Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Realia życia z „ojcem” pijakiem
-
AutorWpisy
-
Do SmutnaPrawda
Dzięki za dobre słowo, nie mam jednakże ochoty na jakieś szczegółowe rozgrzebywanie tematu. Nawet gdybym swoją historię opowiedziała 100 razy, nic tu nie zmieni się na lepsze. Dalej będę w tym samym punkcie, w samym środku ziemskiego piekła.
Ann88, W większości przypadków zgadzam się, że tak jest. To człowiek ostatecznie podejmuje decyzję, tylko później, nawet jeżeli alkoholik chce zerwać z alkoholem, to jego wola nie jest w stanie sobie poradzić z tym. Zawęża się myślenie i coraz mocniejsze myśli o alkoholu. Do tego jeszcze ciało sygnalizuje, że normalnie zdycha i błędne koło. Jest to choroba, a nie kaprys- będę teraz chlał bo chcę. Alkoholik często demonstruje taką postawę, pewnie i względem siebie też, ale wiadomo- jest to zaklinanie rzeczywistości, niedojrzałość. Tutaj w wersji z przymrużeniem oka, ale nie uważasz że trafne:
Gorzej gdy człowiek zdemoralizowany, gdy zatwardziałe i pyszałkowate serce i gdy nerwy już puściły i nie są w stanie pohamować rozchwiania emocjonalnego, to wtedy przerąbane i taki człowiek wyjątkowo ogromne spustoszenie sieje wokół. Tak jak to w wierszu ujęłaś.
Nawet noworodek może być już uzależniony od alkoholu.
Zdarzają się też księża z tym problemem.ann88 napisała:
Co masz na myśli mówiąc, że alkoholizm to choroba wolnej woli?
Mnie uczono tak, że ktoś, kto nadużywa alkoholu „bo lubi” jest po prostu pijakiem. Ktoś, kto jest już chemicznie i/lub psychicznie uzależniony od alkoholu jest alkoholikiem.
Granica jest płynna. Teoretycznie nie każdy pijak musi stać się alkoholikiem (i większość czynnych alkoholików tego twierdzenia nadużywa). W praktyce ogromna większość pijaków prędzej lub później jednak staje się alkoholikami. A wrażenie radosnych z powodu picia robią ci, którzy tego jeszcze nie wiedzą.
Różnica jest taka, że pijak pije tak, jakby miał chęć zjeść batonika – nie musi, nie robi tego dla zaspokojenia głodu, robi to dla kaprysu i zwiększenia doznań. Dla alkoholika nie napicie się jest równoważne śmierci głodowej. On bez napicia się alkoholu umrze – lub przynajmniej jest o tym święcie przekonany. I to jest właśnie ten moment, kiedy wolna wola w 99,9%. idzie już w odstawkę. Bo uzależnienie od alkoholu to nie jest moment otwarcia bram – wróg jest już w środku, i to on zaczyna dyktować warunki.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.