Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Rozstanie z DDA

Otagowane: 

Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
  • Autor
    Wpisy
  • akaminimod
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Dzień dobry,

      w zasadzie o DDD mojego partnera dowiedziałam się dopiero w momencie rozstania. Wcześniej nie miałam pojęcia o co chodzi i myślałam, że jego zachowania to czysty egoizm, rozpieszczenie przez matkę czy lenistwo. Sam w momencie rozstania skierował mnie na to, mówiąc, że jest dużym dzieckiem. Prawdopodobnie był wcześniej świadomy swojego problemu, ale nic z nim nie robił i obecnie też nie zamierza. Podstawy zachowań upatruje się w braku ojca i w tym, że w wieku 28 lat wciąż mieszka z matką.

      Poznaliśmy się w momencie, kiedy prowadził dziwną relację partnersko-koleżeńska z inna dziewczyna. Ze mną chciał być od pierwszego spotkania. Jego maksymalne zaangażowanie trwało ok. miesiąca. Sama mam taką wadę, że w związku z mężczyznami to ja zazwyczaj bardzo o nich zabiegam. Pojawiały się w naszej relacji kłótnie od początku, po których zawsze moj partner znikał i się nie odzywał (A to ukrywał jakies wiadomości z pewną dziewczyna, a to okłamał, że nie pali, a to wymagałam za dużo, a to coś nie tak napisalam). Lubię szybko rozwiązywać problemy, dlatego zawsze na drugi dzień jechałam do niego z nim porozmawiać i nasza relacja trwała dalej. Jak na człowieka z DDD muszę przyznać z perspektywy czasu, że i tak się starał. W czasie związku urządzałam moje mieszkanie, do którego mieliśmy sie wprowadzić. Generowalo to wiele nieporozumień, nie rozumiałam dlaczego daje mi często dziwne rady na poziomie kilkulatka. Mój partner w czasie relacji sporo przytył, dlatego powiedzmy, że nasze życie intymne upadło. Ale wciąż nie było to dla nas przeszkodą do związku. Przez ostatnie pół roku relacji mój partner odchodził ode mnie średnio co 2 tygodnie. Zaczynało się od najmniejszej głupoty, a ja naciskałam na rozmowę i kończyło się płaczem i rozstaniem.

       

      Przed weekendem była drobna sprzeczka ponownie, zapytałam partnera czy chce to kontynuować. Wybuchnął, w końcu stwierdził, że nie. Odezwałam sie następnego dnia, rozmawialiśmy. Spotkaliśmy się po dwóch daniach (ja z nadzieją na powrót), ale zakończyło się tym, że on nie chce z nikim być, ale chce ze mna rozmawiać i spotykać jak do tej pory. Po tej rozmowie dowiedziałam się o DDD. Zaproponował spotkanie po 2 dniach – wczoraj. Zaczęłam temat problemu, tego, ze chciałabym budować relacje na nowo ze świadomością jego sytuacji. Zaproponował żebyśmy przez jakiś czas byli przyjaciółmi, a potem zobaczymy, ale niczego nie obiecuje. Chciałam jeszcze dopytać o jego intencje, ale zaczął się denerwować i powiedział, że nie chce mi marnować wiecej czasu bo nie wie czy powrót nastąpi i kiedy. Od tego czasu ignoruje wszystkie moje wiadomości, w których ja pisze o tym jak się czuję. Rozmawiamy tylko o neutralnych rzeczach.

      Boli mnie ta sytuacja bardzo, nie lubię takiego zawieszenia w próżni.

      Zastanawiam na ile jego propozycja jest jego sposobem na lżejsze przeżycie rozstania, a na ile faktycznie czasem do zastanowienia się. Czy myślicie, że ten związek ma jeszcze szansę?

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 628

        Witaj! Oczywiście bycie niecałe pół wieku na tym świecie nie upoważnia mnie do wydawania osądów, które byłyby nieomylne, ale w moim odczuciu stwierdzenie „Zostańmy od nowa tylko przyjaciółmi” to tchórzliwa forma rozstania.

        W związku moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak krok wstecz. Można czasem coś zmienić, skorygować, ale nie ma możliwości powrotu do rozmów tylko o pogodzie po tym, gdy relacja stała się już wcześniej intymna i/lub zobowiązująca. Tym bardziej jeśli jedyna zmiana miałaby polegać na pójściu przez Ciebie na ustępstwa wobec mało wiarygodnego (moim zdaniem) mężczyzny, który wycofuje się za każdym razem, gdy coś przestaje iść po jego myśli.

        Nie wiem, czy może z tym mieć jakikolwiek związek syndrom DDD. Pod tę kategorię bardzo wiele rzeczy da się upchnąć – zarówno istotnych, jak i zupełnie mało znaczących. Z opisu wydaje mi się, że Twojemu (byłemu?) chłopakowi być może po prostu dobrze jest z mamą i jakakolwiek inna kobieta byłaby tu tylko dodatkiem. Zastanawia mnie natomiast to, czy Ty przypadkiem może nie należysz do „Kobiet, które kochają za bardzo” (tytuł pewnej książki), bo z tego co piszesz wynika, że Tobie zawsze zależy bardziej…

        Ja bym powiedział: jeśli jesteś jeszcze młoda, odpuść sobie ten związek. Na pewno zdąży Cię spotkać w życiu jeszcze coś dużo lepszego. Jeśli nie jesteś zbyt młoda… tym bardziej szkoda czasu na takie mocno asymetryczne układy.

        Związki się kiedyś kończą, takie jest życie. I czasem są po to, żeby nas czegoś nauczyć, bo nikt nie rodzi się ideałem. A braki w szczerości i częste rozstania (też to przerabiałem, to takie rozstanie „na raty”, gdy brak sił, przekonania lub woli, żeby coś zerwać) nie są dobrą wróżbą na przyszłość.

        Przykro mi, że tak mówię – ale to nie jest strata, tylko coś za coś – być może stracisz złudzenia, za to oszczędzisz czas, który zmarnowałabyś na coś, co mogłoby się okazać tego nie warte.

      Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.