Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Urodziłem się na przełomie października i listopada ubiegłego roku – 2018 r.

Przeglądasz 10 wpisów - od 1,641 do 1,650 (z 1,689)
  • Autor
    Wpisy
  • 2wprzod1wtyl
    Uczestnik
      Liczba postów: 1177

      Ostatni czas to czas odstawienia treści  dda, rozwoju.

      Nie przejadło mi się i nie zniechęciło, ale tak jakoś mam taki okres, że nie sięgam po tego rodzaju treści.

      Łapię się trochę na tym, że wbijam sobie krytyka z tego powodu (w stylu poczucia straty, bo czegoś nie przeczytałem), ale z drugiej strony też jakaś taka akceptacja, że potrzebowałem sobie odpocząć od takich treści.

      Cała praca w tym momencie spoczywa na terapeucie. W pewnym sensie trochę przerzuciłem ciężar analizowania na niego, ale to też odbieram pozytywnie bo daje mi obraz, że oddaję coraz więcej kontroli. (na zasadzie zna się ma doświadczenie niech szuka treści i wlewa we mnie w odpowiednim momencie- oczywiście w ramach tego też moja praca).

      Jest kilka pozytywnych zmian w kontekście odpowiedzialności, ktòre wdrożyłem w kilku ostatnich dniach w tym też więcej uznania i przyznania się do swoich słabości.

      Nadal nie ma zmiany w podstawowym celu.

      W całokształcie takim największym odciążeniem jest to, że praktycznie przestałem kłamać. Jaka to ulga nie kłamać. Notoryczne kłamanie nawet w błahych sprawach.

      Ktoś cię o coś pyta i odpowiadasz prawdę lub nie odpowiadasz gdy nie chcesz przecież to takie oczywiste, ale jak niewyobrażalne było jeszcze całkiem niedawno.

      Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek wolny to człowiek o czystym sumieniem.

      Nie muszę kłamać, nie mam nałogòw, nie muszę manipulować. Takie życie jest o wiele lżejsze. W moim skrzywionym obrazie jeszcze jakiś czas temu niewyobrażalne.

      Może i w skrzywionym obrazie ktoś kto nie kłamie, nie manipuluje (ponoć manipulują trochę wszyscy, ale rzecz w tym by umieć to w sobie obserwować i przerywać) staje się nudny, ale dziś choćby nie wiem jak ktoś zachwalał życie po tamtej stronie to mnie nie przekona.

      Wolę być odbierany jako nudny nawet jeżeli świat będzie premiował pozerstwo, kłamstwo, manipulacje- byłem, dotknąłem, wiem jakie to obciążenie i nie chcę.

      W ramach tego jest też to, aby nie utkwić (nie przegiąć w drugą stronę) w bezpiecznym własnym świecie – ale to już w kontekście bliskich relacji na co zwròcił uwagę terapueta – czyli zbudowałem sobie jakiś w miarę bezpieczny świat i otoczenie i w nim utknę nie podejmując ryzyka skrzywdzenia, porzucenia, niezrealizowania się, poczucia nie poradzenia sobie, zabrania mi czegoś.

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177

        Prawda. Życie w prawdzie.

        Nie wiem na ile to mechanizm dda a na ile związane wyłącznie ze mną, ale w przeszłości (teraz znacznie mniej, ale jeszcze) dużo łatwiej mi było kłamać niż powiedzieć prawdę nawet w momentach, w  ktòrych kłamać wydawałoby się, że nie ma potrzeby. W momentach gdzie inni ludzie po prostu mòwili prawdę (czasem nawet przysłuchiwałem się takim osoba i trochę zazdrościłem, że potrafią mòwic prawdę o swoich słabych momentach, błędach, intencjach)

        Niestety permanentne kłamanie prowadzi do płytkich relacji i odcinania, izolowania. Izolowanie prowadzi do smutku i samotności.

        Dwa lata temu gdy zwolniłem kroku by w ten sposòb nie natknąć się na kolegę ze szkolnej ławki, ktòrego nie widziałem dłuższy czas był to dla mnie mocny sygnał odcinania. A przyczyną? Nieumiejętność stanięcia w prawdzie.

        Ile razy i na ile pytań w życiu codziennym nie umiem odpowiedzieć prawdy? Dlaczego?

        Jednak zauważam, że im częściej odpowiadam prawdę tym bardziej zanika chęć odcinania. Jest to bardzo że sobą skorelowane kłamstwo=odcinanie, prawda=brak odcinania i utrzymywanie znajomości.

        Proste prawda? Ale jednocześnie po przefiltrowaniu przez skrzywiony obraz dużo lżej było kłamać.

        Ze wstydu? Z braku akceptacji swojego położenia? Nieumiejętności przyznania się do błędu, słabości, zaniechania, nieodpowiedzialności, niedojrzałości.

        Byłeś tam? Byłem. Załatwiłeś to załatwiłem? Zapłaciłeś? zapłaciłem. Masz  mam Pracujes? pracuję. Co robisz? Kłamstwo. W wielu sprawach wstyd? lęk? a może osobowość? Nie pozwalał mòwic prawdy. Efekt tak się nie da utrzymywać relacji i jest to droga do izolacji. Kłamstwo popychane kłamstwem podszyte lękiem i wstydem że zostanę wyśmiany, oceniony, że coś się nie udało, że nie jesteśmy w tym miejscu gdzie byśmy chcieli lub są nasi ròwieśnicy (nawiasem mòwiąc też często wyolbrzymiony obraz innych).

        I gdy przechodzę ostatnio na tryb prawda. O ile lżej się człowiek czuje, rozmawia a relacje są dłuższe.

        Nie muszę przed nikim udawać, nie muszę idealizować tego gdzie powinienem być i co robić, mogę przyznać się do słabego momentu w życiu, błędòw, braku kompetencji w jakieś sprawie.

        Ufff… O ile lżej jest w prawdzie.

        Gdy chodzi  nazwijmy to status, błędy i zaniechania to już się udało mòwic prawdę. Jeszcze nie -i z tym jest duży problem- to mòwienie prawdy o emocjach np. że coś mnie wkurzyło, potrafię jeszcze w takich momentach zaprzeczyć choć prawda była inna. Co oznacza, że jeszcze się boję, wstydzę mòwic o swoich emocjach i potrzebach, ale już też mniej.

        Jest też sporo problemu z mòwieniem prawdy o intencjach tyle, że to jest też związane z tym, że łapię się na tym, że miewam ukryte intencje.

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 4 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
        2wprzod1wtyl
        Uczestnik
          Liczba postów: 1177

          Oddzielenie nazwijmy to warstwy psychologicznej od duchowej.

          Po to aby zobaczyć rzeczywistą przyczynę lub po to by nie zaciemniać obrazu (by nie  obtłumaczyć np. chciwością lub skąpstwem)

          Takie obtłumaczenie daje poczucie, że już zachowanie, mechanizm zostało zaobserwowane i zdiagnozowane. Niestety może to  być powierzchowne dlatego warto też przyjrzeć się warstwie psychologicznej np. czy ruch nie jest spowodowany lękiem przed bliskością.

          Tym samym można sobie postawić taką wygodną autodiagnozę, że jakiś mòj ruch jest spowodowany pewnym rodzajem skąpstwa (np. nieumiejętności dania sobie) lub chciwości przez co wystarczy np. wstrzemiężliwość i powinno być dobrze i być może w jakieś części tak jest, ale dopiero przyjrzenie się warstwie psychologicznej daje pełny ogląd wykonanego ruchu.

          Dlaczego taki ruch, dlaczego zejście ze ścieżki, dlaczego ucieczka itp.

          W ten sam powierzchowny sposòb można sobie obtłumaczyć na zasadzie, bo taki mam charakter, osobowość, temperament.

          I choć z pewnością te elementy też gdzieś się na siebie nakładają to mimo wszystko warto się przyjrzec każdej z warstw by nie dać sobie wygodnego alibi i wygodnej autodiagnozy.

           

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 4 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 4 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
          2wprzod1wtyl
          Uczestnik
            Liczba postów: 1177

            Jeszcze jedna sprawa.

            Kompetencja i niekompetencja. Każdy z nas jest w czymś mniej a w czymś bardziej kompetentny.

            Długo bym mògł rozmawiać o sferach w ktòrych jestem kompetentny a kròtko w ktòrych nie jestem. Jest do świadoma lub nie zasłona dymna a chodzi też by oswajać się w tym w czym kompetentny nie jestem zwłaszcza, że uzyskałem informację od psychologa, że predyspozycje są ( zakładam, że poznał mnie na tyle).

            Oczywiście w powyższym nie mam na myśli nagłego chwytania ròżnych dziedzin życia czy nauki a bardziej sfery osobistej jak np. długiej bliskiej ( nietransakcyjnej) relacji.

            Brak wzorca oraz wzorce negatywne są przeszkodą, ale nie mogą być kozłem ofiarnym i jedynym argumentem. Nie mogą być takim wytłumaczeniem na zasadzie 'no tak widziałem, doświadczyłem. Nie dziękuję’. To nie jest miarodajny wyznacznik a wręcz często jest przefiltrowany, skrzywionym obrazem.

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              Co do duchowości i psychologii, to jeden mądry zakonnik powiedział mi, że niepoukładana (zaburzona) psychika stanowi wielką przeszkodę w rozwoju duchowym.

              2wprzod1wtyl
              Uczestnik
                Liczba postów: 1177

                Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim zdrowia fizycznego, duchowego i psychicznego. Wytrwałości w momentach słabości, prawdy, znalezienia rozwiązań dla spraw zawodowych i osobistych.

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  Dziękuję i wzajemnie. Od siebie dodałabym jeszcze spokoju, przede wszystkim wewnętrznego. 🙂

                  2wprzod1wtyl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1177

                    Dziękuję ✨

                    2wprzod1wtyl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1177

                      Wiadomość o śmierci o. Zatorskiego. Dla wielu to anonimowa osoba, ale ze swej strony mam duże poczucie straty.

                      Uwiesiłem się (być może ze zbyt dużym zaangażowaniem) na przemyśleniach o. Zatorskiego do takiego stopnia, że łapię się na pytaniu 'od kogo będę czerpał teraz wzorce’?.

                      Dodatkowego tła nadaje ostanie nagranie o autorytetach Magdy z selfmastery z ktòrym jako z jednym z nielicznych nie zgadzałem się.

                      Uważam, że autorytety skracają nam drogę (oddają swoje życie w sensie dzielą się tym na co poświęcili ogrom czasu). Nie oznacza to, że mamy ślepo podążać, ale na pewno inspirują.

                      Nie tak dawno jeden ze znajomych powiedział mi. Słuchaj Tobie powiem, ale nie mòwię tego innym, bo wydaję sporo pieniędzy na terapię. W takich momentach zawsze odpowiadam to nie mòw, bo nie gwarantuję Ci, że nie przekażę innym. (nie chodzi  o osobiste sprawy, bo te rzecz jasna zostawiam dla siebie, ale o np. mechanizmy, reagowanie na jakieś podejścia, ktòre ta osoba uzyskała na terapii i z takiego powodu, bo 'ją to kosztuje sporo pieniędzy’ nie dzieli się wiedzą, doświadczeniem a przy tym chce wyegzekwować ode mnie taki sam warunek)

                      Autorytet i ojciec duchowy dla kogoś takiego jak ja kto nie miał wzorcòw i był wychowywany przez, ulicę nabiera innych znaczeń. ( bunt, ludzie są fałszywi i źli, taki mądrala? ciekawe co by powiedział jakby się znalazł w takiej sytuacji Itp)

                      Całe życie negowałem jakiekolwiek autorytety i systemy aż tak nagle o. Zatorskiego wpuściłem, czułem szacunek i rozumiałem.

                      Kto odda życie ten je zachowa. Taki przekaz, dawał o. Zatorski (naukowcy, duchowni, Ci ktòrzy otrzymali więcej jakiś zdolności, talentòw, ale też każdy z nas gdy chce się podzielić a nie zachować dla siebie by mieć przewagę życiowa albo 'bo zapłacił’).

                      Patrząc na to choć nie przypisuję temu jakiś znaczeń to kolejny dla mnie cios w ostatnim czasie. Trochę tak jakbym miał w ostatnich dwòch latach za dobrze na zbyt życzliwych ludzi się natykałem i następuje w tył zwrot.  Mimo tego będę się przyglądał i traktował jak kolejne etapy wiedząc, że zdobyte doświadczenie jest na tyle mocnym fundamentem, ktòry da oparcie do tego by iść dalej

                       

                       

                       

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 3 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                      Jakubek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 931

                        Ja do tej pory mam problem z autorytetami. W zasadzie nie potrafię takiego wskazać. Dom rodzinny nauczył mnie zbyt wielkiej nieufności, podejrzliwości, ale też tego, że wszyscy ludzie są ułomni. Może to skaza, ale nie umiem już (ani nigdy wcześniej) podążać za kimś w bezkrytycznym zapatrzeniu.

                        Ludzi, którzy wskazują mi kierunek rozwoju uważam raczej za nauczycieli/mistrzów – ale w swoim fachu. Ich życiorysy i doświadczenia to najlepsze referencje. Słucham ich uważnie, starając się czerpać jak najwięcej dla siebie. Ostatecznym autorytetem jest jednak dla mnie moje wewnętrzne ja. Ono wciąż jeszcze jest zranione i słabe, więc wspierając je zwracam się o pomoc do Siły Wyższej. Z takiego współdziałania ZAWSZE wychodzi dobro.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1,641 do 1,650 (z 1,689)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.