Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Toksyczny związek i poczucie winy

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • przerazony234
    Uczestnik
      Liczba postów: 10

      Cześć chce po prostu opowiedzieć moją historie

      Pare miesięcy temu poznałem super dziewczyne w której mówiąc wprost się zakochałem spędzaliśmy ze sobą czas 2 razy w tygodniu i było ekstra. Niestety dziewczyna w pewnym momencie oznajmiła mi że ma duże problemy z zaufaniem stwierdziłem okej dobra nie ma sprawy poradzimy z tym sobie. Relacja rozkwitała czułem się przy niej super i po 2 miesiącach miałem już motylki w brzuchu. Niestety dziewczyna z dnia na dzień oddaliła się ode mnie i stwierdziła że nie jest w stanie stworzyć ze mną relacji przez swoje lęki. Zrobiła to przez wiadomość tekstową. Ja dość mocno na to zdenerwowany spotakałem się z nią opieprzyłem ją za to że zrywa ze mną przez wiadomość (rodzina mnie do tego namówiła mówiąc że mam walczyć o siebie i swoją godność). Po spotkaniu napisała mi pare rzeczy i nagle cisza w eterze….  Ja przejęty ochłonąłem i chciałem z nią porozmawiać spróbować jeszcze raz bo byłem ślepo zauroczony. Finalnie spotkaliśmy się powiedziała że nic do mnie większego nie czuje ale chce spróbować i spróbowaliśmy … na początku było dobrze i wydawało się że może być super niestety dziewczyna coraz bardziej się ode mnie oddalała potrafiła mi cały dzień nie odpisywać nie proponowała spotkań + co muszę zaznaczyć razem pracujemy i ona chciała na samym początku naszej relacji ją ukrywać przed innymi w miejscu naszej pracy. Okej zgodziłem się na to ale dziwnie się z tym czułem. Dużo osób widziało że  kręcimy ze soba i każdy wiedział że jesteśmy razem.  Niestety szybko dowiedziałem się że dziewczyna  ukrywa mnie też na swoim kierunku studiów co wprawiło mnie w zdziwienie i mówiąc otwarcie sprawiło że zacząłem się martwić i tak martwiłem się coraz bardziej i bardziej i zacząłem wszystko analizować każdy jej ruch słowo. Nie potrafiłem uwierzyć że jest okej zwłaszcza że czułem że ona się oddala gdzie cały czas miała telefon w ręce a potrafiła nie odczytywać moich wiadomości przez cały dzień. Wszystkim mówiła że jest singielką tylko raz zapoznała mnie na samym początku ze swoimi znajomymi i tyle… Finalnie coraz mniej potrafiłem jej zaufać ciągle się stresowałem i przejmowałem tą relacją ale nie potrafiłem sam jej zakończyć licząc że może mam ostrą paranoje. Finalnie Dziewczyna ze mną zerwała u niej w domu wieczorem kiedy podczas oglądania filmu poruszyłem temat ukrywania się i zbliżeń intymnych (których nie było) suma sumarum wkurzyła się i finalnie wyznała że nie umie mnie pokochać są momenty że coś do mnie czuje (po % z tego co zauważyłem). Rozmawialiśmy o tym do 5.  Ona wie że ma swoje problemy ale nie chodzi na terapie (zrezygnowała z niej). Nigdy nie mieliśmy żadnej kłótni, nigdy nie mówiła jeśli coś jej się nie podobało. Bierze na siebie bardzo ale to bardzo dużo rzeczy i widać że przed czymś w nie ucieka. Niestety wiem też że jedzie na erasmusa na rok (to powiedziała mi przed 1 zerwaniem z dnia na dzień zaczęła mi o erasmusie mówić). Jej podejście do mnie na początku relacji było super widać że się przejmowała i angażowała ale też nie za mocno. Finał jest taki że dalej razem pracujemy niestety z paroma osobami z pracy o niej rozmawiałem finalnie w emocjach i dowiedziała się o tym co ciekawe nie skonfrontowała tego ze mną tylko po tym jak napisałem do niej widząc że unika mnie w pracy stwierdziła że to jej się nie podoba ale nie ma o to żalu i rozumie….. Sam już sie w tym wszystkim pogubiłem wiem że mam problemy i sam chodzę do psychologa. Czuje się źle i mam poczucie winy że w taki sposób ją potraktowałem rozmawiając o niej z innymi z naszej pracy….. Czuje się ze wszystkim fatalnie. Wiem że ma lęk przed bliskością też nie potrafiła mi zaufać i wydaje mi się że nawet to ukrywanie relacji było formą jej mmm kontroli? Czytając historię na tym forum widzę że moja przypomina historię innych osób stad też chciałem się nią podzielić i zapytać jak się w tym wszystkim odnaleźć?

      przerazony234
      Uczestnik
        Liczba postów: 10

        też dodam że mamy po 25 lat i czuje sie ze wszystkim co sie stało fatalnie i cały czas obiwniam się że to wszystko jest moją winą …. Że to ja zawiniłem w tym wszystkim i jestem potworem choć są osoby które tłumaczą mi że tak nie do końca jest a że po prostu dałem od siebie dużo za nic. Sam już niewiele rozumiem i czuje się teraz taki wybrakowany. Bo czuje  że powinienem był wtedy zakończyć te relacje za pierwszym razem a nie tak bardzo się w nią pchać…. Ona teraz mnie ewidentnie nie lubi i mną gardzi.

        przerazony234
        Uczestnik
          Liczba postów: 10

          Też dziewczyna jest ambitna zaradna i piękna. Myślałem że złapałem pana Boga za nogi ale w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać co tak wspaniała osoba robi z takim śmieciem jak ja? Bo tak bardzo negatywnie się oceniam zwłaszcza teraz po tym wszystkim co sie stało czuje się jak kompletny śmieć

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 621

            Fajną regułą tutaj jest, że kiedy zakładasz wątek, musisz nadać mu tytuł – i z reguły to jedno zdanie określa istotę problemu. Zobacz, co Ty tam wpisałeś…

            Gdyby to próbować ująć inaczej, jak by to brzmiało?

            „Jestem w relacji z osobą, która mnie nie zauważa”?

            „Mam niskie poczucie wartości w związkach”?

            „Jestem niechciany przez osobę, która mi się podoba”?

            Piszesz o tej dziewczynie, jakby była chodzącym ideałem, a wcale na to nie wygląda. Robi wrażenie zapatrzonej w siebie. Izolującej się. A przede wszystkim nieuczciwej, jeśli jest w relacji, której nie chce.

            Z drugiej strony Ty też chyba w tej relacji czemuś jesteś winien. Tak jakbyś chciał sobie przypiąć order „Jestem chłopakiem Magdy’ i miało Cię to podnieść w Twoich własnych oczach. Tymczasem wiesz, że w ogóle tak nie jest.

            No i ten opis relacji między Wami. Dwa miesiące chodzenia razem z rączkę i żadnej intymności? Rozumiem, że nie każdy musi iść do łóżka na trzeciej randce. Że ludzie mogą się kierować wyznawanymi zasadami religijnymi. Ale, sorry, dziewczyna, która udaje, że nie istniejesz, nie jest chyba dobrą kandydatką na narzeczeństwo i ślub?

            Z opisu to raczej mi przypomina relację z mężatką: „Nie kocham Cię”, „Nigdy nie będę Twoja”. Takie bycie razem, ale udawane, na pół gwizdka.

             

             

             

             

            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 621

              Jak w bajce, czyli jak? Chemia w relacji bywa potężnym oślepiaczem i czyni w Twoich oczach drugą osobę dużo lepszą niż ona jest w rzeczywistości. A bywa jeszcze trudniej, kiedy jesteś z rozwalonej rodziny, w której były alkohol i przemoc, brak troski i ciągłe awantury. Wtedy cudem wydaje Ci się samo to, jeśli ktoś Cię zauważy, spojrzy na Ciebie, odezwie się, przytuli się…

              Chciałbym jednak do Twojego sposobu rozumowania wnieść pewną korektę: to nie jest tak, że Ona jest piękna, ambitna i zaradna (czasem ambicja to grzech pychy, a „zaradność” przybiera firmę egoizmu czy cwaniactwa), a Ty jesteś śmieciem (tylko dlatego, że tak o sobie myślisz). Każdy człowiek ma zalety i wady, a bardzo często jedne wynikają z drugich. Oboje jesteście istotami ludzkimi i jesteście sobie równi.

              przerazony234
              Uczestnik
                Liczba postów: 10

                ja żałuje do tej pory że nie okazałem jej więcej wsparcia bo widać było że ma jakiś problem po poprzednim związku. + że ukrywamy związek ustaliliśmy razem. Mega się źle się czuje że byłem takim baranem bo widzę że wiele rzeczy zawaliłem ja nie ona. Ona była zraniona i dlatego też nie wierzyła że jestem dla niej tak dobry tak ooo i kochający bez ukrytego problemu dlatego była tak nieufna wobec mnie i teraz to widzę i żałuje tego wszystkiego i czuje się koszmarnie że to zniszczyłem że wiecie nie dałem jej więcej czasu zrozumienia itp.

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 621

                  Obawiam się, że za bardzo ją tłumaczysz. Przy budowie relacji każdej ze stron mogą zdarzyć się potknięcia, ale chodzi o to, żeby ludzie się dogadali i oboje dążyli do tego.

                  Nie jesteś odpowiedzialny za wcześniejsze przeżycia tej kobiety i nie jesteś poduszką, na którą ona ma miękko spadać. Dopóki sam w sobie nie zauważysz wartościowego człowieka, ona tym bardziej nie zauważy.

                  milena2129
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 5

                    Cześć, mam na imię Milena i chciałabym przeprowadzić badanie do pracy magisterskiej. Poszukuję takich osób jak ja, czyli Dorosłych dzieci alkoholików. W każdej waszej historii widzę siebie. Przez całe życie nie wiedziałam nawet jak dzieciństwo odbija się na wszystkim co robię, jak postępuje… dopóki nie poszłam na studia z psychologii. Studia otworzyły mi oczy. Dziś cieszę się, że mam taka wiedze, czasem po prostu jest mi łatwiej tłumaczyć swoje zachowania. Niestety „zdrowi” ludzie tego nigdy nie zrozumieją, co czujemy, czego doświadczamy. Dlatego proszę was o półgodziny waszego czasu na wypełnienie ankiety

                    https://forms.gle/hfX7Ha5qK37xCeKb8

                    Z góry dziękuję !

                     

                    przerazony234
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 10

                      Ja czuje się dalej fatalnie bo nie mamy kontaktu żadnego. Cały czas wydaje mi się że to moja wina że okazałem jej za dużo zainteresowania i troski potem kiedy miała problem i nie mogła się zaangażować i zaufać to napisała o tym do mnie po czym ja ją troche opierniczyłem że zrywa przez wiadomość na fb. Teraz czuje się całkowicie do kitu nawet jak wróciliśmy do siebie to starałem się jakoś do niej dotrzeć ale nie potrafiłem.  I czuje że na prawdę ją zawiodłem powinienem był być skałą a nie kamyczkiem….

                      przerazony234
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 10

                        Cały czas już wiele miesięcy po tym czuje się okropnie z tym wszytkim i mam wielkie poczucie winy do siebie za to że zniszczyłem te relajce. Strasznie tęsknie za tą kobietą i czuje się okropnie pomimo wizyt u psychologa dalej czuje że to wszystko było moją winą. Za bardzo chciałem z nią byc i mi na niej zależało i mogłem być zbyt przytłaczający wymagający i zbyt mało autentyczny po to żeby mieć jej miłość…. Finalnie musiała to wyczuwać dlatego też nie potrafila mi zaufać i stało się to co się stało za 1 i 2 razem. Strasznie nienawidze siebie swojego życia i uważam że jestem nic nie warty i już nic dobrego mnie w życiu nie spotka. Wszyscy którzy byli wcześniej przy mnie odwrócili się ode mnie finalnie i zostałem z tym wszystkim całkiem sam. Dawno już nie odczuwałem takiej samotności i poczucia całkowitej beznadziei

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.