Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Pytanie do osób które chodzą na mityngi dda?

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 28)
  • Autor
    Wpisy
  • Alizee
    Uczestnik
      Liczba postów: 409

      I dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Naprawdę dużo mi dały:)

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Alizee z tego co opisujesz, to miałaś w życiu konkretną karuzelę. Wcale się nie dziwię, że masz teraz problem z odpowiedzialnością. Któż miał Cię tego nauczyć? Pocieszające jest to, że jesteśmy w stanie zmienić siebie i nauczyć się wielu rzeczy. Trzeba tylko samemu zacząć działać. Nie jest prosto ale jaka jest później duma z siebie, że udało się coś osiągnąć. 🙂 Dobrze, że masz przy sobie kogoś odpowiedzialnego, łatwiej będzie Ci uczyć się odpowiedzialności. 😉                           Odnośnie terapii, nie czekaj biernie przez rok. Czytaj, poszukaj mityngów. Dzięki temu dowiesz się więcej o sobie i będziesz już bardziej zorientowana z czym chcesz popracować. Powodzenia 🙂

        Alizee
        Uczestnik
          Liczba postów: 409

          Dzięki Fenix myślę, że to co piszesz może mieć jakiś sens i na pewno coś wymyślę:)

          Niestety co do mojej nauki odpowiedzialności to może być ciężko bo mój ukochany ma niestety motyw brania wszystkiego na siebie. W domu rodzinnym zawsze sam wszystko robił. Zajmował się domem, młodszym rodzeństwem i jak to mi zawsze mówi żył głównie domem. Ja z kolei uciekałam z domu. U mnie panowała zasada spychania odpowiedzialności na innych a potem i tak nic z tego nie wynikało.

          Dziś pracuje na kierowniczym stanowisku a i tak wszyscy sie na mnie wyzywają, wrzeszczą na mnie i poniżają. A mnie każdy taki krzyk czy gwałtowny ruch paraliżuje. Więc nie wiem czy kiedyś będę w stanie normalnie pracować.

          Ale daliście mi wszyscy trochę motywacji, że może warto spróbować nad sobą trochę popracować.

          Fenix
          Uczestnik
            Liczba postów: 2551

            Ja też kiedyś brałam wszystko na siebie. Teraz widzę, że nauczyłam się odpuszczać i uczę się tego nadal. Stawianie własnych granic wcale nie oznacza załatwiania spraw krzykiem. Zawsze można powiedzieć „nie krzycz na mnie”, „proszę na mnie nie krzyczeć”. Sprawdzone w praktyce, działa. To otrzeźwia innych i działa jak zimny prysznic. Odnośnie Twojej nauki, sama masz wpływ na to co chcesz zmienić. Nauka wymaga czasu i nie warto się od razu zrażać. Dziecko też upada przy nauce chodzenia. Podnosi się i w końcu uczy się nawet biegać. 🙂

            Alizee
            Uczestnik
              Liczba postów: 409

              W zasadzie od wyprowadzki z domu staram się wziąć za siebie jakąkolwiek odpowiedzialność  tylko zawsze mam jakieś takie dziwne szczęście spotykać na swojej drodze ludzi którzy we wszystkim chcą mi pomóc, wyręczyć , zaopiekować się mną chociaż wydaje mi się że właściwie to powinnam odpychać ludzi swoim zachowaniem i charakterem. To samo w domu niby wiemy że robimy błędne koło bo chcemy się zmienić ale wygodniej jest robić tak jak jesteśmy przyzwyczajeni.

              Co do pracy to sprawa jest trudniejsza bo ja wiem że tu też wszystko zawalam i inni pracownicy na tym cierpią. Mam odpowiedzialne stanowisko a nie biorę za nie odpowiedzialności nawet nie umiem wytłumaczyć dlaczego.  Więc uważam, że mają prawo być na mnie źli i to wyrazić. I powiem ci, że wcale im się nie dziwię. Zresztą mam wrażenie, że i tak chcą się mnie już pozbyć.

              Fenix
              Uczestnik
                Liczba postów: 2551

                Alizee zawsze możesz podziękować za pomoc i odmówić. 😉 Masz rację wiele naszych działań jest hamowane przez wygodnictwo. Odnoszę wrażenie, że największym hamulcem jest brak wiary we własne możliwości, brak poczucia własnej wartości. Masz jasne spojrzenie na sytuację i uważam, że masz olbrzymią szansę na realną zmianę. Od Ciebie zależy jak bardzo Ty sama chcesz się zmienić. Może warto jest odpowiedzieć sobie na pytania: jak bardzo przeszkadza mi  dotychczasowe życie i jak dużą cenę płacę?

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  Branie odpowiedzialności za własne czyny jest często trudne, bo trzeba czasem przyznać, że nie jest się doskonałym. Wydaje mi się, że w osobach dysfunkcyjnych jest taki wewnętrzny konflikt. Z jednej strony ciężko jest zaakceptować niedoskonałość a z drugiej strony za wszelką cenę chce się udowodnić, że się jest niewystarczająco dobrym.   A prawda jest taka, że ideałów nie ma. W życiu nie da się uniknąć błędów ale można się starać popełniać ich jak najmniej.                 Alizee uważam, że w pracy jest najłatwiej zmieniać swoje zachowania. Nie ma tam aż takich związków emocjonalnych. Może właśnie tam zacznij wprowadzać zmiany, już od teraz. 😉

                  Alizee
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 409

                    Dzięki z tym podziękowaniem za pomoc i odmową to jest nawet logiczne chociaż nigdy o tym nie pomyślałam:) Zawsze raczej staram się zniechęcić takie osoby ale było to dość mało skuteczne.

                    Bardzo chciałabym się zmienić bo czuję że się po mało wykańczam. Mam 25 lat a już cierpię na nerwicę, mam napady lęku, kiepsko sypiam i chodzę półprzytomna nie mówiąc już o innych rzeczach jak wieczny ból głowy, brzucha kończąc na tym że nie potrafię się na niczym skupić i problemach z pamięcią. Ostatnio nawet pochodziłam trochę po lekarzach ale nie wiedzą co mi jest i jak mi pomóc bo według nich wszystko ze mną ok.

                    no i też obawa że jak pójdę na terapię i ktoś mi powie że robię źle tak i tak a powinnam inaczej to i tak nic mi to nie da. Widzę przecież jak inni ludzie funkcjonują na co dzień,co teoretycznie powinnam robić a nie potrafię przełożyć tego na własne życie.

                     

                    Alizee
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 409

                      No niestety z braniem odpowiedzialność jest u mnie jeszcze jeden problem bo nigdy nie doznałam zasłużonych konsekwencji włączając w to konsekwencje prawne. Zawsze mnie ktoś wybronił, pomógł albo po prostu miałam farta. I pewnie to źle bo może to by mnie czegoś nauczyło a tak to nawet na to nie mogę liczyć:)

                      Może masz racje że w pracy łatwiej zacząć coś zmieniać na pewno pomyśle nad tym. Dzięki. Chociaż wiem że będzie ciężko bo u mnie to nawet ciężko z jakimikolwiek emocjami, uczuciami czy to związek czy to praca wszystko jedno.

                      Fenix
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2551

                        Wiesz chęć zmiany to jest bardzo dobry bodziec. Z tego co opisujesz, Twój organizm również daje Ci bardzo wyraźne sygnały, że najwyższy czas na zrobienie ładu i porządku we własnym życiu. Nie jestem lekarzem ale nerwica, stany lękowe czy depresja są chorobami duszy, które odbijają się również na ciele. Najgorsze co można zrobić, to uciekać przed leczeniem duszy.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 28)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.