Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Porażka,pomocy…

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 165)
  • Autor
    Wpisy
  • Eugenia
    Uczestnik
      Liczba postów: 7086

      Witajcie!
      Obserwuję tę stronkę od dawna, ale dopiero teraz zdecydowałam napisać, bo u mnie na stałe zameldowało się dno…Już tłumaczę sprawę. Otóż jestem DDA, pił u mnie ojciec, na dodatek był akurat na mnie wybitnie skupiony co wiązało się z wiecznymi wyzwiskami w moją stronę. Mama jest osobą publiczną, generalnie więc była próba gry przed ludźmi ale nie wychodziło, bo awantury i tak słyszało całe osiedle. Większą część dzieciństwa przemieszkałam u babci, ale w sumie to było to samo, bo ona mieszka obok. Nie będę się nad tym rozwodziła, dodam tylko jeszcze, ze ojciec od 4 lat nie pije, bo jakims cudem zgłosił się na terapię.

      I tutaj zaczynają się schody, bo….ja sobie zupełnie nie radzę ze swoim życiem!! Na dodatek okazuje się, ze ciekawe czy ja również nie jestem AA, bo ja zapijam problemy. W ogóle mam okropne tendencje do nałogów, dochodzą do tego jeszcze papierosy. To jest straszne, przestałam nad tym wszystkim panować. Mam 30 lat, moim ostatnim osiągnięciem była matura, bo studiów nie potrafię skończyć od 10 lat-jeden z przykładów na to, ze ja zupełnie niczego kończyć nie potrafię. O ile jako nastolatka myślałam,ze wiecie-okres buntu czy coś, o tyle dziś wiem, że niestety to nie jest śmieszne, bo ja z impetem rozwalam sobie życie. Niszczę siebie i to na całej linii i na każdej płaszczyźnie, jakbym sama po sobie czołgiem jeździła. Na dodatek zrozumiałam już o co chodzi, otóż ja zupełnie nie raczę sobie z emocjami. W domu pełniłam jakby dwie role-bohatera i kozła ofiarnego na raz. Dziwne, ale prawdziwe. Tak czy siak, nie miałam szans na wyrażanie swoich uczuć, ojciec twierdził, ze nie mam prawa do uczuć i emocji, a reszta rodziny zawsze ryczała i krzyczała, ale u nich to normalne u mnie nie. I doszło do tego, że ja od 4 lat zapijam emocje…Pewnie to samo było przyczyną alkoholizmu ojca i pewnie wielu innych. Na dodatek wylądowałam z powrotem w domu, nie radzę sobie z życiem. Mam ochotę zgłosić się do psychiatryka…

      Mam pytanie do osób, które są na terapii DDA, co z DDA, które najprawdopodobniej są też AA?? Atak w ogóle w tej chwili nie mam możliwości podjęcia terapii, musiałabym się wyprowadzić i tutaj jak się domyślacie są kolejne schody….Po raz pierwszy w życiu nie chce mi się żyć…

      Musiałam gdzies napisać, ze niestety ale osiągnęłam swoje dno…

      Pozdrawiam

      mase
      Uczestnik
        Liczba postów: 9410

        Bez terapii będzie Ci ciężko, bo musisz się wszystkiego nauczyć. Póki co staraj się pisać na forum. Do pewnego momentu dużo daje. Jak się z nim oswoisz to może uda Ci się rozpocząć terapię. Na forum na pewno trochę poznasz siebie i pewne schematy. No i wysłucha Cię każdy:)

        Nie stresuj się niczym i wal śmiało:)

        Eugenia
        Uczestnik
          Liczba postów: 7086

          Dzięki za zachętę 😉 Niestety już wiem, ze bez terapii nie ujadę, bo za daleko to wszystko zajechało…Dość, że to wszystko panuje nade mną, to na dodatek nie mam zupełnie chęci życia i dosłownie zaniedbuję WSZYSTKIE swoje sprawy. Laduję się w dziwne relacje, w których np doskonale czuję, ze ktoś mi źle życzy, albo wykorzystuje mnie emocjonalnie. Już nie mówiąc o tym, że nic nie zapowiada jakiegokolwiek ułożenia sobie życia osobistego. Nie wiem co z tym-mam dość…
          Dzięki, że jesteście

          michal2
          Uczestnik
            Liczba postów: 173

            Felicja, ja jestem uzależniony od alkoholu również i wiem, że trzeba 2 LATA ABSTYNENCJI ORAZ TRZEZWOSCI (abstynencja – to nie spożywanie alkoholu; trzeźwość – to rozwój duchowy i nauka życia na nowo) żeby zacząć terapię DDA.

            I myślę, że taka jest prawda, sam tego doświadczyłem. Mając kilkanaście mcy abstynencji poszedłem na miting DDA. Uczucia, które się we mnie pojawiały, siła starych wspomnień i inne rzeczy są TAK SILNE, że nie wyobrażam sobie , że mógłbym się zmierzyć z tym nie będąc trzeźwym, to moim zdaniem nie jest możliwe i nie mogłoby się udać w moim przypadku.

            Nałogowo wiem, że mogę stosować alkohol, jedzenie, słodycze, komputer, facebooka, zakupy, seks, miłość/flirty, złość, mastrurbację, hazard, narkotyki – wiem, że jest milion sposobów żeby się odciąć i tylko jeden, żeby osiągnąć ZDROWIE.

            pszyklejony
            Uczestnik
              Liczba postów: 2948

              Felicja zapisz:
              ” Laduję się w dziwne relacje, w których np doskonale czuję, ze ktoś mi źle życzy, albo wykorzystuje mnie emocjonalnie. ”
              Tak zostałaś zaprogramowana w dzieciństwie, to jest zasada działania dysfunkcji. Ucieczka w uzależnienia jest typowym sposobem radzenia sobie z problemami emocji. Jesteś już daleko w drodze do zdrowienia, ale wiesz, tam pod spodem jeszcze ktoś puka :).

              Edytowany przez: pszyklejony, w: 2012/04/27 16:58

              Eugenia
              Uczestnik
                Liczba postów: 7086

                Michał, przeraziłeś mnie, ze trzeba mieć tyle abstynencji i trzeźwości, ale być może to prawda, że nie dam rady z emocjami inaczej. A mam jakiś wściekły wulkan w sobie i najbardziej uderza on we mnie. Pszyklejony, no właśnie to zasada dysfunkcji i ja od jakiegoś czasu widzę to jak na dłoni, między innymi po tym jak kilka razy zostałam emocjonalnie wykorzystana, a ja zachowałam się jak dziecko. I teraz pomimo, ze jestem osobą raczej towarzyską z natury, zamknęłam się w czterech ścianach, bo zwyczajnie boję się znów wykorzystania. Nie wiem komu ufać a komu nie-zgłupiałam. Jeden wielki chaos panuje, to już jest katastrofa. Chcę ruszyć i nie bardzo wiem jak. Nie rozumiem też dlaczego do tego stopnia niszczę siebie i mi na samej sobie nie zależy. Najchętniej wygnałabym się do najcięższej roboty w polu żeby batem mnie tam poganiali, bo uważam, ze mi się to należy. Swoją drogą dzięki temu moje życie zawodowe też leży i kwiczy, zauważyłam, że nie potrafię się zmierzyć z np zazdrością albo chęcią rywalizacji u ludzi z którymi pracuję i schodzę wszystkim z drogi. Albo znów się wściekam i jestem narwana-mam bunt zauważyłam na ludzi, którzy stoją nade mną w pracy….Dziwne to wszystko. Obecnie jestem bez pracy i mam problem, bo nie potrafię dobrze się sprzedać, najchetniej wymieniłabym litanię cech paskudnych u mnie, no ale za to raczej pracy nie dostanę…

                Dziwne to wszystko.

                Edytowany przez: Felicja, w: 2012/04/27 17:52

                michal2
                Uczestnik
                  Liczba postów: 173

                  Nie da się leczyć syndromu DDA będąc nietrzeźwym, myśąc nietrzeźwo. Alkohol zaburza myślenie długofalowe – ja stosując alkohol przez dość długi okres czasu łapię się za głowę, jak CHORE było moje myślenie: zawsze pod górę, zawsze kombinacje, zawsze jak najdłuższą drogą.

                  Innymi słowy, to, że nachlałem się i zarzygałem raz na jakiś czas, czy że pewnie kilka razy jeździłem z promilami autem nad ranem – to było bardzo złe i stwarzało niebezpieczeństwo, ale jak widzę, to ZNACZNIE GORSZE i ZNACZNIE BARDZIEJ DESTRUKCYJNE były zmiany w mojej głowie, które się działy NAWET, gdy nie byłem pod wpływem alkoholu. Tak działa ten DESTRUKCYJNY NARKOTYK.

                  Jesteś DDA, po co Ci alkohol w Twoim życiu, za mało wycierpiałaś przez niego do tej pory?

                  Ja nienawidzę alkoholu, za mnóstwo krzywdy którą wprowadził w moje życie.

                  Eugenia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 7086

                    A sądzisz, że ja go kocham?? Prawda jest taka, ze najpierw pijący ojciec wszystko mi psuł, a teraz ja sama sobie psuję wszystko. Zastanawia mnie ten pociąg, aczkolwiek to co już powiedziałam-to jest typowe zapijanie emocji. Jak gdybym dała sobie jakiś silnie znieczulający srodek i on na jakiś czas zabiera wszystkie emocje, jestem na odlocie. Jak ciężko chora osoba, która musi zażyć morfinę-coś na tej zasadzie. Jak miałam kiedyś okres, ze poodstawiałam wszelkie używki to okazało się, że miałam niesamowitą nerwicę plus masę objawów psychosomatycznych, a nawet wrzody. Masę napadów lękowych, o lękach nocnych to już nie wspomnę. Boję się znów tego stanu, tego, ze zderzę się z rzeczywistością a ten natłok emocji zacznie mnie znów mordować.

                    michal2
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 173

                      Felicja, wyraźnie w pierwszym poście napisałas, że zapijasz problemy. Jaki masz stosunek do alkoholu – nie wiem. Czuję się atakowany, jeżeli tak jest w istocie, że mnie atakujesz, to nie rozumiem, w jakim celu.

                      Pięknie opisujesz zarówno działanie alkoholu jak i nieumiejętność życia w trzeźwości.

                      Ja korzystam z grupy terapeutycznej, terapii indywidualnej i mitingów od roku. Uważam, że warto ZAINWESTOWAC W SIEBIE – nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na to, ani jednej minuty spędzonej na grupie czy mitingach. Uważam, że warto zainwestować w swoją własną trzeźwość.

                      Na grupę trafiłem po 5 miesiącach po odstawieniu butelki. Nie umiałem w ogóle żyć – nabrałem zleceń jak głupi, uprawiałem pracoholizm i obżarstwo.

                      Ale nie będę pisał, bo palce bolą. Po więcej podobnych historii i aby zobaczyć siebie w drugim człowieku możesz zgłosić się na najbliższy miting AA lub DDA. Ja polecam.

                      michal2
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 173

                        … i szczerze Ci współczuję. Z tego co piszesz wynika, że możesz być uzależniona.

                        Miałem mnóstwo wstydu przed pierwszą grupą terapeutyczną, przed pierwszym mitingiem. Miałem w sobie mnóstwo wstydu gdy po roku grupy informowałem pierwszą osobę "spoza" o moim alkoholizmie.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 165)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.