Witamy Fora Znalezione w sieci Szczęście i kwestia perspektywy

Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
  • Autor
    Wpisy
  • Tymczasowy
    Uczestnik
      Liczba postów: 127

      Ciekawy wykład TED o 'realnym’ i 'sztucznym’ szczęściu (są polskie napisy):

      Jak jesteśmy w dupie, to albo możemy się martwić i skupiać na tysiącach rzeczy, których nam brakuje i nad którymi nie mamy kontroli i wiecznie trwać w niekończącym się festiwalu beznadziei i niedostatku, łudząc się że kiedyś zły czar pryśnie,
      albo zaakceptować jak jest i docenić, że to co jest, to najlepsze co jest. I z tym narzędziem działać. Hoł hoł hoł

      Tymczasowy
      Uczestnik
        Liczba postów: 127

        Tekst mi się rozjechał przez formatowanie w tym edytorze, w każdym razie najlepszy fragment wg mnie:

        (…) „Pomagam im akceptować to, czego nie mogą zmienić”. W rzeczy samej.
        Psychologiczny układ odpornościowy działa najlepiej, gdy znajdziemy się w sytuacji, w której utknęliśmy. Tym się różnią randki od małżeństwa: idziesz z kimś na randkę, a on dłubie w nosie. Na kolejną już nie pójdziesz. Twój mąż dłubie w nosie? Tak, ale ma złote serce. To skarb! Umiesz się pocieszyć.

        To mi kiedyś dało do myślenia, ten przykład można rozszerzyć na wszystko. Np. dlaczego osoby niepełnosprawne/śmiertelnie chore są często szczęśliwsze pomimo swego nieszczęścia niż większość ludzi. Dlatego, że jest więcej rzeczy których zmienić nie mogą i nad którymi nie mają kontroli. I jest to dla nich bardziej oczywiste (brak nóg jest bardziej oczywisty niż np. brak kontroli picia czy tkwienie w pułapce braku akceptacji). Więc akceptują to co mają, skupiają się na tym co mogą i po prostu doceniają to. Bo martwienie się nie ma żadnego sensu. I mając tak mało często są tacy szczęśliwi.

        To co jest to najlepsze co teraz jest.

      Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.