Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD szantaż emocjonalny

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 34)
  • Autor
    Wpisy
  • Franczeska
    Uczestnik
      Liczba postów: 387

      Felicja zapisz:

      Co do tej różnicy pokoleń to prawda. Rodzice się zatrzymali na etapie ślepego posłuszeństwa rodzicom z jakiejś chorej wdzięczności. ”

      tak mi się wydaje, że to od świadomości człowieka zależy a nie od różnicy pokoleń. Być może dzisiaj ludzie są bardziej świadomi, korzystają z terapii, różne książki i artykuły czytają ale jest gro młodych ludzi dla których porządek świata o którym piszesz jest nie do ruszenia, ten wewnętrzny nakaz takiego uzależnienia od rodziców jest nie do przeskoczenia. Dzisiaj równie często wiele kobiet wychowuje dzieci dla siebie a nie towarzyszy im w rozwoju.

      Felicja, historie i przykłady, które podrzucasz tutaj są niesamowite, u mnie nuda, ja bym tak z rękawa nie była w stanie trzepać takich historii. Ale to fajne, lubię to. Lubię Cię czytać, masz taką swobodę w opsywaniu siebie i świata. Co Ty czytasz, co Cię kształtuje?

      Eugenia
      Uczestnik
        Liczba postów: 7086

        Franczesko, ale mi pytanie zadałaś:) Wiesz, ze ja sama się nad tym zastanawiam co mnie tak naprawdę ukształtowało i kształtuje? To jest chyba i proste i skomplikowane, wiele elementów ma ta układanka. Ja się bardzo szybko nauczyłam czytać, zanim jeszcze poszłam do szkoły i bardzo szybko zaczęłam to wykorzystywać, czytałam namietnie od wczesnego dzieciństwa. I sama sobie wybierałam co czytam, jakoś mi nikt w to nie ingerował, często sięgałam po coś kompletnie nie na moim poziomie. Chyba była to też moja forma ucieczki, wiesz otwierałam ksiązkę i przenosiłam się do jakiegoś miejsca i czytałam o jakichś dylematach. Z resztą uwielbiałam fotel za drzwiami u mojej babci-bunkrowałam się tam z książką i mogłam ją swobodnie czytać przeniesiona do innego świata;) Zawsze szukałam jakiejś "jaskini" żeby isć tam z ksiązką. Ja czasami myślę, ze ja tak naprawdę niczego innego nie potrafię w życiu robić dobrze tylko właśnie ksiązki czytać:laugh: Zawsze lubiłam literaturę piekną, tam były różne dylematy opisywane nierzadko w tragicznych okolicznościach. Współczesną też lubię, chociaż zalezy o czym, bo te wampiry i inne naiwne bajki to nie bardzo;) romansów w zyciu nie czytałam chyba, ze w jakiś ciekawy kontekst historyczny czy inny były wpisane. Lubię też ksiązki psychologizujące i chrzescijańskie, ale chyba najbardziej oryginalne dzieła świętych, a nie te przyróżowione hagiografie.

        Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, bo zaraz mi się nasuwa, że ukształtowały mnie też filmy. Siedziałam sama u babci i miałam kilka naprawdę dobrych filmów na video, wiesz Ben Hur i takie tam, to klasyka, chyba nawet sobie z tego nie zdawałam z tego sprawy;)

        No i babcia dowaliła swoje do pieca, tymi opowieściami, siedziałam godzinami i jej słuchałam, wiem, ze idealizowała, ale w sumie ciekawe te historie są nawet dzisiaj tak myślę, ona bardzo moralizowała w trakcie, dzisiaj biorę na niektóre rzeczy poprawkę, ale ostatnio znajoma jak posłuchała to stwierdziła, że warto by było to spisac;) najciekawsze są wybory tych ludzi w różnych momentach życia…

        Franczesko niby byłam kształtowana, ale ja w sumie w dużym stopniu ukształtowałam sie sama;)

        I wiesz co? Pal lichoto co napisałam wyżej, bo tak naprawdę to…………kształtują mnie ludzie i rozmowy z nimi:) Franczesko, dla mnie każdy człowiek jest jak taka ksiązka a nawet ciekawszy, bo to taka "literatura faktu" 😉 Serio, nie unikałam nigdy ludzi pomimo, że wbrew pozorom ja mam też w jakimś sensie introwertyczną naturę, ale ludzie mnie straszliwie ciekawią. Dla mnie każdy człowiek to inny świat, a ja lubię podróżować, więc mnie te światy interesują. Najwięcej ukształtowały mnie właśnie różne relacje. Bo wiesz, ja uważam, ze ja mogę duzo widzieć, ale nie oszukujmy się, każdy widzi przez inny pryzmat i dzięki innym mogę zobaczyć coś z innej perspektywy i mnie ta perspektywa interesuje, bo dzięki temu zbliżam się do PRAWDY. Ja nawet uważam, ze to celowy zabiega, ze każdy widzi tylko jakąs część właśnie po to żebyśmy się ze sobą rozmawiali;)

        Spróbuję to podsumować-ukształtowała mnie literatura, ale to jedno, tak naprawdę rozmowy z ludźmi. Aha i raczej nie uciekałam przed ludźmi z trudnym życiem, sama je mam. Dziwne, ale ostatnio mi znajoma powiedziała, ze ma ochotę powiedzieć, ze "mam w ręku klucz do otwierania ludzi" Może i coś w tym jest, bo często z kimś swobodnie rozmawiałam, a po czasie dowiadywałam się, ze ta osoba jest nieśmiała i zamknięta

        :laugh:

        Franczesko, po prostu ten świat jest ciekawy i piękny i straszny zarazem tylko wszystko zależy co my w tym widzimy:):) chyba dostałam dar zakładania odpowiednich okularów na nos;)

        A co do pisania to pomimo mojej gadatliwości, najlepiej wyrażam się właśnie przez pisanie:)

        Sorki, że wątek zawaliłam, ale to pytanie Franczeski zmusiło mnie do odpowiedzenia samej sobie na pewne pytania;)

        Eugenia
        Uczestnik
          Liczba postów: 7086

          mase zapisz:
          Felicja zapisz:
          ” I ten ksiądz zawsze mówił, ze trzeba żyć swoim życiem i czasami przejść przez matkę w progu nawet jesli bardzo się ją kocha:):)”
          Podoba mi się ta historia :)”

          Mase, a mnie podoba się Twój podpis. Już dawno temu miałam Ci to powiedzieć-to tak a propos tematu-że nie ludzie nam kradną kredki, tylko my pozwalamy je sobie kraść. Wiesz, jak nie pozwalamy to sami możemy pisać swoją historie i własne obrazki malowac…;)

          przetracona
          Uczestnik
            Liczba postów: 113

            Manipulacja- ciekawy temat.
            Mną ludzie na każdym kroku mogą manipulować, niektórzy często to robili, wiedzieli, że nie potrafię powiedzieć nie. Nawet jak przez to cierpię, za cholerę nie potrafię odmówić. Taka to już moja wada a inni to wykorzystują skoro znalazła się taka nieśmiała głupia istotka, która nie ma swojego zdania.

            Ale teraz z perspektywy czasu widzę, że ja też potrafię nieźle manipulować innymi i nawet mi to wychodzi haha. Dziwne:) Zaluje czasami, ale w danym momencie, kiedy to robię nie widzę tego tak i wydaje mi się że nic złego w tym nie ma.

            Eugenia
            Uczestnik
              Liczba postów: 7086

              No z tym problemem z powiedzeniem NIE to temat rzeka. Ale powiem Ci Przetracona, że u mnie to zaczęło w pewnym momencie trafiać na pewne granice tzn kilka osób przegięło, na dodatek nawet próby tłumaczenia albo odseparowania niewiele dały-ciągle to samo. Rola głupiego Jasia mi nie odpowiada w ogóle. Zal mi tych osób tak naprawdę, bo to są typy, które żerują na ludziach, widać to u nich we wszystkich relacjach nawettych najbliższych. Szacun mają dopiero jak trafiają na kogoś komu skoczyć nie mogą. Mnie się tacy ludzie kojarzą z dużym psem, który jest głupi, czyli goni mniejsze a jak spotyka większego to przylizuje:) Ja takim ludziom życzę żeby trafiali tylko na takich, którzy ich szkolą, ale to są z reguły cwane cholery i celowo szukają przydupasów. To słabośc tych osób, one nie potrafią iść rmię w ramię, oni muszą albo być NAD albo są POD, żałosne…

              A co do manipulacji to ja też umiem, tyle że nie lubię:) korzystam w skrajnych przypadkach jak już musze, albo coś nakombinowałam i musze się wykaraskać, ale nie wiem ile w tym manipulacji a ile sprytu. Ja wolę z ludźmi rozmawiać, ale to jest najgorsze, ze mało kto potrafi! Odnoszę wrazenie, ze ludzie lepiej znoszą manipulację niż szczerą rozmowę w otwarte karty:blink: a już takich którzy tych otwartych kart nie wykorzystują jest w ogóle niewielu.

              przetracona
              Uczestnik
                Liczba postów: 113

                Po przyjezdzie do wawy mieszkalam w miejscu podobnym do bursy cos takiego. No i tam poznalam dziewczyne, która niczego nie miała. Obie szukałysmy jakiejs pracy tyle ze ja ja szybko znalazłam a ona kilka miesiecy szukała. Tyle ze tak na prawde wszystkich w bambuko robiła i udawała ze szuka. A ja głupia dobra duszyczka utrzymywałam ja kupowałam jedzenie fajki ciuchy itp wszystko co moje to i bylo jej. Ona była wcześniej w placówkach opiekuńczo wychowawczych i chyba myslała ze wszedzie jest tak jak tam i wszystko jest wspólne. Zaprzyjaźniłyśmy się szybko, bo była strasznie komunikatywną osobą i momo jej wad każdy ja lubił. Ale po jakims czasie zaczelo mi to przeszkadzac ale nie wiedzialam jak mam to powiedziec bo nic do niej nie docieralo. Poprosilam o zmiane pokoju ale to nic nie dalo. Nawet jak bylam w pracy to brala klucz od pokoju i robila co chciala i jak ktoregos dnia przy babce ktora pilnowala tego miejsca spytalam sie czy byla w pokoju zaczela zaprzeczac a pozniej jak przyszla do mnie to jeszcze wyskoczyla z morda ze co ja wyprawiam ze jestem bezczelna itp.malo brakowalo a zebow by nie stracila:) Ci ktorzy poznali sie na niej usuwali sie ale wiekszoscia manipulowala i ciagle udawala chora itp tylko zeby byc w centrum uwagi i nie pracowac a miec wszystko.
                Nie mam z nia teraz kontaktu bo swinstwo mi zrobila ktore strasznie boli. I tak to sie odplacila za pomoc.
                Zmieszkalam z nasza wspolna znajoma i po 1,5 miesiaca musiałam sie wyprowadzic bo ona sie tam wprowadzila i zmanipulowala ta dziewczyna mimo ze ja nie pozwolilam na wspolne zamieszkanie. ale ona wprost powiedziala ze jej moje zdanie nie obchodzi a tamta dziewczyna chciala zeby tam mieszkala i kiedy bylam w domu rodzinnym to przywiozla swoje rzeczy. wyprowadzilam sie. ale na koniec jeszcze poznikaly moje rzeczy zanim wszystko zabralam. kiedy ostatnie rzeczy zabieralam to one sie smialy i gadaly do siebie a do mnie ani slowem sie nie odezwaly. przykre to bylo a obu pomoglam. jechalam autobusem z pelnymi torbami i ryczalam jak dziecko.
                Ta sama osoba zmanipulowala osobe ktora traktowalam jak siostre i jako jedynej zaufalam na maksa az calkowicie sie ode mnie odsunela. i nie umiem o tym zapomniec. Po tamtej sytuacji troche sie nauczylam i az tak nie daje soba pomiatac. ale to ciezkie

                Eugenia
                Uczestnik
                  Liczba postów: 7086

                  No to niezła sztuka……są tacy i chyba najlepiej jest to widać jak się z obcymi ludźmi właśnie mieszka….Jak tak mówisz, to mi się przypomniała z mojego ostatniego mieszkania wspólokatorka, kochana dziewczyna i taka przytulanka, tylko……….ciągle zapominała skąd się rachunki biorą:laugh: masakra była, bo bezmyślnie używała np wody a później miała problem z zapłaceniem rachunku i przy okazji my też, bo były kosmiczne…..Albo tak zafajdoliła kuchnię, ze ja miałam ochotę po niej sprzątać,a ja też jestem niezła syfiara, ale wiesz we wspólnych częściach jakoś o to dbałam….I nie sprzatnęłam po niej, bo widziałam co jest-bedę musiała to robić:laugh: cwana była. Z resztą ona przyszła w strasznym stanie do mieszkania po tym jak facet z nią zerwał. A to była klasyczna historia, czyli-chłopak minimalnie starszy, pierwszy się wyprowadził, poszedł na studia, wynajał mieszkanie, ona skończyła szkołę to też podjęła studia w tym samym mieście i razem zamieszkali. Przetracona, ona była i ładna i fajna ale szybko zrozumiałam dlaczego się jej pozbył:laugh: :laugh: ona była jak dziecko, które 24h potrzebuje uwagi, to było straszne… Ja bylam już tak rozpierdzielona, ze jeszcze się dziwiłam, ze ze mnie matkę sobie można zrobić widac było można;) A cwana była tak naprawdę, ja się stamtąd ostatecznie wyprowadziłam, co z nią-nie wiem, ale wiem, ze właścicielka miała problem ze ściągnięciem z niej kasy za rachunki i ze szybko sobie faceta następnego znalazła:laugh: :laugh: :laugh: 😛 😉

                  Z różnych mieszkań to można by ksiązki pisac, ale fajnie też trafić można. Ale ta Twoja to już wybitny przypadek.

                  przetracona
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 113

                    Ja niedawno pozbylam sie wspollokatorki syfiary i takiej przepraszam za stwierdzenie kurewki. Nie chcialam juz z nia gadac bo ni do niej nie docieralo. Miala kota na ktorego sie nie zgodzilam ale kto sie mnie o zdanie pytal to byl jej pierwszy blad. w pokoju smrod u niej jak z obory. Kuweta w gownach i jeszcze w przedpokoju zawsze smrod. Syf jak nie wiem gdzie. mogla w czarnej zabloconej wannie sie kapac i jej to nie przeszkadzalo, to ze nie szanowala tego ze ktos spi to swoja droga. miala chlopaka ktorego zdradzala z innymi to tu to tam i jej to nie przeszkadzalo. mowila ze go nie kocha ale nie chce byc sama. za sciana tylko jeki bylo slychac porazkaaaa. ale do niej mowic to jak grochem o sciane. teraz mieszka z tym chlopakiem i wielce zakochana w nim bo ma kase no i w ciazy haha biedne dziecko..

                    Franczeska
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 387

                      Dzięki Felicja za ten wpis o sobie. Tak sobie uświadomiłam, że ja na tak zadane pytanie napisałabym co lubię cztać, co ostatnio czytałam. Nie umiem tak obszernie mówić ani pisać, tylko bardzo krótko i konkretnie. Taka umiejeętność gadania przydałaby mi się zwłaszcza teraz gdy chodzę na rozmowy o pracę. Słyszę pytanie i w dwóch zdaniach na nie odpowiadam a ludzie oczekują, że popłynę i będę mówiła, mówiła i mówiła a tu za chwilę koniec. Na teramty które mnie nie dotyczą mogę obficie mówić ale o sobie to już duży problem.

                      Eugenia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 7086

                        o ja pitolę…..ale masz szczęście….ja musze przyznac częściej miałam szczęście niż nieszczęście do współlokatorów… wiesz co, jakos mi nigdy nie przeszkadzało życie osobiste moich wspólokatorów, ale jak ktoś powiedzmy "swobodny" znosi to do domuto wiesz….też bym tego nie wytrzymała i zwierze to już w ogóle, chyba, z ektoś o to dba. Jak to czytam to stwierdzam, ze az tak to się jednak nigdy nie władowałam;) Ale widzę potrafisz być asertywna i to jest niezłe:) A nie sorki, raz zerwałam umowę, bo mi klub w chacie zrobili. Ja je nawet lubiłam, nie miałam nic przeciwko, ale tam nawet było gorzej niż w klubie, bo ciągle. Do tego chłopak jednej z nich na dziko z nami zamieszkał i były kosmiczne rachunki. Hałasy non stop mnie to nawet nie przeszkadza mi niewiele przeszkadza, ale to już był przegin. Najlepsze było to jak się najarali i biegali po dachu. W końcu zadzwoniłam do właściciela i powiedziałam, że się wyprowadzam i to duuzo za późno to zrobiłam. O podkradaniu żarcia i kosmetyków nie wspomnę. No i brzydko się na koniec zachowałam, bo bylam z kumpelą na piwie po czym wróciłam i urządziłam im taką awanturę, ze o mało się w gacie nie posikały:laugh: Głupie były i tyle;) On mi powiedział, zę wie co się dzieje bo sąsiedzi mówili z resztą przeklęte piętro-bo na przeciwko drzwi w drzwi mieszkał taki szajbus, ze nawet one się z nim nie skumały

                        Ja pitolę są ludzie i ludziska, ale generalnie miałam szczęście musze przyznac;):laugh:

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 34)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.