Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD …przed moim blokiem

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 20)
  • Autor
    Wpisy
  • mordeczka
    Uczestnik
      Liczba postów: 184

      Słuchajcie ,mimo że mam aż 30 lat ,to mam problem związany z nieśmiałością,to znaczy nie tylko bo i chyba z nawiązywaniem nowych kontaktów,przystosowaniem się do społeczeństwa i chyba jeszcze z kilkoma innymi sprawami ,których nawet nie nazwałam.Od dłuższego czasu jest taka sytuacja ,że mieszkam w małym mieście w bloku, przeprowadziłam się z innego miejsca Polski do tego miasteczka z wielu powodów,które nie są takie nawet ważne.I u mnie jest tak ,że mieszkam tu ponad 2 lata i NIKOGO NIE ZNAM ,strasznie jest mi z tym zle. A problem polega na tym ,iż w moim bloku są same młode małżeństwa z dziećmi ,albo matki z dziećmi i wyobrazcie sobie że przy ujemnym przyroście naturalnym tu ludzie mają po dwoje lub troje dzieci (a wszyscy mają co najmniej jedno).Rozkwita życie towarzysko-sąsiedzkie murkowo – ławeczkowe. Polega to na tym, iż mamusie zbierają sie przez południem na murku przed klatką spędzając na nim cały dzień razem ze wszystkimi dziećmi, które naparzają się łopatkami po głowach i zaczynają debaty murkowo-betonowe o kupkach,smoczkach ,kolkach itp.. podczas gdy ich dzieci w (każdym przedziale wiekowym) rozkosznie tłuką się po głowach i co chwila ryczą,mamusie ciągle wydzierają się na nich co nie przynosi najmniejszego rezultatu.Ale mi to nie przeszkadza.Problem jest gdzie indziej .Ja nie należę do towarzystwa ponieważ nie posiadam dzieci z wielu powodów niezależnych ode mnie.Wracam czasami pózno z pracy zwalona z nóg i zarobiona jak dziki mops obwieszona siatami i z przyklejonym podkoszulkiem do pleców.Mamusie zaczynają się ze mnie podśmiewać i patrzą jak na intruza.Kiedyś miała miejsce taka sytuacja ,że zwróciłam jednej sąsiadce grzecznie uwagę czy mogła by o 1 w nocy nie rąbać kotletów schabowych na terakocie ( jej jest wszystko jedno bo nie pracuje ) a ja wstaję codziennie o 5.00 -to zrobiła mi awanturę na cała klatkę schodową.Więc musiałam uciec do mieszkania bo się strasznie darła a następnej nocy było jeszzcze gorzej.A ponieważ ona wiedzie prym w towarzystwie murkowo-ławeczkowym (bo ma największą ilość dzieci) wyrobiła mi już opinię odpowiednią,mimo że ja nikomu nic nie zrobiłam i lubię ludzi i mam dużo znajomych ale nie z tego miasta.Jest mi cholernie przykro , jak idę a cały murek ufarbowany na blond z papieroskami rechocze na mój widok.Przypomina mi to sytuację kiedy byłam dzieckiem i wszyscy się ze mnie śmiali,robili jaja ,wyzywali mnie od "grubych dyń "bo mam nadwagę i dokuczali bo mój ojciec chlał i robił awantury na całe podwórko co też nie było moją winą.Teraz jest tak samo.Znów nie mogę znalezć się w towarzystwie.Niestety w moim całym bloku nie ma osoby mieszkającej sama jak ja i nie mającej dzieci.Napiszcie mi co mam zrobić z tą sytuacją,może byliście kiedyś w podobnej sytuacji,może znacie kogoś kto sobie z tym poradził. Proszę napiszcie co ja mam robić. 🙁

      mariuszekgarnuszek
      Uczestnik
        Liczba postów: 339

        witaj mordeczko 🙂

        Rozumiem ze trudno ci sie odseparowac od idiotczny6ch spojzen rownie idiotcznych mamusiek 🙂 wiesz ja czasami mam to samo, lepiej kiedys sam sobie dorabialem cala chistorie na temat zcemuu jeden z drugim na mnie patrza a doprabialem sobie dlatego ze moje poczucie wartosci rownalo sie zeru a czm bardziej sobie owa chistorie dorabilem tm w zeczywisosci szybciej sprawdzal sie moje obawwwww teraz jest jusz troche lkepiej wciszlem sie troche a zdazaja sie moment ze kolokwialnie mowiac wisi mi to co ktos o mnie pomysli.
        \

        Pozdrawiam serdecznie i caloje w mordeczke 😉

        mordeczka
        Uczestnik
          Liczba postów: 184

          wiem o co Ci chodzi , ale z drugiej strony chciałabym tą sytuację moją jakoś zmienić a nie wiem jak ,dziękuję Ci bardzo za wypowiedz,pozdrawiam

          mordeczka
          Uczestnik
            Liczba postów: 184

            wiem o co Ci chodzi , ale z drugiej strony chciałabym tą sytuację moją jakoś zmienić a nie wiem jak ,dziękuję Ci bardzo za wypowiedz,pozdrawiam

            czarna mamba
            Uczestnik
              Liczba postów: 11

              Droga mordeczko! wyobrazam sobie jak musi Ci byc ciezko, kiedy to myslisz ze zaczniesz wszystko od nowa itd. a okazuje sie ze wcale nie jest tak jak to sobie wymarzylismy, bo niestety ale otoczenie <czasem> nie ulatwia zmian.. mysle ze swoja walke moglabys zaczac od znalezienia najslabszego w stadzie i pomalutku zaczac roztaczac swoj czar wokol. chodzi mi o to zeby przyczaic taka osoba kiedy bedzie sama <w kupie sila nie?> i podjac propagande:) no nie wiem tak mi sie wydaje…
              trzymam kciuki i zycze powodzenia!!

              kaktus
              Uczestnik
                Liczba postów: 694

                Trudno mi znaleźć dla Ciebie radę poza tymi najbardziej oczywistymi – typu "nie daj się albo się wyprowadź", bo te są najtrudniejsze do realizacji… Rozumiem, jak musisz się czuć, taka samotność wspierana przez sąsiedztwo jest ciężka do zniesienia… Ale pomyśl sobie… może one wcale nie śmieją się z tego, że nie masz dzieci? Może się Ciebie wstydzą, boją, nie wiedzą jak podejść? Może zazdroszczą? Może Twoja nieśmiałość rodzi dystans? Moja mama miała kiedyś taką sytuację… była sama, mocno przygnębiona po śmierci ojca, miała dużo na głowie i do tego jeszcze dochodziła nieśmiałość. Po jakimś czasie dowiedziała się, że ludzie mówią o niej, że jest zarozumiała – co było totalnym zaskoczeniem i nieporozumieniem… Na pewno przełamać się nie jest łatwo, ale może usiądź kiedyś razem z nimi… zainteresuj się ich dziećmi, ich życiem… Nawet jeśli jesteście bardzo różne – na pewno macie coś wspólnego. A dzięki temu będziesz miała od kogo sól pożyczyć i nie będziesz musiała ganiać wieczorem z ciężkimi siatami… Może możecie jakoś sobie pomóc? Ktoś Cię wysłucha, Ty komuś popilnujesz dzieci… Może umiesz się nimi zajmować? Próbuj, sposobów są tysiące:)
                Pozdrawiam ciepło:)

                dziuba^
                Uczestnik
                  Liczba postów: 579

                  Tak czytam,czytam…i normalnie widze,moja codzienna droge na uczelnie:]
                  Studiuje w malym miescie i
                  te laweczkowo-blokowe mamusie spotykam przed zajeciami,po zajeciach na okienkach…
                  Mlode dziewczyny-jeszcze nastolatki pchajace wozki,albo te starsze,siedza wszystkie przed klatka z wozkami…
                  Powiem,ze jak dla mnie to jest naparwde okropny widok…
                  I nie mam czego im zazdroscic…

                  Pamietam,jak kiedys szlam z zajec,idzie mloda mama z wozkiem,z 18 lat i drze gebe na 3-miesieczne dziecko"Zamknij sie!" -normalnie w szoku bylam…

                  Wydaje mi sie,ze nie masz sie czym przejmowac -szczegolnie matkami,ktore jak fabryki wydaja na swiat nowe produkty,do konsumpcji,jak one same…Moze,to chamskie,co pisze,ale jednak jest to prawda~!
                  Naprawde nie uwazam,zeby kobieta rodzaca co rok dziecko…przez 6 lat byla jakims guru,moze blokersowych mam,z powodu ktorej nie powinnas cierpiec…

                  Rozumiem tez,ze jest to miejsce,w ktorym sie nie czujesz swojo..
                  A nie wchodzi w gre,jakas przeprowadzka?

                  a co do tego,co pisala kaktus…
                  to ja tez nie jestem super,extra otwarta osoba,szczegolnie w moich stronach…i tez sie dowiedzialam,ze jestem zarozumiala i niemila…ale to nie jest prawda…

                  czemu ludzie,tak pochopnie osadzaja innych?
                  dla zabawy,dla plotek…dla rozrywki?
                  Moze te matki juz nie maja kogo obgadywac…moze w koncu przestana sie z Ciebie smiac…?

                  oby!!!
                  Mam taka nadzieje:)

                  pozdrawiam:)

                  mordeczka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 184

                    Dziękuję wam wszystkim za odpowiedzi , problem polega na tym że ja nie podejdę do nich NIGDY W ZYCIU i nie usiądę na tym murku bo nie mam z nimi wspólnych tematów, nie znam się na dzieciach i nie interesują mnie cudze dzieci szczerze mówiąc ,a po drugie nie jestem aż tak przebojowa żeby do nich podejśc i powiedzieć :- hej ,dziewczyny ,jak tam dzieci ? i usiąść z nimi na murku ,bo bym wyszła na kretynkę.

                    mordeczka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 184

                      przeprowadzić też się nie mogę bo mam do spłacania jeszcze przez 25 lat kredyt mieszkaniowy ,niestety polskie realia mieszkaniowe są troszeczkę inne niż na zachodzie

                      Margo
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 244

                        boszeee, ja mam 32 lata a moj problem z niesmialoscia trwal latamiiiii,
                        w dodatku zero asertywnosci, nieumiejetnosc powiedzenia "nie"…
                        cale dziecinstwo, nastoletnie lata bylam pelna kompleksow. u mnie w odmu nie mozna bylo mowic co sie mysli, co sie czuje (kurde, jakie to typowe dda, cholera jasna!!!!).
                        ojciec byl mistrzem w dolowaniu, robieniu ze mnie zera, debilki, niedorajdy.
                        wiec ma to teraz swoje konsekwencje…
                        ale…..
                        nic nie trwa wiecznie 😉 ..ucze sie nowych zachowan, bycia milym (mnie tez ludzie postrzegali jako wesola dziewczyne, i jednoczesnie jako zlosliwa, odpychajaca emocjonalnie, krzywdzaca, bez skrupolow)..teraz tej maski nie ma.

                        i wiesz tez jestem osiedlowa mamą. wychodze po pracy z moim 2-latkiem na plac zabaw.
                        fajnie jest pogadac z mamuskami, poplotkowac…ale nigdy nie zapominam ze jestem tam z dzieckiem. wiecej za nim , lub z nim ganiam niz siedze na pupie, hehe.
                        ale sprawia mi to przyjemnnosc wiec mam duze "braki" w ploteczkach. tez sie robia jakies kliki, kolka rozancowe..ale mam to generalnie w dupie. szczegolnie komentarze ze daje sie wykorzystywac i jestem na kazde zawolanie dziecka….
                        ale moje dziecko nie drze sie na mnie jak cos chce typu " mamusiuuuuuuuuuuuuuuuuu"
                        bo wie ze jak zawola raz to zawsze sie zainteresuje, a gdy widze ze poradzi sobie sam, zachecam go z daleka "dasz sobie rade" i nie zapominam go pochwalic
                        🙂
                        a te inne mamy takie jakies sfrustrowane, jakby za kare wychodzily na plac zabaw z dziecmi, dziwne….ze przeszkadzaja, co chwile cos od nich chcą….

                        a opiniami innych ludzi sie nie przejmuje..to sa innych opinie, a wazne jest jak Ja sie ustosunkuje i co o tym mysle!!!!!

                        Trzymaj sie mordeczka i nie daj sie klanowi mamusiek!!!! 😛

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 20)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.