Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Urodziłem się na przełomie października i listopada ubiegłego roku – 2018 r.
-
AutorWpisy
-
heh… Fenix ta sytuacja pokazuje jak dużo relacji mogłoby być kontynuowanych gdyby ludzie rozumieli takie interakcje. Często jest tak, że 'pomagacz’ w którymś momencie zaczyna się czuć niepotrzebny, wykorzystany zwłaszcza gdy takie osoby jak ja po uzyskaniu pomocy/informacji odsuwają się a odsuwam się nie dlatego, że jestem wyrachowany i nie widzę tego co ktoś mi 'dał’, ale że mój tok rozumowania jest taki: ok dałeś mi 'natchnienie’ ale dalej chcę się uczyć na własnych błędach, sam chcę rozwijać to co mi podsunąłeś natomiast to powoduje reakcje u pomagacza odwrotne wręcz wpada w panikę a później w złość (zaczyna być nachalny co mnie jeszcze bardziej odpycha – choć wiem, że nie chce mnie skrzywdzić). Już tak wykształciłem to w sobie, że często z automatu odrzucam ratowników, bo wiem, że przełozy sie to na ich frustracje, złość przez co zamienią się w 'sprawcę’ co mnie tak naprawdę krzywdzi a już tak mam, że krzywdzić się nie pozwalam. (wiedząc, że ratownik robi to nieświadomie, nie chciał mnie skrzywdzić nie odwzajemniam mu złości a właśnie odcinam się)
Co ciekawe tak zataczając koło możemy teraz wrócić do rozmowy sprzed tygodnia gdzie pisałem ci o cienkiej linii pomagania komuś bezwarunkowo z empatii a tym gdy czerpie się z pomagania korzyść/satysfakcję z zastrzeżeniem, że często jest to bardzo niekorzystne dla pomagającego. Bo właśnie gdy ktoś czerpie korzyść/satysfakcję z pomagania (czuje się przez to wartościowy) to gdy osoba, która uzyskała to co chciała odsuwa się chcąc dalej samemu budować (doceniając i pamiętając) – osoba pomagająca zaczyna przechodzić w panikę, poczucie wykorzystania a często sprawcę co powoduje jeszcze większe odcinanie się osoby, która 'czerpała’. Ratownik sam siebie krzywdzi w ten sposób, bo nie daje samodzielnie pójść.
Natomiast gdy ktoś pomaga nie zastanawiając się co dana osoba z tym zrobi jest to bardzo zdrowe przede wszystkim dla osoby pomagającej, ale tez dla takich osób jak ja a często też będzie kontynuowana relacja.
Swoją drogą gdzie w tym schemacie ja powinienem wdrażać zmiany? (nie wchodzić w interakcje z pomagaczem?)
Gdy chodzi o moją Ciotkę wiesz, czasami łapię się na tym, że przez to, że jest takim wampirem energetycznym jest też ofiarą (samonapędzająca się spirala, każdy z jej rodzeństwa podrzuca ją jak 'gorący kartofel’ co powoduje, że ona się izoluje) no ale ludzi nie zmienię (na ten moment nie przebiję się i stąd jedyne rozwiązanie to odcięcie się co zresztą zrobiłem)
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
Nie odpowiem Ci na pytanie gdzie powinieneś wprowadzać zmiany. Bo po pierwsze nie czułabym się dobrze w roli mówienia komuś co ma robić. Mogłabym się ewentualnie podzielić swoimi jakimiś przemyśleniami. Po drugie nie napisałeś co rozumiesz pod pojęciem odsuwania się. Czy jest to podziękowanie za pomoc, natchnienie i powiedzenie wprost, że dalej już chyba sobie poradzisz? Czy jest to zawinięcie się na pięcie i „no to nara”.
Mogę Ci jedynie napisać jak ja sobie radzę z takim narzucaniem zdania. Ja dziękuję za pomoc i podpowiedzi, jeżeli ktoś zaczyna na siłę mi coś wciskać stosuję metodę zdartej płyty albo zbywam zwykłem ok i robię dalej swoje. Natomiast w moim przypadku nie wiąże się to z ucinaniem relacji. Jedyna sytuacją kiedy odcinam się od kogoś, jest sytuacja kiedy czuję, że zaczynam być w jakiś sposób wysysana lub dalszy kontakt będzie mnie wyniszczał.
Ciekawe, że to co pisałeś o odcinaniu się od pomagaczy, ja podświadomie robiłam w przypadku swoich kończących się związków. Zaraz po rozstaniu odcinałam się zupełnie od danego mężczyzny. Było to podyktowane emocjami ale to było trochę tak jakby moja podświadomość pomagała mi w szybszym przeżyciu żałoby i zaakceptowaniu rozstania. Co może druga strona odbierała za duży cios, ale ja w ten sposób podświadomie chroniłam siebie.
Nie wchodząc w waszą rozmowę, chciałem tylko napisać kilka słów o „ratownictwie” z mojego doświadczenia, bo ostatnio się temu trochę przyglądałem.
Zastanawiałem się po czym mam poznać czy to zwykła pomoc, czy już ratownictwo, żebym wiedział kiedy wchodzę w rolę, a kiedy jest bezpiecznie. I zauważyłem, że w praktyce zwykła pomoc jest wtedy, kiedy słucham drugiej osoby i pytam czego potrzebuje. Najbezpieczniej jest kiedy nie czuję przy tym niepokoju, ale na krótką metę to nie jest dla mnie takie ważne.
Każda relacja ma dwie strony i w pozycji kogoś, kto potrzebuje pomocy, też można wejść w rolę (ofiary). Miałem ostatnio podobne doświadczenie (akurat nie chodziło o pomoc), gdy na pytanie czego ta osoba potrzebuje nie dostałem odpowiedzi i ona zamiast np. jasno zrezygnować z rozmowy, zaczęła się mścić. I też nie sądzę, żeby robiła to specjalnie żeby mi dowalić, raczej się broniła, ale efekt był taki sam.
Rzeczywiście wydaje mi się, że odcięcie się całkiem nieźle działa. Ale w bliskich relacjach, gdy czuję się bezpiecznie, potem daję znać, że wszedłem w rolę albo nawet tylko, że się tego przestraszyłem.
Dziękuję Truskawku za wejście w rozmowę, bo ostatnim zdaniem idealnie doradziłes komuś kto jest unikaczem bliskości. O to właśnie chodzi, żeby nauczyć się mówić „wiesz to mnie przeraziło, poczułem się niekomfortowo” a nie reagować z automatu ucieczka jak przestraszone zwierzę. Chodzi o to, żeby przełamać opór przed mówieniem co się czuje. Bo jeżeli druga strona nue zdaje sobie z tego sprawy, poprostu nie wie co się dzieje i może poczuć się zdezorientowana, w jakiś sposób wykorzystana czy zacząć być natarczywa. I wcale nie musi to oznaczać, że weszla w role ratownika.
Czy jest to podziękowanie za pomoc, natchnienie i powiedzenie wprost, że dalej już chyba sobie poradzisz? Czy jest to zawinięcie się na pięcie i ?no to nara?.
Teraz to ty mnie rozbawiłaś 😉
Choć faktycznie i tacy ludzie bywają. Jednak jeżeli o mnie chodzi to uważam, że mam wyczucie, umiem podziękować i dać odczuć, że doceniam przy czym zakładam, że pomagający nie będzie mnie tym ulojalniał czy woził się na tym rok. Z drugiej jednak strony sama mówiłaś, że taka reakcja (podziękowanie) bywa wręcz zaproszeniem dla pomagacza.
Wybierając z tego zestawienia (z racji, że wątek jest po to by mnie i innych uczyć) mogę (subiektywnie) stwierdzić, że nie wchodzę w skórę ofiary i to takiej, która po uzyskaniu pomocy 'przykleja się i wysysa’ wręcz właśnie robię odwrotnie a więc dostaje/lub nie informacje (czasami jest tak, że wdrażam swoją ścieżkę, ale rozmowa z kimś mnie naprowadziła) a później działam o własnych siłach (choć faktycznie słusznie zwróciłaś uwage na to czy informuję o tym pomagacza… chyba właśnie nie tzn nie informuję na zasadzie 'dzięki pomogłeś mi ale dalej poradzę sobie sam’)
Gdy chodzi o wchodzenie w rolę pomagacza to też zdecydowanie nie. Nauczony sobą wiem ,że gdy ktoś nie chce pomocy to na siłę się nie pcham a dwa i tu mam nawet potwierdzenie z ostatniego czasu staram się sam powoli odsuwać aby właśnie osoba, której pomagam nie czuła presji, oddechu, rygoru a z drugiej strony usamodzielniała się (nie przyklejała) i gdy tak sobie myślę faktycznie nie zastanawiam się co ta osoba zrobi z tym wsparciem (czy przetrwoni gdyby chodziło o pieniądze, czy wróci na utarte ścieżki gdy chodzi o pomoc w formie rady, czy wysłucha i wypuści drugim uchem albo wręcz odwrotnie nie ma większego znaczenia czy jej to wsparcie pomogło) – jak dla mnie to nawet taka osoba nie musi powiedzieć dziękuję (jedyne co mnie wkurza to gdy ktoś podejdzie do tego z pogardą lub wręcz atakiem – przykład z poprzedniego postu gdzie np. po podwiezieniu nie oczekuję od danej osoby nawet dziękuję, nie jest to dla mnie żaden problem, ale nie trawie w takim momentach narzekań typu (musiałam siedzieć z tyłu, za daleko musiałam iść itp,) bo właśnie osoby, którym udzielamy pomocy potrafią być i takie a dla mnie to jest granica i takim osobom drugi raz nie pomagam
Jeżeli chodzi o obcinanie relacji to dzięki zarówno Tobie jak i Truskawkowi za przedstawienie jak to powinno wyglądać . Czytając Wasze wpisy mogę zauważyć gdzie są braki., ale nie o tym chcę w tym miejscu a o moich odczuciach. moje odczucia są takie, ze jest to takie dzielenie włosa na cztery, uważam (choć po tym co przeczytałem pewnie nie jest to zdrowa reakcja), że lepiej w wielu sytuacjach przeciąć relacje niż się 'użerać’ i wykładać komuś co i jak powinno wyglądać albo co mnie wkurza (co często wiąże się zmianą tej drugiej osoby co z kolei często jest nierealne (w moim odczuciu)) . W bardzo bliskich relacjach warto się przebijać ale w takich gdzie wyczuwamy, że jest zbyt wiele do zrobienia (zmieniania kogoś) to nie warto.
Truskawek chodzi właśnie o to by wchodzić w takie rozmowy gdy ktoś chce coś przekazać i wcale nie musi być to fachowa wiedza, może być nawet błędna lub własne odczucia (nie ma znaczenia – to nie forum psychologów). Nie są to prywatne rozmowy (osobiste czasami tak ale na forum otwartym).
I jeszcze jedno w relacjach nie tylko chodzi o pomaganie (bo w takim kierunku przesunęła się rozmowa), ale też o zaufanie, wymienianie zdań, reakcje Twojego rozmówcy na to co ty mówisz to te kwestie gdy wyczuję najczęściej decydują o obcięciu relacji (nie zmieniam ludzi, nie mówię im 'nie licytuj w rozmowie’ nie pytam dlaczego nei cieszysz się z dobrej informacji dla mnie jaką Ci przekazałem). Wolę uciąć z taką osobą dłuższą relację (sporadyczną tak ale dłużą nie)i gdy chodzi o te kwestie to akurat stoją nadal (choć może błędnie na stanowisku, że to jest lepsze dla mnie rozwiązanie
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
Obawiam się bardzo, czy to nie zabrzmi jak czepianie się słówek, ale budzą we mnie niepokój i zwracam na nie dużą uwagę na co dzień, bo wydają mi się bardzo ważne:
– „Chodzi o to, żeby przełamać opór przed mówieniem co się czuje.” – strasznie boję się i nie chcę tego, moje wewnętrzne dziecko miało już dość łamania jego oporu zamiast wysłuchania, wsparcia i wyjaśnienia, najpierw przez rodziców, a potem przeze mnie samego, bo tak się nauczyłem ze sobą obchodzić… Staram się sprawdzać i decydować za każdym razem osobno, tu i teraz, co, ile, jak i komu chcę powiedzieć. Kiedy przyszedłem na terapię, to myślałem, że wreszcie będę mówić wszystko i wszystkim szczerze, ale nauczyłem się, żeby przede wszystkim zadbać o swoje bezpieczeństwo i mówić dopiero wtedy, gdy się na to zdecyduję. Cieszę się dziś, że kilka razy zamilkłem i nie powiedziałem komuś prawdy, choć byłem bardzo blisko – brrr… Ale cieszę się też, że innymi razami komuś powiedziałem zamiast milczeć – uff…
– „dzięki zarówno Tobie jak i Truskawkowi za przedstawienie jak to powinno wyglądać” – obawiam się słowa „powinno” i przez wiele miesięcy terapii nikt go nie użył wobec naszej grupy, przeciwnie – gdy ktoś z nas mówił, co powinno (lub nie powinno) być, terapeuci zamiast tego nas pytali co czujemy i czego chcemy. Napisałem tylko co ja robię z moimi tendencjami ratownika, gdy czuję się bezpiecznie, ale nie że się tak powinno robić. I w żadnym razie nie myślę, żeby doszukiwać się braków, chcę tylko się podzielić czymś od siebie, i to może w tobie jakoś rezonować albo nie. Uczę się brać odpowiedzialność za swoje wybory, a gdybym zajmował się tym, co powinienem, to wydaje mi się, że zdejmowałbym z siebie tę odpowiedzialność.
ok. dzięki. Na ten moment tak właśnie zrobię. Będę bardziej się przyglądał na sprawy, które zwróciliście uwagę.
- Jak się czuję gdy ucinam relacje 'bo coś mi przeszkodziło, bo coś zuawazyłem w kimś, w jego gestach, słowach, reakcjach’ lub wstydziłem się czegoś przez co przemilczałem lub poszedłem w kłamstwa i kłamstewka.
- Czy informuję drugą osobę dlaczego ograniczyłem relacje. Czasami będzie to związane z kompromitowaniem siebie (w swoim mniemaniu) a czasami powiedzeniem, że po prostu jestem zajęty.
- Jak się czuję gdy komuś nie powiedziałem co mi przeszkadza lub nie mówię tej osobie dlaczego się odcinam.
- Jak się czuję gdy zauważam, że sytuacja będzie problematyczna przez co jej unikam.
- Jak się czuję gdy jednak zmierzę się z trudną w moim mniemaniu sytuacją (niezależnie od rozstrzygnięcia)
- Czy mówię ludziom dzięki. pomogłeś mi/zainspirowałeś ale dalej chcę sam to rozbudować/rozwiązywać
Tak, ale przed chwilą uświadomiłem sobie, że to tylko skutki a trzeba rozpoznać przyczyny i tak:
- Dlaczego i czego się wstydzę? lub popisuję? boję? przez co przechodzę w kłamstewka a co prowadzi do mury i sabotażu relacji
- Gdy chodzi o drugą osobę w relacji to zmierzenie się, zbadanie czy faktycznie to są wady których nie zmienię czy może wystarczy o tym porozmawiać.
Pokazuje mi to jak wszystkie te elementy są ze sobą powiązane, a więc początek jest w źródle czyli dalsze budowanie poczucia wartości, życie w prawdzie, spojrzenie na siebie obiektywnie a więc dostrzeżenie przyczyn wstydy przed brakiem odpowiedzialności? znalezienie balansu w relacjach z matką.
Gdy chodzi o drugą kwestię to z racji że miałem w swoim otoczeniu osoby z rysami narcystycznymi (będę się tego trzymał, bo jestem tego pewien) wykształcił się we mnie taki schemat, że nie zmienisz człowieka, że on już tak ma, i nieważne czy robi to śmiadomie czy nieświadomie, (nawet gdybyś zakomunikował, poinformował co cię boli to nie dotrzesz) a to przecież nie prawda, bo ludzie są różni, Ci z którymi miałem najbliższe relacje tak mają (tzn. nie zmieniają się, nie mają pewnych umiejętności związanych z inteligencją emocjonalną), ale nie można wszystkich mierzyć w odniesieniu to tej miary i zakładać, że wszyscy 'nie zrozumieją’ co czujesz gdy robi to czy tamto – wytworzył się taki schemat obronny nie zmienisz => odcinaj (i o ile w relacjach z bliskim nie jest łatwo się odciąć, bo dochodzą emocje to w relacjach z 'obcymi’ jest mi to łatwo zrobić (mimo tego, że krzywdzę w ten sposób kogoś)
Hmm, muszę przyznać, że idzie Ci całkiem dobrze. Zaczynasz się zastanawiać, analizować własne zachowania, zaczynasz dostrzegać schematy jakimi się do tej pory posługiwałeś i wyciągasz wnioski. Jak dla mnie to jest bardzo dobry kierunek. Dokładnie w ten sam sposób pracowałam i pracuję nad sobą. Myślę, że w swoim tempie dotrzesz tam gdzie chcesz. A czy Ty wiesz gdzie chcesz dotrzeć?
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.