Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Poczucie opóźnienia w życiu

Przeglądasz 10 wpisów - od 81 do 90 (z 103)
  • Autor
    Wpisy
  • aktywny187
    Uczestnik
      Liczba postów: 87

      Zgodnie z zasadą łatwo jest komuś radzić a samemu nie wdrażam (nie oznacza to, że to co napisałem nie ma wartości, ale bardziej, że sam z tego nie korzystam w tym momencie)

      Tak pomagać innym, doradzać, ale żeby to samo mówić do siebie… To dla mnie problem…

      Ja z terapi zrezygnowałem, bo poczułem się nie doceniony. I na dodatek problem ze złością…

       

      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177

        Ze swej strony wiem, że warto się przyglądać i rozmawiać nad przyczynami chęci rezygnacji, bo ze swojego doświadczenia widzę, że najczęściej jest drugie dno.

        Aby była jasność. Byłem w terapii 1.5 roku przez ten czas nie opuściłem ani jednej sesji tak samo mòj terapeuta więc coś na ten temat wiem  (ok. wiem, że są osoby z kilkuletnimi stażami) i z tej perspektywy mogę powiedzieć, że warto i jest to zdanie oparte na własnym doświadczeniu a nie na fantazji, teoretyzowaniu.

        Z perspektywy czasu widzę, że zeszły mi z oczu dwie ważne kwestie o ktòrych wiedziałem, ale gdzieś zapomniałem o nich.

        Pierwsza to sabotaż zwłaszcza u osòb dda (już mi wystarczy, brak osiągnięcia głòwnego celu jako powòd na to, że nieskuteczna, jakaś minimalna pomyłka terapety jako dowòd, że już się nie skupia itp.)

        Druga to taka niepisana zasada, że coś co przepracowałem rok temu daje jakieś przełożenie dziś a coś nad czym pracuję dziś może dać efekt za rok a więc roczne opòźnienie.

        aktywny187
        Uczestnik
          Liczba postów: 87

          Pierwsza to sabotaż zwłaszcza u osòb dda (już mi wystarczy, brak osiągnięcia głòwnego celu jako powòd na to, że nieskuteczna, jakaś minimalna pomyłka terapety jako dowòd, że już się nie skupia itp.)

          Najgorsza jest zmiana zachowania…  Jak ktoś, trafi na terapię, mając 30 lat to wyrobić nowe zachowanie w ciągu roku terapi jest trudno…. np wyrazanie uczuć – złości.

          Przypomina mi to robienie kupy w kiblu… nie chcę tego zrobić, bo będzie smierdziedz., ale z drugiej strony wiem, że jak nie zrobię umrę z głodu….

          j.b
          Uczestnik
            Liczba postów: 54

            Ale już dokładnie przemyślałam oraz skonsultowałam sprawę, tak, że już nieaktualne 🙂

            No nieźle a ja dopiero się rozkręcałem 😉

            A tak serio wpis w tym wątku przyniòsł mi taką autorefleksję a co za tym idzie pomògł mi w zobaczeniu jak łatwo jest komuś coś ukazywać (np. zalety terapii) a jednocześnie złapałem się na tym, że sam po 1.5 roku terapii zrezygnowałem i pòki co nie wròciłem. Zgodnie z zasadą łatwo jest komuś radzić a samemu nie wdrażam (nie oznacza to, że to co napisałem nie ma wartości, ale bardziej, że sam z tego nie korzystam w tym momencie) 🤭

            Tak przy okazji to taki mały kolejny dowòd, że czasami jest nam potrzebny drugi człowiek w tym momencie Ty dzięki czemu coś  zobaczyłem,  do czegoś zainspirowałem.

            Tak będę chciał się za to zabrać, bo jeszcze sporo i u mnie do przepracowania zwłaszcza, że powody przerwania terapii nie są tak oczywiste gdy tak się nad tym zastanowiłem.

            Życzę sił i umiejętności patrzenia z ròżnych perspektyw na tą samą sprawę

             

             

            To mi bardzo miło, że coś w moim wątku mogło Cię skłonić do przemyśleń. Dla mnie to też bardzo cenne, że mogę czytać tutejsze wątki – starsze jak i nowsze – i wyciągam dla siebie dużo inspiracji i punktów widzenia.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez j.b.
            2wprzod1wtyl
            Uczestnik
              Liczba postów: 1177

              @Aktywny z pewnością jest trudne, ale tak uczciwie przed sobą nie na tyle by np. porzucać terapię zwłaszcza, że można w takim momencie zapytać o wymienienie tego co się udało zmienić. Z drugiej strony nie uważam, że terapia  jest jakimś cudownym sposobem na załatwienie wszystkiego.

              Według mnie -a  w każdym razie  staram się ròwnolegle wdrażać- jednym z najważniejszych czynnikòw jest porzucenie wszelkich nałogòw, kolejne dla mnie to duchowość, aktywność fizyczna (uważam, że dla osòb dda jest to b. ważne), odżywianie i higiena snu (z tym jeszcze jest problem)- inny czynnik i to też według mnie jest ważne odstawianie co jakiś czas 'analizowania, psychologi’ czyli zaprzestanie mielenia tak by dać sobie ujście, odpoczynek od tego. Budowanie krok po kroku spòjnosci, poczucia własnej wartości, odpowiedzialności i zasobòw.

              @J.b. dokładnie o to chodzi, żeby coś dla siebie pobierać a najczęściej jest tak jak napisałaś, że jakaś myśl inspiruje i to już jest b. dużo dosłownie każdy może nas czegoś nauczyć. Wątek jest o poczuciu opòźnienia, ktòre według mnie jest ściśle powiązane z deficytami, ktòre mamy w ròżnych sferach i nie ma innej drogi niż ruszanie z tzw.. miejsca nawet jeżeli zobaczymy, że dany zasòb mamy na poziomie dziecka co nas może demotywować.   Z pewnością nie wszystko się uda odbudować, ale i też nie ma takiej presji. Ile się uda tyle nasze.

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
              j.b
              Uczestnik
                Liczba postów: 54

                Śniło mi się, że byłam pierwszy dzień w nowej pracy. Nowe koleżanki zdziwiły się, gdy dowiedziały się, że mam już 29 lat (one miały 23). Pomyślałam, że chyba jakimś cudem musiały przeczytać moje CV i to dlatego myślały, że jestem młodsza. Bo miałam wrażenie, że z mojego CV wynikał poziom wykształcenia i doświadczenia zawodowego przeciętnej 22 – latki.

                2wprzod1wtyl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1177

                  Ten sen pokazuje, że masz lęk przed oceną ale też przed czymś nowym.

                  W sumie to naturalne, że w takich momentach czujemy strach.

                  Istotniejsze jest to byśmy umieli działać mimo lęku. (dla przykładu w jednej ze sfer mnie lęk zablokował przez co nie idę ani o krok wprzòd).

                  Tak naprawdę nawet nie musisz nikomu się tłumaczyć dlaczego masz lukę w 'cv’. Nie chodzi w tym aby być aroganckim czy opryskliwym, ale, że gdy odbudujesz swoje poczucie wartości Twoja ew. odpowiedź lub jej brak będzie wychodziła sama, bez spiny i bez poczucia wstydu.

                  Twòj sen pokazuje jak ważne jest odbudowanie poczucia wartości i jak jedno przenika na drugie. (obrazując Twòj sen tak naprawdę barierą nie jest luka a lęk przed oceną  a co za tym idzie niskie poczucie wartości).

                   

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                  j.b
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 54

                    Pokuszę się o stwierdzenie, że „można wyjść z DDA, ale DDA nigdy nie wyjdzie z ciebie”. Nie wiem, czy utożsamiacie się z tym stwierdzeniem, mam nadzieję, że nie.

                    Bo ja już od lat funkcjonuję niby „normalnie”, tworzę zdrowe relacje, interakcje itd. Ale jednak są momenty, w których mój schemat dziecka niewidzialnego się uruchamia w sferze emocjonalnej. Czyli nawet jeśli zachowam się „normalnie/właściwie/odpowiednio/w sposób niezaburzony/ w sposób funkcjonalny” to i tak wewnątrz mnie jestem potem cała emocjonalnie rozwalona, rozmyślam o sytuacji, przeżywam ją wielokrotnie i zastanawiam się, jak mogłabym ją inaczej rozegrać.

                    Tak było też ostatnio. Pod koniec marca musiałam upomnieć się o opłaconą usługę. Usługę zakupiłam, opłaciłam, więc należała mi się. A mijały dni i firma mi jej nie włączała i nie włączała. Zwlekałam z upomnieniem się o nią w nadziei, że mają mały problem techniczny, albo że musi minąć jakiś tam czas od uruchomienia do wdrożenia jej u mnie, albo że osoba tym się zajmująca ma dużą kolejkę zadań i że może wkradło się jakieś opóźnienie. W końcu jednak minęło 28 dni marca + kilka dni lutego od zamówienia usługi (którą opłaciłam z góry już od marca a dalej nie miałam) i już musiałam zadzwonić. Zadzwoniłam więc do obsługi i uprzejmie poprosiłam o wyjaśnienie sprawy. Okazało się, że wystarczyło małe czary-mary ze strony mojego rozmówcy i usługa już była aktywna. Zazwyczaj byłabym zażenowana już tym, że komuś zawróciłam głowę, a przecież to była sprawa, którą oni zawinili, więc miałam pełne prawo się do nich zwrócić! Ale cóż. Tym razem postanowiłam również upomnieć się o to, by nie płacić za miesiąc, w którym usługi nie miałam. Oczywiście chcieli mnie spławić, że jak już mi włączyli w tych ostatnich trzech dniach to muszę zapłacić za marzec itd. Ale ja powiedziałam, że te 3 dni to mnie już nie zbawią i wolę by mi włączyli ten abonament od kwietnia i za cały miesiąc zapłacę. To się próbowali wykręcić, że już włączyli, to nie będą wyłączać, ale po kilku przekierowaniach z jednego działu do drugiego w końcu się okazało, że mogą to w równie prosty sposób jak włączyli, wyłączyć i dogadałam się, że będę mieć ten abonament od kwietnia. No i niby ok. Dlaczego miałabym płacić za coś, z czego nie zdołałam skorzystać przez ich niechlujstwo? Ale ja tak strasznie przeżywam i analizuję tę sytuację, po co w ogóle już się tym zajmowałam itd. Po prostu frajerstwo mentalne się we mnie odzywa – lepiej cicho siedź, niech cię golą za darmo a ty się ciesz.  Jak ja nie lubię tej mentalności w sobie, tej zahukanej trzęsącej się galaretki…

                    aktywny187
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 87

                      Ale ja tak strasznie przeżywam i analizuję tę sytuację, po co w ogóle już się tym zajmowałam itd. Po prostu frajerstwo mentalne się we mnie odzywa – lepiej cicho siedź, niech cię golą za darmo a ty się ciesz.  Jak ja nie lubię tej mentalności w sobie, tej zahukanej trzęsącej się galaretki…..

                      To dobrze „przeżywać”, czuć… wychodzisz ze swojej strefy komfortu…. Przeżywasz, bo to tak jakbyś upominała się o swoje wszystkie nie wypowiedziane niedogodności…..

                      Trzeba zaakceptować „frajerstwo mentalne”. Nie można zmienić czegoś, czego się nie akceptuje…..

                      Akceptowanie oznacza  godzę się na to co jest ale liczę, że w przyszłości to się zmieni…. Akceptacja sprawia, że przestajesz ze sobą walczyć, wywierać na siebie presję, czuć poczucie winy, albo co gorsza wstyd….

                      Lepiej byłoby gdybyś okazała sobie szacunek, i empatię, życzliwość i zrozumienie….

                      Docenić samą siebie, pochwalić siebie – było to dla mnie trudne, ale odważyłam się…. I zrobiłam to lepiej, czy gorzej, nie ma znaczenia.

                      Zrobiłam najlepiej jak umiałam…..

                      Czy by włączyli, czy nie włączyli….. To tak naprawdę nie ma znaczenia…. Upomniałaś się, o swoje, stanęłaś we swojej obronie,zatroszczylas się o siebie……

                      TO MA OGROMNE ZNACZENIE

                      Jeśli jeden raz tak zrobiłaś, to pewne jest że możesz to powtórzyć 1000 razy… Za każdym razem lęk będzie mniejszy, przyzwyczaisz się…..

                      j.b
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 54

                        Święta minęły mi tak sobie. Usiłuję być osobą praktykującą religijnie choć sama nie wiem, czy to wszystko jest dla mnie naprawdę na poważnie, czy tylko szukam rozpaczliwie oparcia w jakiejś większej strukturze oraz pewnej stabilności, jaką ona oferuje – pewien kołowrót rytuałów, praktyk, dat. Ten swoisty porządek liturgiczny roku jest kojącą przeciwwagą dla chaosu dysfunkcyjnego domu rodzinnego.

                         

                        Pisałam powyższe z jakimś zamysłem – ale po drodze go zgubiłam, więc wpis pozostawiam bez konkluzji.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 81 do 90 (z 103)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.