Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Przegoniłem?

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • mariuszekgarnuszek
    Uczestnik
      Liczba postów: 339

      Witam bardzo

      ponad miesiąc temu poznałem pewna osobę płci przeciwnej, dla całej sprawy nie jest istotne przy tym miejsce w którym zapoznania danej osoby. Na początku naszej znajomości sporo rozmawialiśmy za pomocą komunikatora internetowego, potem przenieśliśmy się na smsy i rozmowy przez komórki. Po pewnym czasie dowiedziałem się że owa osoba również jest dda, dowiedziałem się też, że owa osoba jest bardzo religijna; jeśli pierwsza sprawa nie za bardzo mi przeszkadzała, to druga zaczęła mi doskwierać dopiero gdy spostrzegłem że bardzo często osoba ta, wspomina o życiu religijnym. Jestem człowiekiem który wierzy w boga ale nie wierzy religie, cechuje mnie raczej kosmopolityczne spojrzenie na świat, i nie ukrywam tego, jestem tolerancyjny i jeśli tylko nikt nie stara się czegoś usilnie „sprzedać” jest ok. Fajnie nam się pisało, fanie były te rozmowy do białego świtu, powiedziałem tej dziewczynie że za dużo gada o religii i może to być przyczyna dla której zerwę kontakt,. Osoba ta przestała to robić; ale z perspektywy czasu widzę że już wtedy zaszło we mnie zjawisko które nazywam „obroną przed związkiem”.

      I tu małe wyjaśnienie; otóż co „kroi się” jakiś fajny związek, prawie zawsze prędzej czy później występuje we mnie lęk, i ten lęk powoduję często tak duże napięcie emocjonalne że partnerka po prostu ucieka, ucieka ponieważ robię awantury o pierdoły; np. że nie odzywa się pół godziny. Po ucieczce partnerki czuję się fatalnie, sam sobie dowalam różne rzeczy, poza tym nie jestem stanowczy i to dane kobiety widzą częstokroć to wykorzystując. I wówczas nie chce mi się już wchodzić w następny związek, ponieważ napięcie i stres jaki wówczas odczuwam jest wręcz miejscami gigantyczne. Sądzę że właśnie ów stres i napięcie powoduję że niejako „:przeganiam” potencjalne partnerki, lub też najzwyczajniej w świecie nie spotykam się z nimi. Jak do tej pory zawsze robiłem tak ażeby być odrzucany, tak naprawdę ja manipulowałem drugą osobą tak żeby mnie rzuciła i maiła dosyć. Myślę także że ten stres i napięcie (a raczej chęć ażeby go nie odczuwać) powodowały to iż przez okres ponad dwóch lat nie odważyłem się, pomimo potencjalnych kandydatek, wejść w żaden związek, wiem że to ma głębszy podtekst związany z tym co słyszałem od mamuśki a co wcale jak na razie nie chce wyjść z mojej głowy.

      Wracając do sprawy, gadało nam się dobrze nawet o sile wyższej, tym bardziej że oboje jesteśmy świadomymi dda, gadaliśmy do oporu całe noce zarywając, pomimo tego było to bardzo sympatyczne, oboje byliśmy wygłodniali emocjonalnie. Zaczęliśmy się wkręcać w związek, może ja mniej niż ta dziewczyna, mniej ponieważ jestem już doświadczony w związkach z dda, nie zbyt pozytywnie doświadczony zresztą. Czym bardziej stawałem się nie przystępny, tym bardziej owa kobieta napierała i tłumaczyła żebym nie uciekał; no i nie uciekłem, pomyślałem sobie że może faktycznie warto jeszcze raz spróbować. Jak zacząłem się angażować owe dziewczę zaczęło nalegać, i to bardzo, na to ażebym przyjechał, powiedziałem Ok przyjadę za dwa tygodnie. Natomiast w między czasie cos dziwnego zaczęło się dziać; raz byliśmy najlepszą parką i super wirtualnymi kochankami, a za kilka godzin dostaję sms lub tel typu „Mariusz, wyzwij mnie od najgorszych, zmieszaj z błotem, nie będę się bronić, dzięki za cudownie spędzony czas, ale oddalam się od swojej siły wyższej nie mam pokoju w sercu” itp. To są dosłowne cytaty. A za kilka godzin dosłownie mam tel i słyszę: z płaczem „nie zostawiaj mnie, nie odchodź” i tak przez kilka ładnych dni, nie wiedziałem czy ja wariuje czy co. Zacząłem mieć tego dosyć serdecznie dosyć. Owa osoba wiedziała że ma takie stany, więc chorobę wykluczyłem, skądinąd wiem co dana osoba przeszła i jaki jest jej stosunek do związków; zapewniałem ją że będę przy niej i będę ją wspierał pomimo tych nastrojów tylko żeby dawała mi znaki że chce żebym nie odchodził. i Było ok. ale do czasu, znów się zaczęły problemy jakieś takie rozdwojenie danej osoby nastąpiło że niby przeszkadza jej to że jestem niepraktykujący że odległość, że to że tamto i jeszcze coś tam, zaczołęm się nieźle irytować bo ile można w takim napięciu żyć, szlak trafiał relaks, szlak trafiał w zasadzie moje nerwy, sama nie wiedziała chyba czego chce, ileż można było znieść zupełnie różne informacje: z jednej strony że potrzebuję cię, przyjeżdżaj, chce z tobą być, a z drugiej strony: a nie wiem a zastanowię się itp. Wiem że u dda tak jest często:” potrzebuję cię-odejdż, ale to już mnie przerastało, więc chyba tym należy tłumaczyć że straciłem cierpliwość i powiedziałem żeby zdecydowała się czego w końcu chce bo te jej „wesołe miasteczka” mi nerwy rozstrajają. No i powiedziała po pewnym czasie ze złością w głosie że nie spotkamy się, ja i tak już byłe wkurzony nieźle a teraz zobaczyłem że nie mam nic do stracenia wiec sobie użyłem co nie co, nie to że wyzywałem tą osobę po prostu powiedziałem co o niej myślę. I zresztą miałem cichą nadzieję że ją do siebie zupełnie zniechęcę, ale nie, sama zadzwoniła znów chociaż mówiła że nie zadzwoni, z jednej strony chciałem żeby zadzwoniła ale z drugiej lęk mi się włączył, i to spory, żeby podtrzymać kontakt (bałem się i tęskno mi było nie tyle do tej osoby ile do tych nocy przegadanych itp.) zbajerowałem że jestem po seminarium, w panienkę jakby nowy duch wstąpił, od razu byłem kochany, od razu znów pzryjedz itp. Ale jak zaczęła zauważać że mi na niej zależy to się zaczęła jazda, zaczęła mi sugerować że mam konkurenta, że jak by co to on będzie , itp. Tego już było za dużo wyczułem że ktoś mnie chce wkręcić w jakąś gierkę, i zupełnie podświadomie zacząłem obrzydzać siebie owej pani; a to robiłem nie ziemskie awantury że się nie odzywa chociasz się odzywała, a to że za mało smsów mi piszę itp. W końcu sama mi napisała że już się nie odezwie w ogóle, nie wiem czy było to powiedziane na złość czy może owa osoba po prostu od dłuższego czasu się bawiła. Koniec końców efekt jest taki że się nie odzywa ani nie odpowiada na smsy. A co się we mnie dzieje? Otóż bram mi tych nocy przegadanych i tego kontaktu, z jednej strony irytacja połączona z niechęcią z drugiej chęć aby było tak jak za dobrych chwil, natomiast wiem że chyba nie będzie zresztą po co, chyba tak naprawdę bym już nie chciał, za dużo stresu.

      Natomiast zastanawiam się czy nie będzie tak że będę przeganiał wszelkie potencjalne partnerki bo będę bał się związków? Bo tak naprawdę tak jest ; to że trafiam na takie czy inne osoby to inna sprawa, boje się ze zostanę sam, myśl ta mnie przeraża.

      myszkowoz
      Uczestnik
        Liczba postów: 147

        Naprawde kroil Ci sie taki dobry zwiazek? Naprawde uwazasz ze to byla potencjalna partnerka? Chcialbys tak wiecznie zyc? W takim napieciu, niepewnosci, od skrajnosci do skrajnosci? Szczerze, mysle ze jak spotkasz jakas normalna spokojna osobke, moze i byc dda, ale powiedzmy z w miare ustabilizowana psychika to inaczej bedziesz do tego podchodzil. Nie da sie tak zyc, ze w jednej chwili ktos jest okropny do ciebie a w drugiej mily i przyjazny… ja tak nie potrafie. Trzymaj sie.

        joel44
        Uczestnik
          Liczba postów: 110

          Nic nie straciles. Biorac pod uwage moje doswiadczenia z podobnym egzemplarzem dda to Stary trafiles los na loterii ze nie dales sie omotac. Ja sie niestety dalem i na koniec tak mi dopiekla ze do dzis mam z tym problemy. Glowa do gory jeszcze znajdziesz swoja wybranke. Zreszta wydaje mi sie ze pewnie poznales ja na jakims portalu randkowym 😉 gdzie czai sie sporo kompletnie zeswirowanych dziewczyn-wierz mi wiem cos o tym. Nic nie straciles a wiele mogle s stracic. Glowa do gory i powodzenia.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.