Bardzo się martwię o bliską mi osobę DDA, która cierpi na samotność. Zawsze myślałam, że jest po prostu typem samotnika, ale okazuje się, że tęskni za ludźmi, życiem towarzyskim, którego nigdy tak naprawdę nie miała. Wiem, że nie można nikogo na siłę wyciągać z domu, chociaż momentami chciałabym. Wiem, że strach przed poznawaniem nowych osób, ich oceną może paraliżować (sama nie należę do osób szczególnie przebojowych i zdarza się, że potrzebuję ,,odpoczynku” od ludzi, ale mam przyjaciół, znajomych). Wiem, że łatwo się mówi ,,wyjdź z domu”. Jedyne co mnie cieszy, to to, że poczuła taką potrzebę. Bardzo nie chcę, żeby ten świat ją skrzywdził, ludzie są różni i boję się, że jakieś nieudane próby mogą ją zniechęcić całkowicie do wyjścia z zamknięcia. Szkoda mi jej, bo to bardzo fajna i wartościowa osoba, ale tak niewielu ma w ogóle szansę to zobaczyć.