Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Potrzebna Wasza wiedza i doświadczenie.

Otagowane: 

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 17)
  • Autor
    Wpisy
  • Lolek
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      DDAowcy proszę Was o pomoc!! Nie jestem DDA. Mam żonę DDA. Przez kilka pierwszych lat małżeństwa było raczej normalnie. Od kilku lat moja zona zapada się w swoim świecie. Kocham ją bardzo ale ja już sam nie daję rady. Nie będę Wam opisywał szczegółowych zachowań ale efekt jest taki, że juz nie mieszkamy razem. Sam ją namówiłem na terapię a ona poszła właśnie w takim kierunku. Co najgorsze to podjęła decyzję i się wyprowadziła z dnia na dzień. Jeszcze kilka dni przed tym faktem było super i piękne słowa i plany. Nie rozumiem. Od kilku lat huśtawki emocji zrobiły ze mnie wrak człowieka.  Wielokrotnie próbowałem z i Nią rozmawiać o zachowaniach ale to powodowało, że to ja stałem sie dla niej głównym wrogiem. Najbardziej dotyka mnie fakt, że Ci sami rodzice którzy nie zapewnili jej podstaw dzieciństwa – oboje pili i dalej to robią teraz są jej celem jej działań i maja na nia największy wpływ. Nawet przeprowadziliśmy się aby byc bliżej nich. Teraz to ja jestem ten zły a oni super.  Z jednej strony chciałbym aby to posklejać dla dzieci z drugiej….. Chce jej pomóc. JAK to zrobić. CO robić. Pomóżcie – zwłaszcza kobiety. Pewnie jakbym był alkoholikiem czy ćpunem czułaby się świetnie. Niestety jestem normalny czyli domyślam się nudny. Chętnie usłyszał jakieś dobre rady od Was. Nawet na priv.

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        Hej, Lolsen!

        Jeśli jest na terapii, to już zajmuje się sobą i mam nadzieję, że jej to pomaga. Niestety na terapię idzie się dla siebie, a nie dla kogoś ani dla świata, to nie działa tak, że po niej się DDD/DDA „naprawi” i będzie lepiej w związku. Mnie na przykład terapia ułatwiła zakończenie związku i zdystansowanie się od rodziców, ale nie ma na to reguły jak kto sobie poukłada życie. To indywidualna sprawa.

        Skoro sam jesteś w huśtawce z jej powodu, to może potrzeba ci zajęcia się sobą, a nie nią. Mnie na terapii uczyli, że każdy jest odpowiedzialny za siebie, a za relację każdy jest odpowiedzialny w 50%. Nie jesteś w stanie zdecydować za nią, twoja jest tylko połowa w tej relacji. U niej coś się zmienia, więc i związek się zmienia, ale na ten kierunek nie masz wpływu, tylko na swoje decyzje. Może się po tym dopasujecie, ale nie ma gwarancji. Mogę tylko od siebie powiedzieć, że najważniejsze w tym było właśnie co sobie poukładałem, a związek to dopiero wynika z tego jak to zrobiłem ja i jak moja partnerka.

        Czerwonewino
        Uczestnik
          Liczba postów: 99

          Lolsen:

          „Pewnie jakbym był alkoholikiem czy ćpunem czułaby się świetnie. Niestety jestem normalny czyli domyślam się nudny”

          Tymi słowami mnie mocno zirytowałeś, gdyż stosowanie tak wielkiego uproszczenia jest bardzo krzywdzące.

          Ale do meritum… jestem kobietą DDA, z domu, gdzie pili i piją matka i ojciec i do dziś żyją sobie razem w toksycznej relacji. W małżeństwie jestem od 20 lat, jak to określiłeś, z „normalnym” mężczyzną (moje doświadczenie pokazuje jednak, że wszyscy mamy „jakieś” dysfunkcje, bez względu na to w jakiej rodzinie się wychowaliśmy).

          Wychowywanie się w rodzinie alkoholowej, gdzie rodzice piją razem, jest jednym z najtrudniejszych położeń dla dziecka (nie ma wsparcia w żadnym z dorosłych). W tym dysfunkcyjnym środowisku po pewnym czasie rodzi się także w dziecku, przeważnie w okresie nastoletnim, współuzależnienie. To ono powoduje, że obecnie twoja żona biegnie na ratunek rodzicom i pomimo, że doznała krzywdy (z której może nie zdawać sobie sprawy, wypierać ją) to robi wszystko, aby im pomóc, ochronić ich przed konsekwencjami picia.

          Temat jest bardzo trudny. Przeszłam przez wszystkie etapy, od totalnie rozchwianych stanów emocjonalnych (prawie jak u bordeline), w trakcie, których potrafiłam krzyczeć, że chcę rozwodu czy wychodzić nocą z domu idąc „przed siebie i bez celu”, po ciągłe, bezowocne próby spowodowania, żeby rodzice przestali pić przy rzucaniu się w wir pomocy im, gdy tylko pojawiały się konsekwencje ich picia, aż po dziś dzień, kiedy mam wrażenie, że jestem już inną osobą, która zrobiła w swoim życiu wiele milowych kroków i mam nadzieję robić je nadal.

          To pokazuje, że można zmienić swoje życie w każdym czasie, bez względu na wiek.

          Nie chcę się bardziej rozpisywać, bo, mimo, iż udzielam odpowiedzi i założyłam swój własny wątek, to nie jestem gotowa na to, aby pisać o całym swoim życiu.

          Pozdrawiam ciepło

           

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628

            Czerwonewino, mam wrażenie, że odebrałaś słowa Lolsena bardzo do siebie. Niestety, gdy (sam będąc DDA/DDD) spotykam DDA/DDD jest to prawie jakąś regułą. Największym zagrożeniem dla takiej kobiety jest facet „normalny”, bo przy takim trzeba się starać i rozwijać, a tu ona biedna myszka, zakompleksiona, przerażona tym, że będzie musiała życiu z takim „ideałem” sprostać. Dlatego mężczyzna, który „bije i pije”, choć jest patologią, jest czymś „bezpiecznym”, bo znanym…

            Oczywiście, znam też dziewczyny, które wyzwoliły się z tego dysfunkcyjnego schematu. A jeśli Ciebie ten problem też już nie dotyczy, to chwała Ci za to (bo musiała być w to włożona jakaś praca) i po co się denerwować…

            Lolsen, przykro mi, że odpowiem tak krótko, ale z Twojej opowieści wniosek nasuwa się jeden: Ta osoba poświęciła Ci chyba już więcej czasu, niż była w stanie. Być może nigdy nie czuła się naprawdę z Tobą. Może po prostu nie ma stabilizacji i oparcia w sobie, nie może więc być stabilna także w związku.

            Życie z kimś na takiej huśtawce emocjonalnej jest bardzo wyniszczające dla psychiki. To tak jak życie z alkoholikiem, który raz obiecuje Ci góry złota, a za chwilę znów leży w sztok pijany. Źle by było, gdybyś stał się osobą współuzależnioną od osoby współuzależnionej. Nie zrobi to dobrze nikomu.

            Swoją drogą takie ponowne zakochanie się w nadal pijących rodzicach w efekcie terapii… to brzmi co najmniej dziwnie. Terapia zwykle raczej prowadzi do TRZEŹWEGO spojrzenia na problemy związane z piciem. Chyba, że to Ty zostałeś uznany za winnego wszystkich nieszczęść na świecie… Albo może są jeszcze jakieś inne sprawy pomiędzy Wami, które rzutują na całą sytuację.

            Czerwonewino
            Uczestnik
              Liczba postów: 99

              Dda93, zupełnie nie rozumiem dlaczego wychodzisz z założenia, że jako kobieta dda „biorę wszystko do siebie i odbieram osobiście”. Jakie to z założenia stereotypowe i schematyczne. Mam prawo do zdrowej złości i mam prawo do wypowiadania własnego zdania.

              I tak, wkurza mnie, gdy kolejny raz czytam, że złem wszystkich „normalnych” mężczyzn tego świata są kobiety DDA. Tak zgoda, zrobiłam krok milowy w okiełznaniu swojej ekspresji emocjonalnej, ale nigdy nie byłam kobietą DDA, która lgnęła do ćpunów czy alkoholików, wręcz przeciwnie stroniłam od takiego środowiska. Zwracam uwagę, że wśród DDA są różne typy osobowościowe i różne typy obronne. Jestem 23 lata z „normalnym” mężczyzną (po ślubie 20 lat). Bywało różnie, ale to nie znaczy, że my wszystkie kobiety  DDA mamy rogi, ostre zęby i gryziemy. Poza tym, również te osoby z tzw. „normalnych rodzin” noszą w sobie różne urazy, bo jakieś ich potrzeby nie były zaspokojone (tzw. rana matczyna, rana ojcowska). Trochę lat po świecie chodzę i nie spotkałam człowieka, w którym panowałaby zupełna harmonia.

              Gwoli ścisłości, Lolsena rozumiem bardzo dobrze i podejrzewam, że jego żonę też. Przypuszczam, że mogłabym z nim rozmawiać długo i konstruktywnie na temat tego co dzieje się u niego w małżeństwie. Największy problem zawsze leży w komunikacji, a raczej jej braku. Drugim ważnym elementem jest wzajemne zrozumienie. I jakoś podskórnie czuję, podpierając się własnym doświadczeniem, że duże niedomówienia są po obu stronach.

              Lolsen jeżeli się mnie nie wystraszyłeś 👿😡😈🙈🙉🙊😹 zapraszam na mailowy priv. Może moje doświadczenie będzie pomocne: luna@poczta.onet.pl

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 628

                Czerwonewino napisała:

                Dda93, zupełnie nie rozumiem dlaczego wychodzisz z założenia, że jako kobieta dda „biorę wszystko do siebie i odbieram osobiście”.

                To może jeszcze z łaski swojej wskaż, proszę, w którym momencie cokolwiek takiego napisałem. Żebym tym razem ja nie poczuł się potraktowany „stereotypowo i schematycznie” 😉

                Czerwonewino napisała:

                I tak, wkurza mnie, gdy kolejny raz czytam, że złem wszystkich „normalnych” mężczyzn tego świata są kobiety DDA.

                Nie wiem, czy Ty też zauważyłaś, ale na tym forum dość często pojawia się mit „tych złych DDA” (z którym próbuję walczyć) – niezależnie od tego, czy chodzi o mężczyzn, czy o kobiety – bez rozróżniania na osoby, które podjęły jakikolwiek wysiłek (terapia i/lub praca własna) w kierunku zmiany swoich szkodliwych zachowań i takie, które wolą się w nich bez końca pławić. I tak, masz rację, normalność istnieje tylko w podręcznikach psychologii. Ale czemu nie szukać czegoś maksymalnie do niej zbliżonego? 😉

                Czerwonewino
                Uczestnik
                  Liczba postów: 99

                  Dda93 napisał: „To może jeszcze z łaski swojej wskaż, proszę, w którym momencie cokolwiek takiego napisałem”…

                  Dda93 proszę uprzejmie 🤪, oto twoje słowa:

                  „Czerwonewino, mam wrażenie, że odebrałaś słowa Lolsena bardzo do siebie”.

                  Dda93 napisał: Nie wiem, czy Ty też zauważyłaś, ale na tym forum dość często pojawia się mit „tych złych DDA” …

                  No właśnie zauważyłam😔… stąd taka moja reakcja na twój wpis… wcześniejszych twoich wpisów nie czytałam, a po tym, założyłam (przepraszam jeśli błędnie), że też należysz do tych osób, które uważają, przynajmniej „płeć piękną”, DDA😁 za całe zło tego świata. Jeżeli tak nie jest, to bardzo cieszy mnie ten fakt. Wystarczająco mocno dokopało takim ludziom jak my życie w dysfunkcyjnych domach. Pomimo tego, mocno wierzę w to, że w każdym z nas jest wielka moc i ogromna siła, bo daliśmy radę przez to przejść, tylko teraz musimy ponownie to w sobie odnaleźć, w mrocznych zakamarkach naszego najgłębszego „ja”.

                  Dlatego bardzo mocno, za nas wszystkich, trzymam mocno kciuki 🤗

                  dda93
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 628

                    @Czerwonewino

                    Napisałem: „Czerwonewino, mam wrażenie, że odebrałaś słowa Lolsena bardzo do siebie”.

                    A Ty odebrałaś to jako: „…wychodzisz z założenia, że jako kobieta dda „biorę wszystko do siebie i odbieram osobiście”. Jakie to z założenia stereotypowe i schematyczne.”

                    No, nie wiem. Nie napisałem ani, że WSZYSTKO bierzesz do siebie, ani że mam co do tego jakąkolwiek pewność, ani że to ma związek z Twoim DDA. Trochę mi dziwnie, że włożyłaś w moje słowa tyle treści, których tam nie było;-)

                    @Lolsen

                    Co w Twojej sprawie? Jakieś zmiany?

                    Czerwonewino
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 99

                      Dda93, mając na uwadze fakt, że odniosłeś się bezpośrednio do mojego wpisu (zakładam, że przeczytałeś go w całości), w którym to określiłam siebie jako kobietę dda, niosącą bagaż pewnych doświadczeń, a twój wpis miał taką formę, którą można było odebrać jako podszytą negatywnymi emocjami wobec kobiet dda – nie powinno Cię dziwić, że, mając na względzie cały kontekst twojej wypowiedzi, postawiłam taką hipotezę. Nie cytowałam Cię.

                      Przeczytaj jeszcze raz swój wpis, to może lepiej zrozumiesz moje odczucia z nim związane. Zaznaczam, że również tzw. „normalne” osoby (kobieta i mężczyzna) odebrały ówczesną twoją treść jako umniejszającą wartości kobiet DDA.

                       

                      dda93
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 628

                        Czerwonewino, to zadziwiające, w jak całkiem odmienny sposób mogą rozumieć znaczenie tych samych, zdawałoby się prostych i jasnych słów dwie zupełnie różne osoby…

                        Fajnie, że masz przyjaciół, którzy są gotowi Cię wspierać 🙂

                        P.S. Słowa typu „Ty” czy „Twój” dużo lepiej jest pisać z dużej litery. Zawsze to jakiś szacunek do rozmówcy (a nie „my – tak, cała reszta zła” cytując słowa dawnej piosenki) 😉

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 17)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.