Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD samotność

Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 62)
  • Autor
    Wpisy
  • _teresa_
    Uczestnik
      Liczba postów: 264

      hm….
      moja szyba ostatnio peka za szybko, kruszy mi sie niemal w dłoniach, kalecze sie przy tym i kalecze tych ktorzy usiłuja mnie opatrzyc czy mi pomoc.to odpowiedz na twoje pytanie zabko.kolejna szyba moze doprowadzic do krwotoku i nie wiem czy zdolam mu zapobiec lub go zatamowac. nie pisze wprost, kto wie o czym pisze chociazby z czata to zrozumie. nie ma to jednak nic wspolnego z gorycza o jaka jestem posadzana, ani z innymi wytykanymi mi przywarami. to raczej efekt walki jaka tocze z soba i o siebie. janusz ostatnio pisal nie walcz odpusc daj sie poniesc fali. na czacie to samo mowi czarek. tylko on dodaje , teresa bedzie jeszcze gorzej .ale wytrwasz i podołasz, tylko pozwol by teraz bolało. poddaj sie nie walcz.
      wista wio jak mowil Talar.
      cały czas trzymasz swoje zycie w rekach, a teraz masz odpuscic?, jak? , dlaczego?, co ze mna sie wtedy stanie?. strach, bol, samotnosc, poczucie krzywdy i bezradnosc to koszmarna mieszanka. i w tym wszystkim nowy człowiek. jak bog chce cie ukarac to robi ci na zlosc. swietoszki moga zasłonic oczy i nie czytac.
      prosisz go o smierc a on ci (daje) stawia na drodze czlowieka. teraz , w tym momencie czy ty masz sumienie boze???? czy jeszcze mało mam teraz na głowie , co chcesz udowodnic, ze sobie poradze czy ze ty tu rzadzisz
      niech to cholera.
      wiadomo ze znow wygra bo on zawsze wygrywa ale czy ja przetrwam???

      potraficie wyobrazic sobie taka samotnosc.

      przed jednymi musisz dalej udawac twarda babe ktora wszystko ma pod kontrola, a tak naprawde wszystko jej sie sypie.dom ktory stworzyłam jest jedynym azylem w ktorym moge sie schronic. hahha tylko nie przed przyjaciołmi ci sa uparci. hej łobuzy??? dobrze ze jestescie . dobra szefie dobra juz sie nie zlosc widze twoja w tym reke, niech ci bedzie. swoja droga ta forma modlitwy jest moja ulubiona. nie ma nic przyjemniejszego od dobrej kłótni z bogiem.
      odeszłam chyba daleko od tematu i od waszych rozwazan ale udzielił mi sie taki własnie nastrój i nie dbam jak go ocenicie, ani ile jobów znów od was dostane.
      pa

      agus
      Uczestnik
        Liczba postów: 3567

        Teresko! Wiesz, ze czytajc co tu napisalas mialam wrazenie jak by bylo to pisane o mnie! W chwilach zalamania wlasnie tak mam! A wtedy wlasnie TEN Z GORY otwiera mi jakas furtke i znow mam jakas nadzieje! Ale tak naprawde meczy mnie juz to zycie w ciaglej nedzieii, trace juz cierpliwosc!
        Zadaje wtedy Jemu pytanie: Co ja takiego Ci zrobilam, ze takie pieklo wyrzadzasz mi na ziemi!?
        Mowia ze Bog daje nam tyle cierpienia na ile wie ze my damy rade!

        Pozdrawiam

        Anonim
          Liczba postów: 218

          Tak, ludzie zawsze muszą mieć kozła ofiarnego, na którego można zrzucić wszystkie swoje niepowodzenia. To co stworzył Bóg było doskonałe. Tak sobie myślę, że przyczyną cierpienia nie jest to co zrobił Bóg albo czego nie zrobił,
          ale to co zrobił człowiek. Człowiek, który ma wolną wolę.
          A Bóg nie jest naszym chłopcem na posyłki.

          Doszłam do wniosku, że czegokolwiek bym nie napisała, zastanawiam się czy nikogo nie uraziłam,
          nie chcę nikogo urazić,
          przepraszam – źle, szanuję – też nie najlepiej wychodzi.
          Może akustyka tu kiepska
          Czasami myślę, że tutaj to nawet jeśli ktoś używa innej pasty do zębów niż ktoś inny
          to może okazać się to śmiertelnym zagrożeniem 😉

          Jakże łatwo jest, gdy coś się złego dzieje w Twoim życiu i koncentrujesz się tylko na swoim „ja” , zapomnieć, że słowa, które piszesz do innych mogą zaboleć.
          Dlaczego tak trudno zaakceptować człowieka nie dlatego kim jest ale pomimo tego kim jest.

          Ale cieszę się, że od czasu do czasu mogę tu być, gdy jest mi ciężko mogę myśleć o Was, o tym jak bardzo chcecie isc dalej. I to jest trochę jak lekarstwo. A że czasem odbiorę jakieś bęcki to też dobrze bo dzięki nim mogę się przynajmniej poruszać i wiem, że żyję 🙂
          Takie jakieś mam dzisiaj refleksje smutne
          cóż okazuje się, że jednak nie jestem z kamienia…

          Hawana
          Uczestnik
            Liczba postów: 554

            Dzisiaj bardzo zle się czuje i właśnie dzisiaj doskwiera mnie samotność, bo nawet przyjaciółki maja własne życie.Brakuje mi kogoś kto ny sie zainteresował. brakuje mi opieki może nie powinno mi tego brakować bo w końcu jestem już dorosła ale jednak jest mi smutno do tego.Ciągle jakas koleżanka wychodzi z mąż , rozmnaża się , podróżuje a ja czuje ze stoję w miejscu i jeszcze chorubsko zwaliło mnie z nóg:angry:Może jutrzejszy dzień będzie lepszy:huh:

            Edytowany przez: Hawana, w: 2008/08/24 18:50

            Anonim
              Liczba postów: 218

              U mnie świadomość tego, że przespałam tyle lat daje mi poczucie utraty połowy życia. Nie odkryłam w sobie nowych pragnień ani talentów. Gdzieś zawsze miałam nadzieję, że przyjdzie czas, spokój, że moje pragnienia się spełnią. Obawiam się, że to czego całe życie pragnęłam nie jest dla mnie. Zycie w rodzinie, z mężem i dzieckiem, jak u moich znajomych, jak na filmach, nie jest dla mnie. Tak mi się to coraz bardziej widzi. Jakoś tak mi życie pokazuje (chyba, o ile dobrze je rozumiem), że nie mam w ogóle na co liczyć i nadziei coraz mniej. bo taka jest moja rzeczywistość. Więc zaczęłam uczyc się przestać tego pragnąć co do tej pory zostało podświadomie stworzone w mojej mózgownicy i uczyć się z tym żyć i uczyć się to zaakceptować i w sumie jest o.k. bo jest nareszcie spokojnie 🙂

              Hawanko, masz przed sobą obronę we wrześniu może wtedy dopiero pojawią się naprawdę Twoje pragnienia, nowa praca.
              Teraz najważniejsze jest Twoje zdrowko i wierzę, że i tu będzie dobrze.

              A może dzisiaj ta chwila to taki punkt zwrotny?
              Trzymaj się Słodziaku , jutro jest nowy dzień i jestem myślami z Tobą 🙂

              _teresa_
              Uczestnik
                Liczba postów: 264

                daszka to bardzo dobra forma ucieczki, opanowalam ja perfekcyjnie, nikt nigdy nie pomyslał nawet ze ja mam jakies uczucia czy pragnienia i nikt nie odwazył sie do mnie zblizyc. to daje nawet powod do dumy ale czy o to ci chodzi???
                wmowiłam sobie bardzo skutecznie ze nikogo i niczego nie potrzebuje. ze moje zycie bedzie takie jakie jest ze najwazniejszy jest spokoj. i uwierzono w to.
                przekonalam o tym i innych.
                ale nie oszukasz siebie. przekonasz ale nie oszukasz.
                nie takiego zycia pragniesz, nie tak chcesz zyc.wiec zmien je dopoki mozesz.
                nawet ja to robie mimo tylu lat ile mam , pamietaj nadzieja umiera ostatnia a probowac trzeba zawsze bo to stanowi o zyciu reszta to wegetacja.
                buziaki

                Gonzo
                Uczestnik
                  Liczba postów: 512

                  Sen…

                  Kiedy trzeba się przygotować, a nie można…
                  Kiedy chce się z kimś porozmawiać a nie mozna ….
                  Kiedy chce się wyć a nie mozna …

                  Aż zapomniałem o co chodzi i myślałem że ja tak lubię dużo spać…

                  na razie tyle..

                  Gonzo

                  Anonim
                    Liczba postów: 218

                    Teresko, dziękuję Tobie za te słowa.
                    Ja nie mylę rzeczywistości z utratą sił czy rezygnacją 🙂
                    Po prostu czasem boję się, że ktoś, kto chciałby mnie pokochać i zostać, tak naprawdę nie istnieje. Moje najbliższe otoczenie , ludzie, których codziennie spotykam , ich wartości jakie cenią w swoim życiu jest takim moim stwierdzeniem faktu, mojej rzeczywistości właśnie. Nie marzeń, nie pragnień, bo te zawsze są i nadzieja, której źródło dobrych myśli chyba jednak nie ma końca, nie wysycha 🙂

                    Trudno jest mi jeszcze to wszystko ogarnąć bo przede mną dopiero kolejne kroki, raczkuję jeszcze Teresko, od Was wiele się uczę, terapia jest dla mnie teraz najważniejszą rzeczą, na jakiej chcę się skupić, noszę tą książeczkę ze sobą jak dziecko elementarz i dlatego jeszcze na jakiś czas odkładam na bok marzenia, że kiedyś ktoś mi powie przed snem śpij spokojnie bo ja jestem 😉
                    Pozdrawiam

                    Daszka

                    aapaa
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 11

                      Dziewczyny,
                      czuje sie dzis niezrozumiana, zmeczona , jednoczesnie okropnie nie w porzadku, bo poklocilam sie z najblizsza przyjaciolka i trwam w mojej zlosci, izoluje sie od wszystkich, wypinam na caly swiat.
                      Mam tak totalnie dosc, ze nikt nie rozumie, wszyscy uwazaja, ze sie : rozczulam/uzalam/ za bardzo nienawidze/wymyslam. Tak dlugo probowalam tlumaczyc im, ze przeciez ja wiem, ze inni maja gorzej, ze zdrowie jest najwazniejsze, ze ja wiem-rodzine trzeba kochac, bo jak jej zabraknie to juz nie ma kogo kochac. Ale jednoczesnie we mnie w srodku jest czarna dziura, pustka, ktora niweczy kazda probe , kazdy wysilek. Mowia mi, ze musze sie wziac w garsc, przestac nienawidzic i zyc przeszloscia. Wiem, ze maja racje, ale jednoczesnie: CO ONI WIEDZA?!-o samotnosci odkad panietam, o tym jak to jest jak nikt nie przytula, nie przynosi kwiatow, nie dzwoni-bo NIKOGO nie obchodzi. o walce z samym soba, kiedy chce sie przestac byc, zeby tylko przestalo bolec. Jak pisze Tereska-oburzaja sie na takie myslenie, ktore dla mnie nie jest wymyslem z nudow, ale jednym z codziennych dylematow. Codziennie szukam pozytywnych aspektow mojego zycia, walcze, wypycham sie z domu, smieje nawet i momentami czuje, ze jest lepiej. Ale samotnosc czeka sobie w ukryciu i uderza, kiedy jestem zmeczona, szepcze : ciebie i tak nikt nigdy nie bedzie chcial, po co sie starac?..
                      Zgadzam sie z Tereska-nie mozna zyc samym faktem, ze jest spokojnie. Na poczatku to euforia-ten brak awantur i calego syfu, ale potem brakuje uczucia, czulosci, czlowiek w koncu nie jest stworzony zyc samemu. Jak cholernie mam dosc rad ludzi, ktorzy zawsze od kogosta milosc mieli i nie wiedza jak to jest miec dawno wyczerpane baterie, ile sily ode mnie wymaga codzienne zycie, kiedy oni oskarzaja mnie o bycie slaba i rozczulanie sie nad soba.
                      Tak ladnie to napisalas Daszko-tez czekam, mam wrazenie, ze cale zycie czekam az ktos mi kiedys powie : spij spokojnie, jestem..
                      Hawanko-tak dokladnie rozumiem przygladanie sie z boku slubom i rozmnazaniu znajomych, z tym dziwnym uczuciem, ze cale zycie wszystko omija mnie bokiem i ze strachem, ze to sie nigdy nie zmieni.
                      Moze to wszystko co napisalam nie uklada sie w sensowny problem, chcialam jednak napisac-DZIEKUJE. W chwili, kiedy czuje sie tak potwornie niezrozumiana, u Was znalazlam zrozumienie.
                      Sciskam i zycze duzo sily, zeby jednak wstawac rano i probowac od nowa;-)
                      pozdrawiam
                      aapaa

                      ropucha
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 97

                        Tak sobie czytam, czytam co tu piszecie… i bardzo dobrze Was rozumiem Też nie cierpię kiedy inni mówią mi że nie mogę przejmować się tym co było, że wazne jest tu i teraz To chyba nie powinno być skierowane do ddd/dda:dry: Mówienie o tym że boli, że jest przykro nie musi być od razu nadmiernym użalaniem się nad sobą Kazdy czasem ma potrzebę porozmawiania o swoich problemach z druga osobą A u nas problemy akurat tkwią w przeszlości

                        aapaa- pod tymi słowami "Mam tak totalnie dosc, ze nikt nie rozumie, wszyscy uwazaja, ze sie : rozczulam/uzalam/ za bardzo nienawidze/wymyslam." podpisuję się nogami i rękami 🙂 Jednak nie zgodzę się z Tobą ze rodzinę trzeba kochać To nie jest żaden wymóg Mamy prawo czuć do nich co chcemy, a że oni nas skrzywdzili wątpię żeby to była miłosć Wydaje mi się raczej że mówimy że ich kochamy bo tak wypada , bo nieładnie powiedzieć że nie kocha się swoich rodziców

                        Samotność- też jest mi bardzo dobrze znana Mam znajomych ale kiedy mam problem jestem z tym sama i tak naprawdę to teraz sama siebie nie do końca rozumiem Wcześniej bardzo zabiegałam o zdobycie nowych znajomych i o zatrzymanie starych Robiłam to poprzez chorobliwą zazdrość, zaborczość itp Chciałam codziennie spotykać sie z nimi i ograniczać ich kontakty żeby nie spotkali kogoś"lepszego" ode mnie i nie zerwali znajomości a teraz…po kilku zerwanych znajomościach ma już tego dość jakoś przestałam się starać , powoli mam w ogóle dość kontaktu z ludźmi Sama już rzadko gdzies dzwonię , piszę bo po prostu nie mam ochoty Ale znowu jak ktoś do mnie napisze to skaczę z radości wiec nie rozumiem tego Może to po prostu takie zwątpienie w ludzi i w to że można stworzyć jakąś więź Ale przecież wiem że te znajomości rozpadały się przez moją zazdrość…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 62)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.