Oj przywiązanie- masakra jak z tym u mnie. Nawet na fitnesie jak ktos stanie w miejscu, gdzie ja zawsze ćwiczę, czuje złość i podczas ćwiczęn przesuwam się jak najbardziej w moje miejsce, zeby tamta osoba sie odsunęła. Podobnie było w szkole, czy na studiach- nie daj Boże ktos zajął moje miejsce- zły humor cąły dzień.
Teraz jak jestem starsza emocjonalnie wiąze się z róznymi przedmiotami codziennego uzytku. Ciuchów mam mnóstwo- bo nie potrafie wyrzucac, choć staram się oddawać te których już nie nosze. Najgorzej było jak musieliśmy zmienić samochody- za dwoma płakałam strasznie. Czułam sie jakby ktoś wyrwał mi cząstke mnie.
Z domu rodzinnego jak sie wyprowadzałam, to nie czułam jakiegoś tam strasznego żalu, bardziej się cieszyłam, że wyprowadzam sie na swoje mieszkanie, gdzie będe mogła spojonie żyć. Po prostu jakąs radośc czułam, ze zamykam tamten okres życia, ale z drugiej strony żal mi było/ Ale jak wyprowadzaliśmy się z męzem z naszego pierwszego gdniazdka wyłam całą noc, najbardziej chyba w kuchni;)
Teraz często przeglądam rózne rzeczy, które mam zchomikowane, a którymi nei potrafię z rozstać i potrafie płakac za czymś co już minęło,