Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Rozmowa o DDA

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • rozmowaodda
    Uczestnik
      Liczba postów: 2

      Dzień dobry. Mam na imię Aneta i jestem na drugim roku studiów magisterskich. Szukam osób w przedziale wiekowym 18-35, które zechciałyby podzielić się ze mną swoją historią. Piszę pracę magisterską na temat wpływu wychowywania się w rodzinie alkoholowej na dorosłe życie. Chciałabym, aby przyjęło to postać rozmowy w dogodnym dla danej osoby terminie. Jeśli ktoś miałby wolną chwilę i chęć podzielenia się swoim doświadczeniem proszę o kontakt na forum bądź przez adres mailowy: aneta.chmielewska98@gmail.com.</p>
      Z góry dziękuję i pozdrawiam 🙂

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 628

        Czemu akurat taki przedział wiekowy? Nie mieszczę się 😉

        Po 35 latach to człowiek dopiero dojrzewa do świadomości niektórych wcześniej popełnionych błędów…

        joanna.b.g
        Uczestnik
          Liczba postów: 51

          DDA93 – dokładnie o to też chciałam zapytać … czemu są jakieś ramy wiekowe

          „…Piszę pracę magisterską na temat wpływu wychowywania się w rodzinie alkoholowej na dorosłe życie…. „

          Tak troszkę wyszło na to , że wg. tej pracy magisterskiej – DDA/ DDD – to tylko osoby w :”..w przedziale wiekowym 18-35, ..”

          Z własnego doświadczenia wiem, że wiele osób tak naprawdę „orientuje się ” czyli nazywa temat po imieniu dość późno .. Wcześniej to tylko są np.: podejrzenia o DDA/DDD , do tego wiele osób zwyczajnie w ogóle nie kojarzy tych skrótów …, a nawet gdy dotrą do info to zwykle „wszyscy tylko nie ja ..” to trochę brzmi jak zaprzeczenie ale … stwierdzenie, że jest się osobą współuzależnioną , lub oraz i  Dorosłym Dzieckiem Alkoholika – wymaga przyznania się przed samym sobą … a to dla odmiany wymaga jakiejś reakcji – szukanie pomocy .. podpowiedzi.

          To najczęściej następuje późno już w dorosłym czy jak kto woli dojrzałym wieku – i zwykle ma się za sobą ileś tam nieudanych związków, małżeństw, ma się za sobą pojedyncze próby ogarniania np.: fobii społecznych , ma się kłopoty z czymś co w psychologii nazywa się zaburzenia obsesyjno-konwulsyjne , natręctwa … Zwykle po próbach ogarnięcia pojedynczych „epizodów” (nie chodzi tu o jedno zdarzenie bo po „pojedynczym zdarzeniu” człowiek nie leci na kozetkę do psychologa) zakładając że człowiek ma troszkę szczęścia i trafi na odpowiedniego psychologa – dowiaduje się : Pani V Pan X- jest Pan (Pani ) DDA/DDD trzeba terapię odpowiednią a nie na zasadzie oddzielnych …

          Zwykle nie jest to prosta droga i taka niby oczywista … więc wkładanie konkretnych ram wiekowych – praca magisterska – DDA/DDD – to tak jakby określić do wieku 35 l człowiek może być DDA/DDD a później to już nie jest …. Na mityngi przychodzą bardzo młode osoby  i ludzie w moim przedziale wiekowym ( czyli po 50 roku życia) , na terapii jest jeszcze większy rozdźwięk jeśli chodzi o stosunek osób młodych i tych nieco starszych … Wnioski : nie ma ram wiekowych .. to zupełnie tak jakby ktoś określił – człowiek zawału może dostać w wieku 25- 30l później to już nie zawał tylko … mięsień sercowy przestał prawidłowo działać .

          Chyba, że ten przedział wiekowy jest ramą dla konkretnych badań – bo może być tak, że do 35 roku życia człowiek nieco inaczej widzi Świat i siebie w nim a po 35r. życia tez inaczej to się ma do Świata … Tylko warto byłoby to napisać – dlaczego taki akurat przedział: bo to trochę jest tak osoby 18-35 lat sa git a osobą po 35roku dziękujemy … co wcale nie jest  miłe czytając taki post … (badania naukowe czy praca magisterska)

          Lecz niestety to też daje trochę pogląd na sytuacje jaka panuje : ja trochę przez zrządzenie losu trafiłam na terapię (dodam państwowo-NFZ) – czyli „przypadek” i to dopiero w tym roku – do tej pory nikt mi nie powiedział słuchaj ty jesteś współuzależniona , masz objawy DDA/DDD – sa odpowiednie – dedykowane terapie . Wręcz odwrotnie do tej pory serwowano mi pojedyncze czyli oddzielne – działania – terapie na różnego rodzaju – nazwę to – przypadłości … O współuzależnieniu i DDA/DDD o terapiach dowiedziałam się na mityngu AA ( o ironio losu za przeproszeniem ) a poszłam na mityng dla AA – bo ktoś z najbliższych jest alkoholikiem i zwyczajnie chciałam poznać mechanizm alkoholizmu- bo … chciałam pomóc .

          Mam nadzieję, że autorka postu – praca magisterska nie obrazi się – nazwanie rzeczy po imieniu – lecz tak to trochę (w poście) wyszło że DDA/DDD to można być w wieku 18-35 lat później – radź sobie człowieku sam …

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628

            Już nie pierwszy raz zauważam takie „zawężanie przedziałów wiekowych” i myślę, że to się bierze z pewnego uproszczenia, schematu – że człowiek zakłada rodzinę i nawiązuje trwały związek w wieku 25-35 lat – co dziś już nie jest prawdą.

            Druga sprawa, że prace tego typu piszą zwykle ludzie bardzo młodzi, którym w głowie się nie mieści jak w ogóle można żyć mając 40 czy 50 lat – i jeszcze czasem bezczelnie mając z tego „starczego” życia sporą dawkę satysfakcji 😁

            joanna.b.g
            Uczestnik
              Liczba postów: 51

              DDA93 – kiedyś tam przy temacie choroby Alzheimera (jest forum poświęcone i dedykowane osobą opiekującym się tak chorymi ludźmi) taż dosłownie wpadali studenci – bo mieli napisać jakieś prace magisterskie też ograniczali wszystko do jakiś ram … co jest totalną bzdura bo ramy wiekowe nie obowiązują ani co do opiekunów ani co do samych chorych – też żeśmy (piszę w ten sposób bo w tamtym czasie temat przerabiałam i też niestety – skwitowałam sytuacje część studentów poszła po rozum do głowy  … temat tak naprawdę niektóre z tych osób – studentów przerósł ..)

              W temacie DDA/DDD – jest niestety podobnie studenci nawet nie ogarniają jaka to góra lodowa i jak do tego zabrać się … Niestety to też bardzo jasny sygnał dla DDA/DDD kadra (przyszła kadra psychologów i psychiatrów ) będzie niestety coraz gorzej podchodziła do tematyki DDA/DDD – dlaczego tak piszę ? A no jak ktoś pisze pracę magisterską i zawęża do konkretnego wieku (czyli robi coś co nie ma ram wiekowych ..) to dokładnie tak samo będzie traktował potencjalnego człowieka , który przyjdzie do gabinetu (zakładając, że owa magisterka zaowocuje pracą psychologa/ psychiatry). Czyli jeśli będzie w wieku 18-35l to ma szansę na jakąś diagnozę i terapię ale gdy człowiek (ów człowiek) będzie w wieku 40+, 50+ 60+ znaczy tyle dostanie garść leków – psychotropów bo tylko na tyle będzie stać kogoś kto postawił ramy wiekowe dla DDA/DDD …

              Garść psychotropów , czy jak kto woli leków uspokajających – to nic innego jak znieczulacze – ogłupiają człowieka i nic więcej nie wnoszą … za to frustracja rośnie z każdą następną tabletką …

              Otoczenie ..hm, kiedyś tak naprawdę usłyszałam – nadajesz się do pokoju bez klamek – nie biorę żadnych leków , mam nerwicę … ale po tylu latach to w sumie cieszę się że tylko nerwicę , do tego miałam (wychodzi na to )sporo szczęścia, że trafiłam na mityng AA – właśnie tam dowiedziałam się o terapiach dedykowanych .. i gdzie iść na takie terapie … Fart nad fartami bo zdiagnozowano mnie … tu i teraz i tak mi ta diagnoza na nic potrzebna – ważne i najważniejsze jest terapia – i też nie ważne ile czasu to będzie trwało – bo najważniejsze w tym wszystkim są drogowskazy dzięki którym mogę „naprawić” postrzeganie siebie i Świata …

              Chciałoby się rzec : „kobieto ty puchu marny ..” ale może Studenci zaczną nieco myśleć bo mają z żywymi ludźmi do-czynienia … Odrobina wyrozumiałości z ich strony przydałaby się jak nic… no ale …  Trochę nadto rozgadałam się . Pozdrawiam Cię DDA93 i pozdrawiam również z lekka „gapowatych studentów i tych nieco bardziej rozgarniętych …

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 628

                Joanno, ja bym tu jednak trochę wziął pod obronę studentów. Wydaje mi się, że winni są nie tyle oni sami, co winien jest SYSTEM.

                Jeszcze w latach ’90 mówiono nam, że prawdziwy student MUSI umieć samodzielnie i szybko robić własne notatki z wykładu.

                Dziesięć lat później na najlepszej uczelni w mojej okolicy bywałem zażenowany, bo wykład przypominał raczej dyktowanie dzieciom z podstawówki treści lekcji do zeszytu.

                Na pewno nie poprawiają sytuacji profesorowie biegający pomiędzy kilkoma uczelniami i szkoły prywatne, które gdzieś mają jakość nauczania, kiedy liczy się zysk.

                Zresztą historia powtarza się we wszystkich zawodach, gdzie nagle zabraknie ludzi – specjaliści od marketingu i zarządzania, informatycy, psycholodzy… Ilość niezmiennie zastępuje jakość.

                I to jest myślę kopniak poniżej pleców dla takich jak my, Joanno, którzy nie mają studiów psychologicznych, lecz mają „gorącą” wiedzę, żeby robili w ramach swoich możliwości (w swoim najbliższym otoczeniu, w ramach wolontariatu czy coś) tyle, ile mogą.

                Bo w ciągu paru lat (z uwagi na np. masowe bezrobocie strukturalne, kulturę masowego picia i legalnego ćpania antydepresantów, nadmiar elektroniki w życiu, zmiany demograficzne, wojny i recesje) czeka nas wysyp depresji, dysfunkcji i innych zaburzeń. A na psychologach „produkowanych wielkoseryjnie” ciężko będzie polegać.

                Studenci, jeśli Wy też to czytacie… Podaj dalej, proszę 🙂 Na pewno refleksja nad tym przyniesie więcej pożytku niż oglądanie filmów z Tik-Toka. Bo wielu z Was jednak wierzy w jakieś wartości…

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat temu przez dda93.
                joanna.b.g
                Uczestnik
                  Liczba postów: 51

                  Tak , to wszystko niestety prawda DDA93… ja od siebie dodałabym – ogłupianie, zgadzam się z tym, że gdy profesorowie ganiają od jednej uczelni do drugiej – to tak naprawdę nie wiele czasu zostaje na potraktowanie tematów i studentów całkiem serio ..  Coraz więcej dziedzin życia szwankuje … bo ludzie dosłownie i w przenośni biegają … zapominając całkowicie o celu tej gonitwy …

                  Studenci – Bogu ducha winni – w pewnym sensie tak , ale niektórzy zapominają o maleńkim drobiazgu: mają do-czynienia z żywym organizmem – człowiekiem .. a nie z wirtualnym tworem…

                  Przyłączam się do Twoich słów DDA93:

                  Studenci, jeśli Wy też to czytacie… Podaj dalej, proszę 🙂 Na pewno refleksja nad tym przyniesie więcej pożytku niż oglądanie filmów z Tik-Toka. Bo wielu z Was jednak wierzy w jakieś wartości…

                  rozmowaodda
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2

                    Drodzy Państwo, pytałam o konkretny przedział wiekowy, ponieważ moją grupą badawczą są młodzi dorośli. W żadnym zdaniu nie miałam na myśli tego, co zostało mi zarzucone- że tylko tacy ludzie dostaną pomoc w postaci diagnozy i terapii, bo starsi się nie liczą… Być może Państwo borykając się z brakiem diagnozy czy pomocy trafili po prostu na nienajlepszych terapeutów. Niektóre badania w pracy naukowej wymają zawężenia grupy wiekowej, aby można było wskazać podobieństwa, różnice, problemy osób w tym przedziale. Myślę, że łatwiej wówczas dostosować formę pomocy, która mogłaby sie w takiej grupie sprawdzić. Skąd pomysł na taką grupę wiekową? Bo też do niej należę i stwierdziłam, że najłatwiej mi się do nich trafi robiąc badania netnograficzne. Jeśli mają Państwo doświadczenia, że zostali potraktowani jedynie jako „wirtualne twory” a nie żywy organizm to jest mi bardzo przykro, z pewnością nie jest to miłe, jednak proszę o niewrzucanie wszystkich do jednego worka. Nie wiem też w jakim celu została ” wkłuta szpileczka” studentom, ktorzy oglądają TikToka, bo może to Państwa zdziwi, ale są tam też naukowe wartosciowe treści, wszystko zależy od algorytmów dostosowanych do osoby. Życzę Państwu dobrego dnia i mniej negatywnego nastawienia do studentów 😉

                    2wprzod1wtyl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1177

                      Mi ukazuje się w tej dyskusji inna perspektywa.

                      Kontrola i granice.

                      Uczę się tego by szanować cudze granice i porzucać kontrolę.

                      Jak to wygląda tutaj w tym wątku?

                      Autorka otworzyła wątek, ukazała swoje zasady i metody i co się zadziało?

                      Pròba przjęcia kontroli, poczucie pominięcia i wchodzenie w granice.

                      Jakie są fakty?

                      To badanie,  praca jest na zasadach i regułach autorki i może ona się nie podobać, ale to jej zasady. Nie znamy wszystkich uwarunkowań, parametròw, danych itp.

                      Uczę się tego, że cudze zasady, cudza strona internetowa, cudzy wątek, cudzy dom, cudze zasady panujące w nim są jego zasadami granicami.

                      Oczywiście mogę zapytać dlaczego takie metody, ale uczę się nie przejmować kontroli na taką ktòra będzie zgodna z moją wizją, światopoglądem, oceną.

                      Jeżeli autorka popełnia błąd metodyczny to pozwòlmy jej je popełnić a jeżeli metody są dobre, ale nas kłują? to obserwujmy  siebie w tej niekomfortowej sytuacji.

                      Mam przecież wybòr mogę nie wziąć udziału, mogę zapytać czy mogę wypełnić ankietę mimo nie mieszczenie się w ramach, mogę tak jak wcześniej napisałem zapytać dlaczego takie ramy lub jakie metody autorka zastosowała, ale uczę się nie 'wpływać’ czyt. przejmować kontrolę konkretnie nad tą ankietą i jej metodami.

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez 2wprzod1wtyl.
                      Jakubek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 931
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.