Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Strach przed zmianami
-
AutorWpisy
-
<p style=”text-align: right;”>Po 6 latach musiałam wrócić do domu rodzinnego aby móc potem wyjechać za granicę do mojego chłopaka…</p>
Wraz z powrotem do domu wróciły stare problemy. Mimo rocznej terapii musiałam skontaktować się z psychiatrą bo już sama nie dawałam rady…
Jeszcze kilka miesięcy temu byłam pewna wyjazdu, chęci nauki języka i że jakoś to z pracą będzie.
Teraz nie śpię po nocach, mam mnóstwo wątpliwości i zaczęłam się wszystkiego ponownie bać. Jestem każdego dnia wykończona gonitwą myśli.
Myślę że powinnaś mimo obaw jednak wyjechać i spróbować swoich sił w innej rzeczywistości. Nie masz chyba tak wiele do stracenia. Patrząc z perspektywy lat zmarnowałem wiele ciekawych szans bo zawsze udawało mi sie uzasadnić dlaczego nic nie zmieniać i dlaczego tak jak jest jest najlepiej. Ale tak naprawdę niczego nie można być pewnym, nawet jak nic nie zrobisz to rzeczywistość będzie się zmieniać a Ty będziesz musiała się do niej dostosować czy Ci się podoba czy nie. Więc chyba lepiej samemu wybierać kierunek.
Ten strach znam, to jest po prostu lęk przed podjęciem decyzji i samodzielnością, Twój mózg wymyśla tysiące bzdurnych powodów dlaczego zmiana jest straszna a aktualna sytuacja lepsza od nieznanej.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, 2 miesięcy temu przez
rasputnik.
Ostatnie idealnie opisuje mój obecny stan.
Chciałabym przez chwilę zacząć znów myśleć pozytywnie.
Malap, lęk przed zmianą może być czymś zupełnie naturalnym. Po prostu jedni ludzie postrzegają zmianę bardziej jako szansę i coś ciekawego, inni jako powód do obaw.
Do tego w przypadku DDA/DDD dochodzi tak zwana „guma”, czyli siła, która w trakcie zdrowienia każe Ci tęsknić za nienajlepszą, ale „bezpieczną” (bo znaną) przeszłością i unikać przyszłości, która może być od niej lepsza, choć wymaga wysiłku, na początku jest niepewna i „nie zrobi się sama”.
Z Twojego opisu wynika, że zdecydowanie nie posłużył Ci powrót do domu rodzinnego. Rok terapii to coś, od czego warto zacząć, ale może nie pomógł Ci aż tak bardzo jak mógłby (albo Ty nie poczyniłaś w swoim życiu niezbędnych zmian, takich jak np. wyprowadzka), skoro trafiłaś jeszcze do psychiatry.
Z tej perspektywy na pewno warto porzucić dotychczasowe otoczenie, zwłaszcza jeśli Twój chłopak jest kochający, znacie się długo i można na nim polegać.
W tych wariackich czasach nie powinno być problemu ze skontaktowaniem się z psychologiem czy psychiatrą online. Kwestia tego, co u Ciebie zdiagnozowano. Jeśli to np. depresja lub zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, to nie ma dużego problemu (leki wraz z dokumentem od lekarza bierzesz w torebkę). Gdyby to była np. choroba dwubiegunowa czy coś poważniejszego, musisz brać pod uwagę możliwość uzyskania pomocy za granicą.
Myślę że pogorszyło mi się przez wzgląd na to że na początku lutego straciłam ciążę.
Teraz muszę zostać w pracy. A w kwietniu zabieg usunięcia guza na jajniku więc wiele czynników sprawiło, że teraz to wszystko wygląda w ten sposób.
Malap, niezmiernie mi przykro z powodu tego, przez co musiałaś przejść 🙁
W tej chwili wygląda na to, że musisz przede wszystkim zająć się sobą – i poszukać opieki ze strony ludzi Ci życzliwych. Zmiany pewnie są Ci potrzebne, ale mogą poczekać… Jak to mówią w AA: first things first, czyli najpierw rzeczy najważniejsze.
Co do zmian, przyszła mi taka myśl, z własnego doświadczenia, że są one najfajniejsze póki człowiek jest młody i gotów jest chwytać życie za rogi. Potem, gdy odbierze już swoją porcję rozczarowań, marzy mu się przede wszystkim spokój i ciepełko. Dziesiąta zmiana miejsca pracy lub dwudziesta miejsca zamieszkania smakują już inaczej niż na początku. Ale to też ma swoje uroki 😉
Malap, często nie mamy możliwości, by ot tak porzucić nasze środowisko i głową muru nie rozbijesz… Ale kiedy zadbasz o siebie, o swoje zdrowie, o to, co najważniejsze, być może inaczej spojrzysz na to, co możesz dla siebie wybrać.
Z doświadczenia wiem, że powrót do rodzinnego środowiska = depresja, lęki, poczucie wartości na poziomie -100…i powrót do „starego i znanego” – nawet, jeśli mnie zabija. Wiem jednak, jak cholernie ciężko jest zaryzykować niekiedy wszystkim, co się posiada. Strata, nawet tego, co niszczyło, też jest bolesna… Jednak to, co przed Tobą może być życiem, dobrem nadzieją.
Życzę Ci tego z całego serca, byś była teraz dla siebie najważniejsza.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, 2 miesięcy temu przez
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.