadrabiam) a normalnie ludzie nabywają je od rodzicòw i myślę, że to jest że sobą powiązane.

                  Opròcz pracy nad mechanizmami skròcenie dystansu (w moim poczuciu) odbyło się też dzięki przyjrzeniu się tematowi odpowiedzialności.

                  Mechanizmy i przyglądanie się odpowiedzialności skraca według mnie dystans.

                  Mam już tylko 8 lat do nadrobienia 😉

                  Przy czym nie idealizował bym też innych, bo jak tak dłużej pobyć z kimś to też u nich wychodzą ròżne niedojrzałe elementy.

                   

                  2wprzod1wtyl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1177

                    Dwa pozostałe, ale nachodzące się czynniki według mnie to budowa poczucia wartości (związane też z dbaniem o siebie -rozwòj, zdrowie, granice, nie pozwalanie na nadużywanie czyli asertywność itp) oraz luzowanie kontroli (tutaj w kontekście zwłaszcza relacji, ale też szybszego działania na zasadzie nici zaufania bez osobistego potwierdzania), nie analizowania/biczowania przy porażkach wręcz widzenie jako nowe doświadczenie i mały krok wprzòd inne to poczucie (lęk), że jak stracę pieniądze, lokum, kobietę/mężczyznę, pracę to będzie jak w dzieciństwie (takie pułapki mają duże znaczenie przy podejmowaniu ważnych decyzji gdzie często wolimy bezpieczną (czasem niekomfortowa) przystań.

                    Dla odmiany osoby dda w ròżnego rodzaju terapiach  i autoterapiach z moich obserwacji są bardziej świadome siebie oraz bardzo często nie mają uzależnień (czesto są po a bieżące potrafią szybko wyłapywać i pozbywać się).

                     

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 1 miesiąc temu przez 2wprzod1wtyl.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 1 miesiąc temu przez 2wprzod1wtyl.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 1 miesiąc temu przez 2wprzod1wtyl.
                    Jakubek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 931

                      @2wprzód, ciekawe jak wyliczyłeś te 8 lat i tę zmianę odczucia o 2 lata – jakiś miernik? ;))

                      Ale to chyba ważna prawda: mamy deficyty rozwojowe. Choćby trzymając się teorii Eriksona, nie przeszliśmy/przeżyliśmy wskazanych przez niego etapów rozwoju w należyty (niezakłócony) sposób. To nie było możliwe w tak dysfunkcyjmych rodzinach. Stąd „opóźnienia” są realne. Wierzę jednak, że mogę je przepracować i żyć szczęśliwie.

                       

                       

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 1 miesiąc temu przez Jakubek.
                      2wprzod1wtyl
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1177

                        Mocno subiektywna ocena na bazie rozmòw i tematòw 😉 też na bazie tego co dziś a co dwa lata temu głòwnie chodzi mi o odpowiedzialność, poczucie wartości, świadomość i też dojrzałość emocjonalna w tym większa umiejętność szukania wsparcia/pomocy, nie ucinanie/porzucanie  gdy czuję dyskomfort w relacji a najpierw spojrzenie, dbanie o siebie i swoje zdrowie, wzrost zaufania do ludzi, poruszane tematy, większe skupienie na słuchaniu w tym odmiennego poglądu i jeszcze można by było wymienić kilka składowych  na bazie, ktòrych oceniałem, że byłem co najmniej 10 lat wstecz. (jeszcze jest sporo do zrobienia w tych warstwach, ale czuję, że idzie to powoli we właściwym kierunku).

                        Na ten moment najwięcej do zrobienia w kwestii relacji (choć tutaj też zaszła zmiana) oraz związku stąd na ten moment oceniam ok 8 lat wstecz.

                        Przy rozmowach z osobami młodszymi pow. 8 lat czuję uw rozmowie z nimi większą dojrzałość u siebie, cele itp (też subiektywnie) stąd tak mniej więcej czuję, że tyle 😉

                        Kwestii zawodowych i finansowych nie poruszam, bo akurat niektòre osoby dda radzą sobie w tym zakresie wręcz przodują a mimo tego czują się na poziomie emocjonalnym, osobistym i relacyjnym niespełnieni.

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 1 miesiąc temu przez 2wprzod1wtyl.
                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 1 miesiąc temu przez 2wprzod1wtyl.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 103)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.