Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD problem

Przeglądasz 7 wpisów - od 41 do 47 (z 47)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Dzięki za te ciepłe słowa, oby kiedyś się spełniły i mnie i innym potrzebujacym. 🙂
      Jeżeli chodzi o mnie, to nie mam z tego powodu wyrzutow sumienia, według mnie to normalna reakcja w sytuacji, gdy nie ma po prostu kogoś bliskiego.
      Problem, to raczej mam ze swoim ogromnym lekiem przed jakakolwiek bliskościa. Wiem jednak, że to się kiedyś powinno zmienić. Staram się nie panikować z tego powodu, tylko pracować nad soba, na terapii, obserwujac siebie, analizuja rożne sytuacje itp. Krok po kroku, dażac do celu,do wyzwolenia z krępujacym mnie więzow. Uważam, że moje problemy zmusiły mnie do zmiany czegoś co się popsuło i zawiodło w dorosłym życiu, a jako tako sprawdzało się w dziecinstwie w takim domu w jakim się wychowywałem. Moj ojciec (rownież DDA) nie dostał takiej szansy i poszedł w ślady swojego ojca, rownież alkoholika, ktory spieprzył sobie życie i innym. Ja wyciagam wnioski i idę własna droga.
      🙂

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        ja jestem DDA w trzecim pokoleniu

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          To możemy sobie podać ręce 🙂
          Ja tak sadzę, żeby jeszcze dalej pokopać, to pewnie na 3 pokoleniu by się nie skonczyło w moim przypadku, ale ojciec swojego dziadka nie pamięta, więc nic mi o dalszych przodkach nie powiedział 🙂

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            Dzięki za ten temat :rolleyes: Jestem po pierwszym spotkaniu z terapeuta (spać nie mogę, myślę) i na starcie padło pytanie o zwiazki :unsure: Jak zawsze, ta kwestia spowodowała, że spanikowałam wewnatrz. O ile o innych sprawach mogę mowić nawet dość swobodnie, to jest nie do przejścia. Nigdy z nikim nie byłam, nie jestem rozchwytywana, ale jak juz ktoś chciał sie do mnie zbliżyć, to uciekalam, nawet jeśli tez byłam zainteresowana.
            Ja też się masturbuję, (swoja droga to też okropne slowo), ale nie mam z tego powodu żadnych rozterek religijnych, nie jestem w stanie mysleć o tym w kategoriach grzechu i ogni piekielnych za karę. Mysle sobie, że to po prostu dość smutne, że nie mogę zaspokajać swoich potrzeb w jakiś bardziej wartościowy sposob:(, dlatego też robię to coraz rzadziej. Chyba nie chodzi o sama czynność, tylko, co się za tym kryje. Tak jak mowia niektorzy o piciu (wybaczcie, ale tak mi sie skojarzyło): że nie powinno się pić na smutno.
            Fajnie, Piter, że sie odważyleś zaczać temat. 🙂 Te "wstydy" sa chyba najważniejsze. Boję się, że będę w rozmowie z terapeuta klecić piekne słowka o tym, jakim to ja byłam samotnym dzieckiem, a to, co najważniejsze pozostanie nietknięte. W ogole się boję, że będzie mi zawsze ¼le, ale to już inna sprawa.
            Pozdrawiam tych najsmutniejszych 😉

            ixa
            Uczestnik
              Liczba postów: 36
              dota
              Uczestnik
                Liczba postów: 302

                temat odświeżam, bo natknęłam się na dość wstrząsający mną artykuł. Polecam szczególnie tym, którzy w masturbacji nie widzą problemu i traktują jako zupełnie zdrowe i prawidłowe działanie.
                Oby dla tych, których masturbacja dotyczy, nie było za późno, bo granice, tak jak to jest z używkami, łatwo przekroczyć.

                to ten artykuł [url]http://wiadomosci.onet.pl/1527694,2677,1,kioskart.html[/url] naprawdę polecam!

                pozdrawiam 🙂

                jackie
                Uczestnik
                  Liczba postów: 48

                  Bez przesady. W nadmiarze wszystko szkodzi i uzależnia – również alkohol i prochy i jedzenie i praca. Ale w umiarze to nie zbrodnia. Jeśli ktoś jest samotny i raz na jakiś czas odczuwa taką potrzebę to czemu nie? Macie jakiś racjonalny argument? Kumulować w sobie to napięcie? Pogłębiać depresję i frustrację? A moze skorzystać z usług jakichś "specjalistów" od przygodnego seksu?
                  Seksoholizm to nie tylko masturbacja, ale również przygodny seks, a idąc za tą logiką tego również należałoby zabronić, bo jak to źle może skończyć człowiek, który to robi…;)
                  Myślę, że wszystko zależy od motywacji – jeśli ktoś znajdzie w tym lek na całe zło i ucieczkę od problemów, to faktycznie może popaść w nałóg. Ale od czasu do czasu, w czysto fizjologicznym aspekcie nie stanowi to dla mnie żadnego problemu.

                Przeglądasz 7 wpisów - od 41 do 47 (z 47)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.