Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Problem z pytaniami o osiagnięcia życiowe

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • KasiaB1989
    Uczestnik
      Liczba postów: 20

      Zauwazyłam, że cięzko mi przychodzi odpowiedź na pytanie o to, czy coś robiłam konkretnego w zyciu czy nie. np. pielgrzymki, imprezy itp. Ktoś stawia konkretne pytanie a ja w związku z tym, że miałam zaborcza matkę musiałam być w domu, wręcz izolowała mnie od świata. Czuję przy takim pytaniu wstsyd, niezręczność i chce się tłumaczyć. Czy macie podobne problemy? Jak mogę się bronić, dac komuś do zrozumienia, żeby o to nie pytał, nie to jest najwazniejsze?Może wręcz bolesne, że nie mogłam korzystać z zycia jakbym chciała.
      Moja rodzina nie rozmawia ze mną w dni świąteczne kiedy się zjeżdża i pyta tylko o moje życie, czy sie układa co robie teraz, nie biora mnie pod uwage by rozmawiac na inne tematy prócz mnie. Jakby nie dało się ze mna o niczym innym porozmawiać. Widzę, że nie potrafią ze mną rozmawiać, czasem mam dośc tych pytan o moją osobę choć wiem, że sie interesują, może martwią, szkoda że na tym się kończy. Proszę opiszcie wasze doświadczenia i jak sobie z tym radzicie 🙁

      „Iść w stronę słońca”
      Uczestnik
        Liczba postów: 203

        To zależy co dla Ciebie jest osiągnięciem konkretnym w życiu. Z czego jesteś dumna i wcale nie musi to być coś o czym wszyscy wiedzą. To ma być w Tobie. Osiągnięcia są dla Ciebie, a nie dla innych. Moim największym osiągnięciem jest terapia. Poświęciłam na nią około 5 lat. Prawda jest taka, że z mojego otoczenia nikt nie wie o terapii. Widzą inne, ale ja wiem, że to co inne zawdzięczam terapii. I to jest moje, w moim sercu. Życie to nie wyścig, że musisz coś na ten moment zrobić, osiągnąć, bo inni pytają. Każdy ma swój czas i swoje priorytety. Na pewno będzie trudno zapobiec tym pytaniom. Ludzie są na ogół ciekawi, czasem wypytują o tematy, o które nie wypada. Jedynie co możesz odpowiedzieć to, że nie chcesz rozmawiać na ten temat. Ci, którzy znają granice nie włażą butami w czyjeś życie, ale takich osób jest mało.

        KasiaB1989
        Uczestnik
          Liczba postów: 20

          Mam wrażenie, że osoby z rodziny bardziej szanują tych co mają rodzine, sukcesy zawodowe (awanse) dzieci, a ja że mam problemy brak pracy to już nie biora mnie na poważnie, może to moje przeświadczenie. Przez ten brak osiągniec w zyciu, ja zaczynam nie mieć szacunku do siebie, takiej wyrozumiałości, pewności siebie. To nic że mam studia, chciałam iśc do zakonu, ale nie wyszło, będa myśleć, że to moja wina że mnie wywalil a to wcale nie pomaga.Przykre jest to, że sadzaja mnie z dziećmi nie z dorosłymi a mnie to boli bardzo, nie wiedzą gdzie mnie dać, to dają tam. Tylko przez moje niepoukladane zycie traktuja mnie jak dziecko, mało dojrzale?

          „Iść w stronę słońca”
          Uczestnik
            Liczba postów: 203

            Nie zawsze sukces zawodowy czy awans idzie w parze z osiągnięciem życiowym. Ludzie i z takimi „sukcesami” bywają nieszczęśliwi, poranieni. W życiu każdego człowieka są wzloty i upadki. Wtedy poznajemy też kto jest naszym sprzymierzeńcem. Jest pewna grupa osób, którzy zawsze będą czegoś się doszukiwać, jak będzie praca to za mało płatna, jak będzie dziecko to kiedy drugie itd., to są ludzie, którzy żyją życiem innych osób.
            Masz swój czas i swoją drogę. Słuchaj ludzi mądrych życiowo, nie tych, którzy klasyfikują ludzi według tego co osiągnęli. Jeśli nie jesteś w zakonie, znaczy, że Twoja droga jest inna, lepsza…masz studia, to bardzo duże osiągniecie. Ja marzę, aby mój syn poszedł na studia. Wypisz każdego dnia to co osiągnęłaś na ten czas, studia to pierwsze, może potrafisz piec, gotować? nie znam Ciebie, ale wierzę, że jest tego więcej, zacznij od małych spraw, a ujrzysz te większe.
            Większość to zapewne myśli irracjonalne w Twojej głowie. Brak pracy powoduje, że człowiek ma prawo mieć negatywne myśli, ale to nie znaczy, że ktoś o Tobie źle myśli. Czy jej szukasz? wyznacz sobie cele, to co Ciebie boli, i dąż, aby to zmienić. Nie oglądaj się za bardzo na innych. Dbaj o swoje samopoczucie. Nie siedź w miejscu, bo to powoduje znużenie i natrętne myśli. Wypisz cele i drogi ich realizacji i małymi krokami dąż do tego. Pozostanie mniej czasu na myślenie co inni o mnie myślą. Nie siedzisz w ich głowach i nie wiesz co myślą? może sadzają Ciebie, bo ciężko im przeskoczyć to, że jesteś już dorosła. Trzeba powiedzieć głośno: „nie sadzajcie mnie z dziećmi”. Pokaż im, że jesteś dorosła, wymagaj traktowania siebie jako dorosłej, a zobaczysz, że może najpierw będą się buntować, ale potem zaczną…Tak nas traktują jak sobie pozwalamy.

            Co to znaczy poukładane życie? każdy ma wzloty i upadki, gorszy czas i lepszy czas, ale to nie znaczy, że w tym gorszym czasie jesteśmy kimś gorszym. Jesteśmy tacy sami, ciągle dążący do czegoś, potykamy się i podnosimy. Takie życie ma każdy, nie ma doskonałości u nikogo.

            Jeśli mówisz im o swoich potrzebach, a tego nie respektują, nie słuchają, wtedy o ile to możliwe, dąż do jak najmniejszych kontaktów. Dbaj o siebie i swoje samopoczucie.

            Goscislaw
            Uczestnik
              Liczba postów: 21

              Jeśli mogę cos doradzić, to ważne, abys zrozumiała, że masz prawo nic nie osiągnąć i nikt nie ma prawa czegokolwiek od ciebie oczekiwać, nawet rodzice. To, co mogłoby ci pomóc to zrozumienie, że nie jestes swoimi myślami, ani też wyobrażeniami na swój temat. To najszybsza droga, aby wyzwolic się z tego całego bagna powinności i spełniania oczekiwan innych. Nie jest to jednak takie proste. Wymag a sporej determinacji w obserwacji własnych myśli i demaskowania przekonań. Jeśli jednak się podejmie deyzję, że ma się tego dość i jest się gotowym zrobić wszystko, aby z tego się wyrwać, zycie daje okazję do zrozumienia. Ważne jest robic cokolwiek co podpowiada intuicja ( serce ). Dla mnie takim przełomem stała się praktyka codzienna medytacji, niekoniecznie buddyjskiej. Jest jeszcze madytacja chrzescijańska.

              Tymczasowy
              Uczestnik
                Liczba postów: 127

                Mnie to pytanie kiedyś przygniatało strasznie. Szczególnie gdy byłem w dupie bałem się że spotkam kogoś znajomego i spyta mnie „co robię”, a ja nie odpowiem niczym wystarczająco satyfakcjonującym. Albo zacznę właśnie się tłumaczyć niepotrzebnie co ja nie robiłem ważnego.

                Ale w sumie, jakie to ma znaczenie? Moze i robie cos fajnego i mam gotowa odpowiedz. A moze nie.

                Nie ma sensu się tłumaczyć, ludzie i tak mają to w dupie. Dodatkowo jak Ty bedziesz miala to w dupie to nikt nie zagra na twojej strunie. Jest mnostwo ludzi ktorzy sami sie przekopali przez zycie i nie beda robic problemow jak im powiesz ze 'a w sumie nic’. Mało tego, poczuja sie swobodnie wsrod swego. Jak ktos jest szczesliwy to i tak ma gdzies co robisz czy nie robisz. A jak ktos sie przyczepi to jest oczywiste ze sam ma takie problemy i probuje zrzucic swoje kompleksy na Ciebie. Przypomnij sobie wszystkie sytuacje gdzie ktos sie przypierdolil do twojego domniemanego 'nieudacznictwa’ – gwarantuje ze to osoby ktore same maja sieczke w zyciu i po prostu sa zalosnie chamscy.

                Zawsze jak ktos ma cos do Ciebie to dlatego ze sam ma cos do siebie. Zawsze. A 'przegrywasz’ bo sie przejmujesz. A i tak kazdy jest nikim. I nikt nigdy nie zapracuje sobie na bycie 'kims’. Ktoś ma pieniądze? No i chuj. Ktoś podrozuje? No i chuj. Ktoś nic nie robi? No i chuj.

                Co byś nie zrobiła i tak zawsze inni beda mieli to w dupie. A jak sama bedziesz miala to dupie, to bedziesz wolna.

                Chłopiec Papuśny
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3706

                  Też miałem z tym problem. Gdy ktoś pytał mnie co w moim życiu słychać to odpowiadałem że nic, bo nic nie robiłem takiego, by coś się działo. Moja matka również była zaborcza. Zawsze powtarzała, że się nigdy nie ożenię, że będę sam, na starość będę opiekował się nią. Siostra zawsze chodziła na imprezy, a mi matka nie pozwalała, odcinała mnie od tego. Mówiła po co będziesz szedł, zostań lepiej w domu. A ktoś musiał przecież pilnować, by ojciec poszedł spać, by miał kto ją bronić jak wywoływała kłótnie z alkoholikiem.

                  KasiaB1989
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 20

                    To przykre mi mawiała, że to inni mają mi służyć nie ja innym. Również że jak nie ebde sie uczyla to kopac rowy będę- tot roche byla sugestia, że jak nie bede bardzo inteligentna to bede nikim, że nie osiągne nic bez wiedzy. Jestem po studiach matka ztego jest dumna nie że mam dobre serce. Mówiła, że onanie mogła isc na studia dlatego naciskała na nas i przerzucała pragnienia swoje na nas. Mi o imprezach mówiła: po co ci to. osiemnastki tez nie miałam a to taka fajna impreza w gronie znajomych. Maka byla rpzewrazliwiona tak chciala mnie chronic od narkotyków itp jak w czsach gdy dorastalam nie bylo ich w szkole itd. Zawsze nauczyciele sa na dyskotekach sama wiedzialam ze papierosy, alkohol, narkotyki sa złe, ale mimo to zabierała mnie w podstawówce po godzinie zabawy czulam taką siarę bo inni sie bawili a ja nie moglam. Ojciec powinien wkroczyc cos powiedziec, ale nie bylo głosów zeby gadal z mamą, ona byla strasznie krzykliwa bal się a uważa sie za twardego, co stawia na swoim otórz on wierzy w te cechy których nie ma, niestety. Tak jakby oszukiwał samego siebie trochę.Gdyby on reagował itd to moze moje zycie inaczej by wyglądało. Mama przy gosciach mawiała do niego :ty i tot woje ego. On jak dziecko obrazony wychodził zamiast cos odpowiedziec, obrócić w żart nie pozwolic sie poniżać przy bliskich z rodziny. Fałszywa rodzina, to nie rodzina.

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.