Tekst mi się rozjechał przez formatowanie w tym edytorze, w każdym razie najlepszy fragment wg mnie:
(…) „Pomagam im akceptować to, czego nie mogą zmienić”. W rzeczy samej.
Psychologiczny układ odpornościowy działa najlepiej, gdy znajdziemy się w sytuacji, w której utknęliśmy. Tym się różnią randki od małżeństwa: idziesz z kimś na randkę, a on dłubie w nosie. Na kolejną już nie pójdziesz. Twój mąż dłubie w nosie? Tak, ale ma złote serce. To skarb! Umiesz się pocieszyć.
To mi kiedyś dało do myślenia, ten przykład można rozszerzyć na wszystko. Np. dlaczego osoby niepełnosprawne/śmiertelnie chore są często szczęśliwsze pomimo swego nieszczęścia niż większość ludzi. Dlatego, że jest więcej rzeczy których zmienić nie mogą i nad którymi nie mają kontroli. I jest to dla nich bardziej oczywiste (brak nóg jest bardziej oczywisty niż np. brak kontroli picia czy tkwienie w pułapce braku akceptacji). Więc akceptują to co mają, skupiają się na tym co mogą i po prostu doceniają to. Bo martwienie się nie ma żadnego sensu. I mając tak mało często są tacy szczęśliwi.
To co jest to najlepsze co teraz jest.