Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Potrzebuje dobrej rady! Nie wiem co robic.

Otagowane: 

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 21)
  • Autor
    Wpisy
  • Anja88
    Uczestnik
      Liczba postów: 10

      Witajcie!

      Nie jestem jeszcze gotowa aby napisac cala swoja hostorie gdyz zabraloby mi to troche czasu. Sprobuje strescic to co ostatnio dzieje sie moim zyciu i z czym sobie nie radze. Jestem DDA od dziecka , mam 32 lata, moj ojciec pil prawie cale moje dziecinstwo, awantury w domu, bil sie z mama, uciekalysmy w nocy.z mama do babci przed ojcem. Zawsze czulam wstyd ze moje kolezanki zobacza ojca pijanego. Wstyd towarzyszyl mi od dziecinstwa. Ucieklysmy z mama za granice do rodziny i tam zyjemyndo dzis. Niestety szczescie dlugo nie potrwalo poniewaz mama zaczela pic. Bylam nastolatka, potrzebowalam jej bardzo, a ona wpadl tak mocno ze ciocia musiala mnie wziasc do siebie na pewnien czas. Mama dosiegla dna, ale sie ocknela. Poszla na spotkania AA ktore chwilowo pomogly. I od tego czasu upada i podnosi sie. Ma okresy kiedy nie pije, a pozniej znowu powraca i trwa to zazwyczaj ok 1.5 tygodnia. Mieszkamy razem z mama , z moim mezem i 9 miesieczna coreczka. W lecie bedziemy sie z mezem wyprowadzac na swoje. I tu jest problem. Mama widzi to jak koniec swiata i z gory zapowiada ze bedzie w ciezkiej depresji. Bedzie mieszkac sama i ze dodatkowo finansowo bedzie jej ciezko. Zapewniam mame ze bede do niej czesto przyjezdzac , bede tez jej pomagac finansowo ale to nic nie daje. Poprostu nie moze sobie wyobrazic ze bedzie mieszkac sama. Od Sylwestra mama pije. Wyprowadzilismy sie do tesciow na kilka dni gdyz mialysmy ostra klutnie i doszlo nawet do rekoczynow bo juz poprostu wyszlam z siebie. Nie chce by moja coreczka byla w takim klimacie. Mama czesto mowi ze moze lepiej zeby jej nie bylo, zawsze po pijaku mowi o skonczeniu ze soba. Boje sie o nia bardzo. Boje sie ze sie zabije. Tym bardziej ze jej ojciec to zrobil po alkoholu. Nie moge nawet cieszyc sie przeprowadzka gdyz bede myslec o niej, jak ona sobie da sama rade. To jest okropne. Tak bardzo pragne jej szczescia ale nie potrafie jej pomoc. Na dzien dzisiejszy nie chce slyszec o AA i terapi. Jestem o zdrowych zmyslach tylko dzieki wierze. Tylko Jezus daje mi nadzieje i ufam Mu wciaz ze nam pomoze. Prosze o rade jak mam sie do mamy odzywac. Jak reagowac na jej podteksty o samobujstwie. Co mam robic? Dziekuje.

      Hercredian
      Uczestnik
        Liczba postów: 57

        Przykra sprawa, ale nie masz obowiązku poświęcania całego życia po to, żeby pilnować swojej matki przez 24 godziny na dobę, żeby czasem sobie czegoś nie zrobiła. Takie wpędzanie w poczucie winy moim zdaniem warto uciąć.

        truskawek
        Uczestnik
          Liczba postów: 581

          Zachowanie twojej mamy zależy tylko od niej, a nie od ciebie, więc zależy co właściwie chcesz uzyskać? Jeśli to, żeby ona przestała albo żeby ją skutecznie powstrzymać, to nie znam takiego sposobu, choćbyś nawet stanęła na głowie. Natomiast jeśli chodzi o to, żebyś bardziej zadbała o siebie i swoją rodzinę, mimo jej zachowania, to ja znam terapię (ale tego nie chcesz) i oddzielenie (a to i tak planujesz za jakiś czas). Jeśli sama nie pijesz, to AA nie jest dla ciebie i tak, ale są grupy DDA, to też różnym ludziom pomaga. Możesz też sobie popisać z nami na tym forum.

          Z ciekawości: a czemu nie bierzesz pod uwagę terapii ani grupy wsparcia (jak rozumiem)?

          Czerwonewino
          Uczestnik
            Liczba postów: 99

            Droga Anju88, do dziś byłam biernym uczestnikiem tego forum. Twój wpis, jednak, spowodował, że poczułam potrzebę nakreślenia do Ciebie kilku słów. Jestem DDA. Moi rodzice piją oboje od czasów mojego dzieciństwa. Zawsze byli tzw. wysokofunkcjonującymi alkoholikami. Wpadali w ciągi alkoholowe tak jak twoja mama. Próbowali terapii, mitingów, odwyków, wszywek… i nic to nie dało, piją do dziś. Mam skończone 40 lat, niby poukładane życie (w małżeństwie od 20 lat, bez dzieci – nie zdecydowałam się, bo bałam się, że obarczę swoje dziecko bagażem jaki sprezentowało mi pijaństwo moich rodziców). W zeszłym roku moja mama miała napad psychozy w związku z chorobą alkoholową. Przeszłam gehennę. Postawiłam na nogi wszystkie możliwe instytucje, aby leczyć moją mamę. Nic to nie dało. Wreszcie coś we mnie pękło. Odważyłam się i poszłam na terapię indywidualną dla DDA. Pewnego dnia zadzwoniła policja. Zostali wezwani na interwencję do moich rodziców. Mama rzuciła się na policjanta z pięściami. Chciał ją zamknąć na 48h. Zadzwonił, opowiedział o tym wszystkim, i stwierdził, że mama dała mu numer telefonu do córki i powiedziała, że córka „wszystko załatwi”. Gdy to usłyszałam poczułam się jakbym dostała pałą bejsbolową w głowę. Dotarło do mnie, że oprócz całego bagażu DDA, jestem mocno współuzależniona. Przez całe życie wchodziłam w rolę „bohatera” i pozwalałam im spadać na miękkie poduchy po każdym ciągu alkoholowym. Nigdy nie ponieśli konsekwencji swojego picia. Konsekwencje ponoszę ja. Wreszcie po tylu latach powiedziałam dość. Ty też, droga Anju88 musisz to zrobić. Alkoholik manipuluje, kłamie, wykorzystuje i wywołuje poczucie winy na swój własny użytek. Walcz przede wszystkim o siebie, a następnie o swoje dziecko. Nie pozwól, aby wychowywało się z twoją mamą, bo również otrzyma potężny bagaż DDA. Nie wiem na jakim poziomie świadomości swojego bagażu jesteś, ale musisz walczyć o siebie, po to, aby twoje dziecko wyrosło na zdrowo ukształtowanego człowieka. Nie daj się szantażować samobójstwem. Twoja mama już je popełnia pijąc od tylu lat. Nie jesteś za swoją mamę odpowiedzialna. To jej wybory, jej decyzje i niech ona ponosi ich konsekwencje. Na koniec zadam przewrotne, retoryczne pytanie: czy gdybyś podeszła do mamy i powiedziała jej, że jak nie przestanie pić popełnisz samobójstwo – to coś by to w niej zmieniło? Odpowiedź brzmi: NIE. Alkoholizm to choroba i każdy musi się chcieć sam leczyć. Nie jesteś matką swojej matki, tylko jej córką. Dlatego wyjdź z tej roli i walcz o siebie. Na początek polecam świetną książkę: „Wyrosnąć z DDA. Wsparcie dla dorosłych córek alkoholików. Roberta Ackermana”. Jeżeli ktoś chce zrozumieć kobiety DDA – polecam jako punkt wyjścia. Pozdrawiam i życzę Ci wszystkiego najlepszego

            Anja88
            Uczestnik
              Liczba postów: 10

              Droga Czerwonewino

              Bardzo Ci dziekuje za Twoja odpowiedz. Twoje slowa naprawde mnie dotknely az musialam kilka razy przeczytac Twoj wpis. Ja dokladnie tak jak ty jestem ta “bohaterka” i za kazdym razem pomagam  mamie. Jest mi jej zal, i gdy widze w niej skruche i poczucie winy kiedy przestaje pic , wybaczam jej i jakby zapominam jej cale cierpienie ktora mi zafundowala.Kiedys juz jej powiedzialam ze jesli nie przestanie pic to sobie cos zrobie, a ona odpowiedziala ze jesli by mi sie cos stalo, to ona by sie zabila. Wiem ze mama potrafi nie pic jesli chce. Nie pila cale 9 miesiecy mojej ciazy. Moze bala sie ze poronie ze stresu. To byl pierwszy tak intensywny ciag alkholowy odkad urodzila sie moja coreczka. Chce ja chronic dlatego ucieklam do tesciow. Dzis po 3 dniach wrocilysmy. Mama wyglodala okropnie! Twarz cala spuchnieta,na rekach jakies sznity( twierdzi ze sie zadrapala lub kot ja podrapal). Moja coreczka i tak ja poznala i sie nawet do niej usmiechnela.

              Masz racje, nie jestem matka moje matki tylko corka! I nie mam wplywu na jej czyny. Mama bardzo mna manipuluje i zawsze robi ze mnie ofiare. A ja zawsze mam wyrzuty sumienia,  ze  gdybm moze byla dla niej lagodniejsza, lub nie poruszala niewygodnych tematow podczas jej picia to ten ciag alkholowy trwal by krocej i bylby mniej intesywny. Zdaje sobie sprawe z tego ze tak nie jest. Wiem ze to nie jest moja wina. Mama ciagle szuka powodu dla ktorego pije. Bo jest szaro i nie ma slonca, bo ma malo pracy, bo ja sie wyprowadzam niedlugo. A przeciez gdy bylo lato i miala prace a ja jeszcze bylam daleka od przeprowadzki to tez pila. Mama doskonale wie czym jest alkoholizm i wie ze ma problem ale jak mi powiedziala ze “ na dzien dzisiejszy jeszcze nie moze calkiem odciac sie od alkoholu “. A wiec to znaczy ze za ok 2 miesiace zacznie sie znowu.

              Mowisz ze twoja mama miala psychoze. Moja tez wiele lat temu kiedy siegla dna. Bylo to okropne przezycie. Widziala i slyszala ludzi ktorzy nie istnieli, wygadywala jakies niestworzone rzeczy.Boje sie zeby znowu do tego nie doszlo, i czesto jej o tym przypominam ale ona twierdzi zebym sie nie obawiala.

              Mam pytanie: czy powinnam mame szantazowac ze jesli jeszcze raz tam zrobi to nie zobaczy juz moje coreczki? czy to cos da? czy pogorszy? boje sie cokolwiek do niej mowic w tym temacie bo nie chce pogorszyc sytuacji.

              Anja88
              Uczestnik
                Liczba postów: 10

                Drogi truskawku

                Dziekuje za wpis. Ja jestem gotowa na terapie, i jestem wlasnie na etapie szukania takiej w mojej miejscowosci. Za to mama nie jest gotowa  i powiedziala ze nie ma mowy na zadna terapie. Ona sama sobie pomoze , jak widac nieskutecznie.

                Anja88
                Uczestnik
                  Liczba postów: 10

                  tak to prawda, nie moge nianczyc mojej mamy cale zycie. I tak nie mam kontroli nad tym co zrobi.

                   

                  truskawek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 581

                    A, przepraszam – źle cię zrozumiałem, myślałem, że ty nie chcesz, a pisałaś o mamie (czasem ludzie popełniają literówki i wychodzi np. „chce” zamiast „chcę”)…

                    Szantażowanie to moim zdaniem w efekcie tylko wplątywanie się mocniej w układ, bo jak nie dotrzymasz groźby i druga osoba to zauważy, to się skapuje, że nie ma co się przejmować. Wtedy to ona zyskuje przewagę itp. itd. Takie kółko manipulacji i wzajemnych zależności może się kręcić długo i nieszczęśliwie, nawet do śmierci.

                    Możesz natomiast stawiać jasne granice i ich dotrzymywać. To nie jest szantaż, tylko ustalanie swoich reguł, na jakich chcesz być w tej relacji. Mama może się do tego dostosować albo nie, może też kombinować i manipulować – to jest jej życie i nie masz na to wpływu. Ale to jest szansa na zmianę (jak się zorientuje, że jest tak, jak mówisz i nic innego nie pomaga), a tobie może to odzyskać poczucie sprawczości, że to od ciebie zależy co zrobisz, a nie od mamy. Jesteś jej córką, ale nie jest już za ciebie odpowiedzialna, bo dorosłaś. To rodzice powinni cię nauczyć stawiania jasnych granic, ale skoro sobie z tym nie poradzili, to na szczęście w każdej chwili możesz się tego nauczyć.

                    Bardzo polecam ci właśnie jakieś wsparcie z zewnątrz, bo to w teorii stawianie granic łatwo brzmi, ale w praktyce jest trudne emocjonalnie, wiele razy można nie zauważyć jak się wpada w stare schematy (nie da się tego uniknąć, tylko chodzi o to, żeby móc z nich wychodzić) no i ciężko sobie wyobrazić te nowe zachowania. Na początek wymaga to w ogóle sprawdzenia jakie te granice chcesz i to też wcale nie zawsze jest oczywiste, bo DDA/DDD mają słaby kontakt z własnymi uczuciami i potrzebami.

                    Czerwonewino
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 99

                      Anju88, czytając twoją odpowiedź uśmiecham się smutno przez łzy. Dziwnie jest zobaczyć własne odbicie w innej osobie. Zapewne na tym forum wiele osób odnajduje swoje życiorysy w cudzych relacjach… ale w tak namacalnym zetknięciu, przyznam, że jest to nierealne doznanie.
                      Sama jestem na początku drogi. Nie jestem drogowskazem, ani nie mam w sobie na tyle życiowej mądrości, aby radzić Ci co masz zrobić. Będę powtarzać tylko: WALCZ O SIEBIE. Masz tylko jedno życie. Drugiego nikt Ci nie da. Ja zrozumiałam to zbyt późno, straciłam wiele cennych lat. Piszesz, że straszyłaś mamę kiedyś swoim samobójstwem… Ja też… i ani Ty, ani ja nic sobie nie zrobiłysmy, a dlaczego nie? Bo było to tylko nasze wołanie o pomoc. Pokaz totalnej bezsilności, która i tak nie została wysłuchana. To, że widzisz ją spuchniętą, złamaną po każdym piciu – to echo wypitego alkoholu, negatywny wpływ na organizm. To takie oczywiste. To nie jest twoja wina. Nie masz pojęcia jak odczuwam twoją wewnętrzną szarpaninę od „przecież muszę jej pomóc, jest moją matką” po „totalną chęć ucieczki”. Posłuchaj instynktu. Uciekaj. Największym problemem alkoholika jest wyparcie… bo przecież alkoholik nie ma problemu, zwłaszcza przy takiej dorosłej córce jak Ty. Zaraz po ciągu alkoholowym następuje tak zwany miesiąc miodowy. Alkoholik obieca Ci wszystko. Powie, że już nie będzie, że da sobie z tym radę, terapia mu nie jest potrzebna, bo… nie ma problemu, bo to Ty alkoholika (swoją mamę) zawsze ogarniesz, ulitujesz się nad nią, użalisz. W tym czasie alkoholik ma lepszy nastrój, więcej mu się chce… A Ty doznajesz nadziei, że będzie lepiej, że teraz to się zmieni i tak trwa to latami. Następnie u alkoholika następuje dół i kolejny ciąg. Będę brutalna, ale w ten sposób karmisz jej alkoholizm. Koniecznie posłuchaj na Youtube, w serii Sekielski o nałogach, rozmowę z Nosowską. Jestem przekonana, że po jej wysłuchaniu poczujesz się jakbyś dostała kijem w głowę.
                      Ja wyprowadziłam się z domu w wieku 24 lat. Później nawet 300 km dalej, a i tak byłam i nadal jestem (każdego dnia z tym walczę) na łańcuchu współuzależnienia. Nie mam dla Ciebie dobrych wieści, ale, niestety, psychozy twojej mamy mogą powrócić po wielu latach w pogłębionym stanie. Tak było z moją mamą.
                      Ja już przestałam straszyć, prosić, szantażować, bo i tak za każdym razem odzywała się we mnie bohaterka i leciałam na pomoc, a rodzice o tym wiedzieli i korzystali z tego jak mogli. Też potrafili mieć długie przerwy w piciu. Teraz napisałam do nich kilkanaście punktów. Napisałam, bo słowa mówione alkoholik jednym uchem wpuszcza a drugim wypuszcza. I jestem twarda. Nie odbieram telefonu. Teraz są w fazie miesiąca miodowego, więc wiem, że obiecają mi wszystko. Walczyłam o nich przez całe dotychczasowe swoje życie. Teraz mówię stop. Wytyczam nowe granice i wybieram siebie. Tobie życzę tego samego. Koniecznie idź na terapię, u mnie to był punkt zwrotny

                      2wprzod1wtyl
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1177

                        Anija88, opròcz tego co napisali przedmòwcy przypomnę o trzech dynamikach, bo one tutaj mogą być kluczowe.

                        Mòwić, myśleć, działać. Każda ma swoje zadanie, ale każda jest czymś innym. Dobrze, że mòwisz o problemie, dobrze, że myślisz o przeprowadzce, ale pytanie brzmi czy masz dziś na tyle sił by działać?

                        Zwròciłbym w tym momencie na to, że jesteś osobą wspòłuzależnioną co mocno osłabia dlatego w takich momentach warto o spojrzenie kogoś z zewnątrz by pokazywał a wybòr zostawiał Tobie. Takim umocnieniem jest też terapia dla osòb wspòłuzależnionych. Te działania mogą wyrobić w Tobie (ròwnież w zakresie sumienia) siłę i perspektywę tego, że warto obrać inną drogę inne rozwiązanie (jaka to będzie droga to też będzie się kształtowało).

                        Jest duże prawdopodobieństwo, że dziś jesteś za bardzo wspòłuzależniona by pomòc mamie samej. Dziś warto poszukać samemu wsparcia choćby po to by zmienić perspektywę i taką  wewnętrzną zgodę pragmatycznej pomocy sobie i rodzinie oraz siły do trzeciej dynamiki czyli działania.

                        Jedno jest pewne Twoje dotychczasowe rozwiązania nie sprawdziły się a wręcz sprowokowały jak napisałaś sytuację po ktòrej masz poczucie winy co jeszcze bardziej Cię wiąże.

                        Z Twoich wpisòw można wyczuć, że tak naprawdę wiesz co by było najlepszym rozwiązaniem. Myślę, że na dziś brakuje Ci sił i narzędzi do wdrożenia działania i w tym.moze na dziś pomòc ktoś z zewnątrz.

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 21)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.