Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD przyjmowanie miłości

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 28)
  • Autor
    Wpisy
  • dota
    Uczestnik
      Liczba postów: 302

      pojawił się wątek o okazywaniu miłości, więc od razu pomyślałam o tym, jak to jest z jej przyjmowaniem. nie wiem, być może taki wątek już był, tylko ja nie pamiętam…:huh:

      tak czy siak, wiem już teraz, że z okazywaniem miłości i innych uczuć zaczynam sobie radzić, próbuję przełamywać własny lęk… ale co jeżeli moje pozytywne uczucia trafiają na ścianę?? jeżeli ktoś ich nie chce przyjąć albo ignoruje, albo się ich po prostu boi??
      wiem, jak było ze mną, kiedy ktoś próbował być dla mnie dobry – często się wycofywałam, bo czułąm sie niekomfortowo, bo czułam, że nie zasłużyłam, bo myślałam, że ktoś w ten sposób chce coś na mnie wymusić, coś uzyskać…
      kiedyś, kiedy moja przyjaźń wisiała na włosku, tak przynajmniej myślałam, przyjaciółka powiedziała mi otwarcie, że ja uciekam przed miłością, którą ona do mnie żywi, żę ona widzi jak chowam się po kątach i unikam z nią spotkań,kiedy okazawszy słabość przy niej, ona próbowała okazać mi ciepło i wsparcie… i powiedziała, jak bardzo ją boli to, że odtrącam ją wtedy, kiedy wydaję się jej najbardziej potrzebować i kiedy ta bliskość drugiego człowieka jest konieczna. to ją bardzo raniło… ale nie wiedziała jak bardzo ja cierpię, kiedy tak bardzo chciałam umieć przyjmować tą jej miłość, a nie potrafiłam…:huh: bo nie umiałam jej o tym powiedzieć… ale się przełamałam w końcu. jest lepiej w tej materii. ale co z tego skoro teraz tak bardzo mnie boli, kiedy inni tak traktują, jak dawniej ja, czyli z powierzchowną ignorancją, to co ja mam im do zaoferowania?? :unsure: :unsure: :unsure:

      Katarzynka21
      Uczestnik
        Liczba postów: 808

        No, ja takiego problemu nie mialam. Jestem wylewna w dawaniu uczuc ludziom mi bliskim i jak najwiecej chcialbym od nich tej milosci wziac. W relacjach przyjacielskich to bylo w normie i dobrze sobie ukladalam tego typu stosunki, mialam i nadal mam dobrych, bliskich, serdecznych i dlugoletnich przyjaciol, ale jesli juz przychodzi do jakiejs zazylosci, w ktorej chodzi tez o wylacznosc lub (jak mi sie kiedys wydawalo) posiadanie danej osoby to bylam w stanie wyssac wszystko, do ostatniej kropelki i ciagle tej milosci dawanej bylo mi malo. Potrzebowalam ciagle nowych dowodow milosci i sama dawalam ich wiele, ale coz one byly warte-nic. Swiadectwo zachwianych emocji i niezaspokojonych dzieciecych potrzeb.

        hotstuff
        Uczestnik
          Liczba postów: 25

          hej Dota

          myśle sobie, że w sytuacji gdy ktoś oddtrąca nasze uczucie nie możemy nic zrobić, nikogo nie można do niczego zmusić, tak jak napisalaś przyczyny takiego zachowania mogą byc rózne i możemy tylko zgadywac i sie mylić, dopóki ktoś ( tak jak Ty wcześniej ) nie wytłumaczy tego zachowania, jest to przykre bo pozostawia człowieka z niczym z samymi pytaniami co się stało i bez żadnych odpowiedzi
          Zastanawiam sie nad przyczyną u nas dda takiego zachowania i myslę sobie, że może tak jest że boimy sie tego że jak ktoś nas pozna lepiej to zobaczy to nasze drugie gorsze ja, które tak bardzo chcemy schować i może tez jest coś takiego że boimy się takiego "wystawienia rachunku" przez kogoś, że cos bedziemy musieli dać w zamian, że ktoś bedzie mógł cos od nas chcieć, że bedzie za blisko nas
          ja też mam takie doświadczenia, ostatnio poznałam nową kolezanke i szybko sie dogadałysmy, a ostatnio miałam taki moment ze unikałam jej bez konkretnego powodu, starałam się wytłumaczyc sama przed soba ale to były naciągane usprawiedliwiena, co sobie powtarzałam to że za szybko się zblizyłysmy do siebie, duzo jej o sobie powiedziałam w krótkim czasie 😉
          uważam, ze jedyne słuszne działanie w takiej sytuacji to to co Ty zrobiaś wytłumaczyłaś kolezance swoje zachowanie i dzieki temu utzymałaś jej przyjażń
          pozdrawiam serdecznie
          h

          dota
          Uczestnik
            Liczba postów: 302

            no właśnie… potrzeba odwagi, żeby się przemóc i opowiedzieć co w środku siedzi. tylko, że problem w tym, że nie wszyscy mają już tę świadomość, że potrzeba mówić o tym, że się ma problem z przyjmowaniem miłości i dobroci. a ja nie mogę nikogo do tego zmusić, co najwyżej przekonywać… ale i tak mi to słabo wychodzi. i w tym problem, żę ja chcę, ktoś nie… a w tym cały ambaras, aby dwoje chciało na raz;) 😛

            Estera Milewska
            Uczestnik
              Liczba postów: 542

              Nie umiem jej przyjmować, wydaje mi się bowiem dziwnym, że ktoś może mnie kochać, bo jak można kochać potwora. Syndrom księżniczki ze Shrecka jak napisał Gonzo.

              biedronka535
              Uczestnik
                Liczba postów: 108

                ja na początku okazuje miłosc ale z czasem to okazywanie słabnie i probuje uciekac. zawsze sie bałam i nie wiedzialam czego ale teraz juz wiem ze po prostu nie bylam nauczona utrzymywania zwiazku, bo przeciez moi rodzice sie rozeszli wiec nie mialam wzorca.

                tofik7207
                Uczestnik
                  Liczba postów: 62

                  dziwne to wszystko i pokręcone..
                  ojca wyleczyłem z picia, rodzice są razem ponad 30 lat, a ja tez nie ppotrafie zyc normalnie w związku:(
                  zawsze myślałem ze jak uratuje starego i brata od alkoholu to juz wszystko bedzie super
                  i że mi tez wszystko minie. teraz 2 lata po wszystkim czuje ze to chyba ja najbardziej porąbany jestem..eh..a tak miało być pięknie..
                  ale mam juz dość i trzeba cos z tym zrobic bo jeszcze troche i braknie mi sił..
                  więc sie biore do roboty zanim następne serce złamie a z nim razem swoje:)
                  pozdrawiam wszystkich;)
                  ps.mój pierwszy wpis na forum..ciekawe czy mi sie wogóle uda..hehe

                  dota
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 302

                    tofik, udal sie wpis, udal:)

                    a Twoj login… czyżby z pewnego skeczu??:lol:

                    hotstuff
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 25

                      hej Dota
                      powiem Ci że to jest jakaś epiedemia ostatnio, z tym żeby dwoje chciało na raz, ja też przeżyłam odtrącenie ostatnimi czasy, nie wiem czemu tak się stało, zapowiadało się naprawde dobrze, zrozwijało się i nagle koniec, gdybym nie była tchórzem to pewnie bym się zapytała o co chodzi ale jestem że az się za mną kurzy 😉
                      ale takie jest życie…

                      mariuszekgarnuszek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 339

                        witam

                        Ja po dwuch z koleij zwiazkach chyba bylem/jestem zbyt zmachany zeby po 2 latach wejsc w zwiazek na calego, poznalem pewna kobietke, faina milutka, zakochala sie we mnie ja niby ja tesz mowilem ze ja kocham ale tego nie czulem chociasz chialbym czuc, podswiadomie doprowadzilem do tego zeby ze mna zerwala, nie umialem etgo pzryjac

                        napisalem autoironiczny utwor ktory zaczyna siem tak "jusz pzregonilem wszystkie baby i teraz jest jusz git" nasmeiwam siem w nim z samego siebie

                        nie wiem czy bede jeszcze w stanie pokochac kogos czuje siem zmachany, jak kiedys pragnolem milosci i pograzalem siem w smutku z powodu braku takowej teraz jakos nie czuje tego byc mzoe moje emocie zapuszkowalem tak gleboko ze trudno mi siem do nich dokopac

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 28)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.