Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Terapia działa

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Witam wszystkich serdecznie,

      od dłuższego czasu nie zaglądałem do Was, nadmiar obowiązków życiowych mnie przygniótł, żyję w tempie jakim jeszcze nie żyłem, ale staram się czytać forum jak tylko mam wolną chwilę.
      Chciałbym się podzielić z Wami moim małym szczęściem, ponieważ terapia działa znakomicie i powiem szczerze, że była to jedna z lepszych decyzji jaką podjąłem w ostatnim czasie, a może zaryzykuję stwierdzenie i powiem o małym przełomie w moim życiu. Oczywiście nie jestem całkowicie uleczony (jeżeli jest to w ogóle możliwe), ale zmierzam w niezwykle dobrym kierunku.

      To co dla mnie najważniejsze – w końcu moje chore emocje nie są już tak intensywne i odzyskuję wewnętrzny spokój – złe emocje oczywiście pojawiają się, ale mają zupełnie inny wymiar i powiem szczerze, że zaprzyjaźniam się z nimi coraz bardziej – nie mają już takich wielkich oczu 😉
      W końcu byłem w stanie dotrzeć do swojego wnętrza na tyle, żeby wykrystalizować logiczny plan tego czego chcę, czego nie chcę i czuć się z tym dobrze. Zycie przestało być koszmarem, a poranki zaczynają być słoneczne. Delektuję się odczuwaniem emocji, których nie czułem przez ostatnich 12 lat mojego życia, ponieważ wróciły wraz ze spokojem, o którym pisałem wcześniej. Małe rzeczy cieszą, a te duże przestały przerażać.

      Nie chcę być bajkopisarzem, bo nie powiem że wszystko jest ok (moje brzemię będę nosił do końca życia, ale ten ładunek jest już teraz dużo mniejszy), ale kroki jakie poczyniłem w ostatnim czasie są tak dla mnie fascynująco istotne, że aż sam jestem zaskoczony. Wiem jedno – na prawdę można przebić głową mur, jeżeli oczywiście głowa to wytrzyma. Moja wytrzymuje ponieważ decydując się na terapię wiedziałem, że mam w moim życiu tylko 2 drogi – albo na sam dół albo mogę próbować coś zmienić – chęć zmiany zwyciężyła. Pisząc wcześniej na forum, że znalazłem właściwą osobę dla siebie (psychoterapeutę) potwierdzam to dzisiaj z pełną odpowiedzialnością.

      Przepraszam – nie chcę nikogo zanudzać swoją osobą, ale poczułem nieodpartą potrzebę podzielenia się z Wami pozytywnymi emocjami 🙂 Zyczę Wam z całego serca wiary, że zmiany są możliwe – długo w to nie wierzyłem dopóki sam ich nie doświadczyłem.

      Praca, którą włożyłem w cały proces dotychczas kosztowała mnie bardzo dużo zdrowia, wyrzeczeń i wielu rzeczy, których wcześniej bym nie zrobił, ale warto było … Jak ciężko jest walczyć z wrogiem, który mieszka w nas samych … Nie można się od niego uwolnić, ale na prawdę można go oswoić i wytresować na tyle żeby nie przeszkadzał – to czy zacznie działać na korzyść – to następny krok. Jedno jest pewne – przez swoją dysfkuncję nauczyłem się jak potężne narzędzia do wykorzystania posiadam, o których osoby które nie przeżyły stosownych doświadczeń nie mają pojęcia, a czy obrócę je na swoją korzyść – mam szczerą nadzieję. Pojęcie normalności nie istnieje, jest tylko pytanie czy to co przeżywamy ma jakościowe znaczenie dla nas czy nie – na szczęście to my o tym decydujemy, a w momencie w którym oderwałem się od myślenia "że tak powinno być, bo inni myślą że tak powinno być" – życie stało się dużo łatwiejsze. Dzisiaj ja decyduję jak powinno być i co jest dobre dla mnie i to jest fantastycznie piękne uczucie.

      Długo się zastanawiałem czy napisać tego posta – czy moje odczucia nie są czasami kolejnym stanem euforii, huśtawką emocjonalnego nastroju, który był częścią mojej codziennej rzeczywistości – w chwili obecnej wiem, że nie. Całkowicie świadomie jestem przekonany, że jutrzejszy dzień będzie równie trudny co pozytywny w moim życiu – a co najważniejsze – bardzo świadomy 🙂

      Czego i Wam życzę z całego serca,
      pozdrawiam

      silverka
      Uczestnik
        Liczba postów: 21

        I tak trzymać 🙂
        Pozdrowionka dla wszystkich walczących ze sobą. Damy radę.

        kaktus
        Uczestnik
          Liczba postów: 694

          Wspaniale – dzięki Ci bardzo za ten post:) Bardzo budujący. Ja jestem gdzieś w trakcie drogi do odczuwania i spokoju, także takie wiadomości bardzo mi pomagają i motywują do tego, żeby dalej nią iść.

          pszczola
          Uczestnik
            Liczba postów: 21

            Gratulacje w takim razie! Zyczę tylko dużej wytrwałości w tym stanie, najlepiej na zawsze :)!!! To jest piękne uczucie na pewno móc "wytresować siebie" jak napisałeś. Bardzo Ci zazdroszczę, chociażby tego, że nie chcesz już myśleć o tym, że niszczysz sam siebie robiąc to z pełną świadomością… Jeju ale Ci zazdroszczę :)!! Ja ociągam się ze swoja terapią, a wiem, że pomaga, na bardzo długi czas. Swoją niestety przerwałam ładne parę lat temu, ale teraz widzę jakie są tego skutki… Nic tylko brać z Ciebie przykład :)! Co też uczynię, w prawdzie u mnie w mieście grupa dda będzie dopiero od stycznia, ale co to są 3 miesiące 🙂 pfff. Dzięki za taki pozytywny opis tego co uzyskałeś, dałeś mi kolejny krok do tego, żeby nie zwlekać! Pozdrawiam i wszystkim wytrwałości życzę!

            orchidea
            Uczestnik
              Liczba postów: 31

              Jedrek zapisz:
              „poranki zaczynają być słoneczne. Delektuję się odczuwaniem emocji, których nie czułem przez ostatnich 12 lat mojego życia, ponieważ wróciły wraz ze spokojem, o którym pisałem wcześniej. Małe rzeczy cieszą, a te duże przestały przerażać.
              … w momencie w którym oderwałem się od myślenia "że tak powinno być, bo inni myślą że tak powinno być" – życie stało się dużo łatwiejsze. Dzisiaj ja decyduję jak powinno być i co jest dobre dla mnie i to jest fantastycznie piękne uczucie.

              Dziękuję za cały post, a szczególnie za powyższe zdania. Dzięki nim nabrałam pozytywnej energii do dalszej pracy na sobą, aby osiągnąć stan, w którym całkowicie będę decydować co jest, a co nie dla mnie.
              Teraz mam pewność, że zmiany są możliwe do osiągnięcia nie tylko u kobiet (bo tego doświadczam) ale i u mężczyzn.

              Donatta
              Uczestnik
                Liczba postów: 191

                a mozesz opisać co się u ciebie zmieniło na konkretnych przykładach?
                jakie cechy się u ciebie zmieniły
                jak myslałeś wtedy a jak myślisz teraz ????

                chcę więcej konkretów 🙂

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  Witaj Donatto,

                  Jezeli chodzi o konkrety – konkrety sa na terapii i nie widze sensu o nich pisac, zapewne wszystkie terapie nie wygladaja tak samo i do tego jeszcze dochodzi efekt osoby z ktora pracujemy, moge sprobowac Ci przyblizyc troche caly proces jaki ma miejsce w moim przypadku.

                  Kiedy szedlem na terapie, czulem sie na prawde fatalnie. Wiekszosc rzeczy nie mialo sensu, hustawki emocjonalne jakie przechodzilem doprowadzaly mnie do skrajnosci w mysleniu, czulem niesamowite wyobcowanie i oderwanie od tego swiata, uciekalem przed kontaktem z ludzmi, czulem sie gorszy, niepotrzebny i codziennie wstawalem z poczuciem zmarnowanego zycia, czasu i mozliwosci, poczuciem krzywdy i cierpienia, wyrzutow sumienia, zloscia na to co sie stalo w moim zyciu, obarczajac sie wina za wlasne slabosci. Krecilem sie w kolko i nie potrafilem zaakceptowac, nie mowiac juz – polubic – samego siebie. Do tego dochodzilo ogromne poczucie samotnosci, psychosomatyczne poczucie leku, spowodowane zyciem w ogromnym stresie i ciaglym poczuciem zagrozenia, ze cos sie wydarzy (tez masz moze kulke z waty w gardle nawet, gdy nic specjalnie groznego sie nie dzieje ?).
                  Terapia zaczela sie od opowiesci historii mojego zycia, a im wiecej mowilem tym wiecej sam sobie przypominalem rzeczy z przeszlosci, taka retrospekcja od samego poczatku do chwili obecnej. Przy czym zaczalem sie uwazniej przygladac tej przeszlosci, swoim odczuciom na temat tej przeszlosci i konfrontowalem to z psycholgiem.
                  Nastepnie zaczela sie analiza na konkretach i wiazanie tego w calosc – alkohol w mojej rodzinie to tylko jeden element, ktory byl toksyczny, okazalo sie ze wspolistnial jeszcze z innymi anomaliami od strony wymagan rodzicow i podejscia rodzicow do mnie – wszystko to bylo weryfikowane i podwazane roznymi pytaniami psychologa – do pewnych wnioskow dochodzilem sam, do innych prowadzily mnie pytania psychologa, ktorych wczesniej nie myslalem nawet zeby sobie zadawac. Podkreslam, ze byly to pytania a nie sugestie i odpowiedzi. Moje wnioski byly trudne do zaakceptowania na poczatku przeze mnie, czesto niejednoznaczne i rowniez bolesne, bo musialem zaakceptowac wlasne slabosci i przyznac sie do rzeczy, do ktorych nie chcialem sie przyznac sam przed soba – to nie jest latwe.
                  Generalnie – caly proces dazyl do przewartosciowania pewnego spaczonego swiatopogladu (wspoluzaleznienie), ktory sobie przez lata wytworzylem i zwiazanych z tym autodestrukcyjnych zachowan.
                  Przy czym odpowiedzi na pytania czasami bywaja zaskakujace. Dowiedzialem sie na przyklad, ze moje zle samopoczucie wynika rowniez ze zlego odzywiania, a raczej glodzenia sie. O tyle jest to dziwne, ze nigdy swiadomie bym sobie nie powiedzial, ze mam zamiar sie glodzic – taki efekt uboczny stresu, w ktorym zylem (autoagresja). Wyregulowanie odzywiania bardzo poprawilo jakosc mojej psychiki – organizm zaczal wracac do siebie. To oczywiscie jest tylko jeden z wielu elementow tej ukladanki, ale istotny z punktu widzenia calosci.
                  Stopniowo zaczalem zmieniac sposob myslenia – o samotnosci, poniewaz nikt tak na prawde nie jest sam, otacza nas wiele ludzi, tylko musialem ponownie sie na nich otworzyc – to nastapilo po tym jak zaakceptowalem siebie i sytuacje w ktorej jestem, a wczesniej pomoglo mi w tym wyzbycie sie poczucia winy za to co sie wydarzylo w moim zyciu, poniewaz nie mialem na wiele rzeczy wplywu.
                  Zaczalem przestac myslec w kategoriach "nie moge, nie umiem, nie uda mi sie, jestem gorszy" – nowe podejscie nazywa sie "co chce dalej zrobic, jak chce to zrobic, w jakim czasie, czy jakosciowo wplynie to na moje zycie" , natomiast "jestem gorszy" zmienilo sie w "jestem inny, poniewaz de facto kazdy jest inny i rozny, ale nie znaczy to ze jestem gorszy". Poczucie straconego czasu – nie byl to czas stracony, przez lata mojej dysfunkcji dowiedzialem sie o sobie wiecej, niz inni beda mogli sie dowiedziec zyjac w hermetycznym kloszu – DDA wyrabia odpornosc, ktora mozna doskonale wykorzystac w wielu sytuacjach – szczegolnie stresowych – oczywiscie do tego wniosku tez musialem dojsc po czasie wlasnych obserwacji.
                  Pytanie, ktore pojawilo sie na poczatku "Dlaczego Pan tak bardzo siebie nie lubi ?" z czasem uzmyslowilo mi, ze to ja jestem dla siebie najwiekszym wrogiem i przyczyna wszelkiej destrukcji.
                  A teraz najwazniejsze – wewnetrzny spokoj, przyszedl po bardzo dlugim czasie, pojawil sie w momencie kiedy moj umysl juz "odetchnal" od wielu rzeczy, ktore kierowaly go w zle/ciemne strony i zakamarki z przeszlosci, w momencie kiedy w mojej glowie pojawialy sie odpowiedzi na pytania – kim teraz jestem, czego chce, czego nie chce, dokad zmierzam, jak sie z tym czuje i co najwazniejsze co czuje.
                  Powrocila swiadomosc na poziomie "ja – tu i teraz", nie na poziomie "swiat i jego wielkie problemy"oraz "moja przeszlosc" – jak wiele mozna osiagnac kiedy w koncu zaczalem usmiechac sie do siebie 🙂 Przez wiele rozumiem rowniez zmiany jakie zachodza w moim zyciu na poziomie rozwoju, koncze swoje rzeczy / zaleglosci z przeszlosci, mam plan co dalej chcialbym z tym zrobic, nie uciekam przed ludzmi, tylko rozmawiam z nimi uwaznie sluchajac co moja do powiedzenia i wcale nie sa tacy zli i osadzajacy jak mi sie wczesniej wydawalo 🙂 Wiec kolejny krok do przodu.
                  Przede wszystkim moge spokojnie zasnac, wstajac nie mysle o tym jak bardzo jestem nieszczesliwy, tylko co moge dzisiaj zmienic i ze kolejny dzien jest kolejna szansa na poprawe jakosci swojej osobowosci.
                  Dlugo by pisac, powiem szczerze – jestem krok do przodu – psychosomatyczne stany stresu pojawiaja sie nadal – ale czuje kiedy przychodza – nie pozwalam im przedrzec sie dalej, jestem bardziej swiadomy ich wystepowania, wiem z czym sie wiaza – nie ciagna mnie juz na samo dno. To dla mnie bardzo wazne.

                  Generalnie jeszcze bardzo dluga droga przede mna i duzo pracy nad soba, pierwsze koty za ploty – efekty sa, tego jestem pewien. Polecam i zycze kazdemu, ale wiem ze nie ma zlotego lekarstwa na skrzywdzona dusze. Ja musialem bardzo wiele z siebie oddac, zeby zyskac i zbudowac cos nowego, czy lepszego – nie wiem, na pewno jestem w trakcie budowania nowej konstrukcji, ale wiem ze w koncu Jedrek zaczal opiekowac sie Jedrkiem 🙂

                  tymczasem pozdrawiam serdecznie, jezeli uda mi sie osiagnac kolejny krok z pewnoscia o nim napisze.

                  agniesno
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 106

                    „Przede wszystkim moge spokojnie zasnac, wstajac nie mysle o tym jak bardzo jestem nieszczesliwy, tylko co moge dzisiaj zmienic i ze kolejny dzien jest kolejna szansa na poprawe jakosci swojej osobowosci.
                    Dlugo by pisac, powiem szczerze – jestem krok do przodu – psychosomatyczne stany stresu pojawiaja sie nadal – ale czuje kiedy przychodza – nie pozwalam im przedrzec sie dalej, jestem bardziej swiadomy ich wystepowania, wiem z czym sie wiaza – nie ciagna mnie juz na samo dno. To dla mnie bardzo wazne.

                    Dzieki Jedrek za ten post.Jest bardzo piekny i dojrzaly.Jest dla mnie bardzo inspirujacy i jest mi bardzo bliski, bo nad tymi rzeczami obecnie sama wciaz pracuje- poprawiam jakosc swojej osobowosci, zaprzyjaznilam sie ze swoim wewnetrznym wrogiem, jak to fajnie nazwales.Czasami moj wewnetrzny wrog oddzywa sie we mnie,gdy cos mi sie nie uda, ale daje mu pare glaskow, duza doze milosci i jest OK.

                    Poza tym ucze sie cieszyc zyciem czerpac z niego garsciami, tak jak Ty, bowiem kazdy z nas jest wyjatkowy i zasluguje na szczescie i milosc.

                    Zycze Ci wielu sukcesow w Twojej terapi- ekscytujacej podrozy do odkrywania siebie.Ja swoja terapie zakonczylam dawno, ale musze przyznac ze spoczelam troche na laurach, rozleniwilam sie.Twoj post mi znowu przypomnial, ze tak naprawde praca nad soba – doskonalenie swojej osobowosci powinna trwac nieustannie.

                    Dzieki za Twoj post Jedrek.

                    agniesno
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 106

                      „Praca, którą włożyłem w cały proces dotychczas kosztowała mnie bardzo dużo zdrowia, wyrzeczeń i wielu rzeczy, których wcześniej bym nie zrobił, ale warto było … Jak ciężko jest walczyć z wrogiem, który mieszka w nas samych … Nie można się od niego uwolnić, ale na prawdę można go oswoić i wytresować na tyle żeby nie przeszkadzał – to czy zacznie działać na korzyść – to następny krok. Jedno jest pewne – przez swoją dysfkuncję nauczyłem się jak potężne narzędzia do wykorzystania posiadam, o których osoby które nie przeżyły stosownych doświadczeń nie mają pojęcia, a czy obrócę je na swoją korzyść – mam szczerą nadzieję. Pojęcie normalności nie istnieje, jest tylko pytanie czy to co przeżywamy ma jakościowe znaczenie dla nas czy nie – na szczęście to my o tym decydujemy, a w momencie w którym oderwałem się od myślenia "że tak powinno być, bo inni myślą że tak powinno być" – życie stało się dużo łatwiejsze. Dzisiaj ja decyduję jak powinno być i co jest dobre dla mnie i to jest fantastycznie piękne uczucie.

                      Długo się zastanawiałem czy napisać tego posta – czy moje odczucia nie są czasami kolejnym stanem euforii, huśtawką emocjonalnego nastroju, który był częścią mojej codziennej rzeczywistości – w chwili obecnej wiem, że nie. Całkowicie świadomie jestem przekonany, że jutrzejszy dzień będzie równie trudny co pozytywny w moim życiu – a co najważniejsze – bardzo świadomy ”

                      Barzdo mi sie podiba to co napisales Jedrek.Na tym chyba polega sukces terapii, by swoje uczucia bolu,ponizenia i zaniedbania przezyc na nowo-przetrawic je i przerobic.By potem uwolnic sie od ciezaru bycia ofiara i meczennikiem.Prawdziwy chyba sukces terapii polega na odnalezieniu w swojej dysfunkcji i ulomnym dziecinstwie cech pozytywnych i obroceniu ich na nasza korzysc,ze jestesmy zaradni, odporni na stres i tak dalej.

                      Mam nadzieje,ze wkrotce napiszesz kolejnego posta:)

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        Witaj Agniesno,

                        Dzieki za mile slowa. Tak masz racje – bardzo bym chcial napisac kolejnego posta z kolejnym przelomem w moim zyciu, ktore obecnie na prawde sie zmienilo i mam nadzieje, ze bede w stanie napisac kolejny "przelomowy" post – nie wiem jeszcze kiedy, ale mam szczera nadzieje, ze powstanie.
                        Po tym jak odzyskalem wewnetrzny spokoj – najwazniejsza dla mnie rzecz od poczatku terapii – teraz daze do rownowagi i utrzymania tego stanu rzeczy (to jest cos nad czym obecnie pracuje).
                        Od tego momentu bardzo zmienila sie perspetkywa z jaka postrzegam swoje zycie.
                        Udalo mi sie uwolnic od najgorszych rzeczy, ktore mnie przesladowaly, ale za tym rowniez ida konsekwencje, z ktorych zapewne nie zdajemy sobie sprawy.
                        Wiele lat nieswiadomie karmilem sie swoja dysfunkcja, szukajac w niej usprawiedliwienia dla waznych rzeczy, ktorych nie robilem w zyciu.
                        Czas mija, zycie przemija, sytuacje przemijaja, okazje przemijaja – taki zwykly proces ewolucji.
                        Kiedy sie w koncu obudzilem, a za przebudzenie uwazam wlasnie moment odzyskania spokoju jako bardzo istotny element powrotu do rzeczywistosci nie bylem do konca przygotowany na to co zastane w pokoju goscinnym (jak ja kocham te metafory).
                        W koncu jestem "tu i teraz".
                        Przeszlosc lezy spokojnie w przedpokoju i juz nie "smierdzi" tak jak niedawno. Jest calkiem dobrze przygotowana do wywozu na wysypisko rzeczy niepotrzebnych – czeka na sygnal do odjazdu, ktory zapewne wydam niebawem. Terazniejszosc jest do zniesienia i mozna calkiem dobrze zagospodarowac ja w kuchni z odrobina fantazji i nutka dekadencji 😉 Przyszlosc jest nieznana, ale obarczona szansa, iz w pokoju goscinnym pojawia sie zyczliwi goscie z prezentami (przyjaciele).
                        Natomiast jest jeszcze toaleta codziennie uzywana i przywolujaca wlasnie te mysli – co moglem zrobic przez ten czas, w ktorym mnie nie bylo 🙂 I to jest bledne myslenie – poniewaz, nie ma to znaczenia – co by bylo gdybym zaczal zdrowiec wczesniej – rownie dobrze moge sobie zadac pytanie – co by bylo gdybym nie zaczal zdrowiec w ogole … – i wtedy spuszczam wode i wychodze z tego prowokacyjnego siedliska zanieczyszczen, ktore nadal chce odwrocic moja uwage…

                        pozdrawiam,

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.