Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD terapia-czy ktos uczestniczy?

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      od pol roku biore udzial w terapii w osrodku (grupa + spotk. indywid.). i nie czuje zadnego wplywu.
      moze chodze na kiepska terapie? dlatego prosze podzielenie sie tych,ktorzy przeszli.
      na grupie rozmawiamy o swoich emocjach, przeszlosci itp. rozmawiamy i nic poza tym- wciaz tylko dowieaduje sie, ze to i owo to dlatego, ze jestem DDA, ze to typowe dla DDa itp. (tzn, ze czuje sie przygnebiona, albo ze nic mi sie nie chce, albo ze cos wzbudzao moj niepokoj, albo sie czegos obawiam-ale nie poznnaje narzedzi, ktore mi pomoga z tego wyjsc!) . mam juz tego dosyc. mam problem, mowie o tym, i znow dowiaduje sie, ze to typowe dla dda. ja juz to wiem! juz dowiedzialam sie o tym, zanim poszklam na grupe! ale co dalej! co z tym robic???
      innym osobom na grupie terapia pomaga w taki sposob, ze maja gdzie porozmawiac o swoich emocjach, o przeszlosci, o problemach. ok, nie mieli wczesniej takiej swiadomosci ani okazji. ale czy na tym tylko polega terapia?
      niecierpliwie sie troche i zniechecam pzrez to.
      uswiadamianie sobie emocji i rozmowa o nich to nie nowosc dla mnie-bralam udzial w jakichs warsztatach, spotkaniach-nie stricte dda, ale rowoju osobowego. a na terapiii chcialabym sie dowiedziec, co z tym zrobic! a nie gadac i gadac i dowiadywac sie, ze to typowe dla dda. chcialabym umiec wzmocnic poczucie wlasnej wartosci, znalezc sens zycia, wierzyc w siebie. wiem, wiem, stara gadka – ze nikt tego z mnnie nie zrobi-i wcale tego nie chce. chce tylko, zeby mi dano narzedzia..
      żadam za duzo? czy na tym po prostu polega terapia?

      Yeti
      Keymaster
        Liczba postów: 221

        Myślę, że wcale nie wymagasz zbyt wiele.

        Na pewno dobrze by było, żebyś powiedziała o swoich obawach i watpliwościach właśnie na grupie! To jest zdecydowanie najlepsze miejsce!

        Z jednej strony, jak pewnie świetnie wiesz, żadne zmiany nie zachodza jak za dotknięciem czarodziejskiej rożdżki. Czasem widoczne sa dopiero jakiś czas po terapii. Terapeuta nie jest czarodziejem, ktory bez naszego udziału przemieni nas w zdrowych i szczęśliwych ludzi. Terapeuta ma pomagać, wskazywać kierunek, towarzyszyć – a najważniejsza pracę wykonujemy my sami – ALE z drugiej strony taki punkt widzenia nie może być usprawiedliwieniem dla niekompetencji terapeuty lub braku zaangażowania z jego strony. Wyobrażam sobie, że oczywiście program terapii i użyte metody moga być bardzo rożne… ale nie powinno być tak, że nie ma ich wcale albo sa niewłaściwe! Oczywiście że zmieniamy się sami i sami wykonujemy najważniejsza pracę nad soba, ale gdybyśmy byli w stanie robić to naprawdę SAMI, nie musielibyśmy zajmować czasu terapeutom i wysiadywać tylu godzin w ich gabinetach:)

        Co do mnie, to nie mogę powiedzieć, żeby mnie moje terapie radykalnie postawiły na nogi, chociaż znam wiele osob, ktore maja wyłacznie bardzo pozytywne doświadczenia. To i owo sobie uświadomiłem, częściowo udało mi się dogrzebać do uczuć z zamierzchłych czasow. Jednak odczuwam pewien niedosyt i uważam, że mam jeszcze wiele bardzo ważnych spraw do przepracowania. Możliwe że jestem po prostu trudnym pacjentem:)

        Pozdrowienia
        Tomek

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          dziekuje za odpowiedz,

          Na pewno dobrze by było, żebyś powiedziała o swoich obawach i watpliwościach właśnie na grupie! To jest zdecydowanie najlepsze miejsce!
          -mowiłam o tym, lecz usłyszalam, ze przeciez terapia trwa 2 lata-a my jestesmy na poczatku (własciwie to w 1/4). wkrotce kolejne spotkanie-znowu to powiem 🙂

          mysle, że moze za stara jestem w stosunku do innych uczestnikow?..
          to grupa dla mlodych 18-25 lat, wiekszosć to maturzysci lub "poczatkowi" studenci, ja jestem najstarsza. pamietam siebie z czasu 18 lat:pełno wstydu, zasłona milczenia, udawanie, ze jest ok. wtedy grupa baardzo by mi pomogla. teraz jednak nie musze sie zmagac ze wstydem-juz poznalam go, zrozumialam. tak samo z poczuciem winy za rodzicow. dalam tez sobie prawo do zwolnienia z dyżuru pt"szystko jest ok". zaś na grupie slysze to, co bylo mi potrzebne 7 lat temu – dzis to jest juz dla mnie"powtorka z rozrywki" (dla wiekszosci grupy-odkryciem i realna pomoca) . ten temat juz "odrobilam". chce isc dalej, glebiej.

          być cierpliwa czy szukac "starszej" grupy? a moze to moje złudzenie, ze nie ma efektow terapii? jak to zweryfikowac? czekac? czy postawic na inna karte?

          i jak radzic sobie z niezdecydowaniem? 🙂
          (a propos – na grupie np. dowaduje sie, ze niezdecydowanie to normalne dla dda i wynika z tego i owego… ale jak nad tym pracowac? jak to zmienic? tego nie udaje mi sie dowiedziec.)

          pozdrawiam!

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            hej!
            Też szukam raczej "narzędzi", niż potwierdzenia, więc dobrze rozumiemTwoje oczekiwania, www :laugh:
            Ja bym sprobowałbym powiedzieć grupie nie tylko o swoich niespełnionych nadziejach ale także o swoich potrzebach i oczekiwaniach odnośnie uczestnictwa w grupie. Może ci młodzi ludzie ciagle tkwia w tym samym miejscu, bo nie wiedza że można chcieć czegoś więcej, np.: właśnie "narzędzi", a nie jedynie rozmawiać o uczuciach? Może jest im z tym dobrze, może się jeszcze boja, a teraputa nie chce niczego przyspieszać? Może raz na jakiś czas grupa specjalnie dla Ciebie zgodziłaby sie porozmawiać o poszukiwaniu rozwiazan, a nie tylko o uczuciach? Jesteś przecież takim samym członkiem grupy jak inni, Twoje potrzeby sa rownie ważne, prawda? To mogłoby być też bardzo wartościowe doświadczenie dla nich, takie zaopiekowanie się kimś innym, nie tylko soba? Mogłoby im też uświadomić, że zdrowienie to proces, ktory nie konczy się na rozmowach o uczuciach, że chodzi w nim o coś więcej, przynajmniej niektorym. Porozmawiałbym o tym wcześniej także ze swoim terapeuta, w koncu to on prowadzi grupę i jest odpowiedzialny za proces zdrowienia wszystkich członkow grupy. Rozważyłbym także możliwość porozmawiania z terapeuta "niezaangażowanym" w moję grupę, np. prowadzacym inna grupę DDA lub pracujacym w innym ośrodku, i w cale nie pokryjomu, ale otwarcie i szczerze. To byłby najlepszy dowod, że troszcze się o siebie. Terapeuci powinni znać się na tym najlepiej. Gdyby okazało się jednak, że w obu przypadkach jest inaczej, to poczekałbym aż moja grupa zdecydyje się iść dalej albo rozejrzałbym się za np.: "starsza wiekowo" grupa DDA lub inna, majaca podobne nastawienie i potrzeby i rozważyłbym możliwość przeniesienia się. Pomoc w znalezieniu innej grupy powinien zaoferować też terapeuta. Zastanowiłbym się też, czy problem wynika np. z tego, że grupa nie zaspokaja moich potrzeb i czuję się w niej lekceważony, z tego że czuję się w niej odmiennie (np. ze względu na wiek), czy że muszę się do niej dostosowywać? Szkoda byłoby przecież zmieniać grupę w 1/4 jej trwania na nowa (np. starsza wiekowo) ktora znowu zacznie wszystko od poczatku i będzie musiała przejść przez te same etapy co poprzednia, prawda?

            Mam nadzieję, że jakaś namiastkę narzędzi znajdziesz dla siebie, www.
            Goraco pozdrawiam!

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              dzięki za te słowa.

              mam przy okazji kilka pytan dotyczacych indywidualnej terapii.
              czy to skuteczne i dobre, jeśli moj indywidualny terapeuta nie jest osoba prowadzaca grupę? (zna mnie więc słabo, widzimy sie raz na miesiac, na spotkaniu powtarzam sie, wyjaśniajac, opowiadajac, mowiac to samo co na grupie, zamiast pogłębiać to, o czym na niej rozmawiamy).

              jak wygladaja standardowo spotkania indywidualne? u mnie to zdanie relacji, "co słychac"-na grupie, w życiu. z trudem wymyslane pytania, o co by tu jeszcze zapytać… te spotkania nie dotykaja żadnej tkanki, nie wytwarzaja atmosfery intynmnosci. znajomy z grupy naswietlil mi obraz swoich spotkan (odbywa je z osoba prowadzaca grupę)-i typ jego relacji na spotkaniach indywid.jest zupełnie inny.i jest przede wszystkim praca; u mnie-opowiadanie. nie docieram do niczego, nieczego nie odkrywam.

              czy mozna prosić o zmianę terapeuty, bo obecny wydaje mi się niezaangażowany, "oziębły"? 🙁

              … czy wybrałam kiepski ośrodek, czy po prostu mam pecha i trafil mi sie nieodpowiedni terapeuta? B)

              Anonim
                Liczba postów: 20551

                czy ktos uczestniczyl w takiej terapii(grupowej) i odczuwa naprawde
                poprawe? a jesli chodzi o indywidualna ( a takze gdrupowa) to trzeba mowic
                wszysko o sobie,caly swoj zyciorys?

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  Ja chodze do psychologa na spotkania idywidualne. Pracujemy raczej nad tym by wytworzyc we mnie spojne poczucie tozsamosci. To tak jakby zamiast ryb na obiad terapeutka chciala mi dac wedke zebym sobie zawsze sama mogla tych ryb nalowic. Czy to jest super skuteczne nie powiem ale staram sie sobie pomoc wszelkimi sposobami. Nie trzeba opowiadac calego zyciorysu. Pozdrawiam
                  Tarja

                  viator
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 222

                    myślę, że podstawowy "bład" to właśnie pytanie "co mam mowić?". nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. każdemu dolega coś innego. ważne chyba jest to co się czuje w danym momencie i co cię "boli". jeżeli nie masz ochoty to nie mow nic tylko uważnie słuchaj innych. to zdecydowanie lepsze niż zastanawianie się co trzeba mowić. wszystko przyjdzie w swoim czasie.

                    pozdrawiam

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      to co czytam na temat Twojej terapii to pasuje do terapii w Petrze buheheh
                      czy o tym piszesz?
                      jesli tak to sie znamy……
                      pozdrawiam i nie trac nadziei
                      moze potrzeba pozytywnego nastawienia do terapeuty, ktory wprawdzie nie prowadzi grupy ale z Toba pracuje
                      wiem ze tak byloby latwiej
                      sa chyba 2 wyjscia: przekonac sie do terapeuty ktorego masz
                      lub jak najszybciej go zmienic zanim stracisz kolejny czas
                      zostawanie u tego z ktorym masz zajecia i traktowanie go jak przymusu nic dobrego mysle nie przyniesie
                      na pewno jednak nie ma sensu rzucac terapii

                      🙂

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.