Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Pytanie o zmianę życia z krótkim opisem mojego życia.
Otagowane: DDA
-
AutorWpisy
-
Witam wszystkich . Nigdy nie zamieściłem tu żadnego wpisu ale chcę podzielić się moja historią. Mam 34 lata pochodzę z małej miejscowości teraz mieszkam w większym mieście Nadmienie że świadomy tego że jestem DDA jestem od jakiś 4 lat a od ponad dwóch jestem w terapii z Panią psycholog . Dzieciństwo jak by to określić miałem trudne . Ojciec totalny alkoholik chlał ciągami 3/4 tygodniowymi z przerwami 2/3 tygodnie na pracę i zarobienie kolejnej kasy do przepicia. Mam 3 młodszego rodzeństwa . Matka sprawowała nad nami opiekę rodzicielska jak umiała i jak mogła . Ale z perspektywy czasu jej współuzależnienie i podejście też odbiło się na moim dzieciństwie i byciu DDA . Nie dawała sobie z tym rady i wciągała nas w to wszystko. Często obarczała winą, rzucała w naszą stronę słowa które świadczyły że to my jesteśmy dla niej największym ciężarem . Ojciec bił i awanturował się jak był trzeźwy za to jak pił mogliśmy odetchnąć . Choć wizja ojca napitego do nieprzytomności o wyglądzie najgorszego żula ,to nic co ktoś chciał by widzieć i przeżywać. Jednak paradoksalnie było to lepsze od trzeźwego tyrana który zmuszał wszystkich do pracy , tłukł matkę i zastraszał dzieci . Całe dzieciństwo do 13 roku życia było właśnie takie ciągi po 3/4 tyg i później zmiana . Gdy miałem 13 lat ojciec się zapił na śmierć . Wtedy niejako skończyły się problemy z nim związane .
Przez całą tą sytuację w życie wszedłem z niezłym bagażem lęku ,niepewności ,agresji i poczucia odpowiedzialności .Historia mojego życia jest o wiele bardziej obszerna i skomplikowana ale za dużo by pisać . Na dzień dzisiejszy borykam się z innym problemem . Terapia uświadamia człowiekowi wiele spraw których do tej pory nie widział ,nie rozumiał ,nie dostrzegał.
Mianowicie od 10 lat prowadzę własną firmę i wyjeżdżam do pracy za granicę. Pracując tam po 3 tygodnie wracam na tydzień do Polski i tak cały czas . Można powiedzieć że to są takie ciągi pracy, jakie były u mojego ojca z piciem . Przez to zaniedbuje swoje małżeństwo i dzieci . Żona je wychowuje ale jest z nimi wiecznie sama . Te kilka dni jak ja jestem za dużo nie zmienia . Jestem ojcem z doskoku i na odległość . W trakcie terapii odczułem chęć zmiany tego stanu ,chęć powrotu do normalności do bycia na co dzień z rodziną.
Wiąże się to z tym że muszę zakończyć pracę na wyjazdach i zostać w Polsce. I tu zaczynają się schody ,moje lęki,obawy ,strach że sobie nie poradzę ,strach przed nieznanym ( bo nie wiem co będzie , nie mam pomysłu na siebie , pomysłu na prace itd)
Z terapii wiem że to wynika z mojego bycia DDA. Że moje zaniżone poczucie własnej wartości , nie pozwala mi uwierzyć w siebie i podjąć decyzji o powrocie . Moje katastroficzne myśli że jak dokonam takiej zmiany to napewno się nie uda , że napewno pogorszy się moje życie , że sobie po ludzku nie poradzę i nie odnajdę się w tym mnie przerastają . A jak wiadomo z takim myśleniem podjęcie decyzji jest nie możliwe . Tu nasuwa mi się pytanie do was . Czy ktoś z was też tak miał że że względu na bycie DDA , też był tak zablokowany i zalękniony przed zmianą swojego życia . Przed zmianą pracy i podjęcia decyzji o zmianie życia . Czy komuś z was udało się to przełamać . Czy przestaliście się przejmować tym co powiedza inni i zrobiliście wkoncu to co radzi wam sumienie i jest dobre dla was …. W głębi duszy bardzo pragnę tej zmiany ,czuje że to mogło by mi pomóc pójść dalej w terapii , przełamać kolejna barierę a na końcu poczuć się wreszcie spełniony i szczęśliwy . Tego ciągle mi brakuje .
Życzę wszystkim aby czuli się szczęśliwi i zapomnieli o wszystkich swoich lękach dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam
Hi Pyrek
GRATULACJE za odwagę żeby to napisać.
Jestem w podobnym wieku z rodziną i po DDA.
Ja byłem pracoholikiem i w ten sposób uciekałem od zajmowania się rodziną bo się tego bałem bądź uważałem że mi nie idzie.
Po terapii zaryzykowałem zmianę i myślę że się udało. Spędzamy sporo czasu razem. Nie pracuje tyle – forsy jest trochę mniej ale rodzina jest od tego ważniejsza.
właśnie wcześniej się bałem że jak już nie będzie tyle $$ to już nic nie będę miał a jednak teraz czuję się bogatszy i zadowolony.
pozdrawiam i powodzenia
Dziękuję za odpowiedź .
Napisałem o tym bo liczę że jeśli poznam kogoś komu się udało dokonać podobnej zmiany to pozwoli to mi odważyć się i wyjść z tego zakłamania że dostarczanie kasy rodzinie to spełnienie małżeńskiego i ojcowskiego obowiązku .
Żona i dzieci ciągle dają mi do zrozumienia że to ja dla nich jestem najważniejszy . A mały zalękniony ja ciągle boi się to zrozumieć. Ciągle boi się że jeśli będzie miał mniej to będzie gorzej dla wszystkich . Psychika kogoś dorosłego z DDA jest straszna niby wiesz co jest dobre ale twoje wewnętrzne zalęknione dziecko skutecznie blokuje podjęcie działań w tym kierunku bo woli tkwić w tym co jest dobrze znane i przewidywalne .
Zastanawia mnie porównanie Twoich wyjazdów do pracy na kilka tygodni do kilkutygodniowych ciągów alkoholowych ojca. Na pierwszy rzut oka, to zupełnie inne jakościowo zachowania.
Mam wielu kuzynów, którzy tak pracują za granicą i jest to tryb raczej wymuszony przez warunki pracy (np. oddalenie od domu) niż własny wolny wybór. Czasem jednak zastanawiam się, czy oni (synowie alkoholików i przemocowców) nie wybierają pracy w Norwegii, w Niemczech czy innym kraju dla własnej wygody emocjonalnej. Czasem mam wrażenie, że przekazywanymi rodzinie pieniędzmi niejako spłacają własną niezdolność/nieumiejętność nawiązania prawdziwej bliskości. Może nawet podświadomie próbują chronić rodzinę przed samym sobą (bo obawiają się, że powielą schemat przejęty od dysfunkcyjnego ojca). Okresy typowych „zjazdów” do rodziny z roboty, to jednak coś znacznie łatwiejszego do udźwignięcia niż trud codziennego trwania, w którym trzeba nauczyć się zdrowo przerabiać emocje (nawet te gwałtowne), a nie można z nimi po prostu uciec na obczyznę.
Niektóre z małżeństw moich kuzynów rozpadły się. Inne były na krawędzi, ale przetrwały kryzys. Na pewno widzę w kuzynach dużą miłość do dzieci i do żon chyba też. Niektórzy wcześniej dostrzegali zagrożenie i wracali do domów, podejmowali pracę w kraju, te małżeństwa jak dotąd trwają. Oczywiście konflikty są, ale próbują sobie z nimi radzić. Na początku spadały im dochody. W jednym przypadku po jakimś czasie mąż znowu reaktywował pracę za granicą, ale odbywało się to już na innych zasadach (bliżej domu, z niemalże coweekendowymi powrotami, itp.).
Podsumowując, myślę, że jeśli facet czuje, że kocha dzieci i ich matkę, a tylko wewnętrzne blokady i lęki hamują go przed podjęciem wyzwania codziennej bliskości, to warto zaryzykować „powrót do domu”. Jako zorganizowany DDA potrafisz zapewne zrobić jakiś plan i przygotować sobie grunt do takiego kroku. To nie musi być skok w nieznane. Nieocenione będzie wsparcie terapeutyczne w tej sytuacji. I nawet poszerzenie swej wiedzy przez żonę w tym temacie też chyba nie zaszkodzi.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.