Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Rodzeństwo DDA a dojrzałość do związków
-
AutorWpisy
-
Cześć Wszystkim
Jako, że udało mi się w końcu utworzyć wątek postanowiłam zapytać tych z Was, którzy mają rodzeństwo, jak tutaj wygląda sytuacja pod kątem etapu zakładania własnej rodziny. Nie chodzi mi o porównywanie jako takie do cudzego życia, ani też o indywidualny etap dojrzałości każdego człowieka do spełnienia takich potrzeb (te sprawy były poruszane w innych wątkach).
Mam na myśli same przyczyny, które wg Was mogły wpłynąć na różnice w etapach zawierania związków i decyzji o małżeństwie u osób wychowywanych w tym samym środowisku, warunkach bytowych, przez tych samych opiekunów/rodziców. Przyczyny takich a nie innych różnic lat w osiągnięciu dojrzości emocjonalnej pod kątem potrzeby bliskości, macierzyństwa, ojcostwa pomiędzy np dwoma siostrami lub w innych porównaniach: brat a siostra.
Czy to wynik ról, w które wcieliły się poszczególne dzieci? Czy cech indywidualnych dziecka? Czy może braku przekazywania konkretnemu dziecku w danym momencie życia rodziny dda/ddd akurat tych a nie innych wzorców cech odpowiedzialnych za takie a nie inne potrzeby emocjonalne, a innych jego rodzeństwu?
Ciekawi mnie to z powodu sprawdzenia na ile sama jestem odpowiedzialna za znajdywanie się w takim etapie, a na ile silny wyw miały powyższe przyczyny.
Jakie macie spostrzeżenia?
Co prawda nie mam rodzeństwa, jednak myślę, że to jest splot czynników zarówno zewnętrznych – tak jak wspomniałaś, odmienne doświadczenia osobiste każdego dziecka w tej samej rodzinie, ale także wpływ wrodzonych różnic temperamentu między dziećmi, co wpływa na odmienny sposób reagowania na poszczególne sytuacje.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez
j.b.
Mary, przepraszam, ale to co napisałaś zabrzmiało trochę, jakbyś poszukiwała magicznej recepty na udane życie. A tymczasem życie nie jest ani tak proste, ani tak przewidywalne, żeby dało się je ubrać w uniwersalne ramy.
U nas z czwórki rodzeństwa jedno jest w średnio szczęśliwym długoletnim związku z nie-DDA, drugie w dość szczęśliwym związku z DDD, trzecie w tym samym czasie próbuje zacząć swój trzeci poważny związek z DDA, czwarte (jako jedyne z tej czwórki niemające dzieci i wcale nie to najbardziej wrażliwe i skrzywdzone) wybrało samotność.
Ogółem najstarsze lub średnie dzieci mają najbardziej przerąbane, bo często muszą na swoich barkach dźwigać dom, rodziców i zajmowanie się rodzeństwem. Najmłodsze z reguły dostają najwięcej miłości, nawet w dysfunkcyjnej rodzinie.
Moim zdaniem w pokoleniu moich rodziców chyba schematy były częściej powielane. Teraz jest mniej spolecznych konwenansów, więcej opcji wyboru stylu życia i więcej możliwości terapii, tak więc dużo więcej jest różnic pomiędzy ludźmi.
Nie znam się więc się wypowiem;)
Moje spostrzeżenia są tylko takie, że bycie DDA ma wpływ na relacje.
Mam starszego brata, oboje jesteśmy po 30stce i nie jesteśmy w związkach i raczej nie uda nam się być. Mi na pewno nie, nigdy w związku nie byłam. Mój brat był w dwóch kilkuletnich ale mu się posypało. Chociaż tak sobie myślę, że mój brat ma łatwiej niż ja, bo mamy bardzo kochającą, spokojną i troskliwą mamę, więc taki mamy wzorzec kobiety, natomiast w związku z moimi doświadczeniami ja się ogólnie boję mężczyzn bo mam w podświadomości, że facetów należy się bać i uciekać od nich – taki jest mój wzorzec mężczyzny.
Mamy też dość sporo kuzynostwa mniej więcej w naszym wieku +/- kilka lat starszych lub młodszych, pochodzących ze „zdrowych” rodzin i wszyscy poza jedną kuzynką mają mężów/żony i dzieci (ta jedna kuzynka – najmłodsza, jest zaręczona), dlatego uważam, że bycie dorosłym dzieckiem alkoholika jest w dużej części przypadków „naznaczeniem”, z resztą mówi się, że 50% DDA to single.
Pozdrawiam
Mam dwie starsze siostry , o 6 i 7 lat . Obie mają mężów , dzieci . Rodziny założyły wg mnie w standardowym wieku dwudziestu paru lat . Kiedyś zastanawiałem się dlaczego mają względnie normalne życie, czasem pytałem czasem usłyszałem co się działo w naszej rodzinie zanim Ja się pojawiłem. Okazało sie że do pewnego momentu życie mojej rodziny niebyło usłane różami i było fajnie , ale co usłyszałem to że siostry miały kontakt ze starym , potrafił bawić sie z nimi , czasem coś razem robili . To zmieniało sie i pogarszało się w czasie … kiedy ja się pojawiłem ..trafiłem prosto w bagno. Stary już tylko pił , nie miałem z nim żadnego kontaktu pozytywnego , nie pamiętam żeby kiedykolwiek bawił się ze mną , żeby cokolwiek robił ze mną, wtedy on był tylko wrogiem i tutaj upatruję początek moich dziejów , żadnych wzorców, kontaktu z
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez
Cerber.
W ramach pracy autoterapeutycznej zrobiłem kiedyś tzw. drzewko rodzinnych dysfunkcji (coś na kształt drzewa genealogicznego, ale skupionego na uzależnieniach i dysfunkcjach)
Problem alkoholizmu występował w rodzinie mojego ojca. W gronie jego rodzeństwa wystąpiło:
- samobójstwo połączone z alkoholizmem,
- śmierć w wypadku powiązana z alkoholem,
- choroba psychiczna połączona z próbami samobójczymi,
- nadużywanie alkoholu (mój ojciec).
Mimo to wcześniej wszyscy z rodzeństwa pozakładali rodziny i mieli dzieci.
Wśród mojego licznego kuzynostwa z tej linii też wszyscy (poza jedną osobą) pozakładali rodziny. W tej generacji odnotowałem 16 małżeństw, z tego:
- 8 rozwiedzionych lub na granicy rozwodu
- 2 niezbyt udane zgodnie z moją wiedzą
- 6 o których niewiele wiem
Ze wszystkich tych małżeństw były dzieci.
- poza tym w tej generacji są 3 dorosłe osoby bez rodziny (w wieku 35-55).
Wśród tych osób bez rodziny jestem ja i moje rodzeństwo.
Być może tak jest jak piszesz, trochę chyba zaafiksowałam się z tym porównywaniem. Wiem, że nie istnieje recepta na idealny związek, wiem, widzę to, ale powraca i tak myśl co mogłam przeoczyć lub zrobić źle, że znalazłam się w punkcie, w którym jestem teraz. Stąd te pytania. Trochę też są spowodowane ciągłym porównywaniem do siostry (że powinnam być taka a taka, bo i dostałam najwięcej miłości jako najmłodsza – szkoda, że nie od ojca – co akurat w dorosłym życiu bardzo się przydaje, by stworzyć jakikolwiek związek choćby i nieidealny), gdzieś to jednak utkwiło i nie chce się odczepić. I sama się nad tym zastanawiam czy to działa na zasadzie ogólnej, czy jednak są jakieś cechy wspólne u rodzeństwa. Najstarsze mają przerąbane w dzieciństwie to prawda, ale za to w dorosłym życiu przynajmniej (patrząc na moją siostrę) potrafią utrzymać związek dłużej. Chyba jakoś to utrzymanie więzi z drugim człowiekiem jest u nich lepiej rozwinięte. Tak przynajmniej widzę to w mojej rodzinie.
@mmmmmart o to właśnie mi chodziło też. O wzór kobiety dla syna (u mnie chyba było podobnie) widzę, że bratu łatwiej bo żonę pod względem organizacji życia domowego jest idealna, można powiedzieć taka jak Mama. O innych cechach trudno powiedzieć bo zbyt krótko są na razie razem. (ale stety czy niestety – nie mnie oceniać ona również pochodzi z DDA).
I tutaj też wyjaśniałoby dlaczego u mnie to tak opornie idzie z tym tematem, bo wygląda na podobną sytuację, jeśli oczywiście można porównywać.
Smutne jest tylko to, że nawet we własnej rodzinie nie ma akceptacji tego stanu rzeczy i zaprzecza się takim faktom. Temu, że akurat nasz okres życia przypadł na ten gorszy. Przychodzi egoistyczne rozczarowanie dlaczego to im wcześniej żyło się lepiej, a dziś jeszcze zaprzeczają tym wspomnieniom. I dziś mają lepszy kontakt z ojcem, łatwiej im w relacjach z obcymi. Tak wiem, że to nic dobrego, ale teraz jakoś patrzę na to inaczej.
@j.b.
Kwestia temperamentu faktycznie musi grać sporą rolę, skoro drugi brat (w zbliżonym wieku najstarszej siostry – bohaterki domu, wychowywany we względnie dobrych czasach) ma problem ze związkami. Więc w mojej rodzinie jak widać jest większe zróżnicowanie. Mieszały się te role nas jako dzieci i trudno było je jednoznacznie uchwycić i wpasować każde z nas w jakąś konkretną. Nie umiałam tego jakoś w całość złożyć, ale dzięki Waszym podpowiedziom już widzę jakiś obraz.
Widzę sporo podobieństwa w mojej rodzinie od strony ojca pod pewnymi względami i to też trochę wyjaśnia. U mnie w części rodziny ojca kobiety miały tak silny apodyktyczny charakter, że nie u wszystkich były rozwody, ale nie działo się dobrze.
Te pytania są dla mnie ważne, bo sporo daje mi obserwowanie co ja jako dda robię źle względem innych i co mogę zmienić. Czego wcześniej nie dostrzegałam, bo przyjmowałąm jako zło konieczne i coś stałego. Ale widzę, że część tych złych cech jest uzależnione od tych uwarunkowań, ale nie wszystko.
Dziękuję Wam za odpowiedzi
Ja(27) oraz moje dwie starsze siostry(32,38) pochodzimy z domu gdzie pili oboje rodzice, żeby było ciekawiej to najpierw ojciec a potem matka po jego śmierci. Siostry mają szczęśliwe małżeństwa, ja jestem u progu rodzicielstwa i małżeństwa. Nasze związki są zdrowe, odpowiedzialne, może nie jest to jakaś miłość jak w filmach ale przecież nie o to tu chodzi. Jako mężczyzna boję się trochę jak spełnię się w roli ojca i męża, ale zawsze mam zawsze wsparcie u sióstr mimo, że mam rzadzsy kontakt z nimi niż one między sobą, ale to wynika z męskiej psychologii. Jestem dumny, że udało się nam się założyć zdrowe, szczęśliwe rodziny, mimo tego co przeżyliśmy, otrzymaliśmy „życie po życiu ” 😉
Pozdrawiam
Ciekaw jestem, czy potrafisz wskazać, co zadecydowało o posiadaniu przez Ciebie i siostry tej umiejętności stworzenia dobrych związków i rodzin, mimo braku wzorca rodzicielskiego. Czy jakieś Wasze osobiste cechy charakteru? Może praca nad sobą? Czy szczególne okoliczności zewnętrzne, pomoc innych osób, wczesna wyprowadzka, terapia, itp.?
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.